piątek, 10 sierpnia 2012

18

Kikari spędziła dwa dni na obserwacji człowieka-ryby. Znalazła go bez większego wysiłku, gdyż usłyszała, kiedy jakiś żołnierz wołał „Joel”. Wtedy podszedł do niego długowłosy brunet o szarych oczach. Wyglądał jakby nie przejmował się faktem, iż jest w obozie karnym. Dziwiło to ją tym bardziej, iż człowiek-ryba okazał się niezwykle młody. Gdy Kikari widziała go po raz pierwszy, zdawał się być mizernej budowy. Jednak, kiedy ściągnął koszulkę i wykonywał ciężkie prace fizyczne, dostrzegła umięśnienie na jego kończynach i torsie. 
Kikari stała za głazami. Czuła na plecach silny podmuch wiatru, nadchodzący z nad zatoki. Ściągnęła z siebie powłokę niewidzialności. Używała jej całe dnie, co jej szkodziło i stało się uciążliwe. Musiała więc odpoczywać pod osłoną nocy, aby zregenerować siły na całe dnie. Wyjrzała zza kamienia. Na piasku po turecku siedział czarnoskóry strażnik. Widziała go już poprzedniego dnia, w tym samym miejscu i nie spodobał jej się. Nie tylko był beznadziejnym ochroniarzem, ale także odnosiła niepokojące wrażenie, że skądś go zna i bynajmniej nie jest jej przyjacielem. Uwagę Kikari przykuła postać zmierzająca ku temu mężczyźnie. Strażnik podniósł się i spojrzał w tym samym kierunku. Gdy przybysz podszedł bliżej, Kikari rozpoznała w nim Joela. Szybko schowała głowę za głazy. Wiedziała, co się wydarzy, ponieważ dwie noce z rzędu w tym miejscu, działo się to samo. Zdawała sobie sprawę, że strażnik rozgląda się, czy w pobliżu nikogo nie ma. Dopiero, kiedy usłyszała mruknięcie „czysto”, znów wyjrzała zza głazu. Joel ściągnął ubrania, zostając w samej bieliźnie.
- Ściągasz te majtki jak wracasz, co? – zapytał żołnierz, siadając z powrotem na piasku.
- Tak – odpowiedział młodzieniec. – Chcę ci po prostu oszczędzać nieprzyjemnych widoków – wyszczerzył się. 
Joel ziewnął i rozciągnął się. Podniósł szarawe ubrania i rzucił je za skały. Kikari wzdrygnęła się, gdy to robił. Jednak chłopak nie zwracał specjalnej uwagi na odzież. Podszedł bliżej brzegu i już po chwili znalazł się w wodzie na wysokości kolan. Przechylił głowę w lewo, a potem w prawo.
- Duszno tu – stwierdził. – Na razie. 
Joel wciągnął rękę w geście pożegnania, po czym wskoczył do wody i zniknął. Choć było tam płytko, noc sprawiała, że Kikari już go nie dostrzegła. Wiedziała, że wynurzy się dopiero nad ranem. Usiadła, opierając się o kamień. Gdy tylko człowiek-ryba wróci, ona będzie musiała udać się na statek. Znalazła już miejsce, gdzie znajdowały się łodzie. Jednak cały czas były pilnowane. Nie miała pomysłu, jak zdobyć jedną i wypłynąć niezauważona. Chyba nie mam wyjścia. Muszę dać znać kapitanowi, żeby przysłał Juna – pomyślała. Spojrzała na wodę. Daleko na horyzoncie widziała dwa statki obok siebie. Jestem ciekawa, czy Sumisu dostarczył mu już plany. Ale chyba teraz rabują. Nie ma sensu dawać mu znaku. Po za tym muszę zaczekać, aż ten strażnik zaśnie. Oparła głowę i spojrzała w gwiazdy. Chętnie poszłaby spać, ale nie mogła sobie na to pozwolić. Więc czekała, co jakiś czas patrząc na statki, a potem na żołnierza. 
W końcu zobaczyła, jak jeden ze statków powoli znika. Tonie. Strażnik już dawno spał. Podniosła się i wyjęła z ucha kolczyk w kształcie rogu. Przyłożyła go do ust i dmuchnęła w niego. Nie było słychać żadnego dźwięku, tylko głuchy świst. Podniosła się i ponownie sprawdziła, czy ochroniarz śpi. Upewniwszy się, że tak, podeszła bliżej brzegu i dostrzegła małą plamkę, która mknęła w jej kierunku wciąż się powiększając. Już po chwili przy niej stanął niski chłopak z burzą rudych włosów.
- Jun przeprasza, że tak długo, ale topiliśmy okręt. Jun tak to uwielbia! – zaczął się entuzjazmować majtek.
- Cicho! – syknęła Kikari. 
Dziewczyna zatkała mu buzię ręką, niespokojnie spoglądając w stronę strażnika. Poruszył się, jednak potem jedynie przekręcił się na bok. Westchnęła z ulgą, po czym przyłożyła palec wskazujący do ust, patrząc na Juna.
- Znalazłam łodzie, jednak cały czas są pilnowane – oznajmiła, zakładając kolczyk z powrotem na ucho. - Nie wiem, jak mam się nimi przedostać niezauważona.
- A nie będzie łatwiej, jak Jun cię po prostu przeniesie?
- Nie wiem. Też mi się ta opcja wydaje lepsza, ale nie jestem pewna, czy kapitan świadomie chciał, abym płynęła. Zapytaj się go i wróć tu.
- Ta jest! – zawołał, zasalutował i pobiegł. 
Dziewczyna zmarszczyła brwi i pociągnęła się za włosy. Czemu on jest taki hałaśliwy?! Wyjrzała zza skały, żeby sprawdzić, czy strażnik przypadkiem się nie obudził. Ale nie było go tam. Wybałuszyła oczy, odwróciła się i go przed sobą. Serce podeszło jej do gardła.
- To ty – powiedział mężczyzna. 
Żołnierz chwycił ją za ręce, kiedy ta stała w szoku. Dopiero, gdy poczuła uścisk otrząsnęła się i zaczęła wyrywać.
- Kikari Souten, czyż nie? – wyszczerzył się z pogardą. – Księżniczka wygnana z własnego kraju. Spodziewałem się ciebie. 
Kikari wybałuszyła oczy, po czym zaczęła szarpać się jeszcze bardziej. Mężczyzna tylko podciął jej nogi i przygwoździł do głazu. Nie mogła się ruszyć. 
- Jesteś człowiekiem Ryana, co? – splunęła mu na twarz.
- Suko (hłehłehłehłe :D), dla ciebie króla Ryana! - warknął. 
Mężczyzna zamachnął się, żeby ją uderzyć. Kikari stała się niewidzialna i przesunęła głowę. Mimo to jego pięść trafiła ją w lewy policzek. Przeklęła go i siebie w myślach, lecz potem jej wzrok spoczął na niskim chłopaku, który trzymał w ręku shurikeny.
- Zostaw Kikariś! – krzyknął Jun.
Rzucił swoją bronią w mężczyznę, którego oczy otworzyły się szerzej z zaskoczenia. Strażnik zwolnił uścisk, więc Kikari wykorzystała okazję i oswobodziła się. Kopnęła go w twarz.
- Idziemy! – zawołała.
Majtek podszedł do niej, wziął ją na ręce i pognał po wodzie. Kiedy dotarli pod statek, podrzucił ją do góry. Kikari złapała się drabinki i zaczęła wspinaczkę. Jun czekał chwilę, będąc w wodzie, po czym sam złapał za linę. Jego wzrok przykuły szare oczy, znajdujące się pod wodą niedaleko niego. Cała twarz, którą również widział, wydawała się zaciekawiona. Patrzył chwilę na ten dziwny widok, potem uśmiechnął się i ruszył w górę.
- Strasznie się wleczesz – przywitał go Itachi na pokładzie. – Jak Sam przeliczy, kto ile ma dostać z łupu, będziesz mi potrzebny. Póki co, idź do Sumisu. Na pewno znajdzie się dla ciebie jakaś robota. 
Jun zasalutował, a kapitan wraz z Kikari zeszli na dolny pokład. Majtek podejrzewał, że poszli do kajuty Itachiego, żeby Souten mogła zdać sprawozdanie. Ale niespecjalnie go to interesowało. Podszedł do burty i spojrzał na wodę, jednak już nie widział tam nikogo. Westchnął i ruszył w stronę blondyna, który krzyczał do piratów, biegających po pokładzie.
Jun chwilę pracował przy rejach, jednak potem przyszedł inny majtek i poinformował go, że kapitan chce go widzieć. Błyskawicznie znalazł się tuż u boku Itachiego i Kikari, siedzących na kanapie.
- Tu masz listę – oznajmił White, podając chłopakowi kartkę z zapiskami. – Rozdaj wszystkim, co trzeba. Dla nieobecnych tu piratów, zostawiłem w mojej skrzyni.
- Tak jest! – zasalutował majtek i wybiegł z listą. 
Kiedy rozdawał każdemu członkowi załogi jego przynależność, stanął na pokładzie, ponieważ zobaczył barkas, który się do nich zbliżał. Siedziały tam dwie osoby, lecz tylko jedna wiosłowała. Jun usłyszał z góry stukanie. Wtedy osoba na łodzi, wyciągnęła jakiś materiał. Gdy go rozłożyła, majtek ujrzał białą flagę z czarną klepsydrą, a za nią dwie skrzyżowane katany* - bandera statku Itachiego. Rozległ się krzyk z bocianiego gniazda. Sumisu wybiegł i stanął przy Junie. Spojrzał na barkas. Dało już się dostrzec, że znajdował się tam jeden mężczyzna i kobieta.
- Spuścić liny! – zawołał bosman. 
Już po chwili zjawiło się kilku piratów, którzy rozwinęli buchtę i przerzucili ją przez burtę. Następnie wciągnęli łódź. Jun pomógł wyjść z niej przybyszom. Byli to Itami i Dave.
- Co wy tu robicie tak wcześnie? – zapytał Sumisu, patrząc na ściskającą się za tułów Ikedę.
- Jest ranna, jakbyś nie zauważył. Musi iść do lekarza – odpowiedział Dave. – Jun, zanieś ją tam.
Majtek spojrzał na pakunek, który trzymał. Schował go do kieszeni, po czym wziął Itami na plecy i pobiegł do okrętowej kliniki. Pojawił się tuż przed Elliott.
- Proszę się nią zająć, jest ranna – zawołał. 
Lekarka cofnęła się o krok, wyraźnie zaskoczona. Spojrzała się na Itami i wskazała łóżko, na które Jun ją położył.
- Nie powiem, że miło mi cię tutaj znów widzieć – stwierdziła. – Wyjdź, majtku. 
Chłopiec zasalutował i zniknął z kliniki. Kobieta ściągnęła ręce Itami z jej brzucha i kazała jej się rozebrać.
- Co się stało? – zapytała, pomagając jej odpiąć kurtkę, którą miała na sobie.
- Postrzelili mnie – odpowiedziała, krzywiąc się i ściągając odzież. - Pirat od medycyny powiedział, że kula wciąż jest w środku.
- Kiedy dostałaś?
- Wczoraj wieczorem.
- Nie dobrze – stwierdziła, wstając.
Podeszła do jednej z szuflad i wyciągnęła z niej środek znieczulający. Gdy wróciła do łóżka, Dave wszedł do środka. Elliott zarzuciła na Itami kołdrę, po czym podeszła do chłopaka.
- Później, teraz muszę ją naprawić. Idź lepiej powiedz Itachiemu, co się stało. I przekaż mu, że jak będzie mógł przyjść, to go powiadomię.
- Dobrze.
Dave spojrzał przelotnie na Itami, a potem wyszedł. Lekarka zamknęła drzwi na klucz, po czym wzięła się do pracy. 
Kiedy Dave miał zapukać do kajuty kapitana, drzwi otworzyły się i stanęła w nich Kikari. Chwilę patrzyła na niego, po czym minęła go i ruszyła w głąb korytarza. Dave zastukał i wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi. White patrzył na niego ze zdziwieniem.
- Co ty tu robisz? – zapytał, marszcząc brwi.
- Przyprowadziłem ranną – oznajmił. 
Itachi otworzył szerzej oczy. Dave wyraził się w formie żeńskiej. Wysyłał tylko dwie kobiety na tę misję.
- Która? – spytał krótko.
- Itamaki. Elliott teraz się nią zajmuje – rzekł szybko.
Itachi od razu podniósł się z siedzenia.
- Miałem przekazać, że powiadomi kapitana, kiedy będziesz mógł przyjść. 
White zatrzymał się w połowie drogi. Spojrzał na ścianę i zagryzł wargę. Westchnął, po czym odwrócił się, podszedł do stołu i wziął z niego zapisane papiery. Położył je na biurku i usiadł za nim. Wskazał Dave’owi miejsce naprzeciwko. Wtem do kajuty wleciał majtek.
- Jun, idź po Sama – rzekł beznamiętnie. - Znów będzie spisywał raport. 
Rudzielec zasalutował i zniknął. Kapitan położył łokieć na podparciu i zaczął masować sobie skronie.
- Cieszyłem się, że zdobyliśmy taki dobry łup. Ale od tamtej pory dowiaduję się coraz gorszych rzeczy – mruknął. – Kiedy przyjdzie Sam, opowiesz mi jak przebiegła wasza misja, głównie skupiając się na przyczynach zranienia Itami.
Chłopak skinął głową i po chwili zjawił się niski mężczyzna w średnim wieku. Przyciągnął sobie krzesło i usiadł obok Dave’a, który zaczął opisywać



* Biała flaga z czarną klepsydrą, a za nią dwie skrzyżowane katany - tradycyjnie bandery piratów były czarne lub czerwone. Jednak na nich wcale nie znajdowały się tylko czaszki, równie częste były kościotrupy z sercem lub klepsydrą w ręku. Odwrócenie kolorów, świadczy o pewnej odrębności Itachiego od reszty piratów. Jego bandera jest rzadko wywieszana na maszcie, więc głównym celem unikatowej flagi było rozpoznawanie swoich ludzi, którzy znajdowali się po za okrętem.

8 komentarzy:

  1. Jak pokażesz mi swój bazgroł to z przyjemnością narysuję tę banderę~

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, czuje się jak jakiś zboczeniec w tym rozdziale. o.o
    >D
    Ktoś się rozbiera, a ja się bezczelnie patrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha. Nie martw się, on miał przecież na sobie gacie. Po za tym...taka praca, nic nie poradzisz. XD

      Usuń
  3. Powiem tak... Mam cholerny niedosyt i chce więcej... Ale to już u mnie norma xD

    A Kikari ma rację... Serio jest jak jakiś podglądacz xDDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie narzekajcie, bo was Itachi na mamurowanie wyśle! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hoho... wiec to tak, Asu trzymaj język za zębaki.
    Ja tam wole unikać brudnej roboty.
    Hyhy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale ja nic nie narzekam1 Chyba... @@''
    Ej co masz do mojego języka? xD

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy