sobota, 23 marca 2013

35 cz.1

Następnego dnia rano Itami została zbombardowana ludźmi, którzy przyszli ją odwiedzić. W końcu przy jej łóżku znajdowało się ponad dziesięć osób. Wtedy nerwy Elliott nie wytrzymały i lekarka wyrzuciła z kliniki wszystkich włącznie z niczego winną Itami. Ikeda myślała, że to oblężenie będzie trwało tylko przez jakiś czas, a później stopniowo zmaleje. Jednak myliła się, gdyż większa grupka trzymała się przy niej przez cały dzień. Z jednej strony miała już tego dosyć, ale z drugiej było miło jej, że wszyscy martwili się o nią. Wieczorem jednak przyszło zbawienie w postaci Itachiego, który zabrał ją od wszystkich do swojej kajuty.
Parę dni później Fiery Raven przybił do brzegu wyspy Clare. Po paru godzinach na lądzie pojawił się znajomy Itachiego - Ferris. Kapitan wyszedł mu na spotkanie. Po długiej rozmowie wrócił na pokład, gdzie czekała na niego Asuma wraz z Hyo, Eunem, Dave’em i kilkoma innymi piratami.
- Idźcie do niego. Mój przyjaciel Ferris zaprowadzi was do szkunera, którym popłyniecie w okolice zamku Rockfleet – oznajmił Itachi.
- Jesteś pewny, że możemy mu ufać? – zapytała Asuma.
- Bez wątpliwości. Idźcie już.
Asuma kiwnęła głową i wraz ze swoimi podwładnymi wyszła na ląd. Itachi obserwował ich przez dłuższy czas. Potem jego uwagę odwróciły krzyki i śmiechy dochodzące z pokładu. Odwrócił się tyłem do burty. Przy jednym z masztów stali Nicole, Jun, Joel, Yoshi i Itami. Choć Itachi nie potrafił zrozumieć słów, łatwo wywnioskował, że sprzeczali się o coś. W dodatku zauważył, że dziewczyny zaprzeczały jakiemuś pomysłowi chłopaków. W pewnym momencie Joel wybiegł do przodu i zatrzymał się niedaleko Itachiego. Wtedy Jun i Yoshi rzucili się na dziewczyny, które starały się uniknąć ich. Jednak żadna nie miała szans uciec przed Junem. Dlatego w końcu chłopaki wrzucili je sobie na plecy i stanęli w równej linii. Itachi usłyszał, jak Joel odliczał. Kiedy powiedział „jeden”, Jun i Yoshi zaczęli ścigać się. Itachi wiedział, że majtek nie potrafił regulować swojej prędkość, więc biegał albo nienaturalnie szybko albo przeciętnie. Z tego powodu wyścigi z Junem, które poprzedzało zakazanie mu używania mocy, miały sens. Jednak kapitan nie potrafił go dostrzec w tym, że dziewczyny były na ich plecach. W dodatku ten pomysł jakoś niespecjalnie mu się podobał. Odwrócił się więc z powrotem, aby spojrzeć na ląd. Niskie zielone trawy były miłą odmianą dla oka po wiecznych widokach tropików. Zresztą tutaj nie było aż tak gorąco. Właściwie to nawet chłodno. Chociaż Kikari twierdziła, że to bardzo dobrze. Dzień wcześniej stwierdziła, że czołówka wygląda „za mało piracko”, dlatego przyniosła rzeczy, które wydawały jej się odpowiednie i kazała wszystkim je ubrać. Dlatego też musieli chodzić ubrani w różnego rodzaju bogato zdobionych płaszczach i kapeluszach. Te dwa elementy według niej były najważniejsze, ale nie nadawały się do noszenia w trzydziestu stopniach Celsjusza. Do tego podała im różnego rodzaju koszule i spodnie z przewieszonymi paskami, w których zarezerwowano miejsce na noże i pistolety. Nagle Itachi poczuł czyjeś kolano na swoim tyłku.
- Hej! – zawołał, odwracając się.
Przed sobą zobaczył, chichoczącą Itami.
- Dzień dobry – przywitała się.
- Itami, czy ty chcesz wylecieć za burtę?
- Niezbyt. Zimno jest w tej Irlandii.
- W takim razie kop mnie częściej – sarknął.
- Jakoś musiałam zwrócić na siebie uwagę – wzruszyła ramionami.
Nagle za Itami przebiegł Yoshi, ściągając jej kapelusz z głowy. Krzyknęła „ej!” i zaczęła go gonić, wołając, żeby oddał jej nakrycie głowy. Itachi chwilę patrzył na to bez żadnego wyrazu twarzy, po czym odwrócił wzrok i ruszył pod pokład.

Następnego dnia rano ktoś dobijał się do drzwi kapitana. Itachi wstał z łóżka i podszedł do wejścia. Miał ochotę krzyknąć „wynocha”. Jednak wiedział, że jeśli ktoś pukał tak wcześnie, musiał mieć konkretny powód. W końcu otworzył drzwi.
- Kapitanie, kapitanie, ktoś zostawił dla ciebie list na brzegu! Niech pan spojrzy na pieczęć – powiedział przejęty Jun.
Podał mu kopertę, którą Itachi wziął ze zdziwieniem. Spojrzał na oznaczenie, które przedstawiało szkielet na sznurkach. Wybałuszył oczy. Chyba sobie kpisz! Rozerwał papier i wyciągnął ze środka kartkę z bardzo krótką wiadomością.

Kochany, Goniący Kruczku.
Przypadkiem sprawiłem ci prezent. Broń się przed nim tymi samymi oczami co moje.
Ja.

Itachi zacisnął pięść, gniotąc kartkę, która po chwili spłonęła w ogniu. Jun patrzył na to zaniepokojony. Kapitan usiadł na kanapę i zaczął masować sobie skronie. Majtek nieśmiało wszedł do środka i usiadł obok.
- Lalka Rogera twierdzi, że sprawił mi prezent – wyjaśnił mu Itachi. - Ale każe mi bronić się przed nim. Nie mam szpiegów wokół niego, więc nie wiem, co wymyślił, ani kiedy to nadejdzie. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że irytuje mnie niewiedza. Jeszcze ten zuchwały podpis!
- To oczywiste, że Lalka Rogera chce cię zdenerwować jeszcze bardziej, kapitanie.
- Tak, ale po co mnie ostrzega? I jeszcze mówi, w jaki sposób mam się bronić! Przecież to jest jakiś absurd.
- Kapitanie, musi pan uspokoić się i pomyśleć racjonalnie. W końcu to pan najlepiej zna Lalkę Rogera.
Itachi wziął głęboki wdech i wydech. Jun miał rację. Muszę uspokoić myśli. Za bardzo denerwuje mnie to, że straciłem źródło informacji. Tym czasem on wie o wszystkim, co się tutaj dzieje. W takim razie dlaczego nie działał, kiedy Itami leżała? Musiał wiedzieć, że byłem w gorszym stanie. Jeśli chciałby, żebym był w dobrej kondycji, to oznaczałoby, że przyszedłby ze mną walczyć. Ale tego nie nazwałby prezentem. No i dlaczego mówi mi jak mam się przed nim bronić? To był jakiś żart z jego strony? Kpina? Manipulacja, żebym zrobił coś, tak jak on chce? Albo żebym tego nie zrobił…Bądź przeklęty. Itachi jeszcze raz odtworzył sobie wiadomość w głowie. Skupił się ponownie, szukając ukrytego przesłania. Dopiero po długim czasie wpadł na coś sensownego. Jeśli przez przypadek, to znaczy, że nie miał na to wpływu. A skoro mówi mi jak się bronić, to sam musiał to wcześniej robić. Czyli prawdopodobnie to nie jest jego sprzymierzeniec. Tylko że kolejny wróg w postaci człowieka, nie miałby sensu. Bo niby kogo wypuściłby żywego?
- Obawiam się, że odpowiedź na wszystkie pytania, które teraz przychodzą mi do głowy, dostanę dopiero, kiedy prezent dojdzie – powiedział w końcu Itachi, wzdychając.
- Czy Jun ma coś przekazać pozostałym?
- Tak. Powiedz im, co Lalka Rogera napisał. I zapytaj się Asumy, co o tym myśli.
- Tak jest!

Przez kolejne dwa dni nie działo się nic nieprzewidzianego. Itachi zaczął zastanawiać się, czy Lalka Rogera nie chciał po prostu zabawić się jego kosztem i wysłać mu nic nieznaczącą wiadomość. Choć ten scenariusz był dość prawdopodobny, biorąc pod uwagę jego charakter, to Itachi jakoś nie mógł przekonać się do niego. Zastanawiając się nad tym, wyszedł na górny pokład. Tam, tak jak się spodziewał, znajdowała się prawie cała czołówka i ich przyjaciele. Ostatnio za każdym razem, gdy wychodził na powietrze w ciągu dnia, widział Juna, Joela, Nicole, Yoshiego i Itami. Czasami wszyscy stali razem, a czasami Japończycy siedzieli na dziobie osobno. Dziś jednak na pokładzie znalazła się też Kikari, która rozmawiała z Sumisu. Natomiast Itami chodziła po burcie, prawdopodobnie w celu ćwiczenia równowagi. Itachi przez dłuższy czas patrzył na nią i stwierdził, że wyglądała całkiem uroczo, kiedy ostrożnie stawiała kroki. Jednak irytował go fakt, że Yoshi, z którym Itami spędzała całe dnie, szedł obok, trzymając ją za rękę, żeby nie spadła. Zresztą od jakiegoś czasu sam Japończyk go denerwował. Chciał znaleźć dla niego jakieś zajęcie, ale snajperzy niespecjalnie mieli, co robić, nie licząc ćwiczeń. W dodatku ich nauczycielka wybyła na misję, więc mogli cieszyć się wolnym. Z rozmyślań wybiło go wołanie.
- Kapitanie!
Itachi odwrócił się w stronę źródła dźwięku i zobaczył tam Kikari z Sumisu, którzy zmierzali w jego stronę.
- Widzę, że niezbyt podoba ci się zabawa Itami i Yoshiego – powiedziała z grymasem. – Ponoć coś podobnego robili w dzieciństwie. Czy jakoś tak. Nie lubię go. Nie mógłbyś go wyrzucić?
- Nie mam powodów, by to zrobić – odpowiedział obojętnie.
- Szkoda – wzruszyła ramionami. - Spójrz za siebie.
Kikari i Sumisu stanęli po obu stronach Itachiego, po czym oparli się o burtę. Kapitan odwrócił się, żeby spojrzeć we wskazanym kierunku. Przez łąkę szła jakaś osoba w brązowym płaszczu. Miała na sobie kaptur, więc nie dało się rozpoznać płci. Mimo to Kikari kłóciła się z Sumisu, że to kobieta, ponieważ twierdziła, że mężczyźni nie poruszają się w ten sposób. Jednak ich sprzeczki do niczego nie prowadziły. Itachi wpatrywał się w tę postać w zamyśleniu. Przy okazji starał się nie słyszeć dwójki obok. Nagle poczuł, że ktoś położył brodę na jego ramieniu. Spojrzał w to miejsce i zobaczył Itami, patrzącą z zaciekawieniem na ląd. Itachi czuł względem niej delikatną złość, ale po chwili stwierdził, że to głupie i dziecinne, więc zignorował to uczucie i nic nie powiedział. Również spojrzał na zakapturzoną postać, która była coraz bliżej. Przykuła ich uwagę nie tylko dlatego, że była jedyną osobą na szerokim obszarze, ale także zmierzała w ich kierunku. W dodatku miała w sobie coś dziwnego, co przyciągało spojrzenia. Może sposób poruszania się, który przypominał zjawę? Lub po prostu kontrast, który dawała jej ciemna peleryna względem zielonej trawy? Nie potrafili stwierdzić, co to było, nawet kiedy zbliżyła się do brzegu.
- Chciałabym rozmawiać z kapitanem! – krzyknęła stamtąd, kobiecym głosem.
- Najpierw pokaż twarz – odpowiedział jej Itachi.
- Pozwolę ją zobaczyć tylko kapitanowi.
- Niech będzie – powiedział głośno, po czym ciszej zwrócił się do Itami. – Przenieś mnie tam.
Itami, po chwili wahania, kiwnęła głową. Itachi uniósł się i przeleciał przez wodę dzielącą Fiery Raven od wyspy. Wylądował na brzegu i podszedł do kobiety, która miała spuszczoną głowę.
- Mam przy sobie broń, ale jedynie w celu samoobrony – powiedziała innym, wyższym głosem, który Itachi gdzieś już słyszał.
Powoli podniosła głowę.
- Witam ponownie – z pod kaptura błysnęły żółte oczy.
- Midoriko?! Czego tutaj szukasz? – zapytał Itachi, marszcząc brwi.
- Ciebie. Nie mam zamiaru nic robić Itami ani nikomu z twojej załogi. Przyszłam tu w sprawach dyplomatycznych.
- Prezentujesz Lalkę Rogera?
- Nie. Siebie.
- Więc czego chcesz?
- Dołączyć do twojej załogi.
- Oboje ze mnie kpicie – prychnął.
Midoriko uniosła brwi do góry ze zdziwieniem. Itachi szybko odwrócił głowę. Jeszcze raz przypomniał sobie to, co napisał Lalka Rogera. Dopiero po tym spojrzał ponownie na Midoriko, nakładając na nią iluzję. Dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Jak wy to robicie? Jeszcze chwilę temu widziałam twoje myśli, a teraz już nie.
- Nie wiem, czy mogę wierzyć, że mówisz prawdę.
- Zaufanie mi zapewne zajmie ci dużo czasu. Jednak to, że ktoś blokuje swój umysł, wcześniej było mi obce, dlatego irytuje mnie to. Ale powiedzmy, że przyzwyczaiłam się.
- Z pewnością. Nie uwierzyłbym, że mogłabyś czytać jego myśli.
- Zabiłby mnie, gdybym potrafiła – prychnęła z rozbawieniem. – Ale teraz chciałabym, żebyś ty zabił go. Nie jestem głupia, żeby łudzić się, że sama mogę to zrobić. Ale ty owszem.
- Dlaczego? Dlaczego chcesz jego śmierci?
- To dość upokarzające mówić o tym tobie, ale nie mam innego wyjścia – odwróciła wzrok, z westchnieniem odgarniając kosmyk zielonych włosów z twarzy. - Popełniłam błąd, ponieważ za bardzo zafascynował mnie jego geniusz. Dałam się wplątać w coś, co dla niego było jedynie gierką, przez co zostałam wykorzystana. To upokarzające, ale wciąż mam swoją dumę, więc zostawiłam mu po sobie pamiątkę w postaci złamanej ręki.
- Trudno mi wyobrazić sobie, że ktoś mógł zakochać się w nim.
- Miałam swoje powody – wzruszyła ramionami. - Ale teraz nienawidzę go. Nie sądzisz, że moje przyłączenie się do ciebie to najlepsze wyjście, żeby działać mu na złość?
Itachi przez dłuższy czas patrzył na Midoriko, obserwując wyraz jej twarzy. Wiedział, że tylko po nim pozna, czy wcześniej nie skłamała w kwestii czytania jego myśli. Wyglądało na to, że jednak Lalka Rogera dał mu prawidłową wskazówkę. Chociaż ta rada już nie wydawała mu się taka dziwna. Itachi z pewnością posiadał informacje o Lalce Rogera, których nie miała Midoriko. Prawdopodobnie Hiszpan przewidział jej decyzję i zadbał o to, by informacje o nim pozostały nieznane. Albo sam ją tu przysłał. Mimo tej możliwości, Itachi wiedział, że musiał ją przyjąć. Posiadała drugi klucz, miała przydatną umiejętność, mogła zlikwidować wszystkich szpiegów, a w dodatku wiedziała o Lalce Rogera rzeczy, których nie poznał. Jednak jakoś wątpił, żeby Midoriko mówiła prawdę. Tylko w jakim celu Lalka Rogera miałby ją tutaj przysyłać, skoro i tak ma szpiegów, a pomógł mi zamknąć umysł przed nią? Nie potrafił znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Ale zastanowił się, jak mógłby ustalić, czy Midoriko na pewno nie kłamie.
- Złamałaś mu rękę? – zapytał nagle.
- Tak.
Czyli mówi prawdę? Jeśli wyślę szpiega na jego statek i okaże się, że faktycznie ma złamanie, to będzie oznaczać, że Midoriko nie kłamie. On na pewno nie poświęciłby samego siebie.
- Nie ufam ci i tak, jak sama powiedziałaś, przez długi czas nie będę. Ale wyślę szpiega do Lalki Rogera. Wtedy stwierdzę, czy mogę chociaż uwierzyć ci, co do niektórych kwestii. Gdzie teraz jest?
- Zachodnie wybrzeże Francji, jeśli jeszcze go nie opuścił.
- Dobrze. Wejdziesz na Fiery Raven, ale pozwolisz, że będziesz pod ciągłym nadzorem.
- Zdziwiłabym się, gdybyś tego nie powiedział.
- Ach tak. I jeszcze jedno – powiedział, podchodząc do niej bliżej, a jego wzrok stał się dużo chłodniejszy. – Nie waż się rozdzielać Itami od Itamaki.
- Wykonywałam tylko zadanie. Naprawdę mnie to nie interesuje.
- Rozumiesz, co mówię? – zapytał, ignorując jej wyjaśnienie.
- Tak – odpowiedziała przez zaciśnięte zęby.

4 komentarze:

  1. Hahaha!
    *wylewa niechcący domestos na kafelki*
    Podpis Lalki mnie powalił xD Od teraz tak podpisuję się na sprawdzianach!
    *czytając o Yoshim za mocno zgniata butelkę detergentu i oblewa lustro*
    |:
    OMG!
    *domestos już się skończył więc nie ma co już oblać*
    To z Midoriko mnie mega zaskoczyło @@'
    I ty weź nie rób to co ja teraz i nie utrzymuj czytelnika w niepewności! xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham Cię Twoje przygody w toalecie, Asu. XD
      Co się człowiek będzie wysilał. :D Hahahaha, świetny pomysł!
      Hue hue hue hue. Podejrzewam, że Itach miałby to samo. XD
      I bardzo dobrze. Elementy zaskoczenia górą! *-*
      BEDE.
      >D

      Usuń
  2. Podpis: Ja. XDDDDDD
    Ci Hiszpanie.
    Było piękne.

    Wiedziałam, że tą kobietą będzie Midoriko. Była pierwszą myślą jaka mnie naszła.
    To wszystko jest podejrzane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hue hue hue. >D

      No. Twoje przeczucia to normalnie niezawodne są. XD
      A no jest. Nawet dla mnie, mimo że wiem znacznie więcej niż wy. XD

      Usuń

Obserwatorzy