Czołówka zebrała się w komplecie wokół
małego drewnianego stołu. Itachi i skulona Itami siedzieli na kanapie,
natomiast reszta zajęła fotele. Na początek Itachi oznajmił wszystkim, że
znalazł jaskinię ze złotem. Przekazał im też, że już wysłał ludzi, by je
wydobyli, co szczególnie ucieszyło Sumisu. Następnie opowiedział im bardzo
ogólnie o działaniach Midoriko, informując przy tym o rozdwojeniu osobowości u
Itami. Większość wcale nie wyglądała na zaskoczonych, ale bardziej przerażonych
tym faktem. Jedynie Jun rozpłakał się i przytulił Itami, która z zakłopotaniem
poklepała go po głowie, twierdząc, że wszystko jest w porządku.
- Rozumiem, że Lalka Rogera chce ci ją ukraść – powiedział
Sumisu po długiej ciszy, kiedy wszyscy wpatrywali się w Itami.
- Jak każdy. Martwi mnie coś innego – oznajmił Itachi.
- Niby co?
- Mój stary dobry przyjaciel chyba znalazł sobie towarzysza. A raczej towarzyszkę. Odnoszę wrażenie, że Midoriko wcale nie pracuje dla niego tylko z nim.
- Mój stary dobry przyjaciel chyba znalazł sobie towarzysza. A raczej towarzyszkę. Odnoszę wrażenie, że Midoriko wcale nie pracuje dla niego tylko z nim.
W tym momencie wszystkie oczy
zwróciły się ku Itachiemu. Lalka Rogera sam w sobie był wystarczająco potężny.
Zazwyczaj wysyłał ludzi, żeby załatwili wszystko za niego. Ci jednak często nie
zdawali sobie sprawy, że Lalka Rogera traktował ich jak pionki. Jego wpływy
były po prostu zbyt niebezpieczne. Myśl, że Midoriko mogła być jego
współpracownikiem, przyprawiała czołówkę o dreszcze. Doskonale zdawali sobie
sprawę, że jej moc była niezwykle uciążliwa. A to z kolei podnosiło potęgę
bezlitosnego pirata.
- Dlaczego nie przypuści na nas frontalnego ataku? Jedynie
twoja i Itami śmierć jest mu potrzebna do pełnej samowoli – zauważyła Asuma.
Itachi zaśmiał się ponuro.
- To ostatnia rzecz, jaka mogłaby przyjść mu do głowy. Lalka Rogera działa z ukrycia i po cichu. Jego charakter odznacza się na wszystkim, co robi. Osobiście uważam, że to kiedyś go zgubi.
- To ostatnia rzecz, jaka mogłaby przyjść mu do głowy. Lalka Rogera działa z ukrycia i po cichu. Jego charakter odznacza się na wszystkim, co robi. Osobiście uważam, że to kiedyś go zgubi.
Asuma pokiwała powoli głową.
Kapitan westchnął, po czym zaczął przekazywać czołówce inne ważne informacje,
które zdobył podczas nieobecności na statku. Gdy skończył, podszedł do biurka.
Wziął stamtąd mapę świata i rozłożył ją na stole. Wtedy Asuma oznajmiła, że
chce jechać do Irlandii, po czym streściła kapitanowi to, co usłyszała od
Koreańczyków w karczmie.
- To nie nasz interes – powiedział Sumisu, gdy Asuma
skończyła mówić.
- Mój owszem. Po za tym mam zamiar zabrać im to, co zdobędą – odpowiedziała stanowczo, piorunując go wzrokiem.
- Popłyniemy tam – odezwał się Itachi. - Sam myślałem o Anglii, ale Irlandia też może być.
- Mój owszem. Po za tym mam zamiar zabrać im to, co zdobędą – odpowiedziała stanowczo, piorunując go wzrokiem.
- Popłyniemy tam – odezwał się Itachi. - Sam myślałem o Anglii, ale Irlandia też może być.
- Zysk – mruknął Sumisu.
- Będzie – odpowiedział mu sucho. – To wszystko. Jutro zajmujemy się skłóconymi i przygotowaniami do opuszczenia Majotty. Wyruszymy wieczorem. Asuma, Jun, zostańcie.
- Będzie – odpowiedział mu sucho. – To wszystko. Jutro zajmujemy się skłóconymi i przygotowaniami do opuszczenia Majotty. Wyruszymy wieczorem. Asuma, Jun, zostańcie.
Jak na komendę wszyscy, oprócz
wskazanej dwójki, podnieśli się i wyszli z kajuty. Itachi dostrzegłszy smutek i
zamyślenie na twarzy Itami, odprowadził ją współczującym wzrokiem. Dopiero gdy
zamknęła za sobą drzwi, spojrzał na dwójkę, która została. Asuma patrzyła na
niego z uniesionymi brwiami a Jun z szerokim uśmiechem.
- Naprawdę akurat teraz chcecie coś powiedzieć na ten temat? – zapytał lekko zirytowany Itachi.
- Hej! – zawołała Asuma. - To był dla mnie duży szok, wiesz?
- Kapitanie, czy Itamiś naprawdę jest…taka? – zapytał się rudzielec.
- Naprawdę akurat teraz chcecie coś powiedzieć na ten temat? – zapytał lekko zirytowany Itachi.
- Hej! – zawołała Asuma. - To był dla mnie duży szok, wiesz?
- Kapitanie, czy Itamiś naprawdę jest…taka? – zapytał się rudzielec.
Itachi przez chwilę patrzył na
majtka w ciszy ze zmarszczonymi brwiami. Wyglądał, jakby myślał nad
odpowiedzią, ale w rzeczywistości starał się pojąć, o co chodziło Junowi. W
końcu, gdy zrozumiał, że chłopak mówił o rozdwojeniu osobowości, pokiwał
potakująco głową.
- Ale musicie pamiętać, że to nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Myślę, że Itami nie chce, by między wami zmieniło się cokolwiek. Proszę, przekażcie to Kikari.
- Rozumiem – przytaknęła Asuma. – W takim razie dlaczego mieliśmy zostać?
- Opisz Junowi, jak wyglądali ci Koreańczycy. Jeżeli jeszcze tu są, może uda mu się ich znaleźć.
- Mówili, że są ze statku Mad Green.
- W takim razie, Jun, najpierw pójdziesz do karczmy, a potem na ten okręt. Z twoją prędkością myślę, że nikt nawet nie zorientuje się, że mają o jedną osobę za dużo.
- Ale musicie pamiętać, że to nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Myślę, że Itami nie chce, by między wami zmieniło się cokolwiek. Proszę, przekażcie to Kikari.
- Rozumiem – przytaknęła Asuma. – W takim razie dlaczego mieliśmy zostać?
- Opisz Junowi, jak wyglądali ci Koreańczycy. Jeżeli jeszcze tu są, może uda mu się ich znaleźć.
- Mówili, że są ze statku Mad Green.
- W takim razie, Jun, najpierw pójdziesz do karczmy, a potem na ten okręt. Z twoją prędkością myślę, że nikt nawet nie zorientuje się, że mają o jedną osobę za dużo.
Jun pokiwał głową, po czym
spojrzał na Asumę, która zaczęła opisywać wygląd tamtych Koreańczyków. W tym
czasie Itachi przejrzał ponownie papiery, leżące na jego biurku. Po dłuższym
czasie wpatrywania się w nie, z rozczarowaniem odwrócił głowę. A żeby pochłonął cię sztorm, Lalko Rogera.
- Zawsze widać, kiedy o nim myślisz – oznajmiła Asuma.
- Zawsze widać, kiedy o nim myślisz – oznajmiła Asuma.
Itachi spojrzał na nią
zdezorientowany. Dopiero wtedy zauważył, że Jun już wybiegł.
- Nienawiść maluje się twoich oczach. Dziwię się, że cię nie
zaślepia.
- Wtedy dałbym mu zbyt dużą satysfakcję.
- Kapitanie, ostatnio coraz częściej zastanawiam się, czy ten skarb na pewno istnieje?
- Tak. Tsuya przepowiedziała, gdzie on jest – odpowiedział, jakby to była najbardziej oczywista rzecz w świecie.
- Nie – pokręciła smętnie głową. - Tsuya przepowiedziała ci szczęście. Wiem, że to jest ze sobą powiązane, ale nie ma żadnego dowodu na to, że on gdzieś jest.
- Chcesz powiedzieć, że Rubinowa Era Piratów nastała od tak? Żeby znaleźć coś, co nie istnieje?
- Nie ma powodów, by twierdzić, że tak się nie stało.
- Wtedy dałbym mu zbyt dużą satysfakcję.
- Kapitanie, ostatnio coraz częściej zastanawiam się, czy ten skarb na pewno istnieje?
- Tak. Tsuya przepowiedziała, gdzie on jest – odpowiedział, jakby to była najbardziej oczywista rzecz w świecie.
- Nie – pokręciła smętnie głową. - Tsuya przepowiedziała ci szczęście. Wiem, że to jest ze sobą powiązane, ale nie ma żadnego dowodu na to, że on gdzieś jest.
- Chcesz powiedzieć, że Rubinowa Era Piratów nastała od tak? Żeby znaleźć coś, co nie istnieje?
- Nie ma powodów, by twierdzić, że tak się nie stało.
Itachi podszedł bliżej i opadł na
kanapę. Oparł rękę o poręcz i zamyślił się. Od zawsze wierzył, że ten skarb
istnieje. Choć niektórzy wątpili, on nigdy nie stracił swojej pozytywnej myśli.
Jednak gdy teraz zastanowił się nad tym, Asuma mogła mieć trochę racji. Mimo
tego wizja, w której skarb był tylko legendą, wydawała się dla niego
irracjonalna. Niemożliwe. On musi
istnieć.
- Dlaczego rozmawiasz o tym ze mną? – zapytał nagle.
- Dlaczego rozmawiasz o tym ze mną? – zapytał nagle.
Asuma spojrzała na niego
zaskoczona.
- Myślisz, żeby z tego zrezygnować?
- Nie. Nie zostawiłabym cię. Bez takiego stratega jak ja, zaraz poszedłbyś na dno.
- Nie. Nie zostawiłabym cię. Bez takiego stratega jak ja, zaraz poszedłbyś na dno.
Asuma uniosła dumnie głowę, co
wywołało uśmiech na ustach Itachiego. Dopiero wtedy pomyślał, że przyczyną jej
rozmyślań mogła być wiadomość od jej rodaków.
- Tęsknisz za Koreą, prawda? – odezwał się nagle.
- Nie za krajem. Za ludźmi.
- Tęsknisz za Koreą, prawda? – odezwał się nagle.
- Nie za krajem. Za ludźmi.
Itachi pokiwał głową ze
zrozumieniem. Asuma po dołączeniu do jego załogi miała wiele wątpliwości, czy
dobrze zrobiła. Brakowało jej ludzi, których zostawiła.
W wieku trzynastu lat ktoś zamordował jej rodziców. Rodzina Takamichi
była biedna, więc osierocona Asuma uciekła ze swojej wioski i zaczęła szukać
sposobu, aby zarobić. Przygarnął ją jeden mężczyzna, który kiedyś chwalił jej
celność. Pomógł jej rozwinąć swoje umiejętności i po roku stała się znakomitym
strzelcem i strategiem. Mimo tego Asuma nigdy nie czuła żadnej miłości do
przybranego ojca. Ponadto zdystansowała się do niego, od kiedy zaproponował jej
pracę płatnego mordercy. Jednak po dłuższym zastanowieniu, zgodziła się. Wtedy
zaczęła mieć styczność z różnymi mafiami. Podobały jej się te organizację i
zaczęła żywić nadzieję, że kiedyś dołączy do jednej z nich. W między czasie
poznała Minho - rówieśnika pracującego dla jej przybranego taty. Zaprzyjaźniła
się z nim, ponieważ łączyło ich wiele rzeczy. Oboje marzyli o wstąpieniu do
mafii. Zaczynali mieć dość pracy jako płatni zabójcy.
W końcu trafiła im się idealna okazja. Ojciec Asumy rozkazał im wybić najlepszą
organizację tego rodzaju. Wdarli się do ich siedziby i obezwładniali tych,
którzy stanęli im na drodze. W końcu trafili na piętro, gdzie znajdował się
szef mafii.
- Myślisz, że przeżyjemy? – zapytała Asuma, przeładowując broń.
- Marne na to szanse – odpowiedział Minho. - Ale uważam, że damy radę.
- A jak nie?
- To i tak wyjdzie nam na dobre. Nie trafimy z powrotem do twojego ojca.
- Myślisz, że przeżyjemy? – zapytała Asuma, przeładowując broń.
- Marne na to szanse – odpowiedział Minho. - Ale uważam, że damy radę.
- A jak nie?
- To i tak wyjdzie nam na dobre. Nie trafimy z powrotem do twojego ojca.
Asuma patrzyła chwilę w ciszy, jak chłopak rozglądał się. Nie mogła
uwierzyć w to, jak beztrosko podchodził do tego, że mógł za chwilę
umrzeć.
- Minho – pociągnęła
go za rękaw, stając tuż przy nim.
- Tak? – odwrócił się.
- Tak? – odwrócił się.
Patrzył się na Asumę z bardzo bliska. Przysunęła się i złączyła ich
usta. Minho to zaskoczyło, ale objął ją i pocałował czule. W końcu odsunęli się
od siebie.
- Też to czuję – powiedział, uśmiechając się, po czym mina mu spoważniała.
- Też to czuję – powiedział, uśmiechając się, po czym mina mu spoważniała.
Oboje przyszykowali broń. Chłopak wychylił się za próg drzwi i oddał
dwa strzały. Machnął ręką i oboje wbiegli na korytarz, gdzie leżały martwe
ciała. Asuma zamroziła jedną z klamek, po czym uderzyła łokciem. Gdy drzwi
uchyliły się, uderzyła w nie butem. Minho, stojąc za nią, zastrzelił ludzi,
którzy byli w środku. Asuma wbiegła do pomieszczenia i otworzyła okno.
Wskoczyła na parapet.
- Nie patrz tak na mnie. Nie będę żegnał się z tobą – powiedział Minho. – I nie pozabijaj się przed czasem.
- Nie patrz tak na mnie. Nie będę żegnał się z tobą – powiedział Minho. – I nie pozabijaj się przed czasem.
Asuma wystawiła mu język i wyszła na zewnątrz. Chłopak odwrócił się i
wyszedł z pomieszczenia. Tym razem czekało go znacznie liczniejsze towarzystwo.
Zaczął strzelać i wyciągnął drugą broń. Z obu atakował przeciwnika, biegnąc
wzdłuż korytarza. Dopiero gdy dotarł do jednych drzwi, zatrzymał się. Ponad
połowa jego wrogów leżała już na ziemi. Gdy w końcu udało mu się zabić
wszystkich, uśmiechnął się do siebie. Ściągnął ze swoich pleców bazookę, położył
ją i wystrzelił z niej pocisk. W tym samym momencie poczuł, jak jego ramię
przeszył ból. Spojrzał w bok i zobaczył, że jeden z mężczyzn, który leża na
ziemi, trzymał broń. Minho lewą ręką zastrzelił go. Potem wstał i wszedł do
pomieszczenia, w którym zrobił dziurę. Przed biurkiem stał Yun Sae Han –
przywódca mafii. W półokręgu stali jego ludzie. Wszyscy celowali w Minho, który
mimo to kierował pistolet na szefa.
- Nie uwierzę, że dokonałeś tego sam. Ile jeszcze osób tu jest? – zapytał Jun Sae.
- Nie uwierzę, że dokonałeś tego sam. Ile jeszcze osób tu jest? – zapytał Jun Sae.
Patrzyli sobie w prosto w oczy, jakby ignorując byt około dziesięciu towarzyszy
z bronią. Nagle Jun Sae poczuł zimną stal na szyi.
- Jedna – odpowiedział Minho, uśmiechając się triumfalnie.
- Jedna – odpowiedział Minho, uśmiechając się triumfalnie.
Ochroniarze spojrzeli zszokowani na swojego szafa, któremu Asuma
przykładała pistolet do głowy.
- Bronie na dół –
powiedziała zdecydowanie.
Mężczyźni nie wiedzieli, co zrobić. Dopiero gdy przywódca machnął na
nich ręką, odłożyli pistolety na ziemię. Po chwili ku zdziwieniu szefa, Minho
również wypuścił broń.
- Yun Sae Han, dostaliśmy rozkaz, żeby
wykończyć ciebie i twoich ludzi – oznajmił Minho. – Jednak postanowiliśmy
sprzeciwić się temu i mamy dla ciebie propozycję. Przyjmij nas do swojej mafii,
a nie zginiesz.
- Dlaczego? – Yun Sae zmarszczył brwi.
- Twoja jest najlepsza – odpowiedziała Asuma.
- Chyba nie aż tak, skoro dwójka dzieciaków wybiła jej połowę – prychnął mężczyzna. – Ale to jest jeszcze mocniejszy argument, dla którego powinienem was przyjąć. Dobrze. Od teraz będziecie wykonywać moje rozkazy. Po pierwsze, rzuć broń.
Asuma odciągnęła lufę od niego, odłożyła pistolet na ziemię i kopnęła go gdzieś w bok. Stanęła z boku, tak by Yun Sae ją widział. Mężczyzna od razu zlustrował ją wzrokiem.
- Dlaczego? – Yun Sae zmarszczył brwi.
- Twoja jest najlepsza – odpowiedziała Asuma.
- Chyba nie aż tak, skoro dwójka dzieciaków wybiła jej połowę – prychnął mężczyzna. – Ale to jest jeszcze mocniejszy argument, dla którego powinienem was przyjąć. Dobrze. Od teraz będziecie wykonywać moje rozkazy. Po pierwsze, rzuć broń.
Asuma odciągnęła lufę od niego, odłożyła pistolet na ziemię i kopnęła go gdzieś w bok. Stanęła z boku, tak by Yun Sae ją widział. Mężczyzna od razu zlustrował ją wzrokiem.
- Nie ufam wam.
Właśnie pozabijaliście część moich ludzi. Musicie teraz udowodnić mi lojalność.
- W jaki sposób? – zapytał Minho.
- Zabijecie swojego pracodawcę.
- Czyli jednak miałeś rację – westchnęła Asuma.
- W jaki sposób? – zapytał Minho.
- Zabijecie swojego pracodawcę.
- Czyli jednak miałeś rację – westchnęła Asuma.
Już wcześniej rozmawiała z Minho na ten temat. Słusznie powiedział, że
prawdopodobnie takie będzie życzenie Jun Sae. Dlatego następnego dnia oboje
wykonali swoje zadanie jednym pistoletem. Choć Asumie zrobiło się
nieprzyjemnie, gdy chłopak przycisnął jej palec i pocisk wystrzelił, to nie
było jej z tym źle. Yun Sae docenił ich pracę i oficjalnie przyjął w swoje
szeregi. Z początku byli spostrzegani przez innych jako wyrzutkowie. Ale potem
powoli zaczęto przyzwyczajać się do nich. Ponadto znaleźli też rówieśników, z
którymi zaprzyjaźnili się później. Zawsze mogli na nich liczyć. Wszyscy, razem z
Minho, byli dla Asumy jak prawdziwa rodzina. Potrafili zastąpić jej ciepło,
które wcześniej dawali jej rodzice. Mimo to nie wszyscy dogadywali się z nimi.
Większość ludzi wciąż miała do nich uprzedzenia, choć niby im ufali. Wtedy
zaczęli marzyć o własnej mafii, w której nie musieliby borykać się z tym. Ale
to wciąż były jedynie fantazje.
W końcu mafii przestało się układać. Powstał konkurent, który zabrał
duże żniwo ich współpracowników. W dodatku wróg polował na Asumę i Minho. Po
długim namyśle wspólnie stwierdzili, że najlepszym wyjściem była emigracja.
Zaraz po tym oboje opuścili miasto. Tam pożegnali się ze sobą, czemu
towarzyszył nieustający płacz Asumy. Nie chciała znów zostać sama. Jednak
wiedziała, że to konieczne. W końcu Minho odszedł, a Asuma wróciła do swojej
rodzinnej wioski. Weszła do dawnego domu, przypominając sobie o wszystkim, co
działo się w nim za jej dzieciństwa. Ból w jej sercu znów dał o sobie znać i
zaczęła płakać. W pewnym momencie nie mogła już tego znieść i wybiegła z budynku.
Nogi zaniosły ją na jeden z pomostów przy jeziorze. Siedziała tam na deskach,
myśląc o tym, że powinna już wyruszyć za granicę. Jednak nie miała na to
najmniejszej ochoty. Chciałaby już zostać na tym moście na zawsze. Ale
wiedziała, że to niemożliwe. Nagle poczuła czyjąś rękę na ramieniu.
Automatycznie sięgnęła po pistolet do kieszeni. Wstała i odwróciła się, celując
w zaskoczonego chłopaka.
- Wiedziałem, że jesteś niesamowita – powiedział z uśmiechem. – Jestem kapitan Itachi White. Mogę zabrać cię z tego kraju, jeśli dołączysz do mojej załogi. Co ty na to?
- Wiedziałem, że jesteś niesamowita – powiedział z uśmiechem. – Jestem kapitan Itachi White. Mogę zabrać cię z tego kraju, jeśli dołączysz do mojej załogi. Co ty na to?
Itachi znając przeżycia Asumy,
doskonale rozumiał jej tęsknotę. Szczególnie, że pierwszą osobą, do której
Takamichi przywiązała się była Tsuya. A Sumisu skazał ją na śmierć. Wtedy Asuma
była załamana i miała wątpliwości, czy dalej powinna zostać na Fiery
Raven.
Itachi w końcu podniósł się z
kanapy. Asuma po chwili zrobiła to samo. Itachi był niemal pewien, że Asuma
myślała o swojej przeszłości. Podszedł do niej i przytulił ją.
- Masz nadzieję, że spotkasz tam swoich przyjaciół, prawda? – zapytał.
- Tak – odpowiedziała. – I Minho. Choć wiem, że to głupie, bo są marne szanse, że tam wrócił. Ale jednak.
- Zobaczysz go w końcu. Jestem pewien.
- Dziękuję – powiedziała, ściskając go mocniej.
- Masz nadzieję, że spotkasz tam swoich przyjaciół, prawda? – zapytał.
- Tak – odpowiedziała. – I Minho. Choć wiem, że to głupie, bo są marne szanse, że tam wrócił. Ale jednak.
- Zobaczysz go w końcu. Jestem pewien.
- Dziękuję – powiedziała, ściskając go mocniej.
Itachi uśmiechnął się i poklepał
ją delikatnie po głowie. Wtedy Asuma odsunęła się i wytarła zaszklone oczy.
Nagle obok nich pojawił się majtek.
- Kapitanie, kapitanie! – zawołał rudzielec. - Jun ich znalazł. Hyonek i Eunek to tacy fajni chłopcy. Ale Junowi nie udało się zostać niezauważonym. Jun przeprasza! Ale tylko pogonili Juna z nożami i pistoletami. Po za tym nic się nie stało. A Hyonek i Eunek pytali się, czy mogliby dołączyć do naszej załogi.
- O tym pomyślę później. Mów, czego nowego się dowiedziałeś.
- Jun dostał mapę, gdzie mu wszystko rozrysowali.
- Kapitanie, kapitanie! – zawołał rudzielec. - Jun ich znalazł. Hyonek i Eunek to tacy fajni chłopcy. Ale Junowi nie udało się zostać niezauważonym. Jun przeprasza! Ale tylko pogonili Juna z nożami i pistoletami. Po za tym nic się nie stało. A Hyonek i Eunek pytali się, czy mogliby dołączyć do naszej załogi.
- O tym pomyślę później. Mów, czego nowego się dowiedziałeś.
- Jun dostał mapę, gdzie mu wszystko rozrysowali.
Wyciągając zawiniątko z kieszeni.
Asuma wzięła je od niego i rozłożyła na stole. Cała trójka pochyliła się nad
tym. Mapa przedstawiała wybrzeże Irlandii z zaznaczoną trasą statku
Koreańczyków. A w tym punkty docelowe.
- Spotkają się w zamku Rockfleet w hrabstwie Mayo – oznajmił
Jun.
- Na wyspie Clare mam znajomego – poinformował Itachi. - To niedaleko. Możemy tam zacumować. Ponadto może dowiedzieć się trochę więcej o tym wszystkim.
- Mówiłam, że uwielbiam twoje wpływy? – odezwała się Asuma z uśmiechem.
- Nie przypominam sobie, ale też je lubię.
- Na wyspie Clare mam znajomego – poinformował Itachi. - To niedaleko. Możemy tam zacumować. Ponadto może dowiedzieć się trochę więcej o tym wszystkim.
- Mówiłam, że uwielbiam twoje wpływy? – odezwała się Asuma z uśmiechem.
- Nie przypominam sobie, ale też je lubię.
A ja myślałam, że tutaj zginie Minho.
OdpowiedzUsuńŻe go ten szef zabiję. x.x
Asu kryminalna przeszłość.
O no masz. To dobrze, że udało mi się Ciebie zaskoczyć. >D
UsuńWłaściwie to tego można było się po niej spodziewać. :D
Też tak myślałam, jednak miłe zaskoczenie @@'
UsuńI co ma znaczyć, że można się tego po mnie spodziewać? .3.
Asu...czemu chcesz sobie dołożyć cierpienia? XD Gdyby Minho umarł, nie dość, że by Ci kochanie umarło to potem jeszcze przyjaciółka. Nie bierz tyle na siebie. :D
UsuńŻe można się tego spodziewać? Piszesz o mafii to co się dziwisz. Po za tym skądś musiałaś się nauczyć strzelać i być strategiem. :3
A idź z tym bo zdejmę buta, a jak wiadomo ja się nie waham nim rzucać xD
OdpowiedzUsuńMafii z tym nie łączmy, oke? xD A strzelania i strategi mogłam się jakoś inaczej nauczyć... Nie wiem jeszcze jak, ale pewnie mogłam xD
Mam patelnię, buty mi nie straszne. :D
UsuńTak, tak. Przykro mi, mafia była najlepsza. xD