środa, 16 stycznia 2013

30 cz.1

Itachi wyszedł ze swojej kajuty i przemieścił się na pokład. Lubił przebywać na statku, ale jego własny pokój czasem go przytłaczał. A raczej sterta papierów, która leżała na jego biurku. Wziął głęboki oddech, by nabrać morskiego powietrza w nozdrza. Brakowało mu tego, kiedy był z Itami na lądzie. Rozejrzał się po pokładzie i dostrzegł Sumisu grzebiącego w swoim nunchaku. Podszedł do niego.
- Uspokoiłeś się trochę? – zapytał kapitan, siadając obok niego.
- Wciąż myślę to samo – odpowiedział. – Nie rozumiem. Dlaczego?
- Byłeś kiedyś zakochany?
- Nigdy w to nie wierzyłem – wzruszył ramionami. - Próbowałem z kimś być, ale nie bawiło mnie to.
- W takim razie nie ma sensu, żebym ci tłumaczył. I tak nie zrozumiesz. Nie wiem tylko, dlaczego to ci tak przeszkadza?
- Mówiłem już. Mamy z nią same problemy.
- Bez niej nie mielibyśmy szansy, żeby zdobyć skarb. W twoim toku rozumowania. 
Sumisu prychnął z rozbawieniem pod nosem, po czym złożył swoje nunchaku i wstał. Itachi poszedł w jego ślady. Bosman wyciągnął papierosa i podpalił go.
- Owszem – przytaknął w końcu. - Ale to jest jedyny powód, dla którego siedzę bezczynnie.
- Wolałbym, żeby Itami nie była kluczem. A zapewniam cię, że gdyby tak się stało, nie ruszyłbyś jej. Ponieważ nie tylko ja stoję za nią ale też inni. 
Bosman wstrzymywał chwilę wzrok kapitana, jednak w końcu spojrzał gdzieś indziej. Zaciągnął się papierosem i powoli wypuścił dym z ust.
- Zapytałeś się dlaczego nie poszedłem do Lalki Rogera. Teraz chcę wiedzieć, dlaczego ty mnie trzymasz, skoro nie podoba ci się moje podejście?
- Jesteś mi potrzebny, tak jak ja tobie. W dodatku mamy kontrakt. Nie łamię niczego, gdzie jest mój podpis. Gdybyś bardzo mi przeszkadzał, zabiłbym cię.
- Teraz mówisz jak Itachi White, do którego dołączyłem – odpowiedział, a na jego twarzy zagościł uśmiech. – Życzę powodzenia, jeśli kiedyś będziesz próbował to zrobić - poklepał go po ramieniu, po czym odwrócił się. – Nie oczekuj uprzejmości z mojej strony dla Ikedy. Ale będą ją znosił, o ile nie zaniedbasz swojej pozycji.
- Zastanawiam się, co byś zrobił w przeciwnym wypadku.
- Ja jeszcze też. 
Sumisu ruszył i uniósł rękę do góry w geście pożegnania. Zszedł na dolny pokład, a Itachi odprowadził go wzrokiem. Oparł się o burtę z westchnieniem. Od początku wiedział, że bosmanowi nie spodobała się Itami. Nie przeszkadzało mu to, bo było mnóstwo innych rzeczy, których Sumisu nie lubił. Jednak jego ostatnie zachowanie zaczęło go niepokoić. W dodatku zaczynał coraz bardziej odgradzać się od reszty czołówki. Nie zapowiadało to nic dobrego. Nagle wybił się z zadumy, gdyż ktoś wykrzyknął jego imię. Po krótkiej chwili przed nim pojawił się rudy majtek.
- Wrócił pan, panie kapitanie! – zawołał.– To bardzo cieszy Juna. A gdzie Itamakiś?
- Śpi u siebie w kajucie.
- Panie kapitanie, co pan z nią robił, że zasnęła w środku dnia?
Itachi zgromił go wzrokiem, aż Jun wzdrygnął się.
- Idź po szmatę – powiedział lekko zirytowany.
- Ale Jun ma dziś wolne! – oburzył się majtek.
- Owszem. Dlatego wykorzystasz ten czas na doskonalenie swoich umiejętności w szorowaniu pokładu. 
Rudzielec już otworzył buzię, żeby zaprotestować, ale wtedy napotkał groźne spojrzenie błękitnych oczu. Spuścił głowę i ramiona, wypuszczając powietrze, przy czym wydał z siebie zabawny odgłos. Ze zrezygnowaniem poszurał po deskach i udał się po szmatę. Itachi uśmiechnął się pod nosem, po czym spojrzał na dwójkę osób, które szły w jego kierunku. Brunet i dziewczyna o fioletowych włosach.
- W końcu wróciłeś, kapitanie – przywitał się Joel. – Itami jest z tobą?
- Tak, ale teraz śpi. Cześć, Nicole.
- Witaj z powrotem, kapitanie – powiedziała nieśmiało.
- Jak wasze poszukiwania? – zapytał Joel, kładąc nacisk na drugie słowo.
- Później opowiem wam wszystko. Owocne, ale nie można powiedzieć, że udane.
- Oba?
- Owszem. 
Joel wyglądał na zaskoczonego, ale najwyraźniej postanowił nie mówić nic więcej i w spokoju zaczekać na wyjaśnienia. Takie zachowanie bardzo ucieszyło Itachiego, ponieważ nie przysparzało mu to niepotrzebnych problemów. Odkąd przybyli na Mojottę, wciąż był niespokojny. Nie mógł przestać martwić się, kiedy miał świadomość, że niedaleko znajduje się Lalka Rogera. Szczególnie, że jego wcześniejsze obawy sprawdziły się. Na szczęście jego przyjaciele potrafili odwrócić jego uwagę od tego.
- No nie mów, że już szorujesz pokład! – powiedział Joel z załamaniem.
- To nie wina Juna! – odpowiedział majtek ze smutną miną.
- Jesteś niemożliwy – zaśmiała się Nicole.
- Dobre określenie – zauważył Itachi z uśmiechem.
- Co to za krzyk? – nagle zapytał Joel. 
Wszyscy umilkli i stanęli w bezruchu. Wsłuchali się w odgłosy dochodzące z pod pokładu. Ktoś krzyczał, coś się przewracało. Kiedy hałasy stały się bardzo głośne, nagle z zejścia na dół wyleciała Itami i zawisła wysoko w powietrzu. Zaraz po niej wybiegły Asuma i Kikari.
- Wracaj tu w tej chwili! – zawołała Souten.
 Takamichi ciskała w Itami lodowymi pociskami, która musiała omijać.
- Nie! – zaprotestowała Ikeda.
- Jak zejdziesz, to nie poznasz się w lustrze! – zagroziła Kikari.
- Dlatego nie zlecę!
- Ojej, dlaczego zachowujecie się tak względem Itamakiś? – zapytał Jun.
- Bo nie chce nam powiedzieć! – odpowiedziała z oburzeniem Asuma.
- Czego? – odezwał się Joel.
- Jak to się stało! – zawołała Kikari.
- Ale co? –zapytała Nicole.
- Oni! – odpowiedziały Kikari i Asuma, wskazując na kapitana.
Itachi zaśmiał się pod nosem. Spojrzał się na Itami, po czym podniósł rękę do góry i machnął na nią, żeby zeszła na dół. Szybko przeleciała dzielący ich kawałek i stanęła za jego plecami. Położyła dłonie na ramieniu Itachiego. Dopiero zza niego wyjrzała na Asumę i Kikari.
- I tak cię dorwiemy – zagroziła Souten.
- Zobaczysz! I wtedy wszystko nam wyśpiewasz – dodała Asuma.
- Ja nie wiem, co to za polityka! – oburzyła się Itami. - Najpierw bezczelnie mnie wyrzuciłyście z łóżka. Potem bezczelnie zadawałyście mi dziwne pytania. Następnie bezczelnie zaczęłyście mnie gonić i bezczelnie rzucać we mnie jakimś cholernym lodem!
- Gdybyś od początku z nami współpracowała, to nie musiałybyśmy tego robić – stwierdziła Asuma.
- A co z uroczym elementem obudzenia? – zapytał Joel.
- Moje sumienie podpowiadało mi, że to trzeba zrobić tak, a nie inaczej – wzruszyła ramionami Kikari. 
Itami oparła brodę na ramieniu Itachiego, a rękoma objęła go od tyłu.
- Tę część mogłyście sobie darować. To bolało – powiedziała, nadymając policzki.
- Jun wiedział, że coś się święci! – wystrzelił nagle majtek.
- Szoruj, szoruj – machnął na niego Itachi.
- Kiedy…!
- Szoruj!
- Tak jest - opuścił głowę i zaczął wycierać pokład. – Teraz Junowi smutno. Czy Jun może się chociaż przytulić się do kogoś?
- W ramach mojej wielkiej łaski masz pięć sekund. 
Majtek momentalnie pojawił się przyklejony do Nicole. Dziewczyna pogłaskała go po głowie, a na jej policzkach zagościły delikatne rumieńce. Jednak po chwili Jun ponownie znalazł się przy szmacie i szorował pokład.
- Chciałbym, żeby czołówka przyszła do mnie po obiedzie – zakomunikował Itachi. - Musimy ustalić, co robimy dalej. A także w skrócie przedstawię wam, co się zdarzyło podczas mojej i Itami wycieczki.
- Kapitanie, ale wszyscy to wiedzą – odezwał się Jun.
- Szoruj.
- Jun szoruje.
Itachi spojrzał w bok, a z jego twarzy dało się wyczytać odrazę. Itami spojrzała pusto w deski.
- Nie wiecie – powiedział sucho. – Kikari, powiadom Sumisu.
Itachi delikatnie zabrał ręce Itami ze swojego brzucha i ruszył do zejścia pod pokład.  Wszyscy patrzyli na niego ze zmartwieniem. Rzadko widzieli go z podobną miną. To było dla nich wystarczającym pretekstem, by twierdzić, że podczas jego i Itami wyprawy stało się coś złego. 
Itachi usiadł na krześle w swojej kajucie. Wyciągnął mapę Madagaskaru i kilka popisanych kartek. Patrzył na nie przez dłuższą chwilę, jakby miały mu wyjawić tajemnice całego świata. Co ty planujesz, Fate? Nagle rozległ się dźwięk pukania.
- Wejść – rzucił.
W progu stanął Joel. Wszedł do pomieszczenia i zamknął drzwi. Itachi machnął na niego ręką, więc usiadł na krześle naprzeciwko.
- Podejrzewam, że nie czytałeś jeszcze raportów – rzekł Joel.
- Dzięki. Właśnie mnie załamałeś.
- Wybacz – uśmiechnął się niewinnie. - Doszedłem do wniosku, że trochę zajmie zanim zabierzesz się za nie, a ta informacja z mojego raportu powinna cię zainteresować.
- Mianowicie?
- Zaraz po tym jak wypłynęliście, w karczmie spotkałem pewną kobietę. Rozmowa z nią była dziwnie intrygująca. Miałem wrażenie, jakby znała wszystkie moje myśli.
Itachi gwałtownie podniósł wzrok i patrzył na Joela, marszcząc brwi.
- Po paru dniach zobaczyłem ją znów. Zaczęła mnie namawiać, żebym opuścił ten statek i dołączył do tego, na którym jest ona.
- Co jej powiedziałeś?
- Prawdę. Poinformowałem ją, że nie interesują mnie bogactwa ani te wasze całe piractwo.
- Jak wyglądała?
- Nie ukrywam, że była ładna, choć miała długie, zielone włosy i żółte, świdrujące oczy.
- Midoriko, prawda? Nazywała się Midoriko?
- Nie. Właściwie zapomniałem jej imienia. Ale na pewno nie przedstawiła się jako Midoriko. 
Itachi wyglądał na zbitego z tropu. Wstał z krzesła i zaczął krążyć wokół biurka. To musiała być ona. Taki wygląd nie powtarza się często. Musiała podać mu fałszywe nazwisko. Zatrzymał się. Przy Itami też mogła tak zrobić. Wrócił na siedzenie i opierając łokcie na blacie, rozmasował sobie skronie, by lepiej myśleć. Dlatego… Przeklął pod nosem i zakrył twarz dłońmi. Któregoś dnia Itachi nie dostał raportu od szpiega, który był na okręcie Lalki Rogera. Postanowił trochę zaczekać, ale wciąż trwała cisza. Wysłał więc następnego, ale po nim też nie było śladu. To samo stało się z następnymi. Itachi wiedział, że to mogło oznaczać tylko jedno. Lalka Rogera zabijał jego wysłanników. Dopiero w tym momencie zauważył, jak istotnym faktem było to, że te zniknięcia zaczęły się niedługo po tym, jak jego wróg opuścił Japonię. Skoro Midoriko potrafi czytać cudze myśli, to oczywiste, że wiedziała, kto był szpiegiem.
- Jaki ja jestem głupi!
- Co się stało? – zapytał Joel.
- Przeoczyłem tak oczywistą rzecz. Powiem wam potem. To wszystko, co chciałeś mi powiedzieć?
- Tak.
- W takim razie możesz iść. Zawołaj Itami albo powiedz Junowi, żeby to zrobił. 
Joel przytaknął, po czym wstał i wyszedł z pomieszczenia. Itachi spojrzał ponownie na papiery leżące na jego biurku. Po dłuższej chwili pustego wpatrywania się w nie, opuścił głowę i uderzył w blat. Pozostał w tej pozycji, dopóki nie rozległo się pukanie. Mimo, że nie odezwał się, drzwi zostały otwarte. Itachi podniósł głowę i zobaczył Itamaki, która usiadła na krześle naprzeciwko.
- Powrót do spraw kapitana cię przerasta? – zapytała, unosząc brwi do góry.
- Coś w tym stylu – mruknął. – Mówiłaś, że Midoriko potrafi czytać w myślach, tak?
- Raczej.
- Raczej czy tak?
- Z moich obserwacji wynika, że tak. Chociaż chyba tylko wtedy, kiedy patrzy się komuś w oczy. Nie odpowiedziała mi, kiedy ją o to zapytałam. Dlatego nie mam pewności. Niemniej jednak nie potrafię sobie wyobrazić, jakim innym sposobem mogłaby zrobić to, co zrobiła. 
Itachi pokiwał powoli głową w zamyśleniu. W końcu odchylił się, opierając całe plecy na krześle.
- Musimy im powiedzieć o działaniach Midoriko na tobie i o was – powiedział na jednym wydechu.
- CO?! – Itamaki wstała gwałtownie, uderzając o blat.

5 komentarzy:

  1. Miło się czytało i został wielki niedosyt. Z coraz większym przerażeniem odkrywałam, że zaraz się skończy D:
    No i chce więceeeej .3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale co się zaraz skończy..niedosyt? o.O
      Spokojnie, Asu. :3

      Usuń
    2. Asu się boi, że rozdział się kończy jak go czyta. >D
      Sama tak mam, tylko co chwile zerkam ile jeszcze zostało.

      Usuń
    3. Aaaa! Dobra, dobra. Nie zaskoczyłam coś. :D
      Skupiajcie się bardziej na treści, a nie ile zostało, to problem z głowy. XD

      Usuń
    4. Uwielbiam swoje sumienie. <3
      Sobie o nim przypomniałam.
      Ja się skupiam i na treści i ile pozostało rozdziału.

      Usuń

Obserwatorzy