poniedziałek, 2 grudnia 2013

52 cz.1

Midoriko nie mogła nacieszyć się, że widziała uśmiech, o który starała się tak długo. Jednocześnie wypełniał ją żal oraz gorycz przez świadomość, że to był pierwszy i ostatni raz. Czuła okropny ból, zdając sobie sprawę, że patrzyła jedynie na martwe ciało. Pocałowała jeszcze raz już nieżywe usta, po czym podniosła się i ruszyła w stronę jaskini. Itami wstała i zapłakanymi oczami spojrzała na Midoriko.
- Gdzie ty idziesz? - wyjąkała.
- Po skarb.
- On nie należy do ciebie.
- Ale będzie.
- Nie pozwolę na to.
Itami wyciągnęła z kieszeni kosę, a Midoriko zmaterializowała naginatę w ręku. Odwróciła się i zaatakowała ją. Uderzały w siebie z dużą ilością mocy. Wlewały cały swój żal i gniew w każdy atak. Mimo że na ogół Midoriko lepiej władała bronią, nie była w stanie posługiwać się nią płynnie. W końcu zderzyły się w taki sposób, że napierały na siebie wzajemnie. Nagle Midoriko odskoczyła, a łza spłynęła po jej policzku.
- To nie ma sensu – cisnęła naginatę na grunt. - Oni odeszli. Po co mam walczyć, skoro nie mam już dla kogo?
Midoriko opadła na kolana. Itami rzuciła swoją kosę w bok i podeszła do niej. Po policzkach wciąż spływały jej łzy. Po stracie Yoshiego myślała, że już nigdy nie zazna takiego bólu. Jednak w tej chwili miała wrażenie, że tamto było niczym ukłucie igłą, w porównaniu do tego, co czuła w tej chwili. Przytuliła się do Midoriko i mimowolnie wypłakała się jej w ramię. Po dłuższym czasie odsunęła się od niej, po czym obie wstały. Itami podniosła bronie i podała Midoriko naginatę.
- Słyszałaś, co powiedzieli – Itami rzekła cicho.
- Kiedy kompletnie im padło na mózg i stwierdzili, że mogliby być przyjaciółmi?
- Tak – uniosła lekko kąciki ust do góry. - Chodźmy po ten skarb razem. Spełnijmy marzenia ich obu.
Itami wyciągnęła rękę w jej stronę. Midoriko spojrzała na nią ze zdziwieniem. W końcu zdematerializowała naginatę, chwyciła ją i obie ruszyły w stronę jaskini.
Itami odsunęła gruzy, żeby mogły przejść. Kiedy weszły w głąb Pandy, od razu poczuły chłód. Zbliżyły się do siebie, idąc w milczeniu. Nie myślały o skarbie. Nie czuły radości, że zaraz zdobędą to, o czym marzyła większość piratów. Powinny martwić się o to, jak otworzyć skrzynię. Ale nie dbały o to. Obie były pogrążone w myślach o swoim kapitanie. Nie chciały rozmowy. Potrzebowały jedynie milczenia. A obecność drugiej osoby jedynie pomagała im powstrzymywać łzy. Zadanie, które im wyznaczono, sprawiło, że parły do przodu, nie zatrzymując się. Choć z pewnością wolałyby zostać przy ciałach, prosząc, nie wiadomo kogo, o cud. Z głębokiego zamyślenia wybił je widok ściany, która ukazała się przed nimi.
- Ślepa uliczka? - zdziwiła się Itami.
- Niemożliwe.
Midoriko podeszła do ściany, wymacała ją i przyłożyła do niej ucho. Gdy wyczuła niewielką szczelinę, odsunęła się.
- Miałaś wcześniej materiał wybuchowy, prawda?
Itami kiwnęła głową. Sięgnęła do kieszeni i wyjęła z niej ładunek. Przymocowała go do ściany i zapaliła. Dziewczyny odbiegły na bezpieczną odległość. Rozległ się donośny huk, a sufit przed nimi zawalił się na ziemię. Kawałek spadał również na nie, ale Itami odsunęła go na bezpieczną odległość. Potem ruszyły przed siebie przez gruzy. W końcu stanęły przy wyrwie i zobaczyły potężną, drewnianą skrzynię z wielką złotą kłódką. Spojrzały na siebie.
- Szczerze, nie ma pojęcia, jak to otworzyć – wyznała Itami.
- Ja tak samo. A czujesz się jakoś inaczej?
- Nie, a ty?
- Tak samo.
Midoriko westchnęła i podeszła do skrzyni. Nachyliła się i dotknęła kłódki. Nagle poczuła, jakby ktoś wrzucił jej cegłę do brzucha. Musiała usiąść. Itami podeszła do niej.
- Co się stało? - zapytała zmartwiona.
- Strasznie ciężki się zrobił – powiedziała, dysząc i trzymając się za brzuch. - Jakby chciał się wyrwać i uciec pod ziemię.
Itami spojrzała ze zdziwieniem najpierw na nią a potem na skrzynię. Jej uwagę mimowolnie przykuwała kłódka, która błyszczała wśród ciemności. Wyglądała tak pięknie. Zdawała się sama w sobie być skarbem. Itami wyciągnęła dłoń i dotknęła jej. Poczuła, że coś poruszyło się wewnątrz niej. Zaczęło uderzać o ściany jej brzucha. Zupełnie, jakby wyrosło jej drugie serce.
- Itami? - zapytała Midoriko.
Ale ona jej nie słyszała. Przyłożyła dłoń do brzucha, lecz ta przez niego przeniknęła. Mocno chwyciła coś metalowego i po chwili wyciągnęła duży, złoty klucz. Wyglądał dokładnie tak, jak zawsze go sobie wyobrażała. Tej samej wielkość, tego samego kształtu. Zupełnie jak w jej myślach. Jednak nie mogła go podziwiać zbyt długo. Coś ciągnęło ją, żeby włożyć go do zamka. Midoriko przysunęła się bliżej, żeby lepiej widzieć. Itami przekręciła klucz, zazgrzytało i obie podniosły wieko. Ikeda gwałtownie wstrzymała oddech, a Midoriko opadła znów na ziemię. Wpatrywały się z niedowierzaniem w zawartość skrzyni. Nie były w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. Nagle do oczu Midoriko napłynęły łzy. Chwyciła jakiś kamień i cisnęła nim w ścianę, krzycząc jakieś przekleństwo.
- To jest jakiś żart! Co to w ogóle ma być?!
Itami patrzyła zaszklonymi oczami na kilka mizernych złotych monet i parę błyskotek, które nawet nie zakrywały całego dna skrzyni. Łzy zaczęły spływać jej po policzkach.
- To wszystko...Cały ten wysiłek, tylu ludzi, ich trud – szepnęła Itami.
- Ich śmierć poszła na marne – rzuciła głosem przesiąkniętym goryczą.
Itami pomogła jej wstać, po czym przytuliła ją. Obie znów zaczęły płakać, czując jeszcze większy ból. Nagle Midoriko odsunęła się i nadstawiła uszu. Po chwili usłyszały stukot szybko zbliżających się kroków. Ponownie złapały się za ręce i dobyły broni, czekając na ludzi, którzy mieli rozczarować się jak one. W końcu w wejściu pojawiły się dwie postacie. W innych okolicznościach Itami ucieszyłaby się na widok jednej z nich. Ale w tej chwili nie była w stanie nawet się uśmiechnąć. Nie widziała Kikari od kilku miesięcy i tęskniła za nią, ale zbyt bardzo ją bolało, żeby czerpać radość z jej ponownego spotkania. Tuż przy niej stał ciemnoskóry mężczyzna, który badawczo patrzył na otoczenie.
- Księżniczko, skrzynia – powiedział Ratu.
Kikari skierowała wzrok na kufer, potem na ręce dziewczyn, a następnie na twarz Itami.
- Co się stało? - zapytała zmartwiona.
- Albo ktoś był już dawno przed nami, albo od samego początku to tylko nic nie warta legenda – prychnęła Midoriko, łapiąc się za brzuch.
- Gdzie jest Asuma? - zapytała Itami załamanym głosem.
- Na polu ich walki – mruknęła Kikari. - Gdzie oni są?
Midoriko opadła na ziemię i oparła się o skrzynię. Do oczy Itami ponownie napłynęły łzy.
- Zapewne przeklinają samych siebie, popijając rum u Rogera w domu – rzuciła z goryczą.
- Dalej ci ciężko? - spytała Itami, kucając przy niej.
- Tak. Może teraz mnie wykończy? Właściwie to byłoby mi na rękę.
- Przestań.
Itami zmarszczyła brwi, zastanawiając się nad jej stanem. Kikari zaś stała i wpatrywała się w dwie dziewczyny, które wyglądały zupełnie inaczej niż poprzednio. Sprawiały wrażenie, jakby siedziały w odrębnym świecie. Ich spojrzenia i cała aura wokół całkowicie się zmieniły. Poczuła ucisk w sercu, sądząc, że zaczęła rozumieć, co się stało. Miała ochotę podejść do Itami i ją przytulić. Ale miała wrażenie, że wtedy weszłaby w sferę Midoriko. Zupełnie jakby miały wspólną przestrzeń osobistą.
- Co jest pod nami? - zapytała nagle Itami.
- Woda – odpowiedział Ratu.
- Nie macie czegoś do wysadzania?
- Chcesz zrobić dziurę w ziemi?
- Tak.
Ratu przeszedł kawałek do przodu i uderzył w grunt. Zatrzęsło się i podłoże, w które czasnął rąbnął, rozwaliło się, aż ukazała się woda.
- Nie wskoczę tam. Klucz pociągnie mnie na dno – oburzyła się Midoriko.
- Czy to nie oznacza, że jego kłódka powinna być gdzieś tam?
- Albo po prostu chce mnie zabić.
Przez chwilę nastała niezręczna cisza, podczas której Midoriko i Itami uparcie patrzyły sobie w oczy. Nagle coś zachlupotało i z dziury w ziemi wyłoniła się jakaś głowa. Ratu wycelował w nią bronią. W końcu z wody wynurzył się chudy mężczyzna z wyrzeźbionymi mięśniami i długimi brązowymi włosami. Rozejrzał się po zebranych.
- Jak miło was widzieć – powiedział, uśmiechając się szeroko.
- Joel, co ty tu robisz? - zdziwiła się Kikari. - I dlaczego wyglądasz jak dzikus? - dodała, rzucając znaczące spojrzenie na krótkie spodenki, które były jego jedynym odzieniem.
- Odczep się. Nie wychodziłem na powierzchnię od jakiegoś tygodnia. Muszę wam pokazać coś niesamowitego. Ale musicie popłynąć ze mną dość głęboko.
- Niby w jaki sposób?
- Nie wiem. Wymyślcie coś. Po prostu musicie zejść na dno.
- Ja się utopię – mruknęła Midoriko.
Joel spojrzał na nią, jakby analizując w głowie to krótkie zdanie. W końcu pokiwał przecząco głową.
- Podejrzewam, że znajdziesz się na dnie szybciej niż inni, ale na pewno nie zginiesz. Tyle rzeczy chciałabym wam powiedzieć, ale to jest niedopisania. Po prostu chodźcie za mną.
- Joel, my nie potrafimy wytrzymać tyle bez powietrza – przypomniała mu Itami.
- A gdzie jest Asuma? Ona mogłaby zamknąć was w bryle lodu z powietrzem.
Kikari i Ratu spojrzeli na siebie. Tymczasem Itami i Midoriko spuściły wzrok.
- Asuma została na palu walki – oznajmiła Kikari.
- Ach tak – mruknął.
Zerknął na Itami i Kikari. W jego oczach pojawiło się współczucie. Potem jednak rzucił wzrokiem na dziurę w ziemi.
- Pójdę po nich. Po prostu muszę wam to jak najszybciej pokazać!
Joel energicznie ruszył do przodu, ale Kikari go zatrzymała.
- Nie chcę nic mówić, ale wewnątrz lodowych rzeczy jest zimno, a my mamy letnie stroje – prychnęła.
- To idealnie. Przyda się wam trochę orzeźwienia – zawiesił się na moment. - Chyba idą.
Wszyscy wsłuchali się w przestrzeń (wtf lol pozdro) i usłyszeli powolne kroki. Po jakimś czasie na widoku ukazały się dwie osoby. Minho szedł z Asumą, obejmując ją. Patrzył raz przed siebie, raz na nią. Widok Takamichi ze spuszczoną głową i zaczerwionymi oczami, upewnił Kikari w swoich wcześniejszych domysłach. Przełknęła ślinę, jednocześnie zduszając w sobie żal.
- Asuma, Joel chciałby nam pokazać coś pod wodą. Dasz radę zamknąć nas w bryle lodu? - zapytała Kikari.
Takamichi spojrzała zza szkolnych oczu na nią i kiwnęła potakująco głową.
- Trzeba zwiększyć dziurę – uprzedził Joel, patrząc na Ratu.
Mężczyzna skinął głową. Podszedł do wyrwy i uderzył jeszcze parę razy w ziemię. Grunt zatrząsł się odrobinę, a gruzy powpadały do wody. Wszyscy podeszli bliżej siebie. Jedynie Joel się odsunął. Asuma wytworzyła osłonę z lodu wokół całej reszty. Itami uniosła ich do góry i spuściła do wody zaraz po wskoczeniu do niej Joela. Człowiek-ryba od razu odbił w inną stronę. Płynęli przez chwilę w poziomie, po czym zaczęli schodzić niżej. Kikari, Ratu i Minho rozglądali się dookoła siebie. Asuma tylko czasami spoglądała w kierunku czegoś, co pokazywał jej chłopak. Natomiast Itami skupiała się na reakcjach siedzącej Midoriko. Uporczywie trzymała się za brzuch, a jej twarz wykrzywiał grymas bólu. Pogorszenie jej stanu z jednej strony martwiło Itami, ale z drugiej budziło cichą, naiwną nadzieję. Podniosła wzrok i rozejrzała się wokół. Musieli zejść już nisko, gdyż zrobiło się dosyć ciemno. Mimo to widzieli ryby, które unikały szerokim łukiem ich środka transportu. Gdzie niegdzie błąkały się bezwładne glony, swobodnie dryfując wśród toni morskiej. Nagle Itami zauważyła, że daleko w dole migotało jakieś jasne, małe światełko. Wbiła w nie wzrok. Joel podążał dokładnie na wprost niego. Im dalej płynęli, tym stawało się większe. W końcu mogli zobaczyć, że nie była to jedna świecąca plama, lecz mnóstwo małych kulek. Dopiero po jakimś czasie zrozumieli, że stały za tym meduzy. Wtedy jednak światła przestały być najważniejsze i najdziwniejsze. Ich uwagę przykuły kamienne kolumny.
- Czy to jest…podwodne miasto? – zapytała szeptem Kikari.
Asuma wydała z siebie zduszony okrzyk, kiedy meduzy rozstąpiły się przed nimi i w pełni ukazały się zrujnowane budowle na dnie. Większość musiała kiedyś mieć kolor bieli, lecz zarastały je ciemne glony. Nie widzieli ani początku ani końca niegdysiejszego miasta, ale na pewno musiało być duże. Joel odwrócił się do nich z szerokim uśmiechem, po czym popłynął przez zniszczony portal i opadł na ziemię. Gdy ich osłona dotknęła dna, człowiek-ryba ruszył przed siebie czymś, co musiało kiedyś być drogą. Wyglądał naprawdę dziwacznie. Szedł wśród ruin na dnie oceanu w samych krótkich spodniach, jakby to nie było niczym nienormalnym. W dodatku stworzenia, które zamieszkiwały to nadzwyczajne miejsce zdawały się nie bać go, w przeciwieństwie do ich lodowej kuli, przed którą uciekały. W końcu doszli do budynku zachowanego w zadziwiająco dobrym stanie. Joel kiwnął na nich, żeby opuścili barierę. Itami natychmiast pokręciła energicznie głową i wskazała na Midoriko. Joel zamyślił się, po czym kazał im podpłynąć bliżej. Gdy to zrobili, stanął naprzeciwko Midoriko. Kiedy lód znikł, wziął ją na ręce, otworzył drzwi i wszedł do środka. Wszyscy niezbyt pewnie podążyli za nim.
- Jak to jest możliwe? – zapytała z niedowierzaniem Asuma.
Minho zamknął drzwi i z równym zdziwieniem zobaczył, że pod stopami miał sucho. W przyciemnionym pomieszczeniu nie było ani śladu wody.
- Mam swoje sposoby – rozległ się chrypki głos z rogu pokoju.
Ratu i Minho automatycznie chwycili broń i wycelowali w tamtą stronę. Reszta jedynie spojrzała w tym samym kierunku. Tylko Midoriko wbiła wzrok w drzwi po drugiej stronie pokoju. Ledwo dało się dostrzec fotel, na którym ktoś siedział. Zapaliło się małe światełko, przeszło kawałek dalej i zapłonęła świeca. Dzięki temu dostrzegli, że tajemniczym człowiekiem był mężczyzna w podeszłym wieku. Zmarszczył brwi.
- Pod wodą broń nie ma racji bytu – powiedział spokojnie, ale stanowczo. - Schowajcie ją.
Joel kiwnął potakująco głową, więc mężczyźni zrobili to, o co ich poproszono. Starzec spojrzał krótko na każdego po kolei, po czym zatrzymał wzrok na Midoriko, która od samego początku nie spuszczała z oczu drzwi po prawej stronie.
- Zgadnijcie, kim jest ten człowiek – powiedział Joel z nonszalancją w głosie. – To potomek samego Francisa Drake’a.
Wszyscy, oprócz Midoriko, spojrzeli na starego mężczyznę z niedowierzaniem. Miał długą siwą brodę i włosy, które chyba nigdy nie widziały grzebienia. Był ubrany tylko w szarą bluzkę i krótkie spodnie. Wyglądał bardziej jak jakiś obłąkaniec niż potomek jednego z najgroźniejszych piratów Złotej Ery, który ukrył ogromny skarb pożądany przez piratów Rubinowej Ery. Starzec spojrzał na Itami, ale potem jego uwagę przykuła na powrót Midoriko, która się podniosła. Podeszła powoli do drzwi. Gdy stanęła przy nich, Joel wraz z potomkiem Drake’a z wielkim zainteresowaniem spojrzeli na nie. Midoriko nacisnęła klamkę. Kiedy drzwi stanęły otworem, brwi Joela wystrzeliły do góry, a starzec przymknął oczy. Dziewczyna weszła do środka, więc znikła im z oczu. Itami natychmiast pobiegła za nią. W pomieszczeniu nie było absolutnie nic po za ogromną skrzynią, przed którą klęczała Midoriko. Itami podeszła obok i zobaczyła, że dziewczyna miała nieobecny wzrok. Domyśliła się, że zapewne sama nie wiedziała, co teraz robiła, tak samo jak ona wcześniej. Gdy Midoriko dotknęła kłódkę, włożyła rękę do brzucha i po chwili wyciągnęła duży klucz. Razem z Itami otworzyły wieko skrzyni. Dopiero wtedy Midoriko odzyskała świadomość. Wyrwał jej się krótki okrzyk, a do oczu Itami znów napłynęły łzy. Już po krótkiej chwili w drzwiach stanęła cała reszta. Myśleli, że po wizycie w podwodnym świecie już nic ich nie zaskoczy. Ale mylili się. Kikari i Asuma podeszły bliżej, żeby upewnić się, czy oczy ich nie oszukały.
- Ta podróż – zaczęła Kikari.
- Miała sens – odpowiedziała z radością Asuma, która uśmiechnęła się po raz pierwszy po śmierci Itachiego. – Tsuya miała rację. Mam nadzieję, że go widzi w jakikolwiek sposób.
- Co macie zamiar z nim zrobić? – rozległ się głos starca.
Dziewczyny odwróciły się w stronę drzwi. Midoriko i Itami przez zaszklone oczy nie widziały jego wyrazu twarzy, ale Asumie i Kikari nie umknęło, że mężczyzna patrzył na nie jakoś inaczej.
- Od odpowiedzi na to pytanie zależy, czy pozwolę wam stąd wyjść, czy nie, więc zastanówcie się dobrze.
- Czemu? – Kikari zmarszczyła brwi.
- Żebyście to zrozumieli, musiałbym najpierw wam wyjaśnić, dlaczego tu jesteście.

1 komentarz:

  1. I tak nie lubiłam Itachiego.... I w cale nie wzruszyłam się tym wszystkim. |:
    Za dużo mam pytań i oczy zbytnio mnie szczypią (ale to od komputera! I: ) by je wszystkie wypisać.... .3.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy