piątek, 3 maja 2013

39 cz.2

Kikari cicho, ale szybko przesuwała się po ciemnym korytarzu. W końcu dotarła do miejsca, do którego zmierzała. Zapukała i nacisnęła klamkę. Weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. Nagle poczuła coś zimnego tuż przy swojej głowie.
- To tylko ja – powiedziała Kikari. 
Metalowa rzecz zsunęła się z jej skroni. Po chwili w kajucie zrobiło się jasno, oświetlając Asumę. Miała na sobie czarne spodnie i bluzkę na ramiączka. W ręku trzymała pistolet, który rzuciła na łóżko. Odgarnęła loki z twarzy i spojrzała na przyjaciółkę wyczekująco. Kikari wzięła głęboki wdech.
- Wracam na Fidżi – oznajmiła na jednym wydechu. 
Asuma uniosła brwi ze zdziwienia. Przez dłuższą chwilę patrzyła na nią w ciszy. W końcu odwróciła się, podeszła do koi i usiadła na niej. Wpatrywała się w zamyśleniu w podłogę.
- Dlaczego teraz? – w końcu odezwała się, nie odwracając wzroku.
- Nicole poinformowała mnie o sytuacji na Fidżi. Moi ludzie mnie potrzebują, więc muszę im pomóc. Uświadomiłam sobie, że ten skarb tak naprawdę nic dla mnie nie znaczył. Swoje bogactwo zostawiłam tam. Ale mimo wszystko, zależy mi naszym kapitanie. Dlatego przyszłam do ciebie.
Asuma podniosła głowę i spojrzała na Kikari. W jej oczach malowała się pewność siebie i stanowczość. Zupełnie jak u Itachiego. Tylko że od niej nie bije chłód.
- Pomóż mu jakoś – powiedziała Kikari. – Może z Elliott i Junem uda wam się coś wymyślić. A najlepiej byłoby, gdybyście mogli chociaż dowiedzieć się, gdzie jest Itami. Może nie rozumiem tego uczucia, jakim jest miłość. Ale mam wiarę. I dzięki niej wiem, że Itami na pewno wróci. Wystarczy podać jej dłoń. 
Asuma ponownie wbiła wzrok w Kikari. Zaimponowały jej te słowa. Jednocześnie poczuła małą radość, że Kikari w pewien sposób otworzyła się dla niej. W tym momencie całkowicie zrozumiała jej motywy. Podniosła się z koi i westchnęła z rozbawieniem.
- Nie wiedziałam, że masz takie głębokie przemyślenia – zaśmiała się. – Dobrze. Jakoś sobie poradzimy z Itachim i znajdziemy sposób, żeby sprowadzić Itami z powrotem. Ale ty za to musisz skopać tyłek tej flądrze, która śmiała odebrać ci tron – oznajmiła z szerokim uśmiechem.
- Spokojna głowa. Czas mojej podróży będzie równy jego ostatnim dniom – odpowiedziała z błyskiem w oku. – Swoją drogą, Jun pomaga nam opuścić Fiery Raven. Zgodzisz się kryć go, jeśli zajdzie taka potrzeba, prawda?
- Oczywiście. 
Kikari kiwnęła głową w ramach podziękowania, po czym odgarnęła włosy do tyłu. Zaczęła coś robić przy uchu i po chwili wyciągnęła dłoń z kolczykiem w kształcie rogu.
- Weź go – powiedziała. – Jeśli dmuchniesz w niego raz krótko i dwa razy długo, usłyszę to. Gdy zrobię to samo, będziemy mogły mówić do siebie – wyjaśniła, wskazując palcem na drugi taki sam kolczyk w swoim uchu. – Tylko lepiej, żebyś trzymała go w kieszeni lub coś takiego. Kapitan pożyczał go ode mnie, więc zna jego działanie. 
Asuma kiwnęła głową i wzięła od niej róg. Wyciągnęła spod koszulki łańcuszek, na którym była zawieszka w kształcie pistoletu. Umocowała kolczyk obok i z powrotem schowała to pod ubranie. Następnie podeszła do Kikari i przytuliła ją.
- Trzymaj się i nie daj się zabić.
- Nigdy. 
Po dłuższej chwili Asuma wypuściła ją z uścisków i Kikari wyszła z pomieszczenia. Pobiegła na górny pokład. Przymknęła oczy, czując przyjemny wiatr we włosach. Musiała przyznać, że szkoda było jej opuszczać Fiery Raven. A także morze. Ale zanim dotrze do Fidżi, minie jeszcze sporo czasu i będzie miała dużo okazji do spotkania z otwartymi wodami. W końcu otworzyła oczy i podeszła do Juna oraz Nicole, którzy rozmawiali ze sobą szeptem.
- Spuściłeś już barkas? – zapytała Kikari.
- Tak jest – odpowiedział majtek. – Kapitan będzie zły, bo zostanie mu tylko jedna szalupa.
- Znajdzie sobie nową. Nie przejmuj się. Nicole, idź pierwsza. 
Dziewczyna kiwnęła głową, po czym zerknąwszy na Juna, przeszła przez burtę i zaczęła schodzić po drabince. Kikari przez chwilę wpatrywała się w nią w ciszy, a następnie spojrzała na majtka.
- Jestem pewna, że Nicole chciałaby, żebyś z nami popłynął – powiedziała.
Jun spojrzał na nią z zaskoczeniem.
- Zależy jej na tobie. Dlatego nie chce cię o to prosić. Wie, że jesteś zbytnio przywiązany do kapitana. Ale myślę, że warto byłoby jej powiedzieć, co czujesz. Nie sądzisz? 
Majtek wpatrywał się w Kikari przez jakiś czas z tą samą zdziwioną miną, ale potem zaczęła drżeć mu dolna warga i rozpłakał się. Przytulił się do niej.
- Jun, bądź facetem. Idź jej to powiedz, a nie beczysz. 
Rudzielec odkleił się od Kikari, zasalutował i zszedł na dół. Souten ostatni raz ogarnęła wzorkiem pokład, po czym ruszyła za majtkiem.  
- Nicoluś, Jun chciał ci powiedzieć, że bardzo chętnie popłynąłby z wami i pomógłby wam. Wtedy mógłby spędzić z tobą więcej czasu, bo bardzo cię lubi. Ale Jun musi służyć swojemu kapitanowi, bo to dzięki niemu mógł zaprzyjaźnić się z Nicoluś i innymi. 
Dziewczyna przysłuchiwała się majtkowi z lekkim zdziwieniem. Gdy skończył mówić, uśmiechnęła się delikatnie i przytuliła go.
- Wiem o tym. Szkoda, że z nami nie popłyniesz. Będzie mi ciebie brakować. Ale rozumiem to.
- Nicoluś, a obiecasz Junowi, że jak już Kikariś zdobędzie władzę, to odwiedzisz Juna?
- Oczywiście – odpowiedziała i uśmiechnęła się szeroko, odsunąwszy od majtka.
- Dobra, dobra – Kikari machnęła na nich ręką. - Bez aż tak ckliwych dialogów. Jeszcze się nie żegnacie. A my musimy pospieszyć się, jeśli nie chcemy narazić Juna.
  
Asuma została obudzona ze snu przez Itachiego, który wpadł do jej pokoju bez pukania. Pytał się, czy wiedziała coś o odejściu Kikari. Asuma udała zdziwienie i pokręciła głową. Po tym wygoniła go z kajuty pod pretekstem, że musi ubrać się i wyjść na górny pokład. Kiedy w końcu to zrobiła, kapitan jeszcze raz zaczął ją wypytywać, ale powtarzała mu, że nic nie wie i on ją zaskoczył. Nie musiała udawać niepokoju, ponieważ nigdzie nie widziała Juna i obawiała się, że jeszcze nie wrócił. Szczególnie że Itachi ewidentnie wściekł się. Nie wiedziała jednak, jak bardzo był zły na Kikari, a ile na siebie. Nie mniej jednak nie podobało jej się to, tak samo jak Midoriko, z którą stały razem.
- Widocznie zdecydowała, że odszukanie Itami jest ważniejsze niż twoje rozkazy – powiedziała Asuma.
- Jej błąd – odpowiedział Itachi. - Kiedy tylko Ryan dowie się, że jest sama, na pewno kogoś po nią wyśle. Jest królem, więc na pewno ma kontakty w Europie. Ale to już nie mój problem, skoro postanowiła ode mnie odejść.
- Sprowokowałeś ją – zauważyła Midoriko.
- Nie. Ty ją po prostu wyrzuciłeś – oznajmiła Asuma.
- Zamknijcie się – odpowiedział Itachi, zaciskając zęby. – Potrafisz mnie tylko krytykować, Asuma. Jesteś strategiem, powinnaś umieć myśleć jak druga osoba. Szkoda, że ze mną ci to nie wychodzi.
- Robię to dla twojego dobra. Czasami nie potrafię, ponieważ jesteś geniuszem. Ale teraz nie jesteś sobą. Więc jak mam myśleć jak ktoś, o kim nic nie wiem?
- Chcesz wiedzieć, co jest w mojej głowie? Chcesz wiedzieć, dlaczego się zmieniłem? Bo mam dość, że wszyscy ode mnie odchodzą. Mam dość pozostawania w tyle. Mam dość pływania bez sensu po świecie. I mam dość użalania się nad sobą. Dlatego muszę być twardy. Muszę jak najszybciej zakończyć poszukiwania. Za wszelką cenę.
- Po co?
- Żeby spełnić swoje marzenie. Po to zostałem piratem i nie spocznę, póki nie osiągnę swojego celu. 
Asuma patrzyła z niedowierzaniem na kapitana i kręciła przecząco głową.
- Nie wierzę w to, co mówisz. Te słowa brzmiały kiedyś inaczej. Miały inne przesłanie. Robisz dokładnie odwrotnie niż mówiłeś Itami. Stajesz się taki jak inni. Wiele na tym stracisz, kapitanie. Nie tylko ludzi. Zastanów się nad tym i pozwól sobie pomóc – powiedziała, po czym odwróciła się i zeszła na dolny pokład. 
Itachi stał przez chwilę, w ciszy wpatrując się w deski. Potem przeklął pod nosem i ruszył do swojej kajuty. 
Mijały kolejne dni. Jun wrócił szybko i Itachi na szczęście nie zwracał na niego większej uwagi. Toteż nie powiązał jego zniknięcia z odejściem Kikari. Asuma z Midoriko często przesiadywały w klinice i rozmawiały z Elliott. Wszystkie trzy zastanawiały się, jak pomóc kapitanowi. Jednak nic, co wymyśliły, nie odniosło żadnego rezultatu. Zawsze, gdy próbowały z nim porozmawiać, zarówno one jak i on denerwowali się. W końcu kłócili się, co kończyło się wyjściem kogoś z pomieszczenia. Jedynie Midoriko nie podejmowała żadnych rozmów na temat jego zachowania. We trzy stwierdziły, że byłoby lepiej, gdyby chociaż ona udawała, że nie widzi w nim zmiany. To pozwalało jej na przebywanie z nim w kajucie dłużej niż Elliott czy Asumie. Ich decyzja okazała się słuszna, gdyż Itachi sporo jej mówił. Opowiadał o swoich najbliższych planach. Czasami wyjawiał jej, co myślał. A od czasu do czasu żalił się, że Asuma i Elliott go nie rozumieją. To sprawiło, że kapitan zaufał jej. Jednak Midoriko często musiała udawać, że zgadza się z nim, a wszystko potem przekazywała Elliott i Asumie. Mimo że tak krótko go znała, coś sprawiało, że martwiła się o niego tak jak jego przyjaciółki. Choć Lalka Rogera tak naprawdę był gorszym kapitanem, to i tak z jakichś powodów chcę, żeby White wrócił do siebie. 
Pewnego dnia, kiedy Midoriko wyszła na pokład z Asumą, zobaczyły, że Itachi zamyślony stał przy burcie. Spojrzały po sobie i skinąwszy głową, razem podeszły do niego. Asuma szturchnęła go ramię. Wtedy jakby ocknął się ze snu i spojrzał na nie.
- O czym myślałeś? – zapytała Midoriko.
- Chyba będziemy mogli zaatakować jeden statek w nocy – oznajmił. - Potrzebuję kolejny barkas lub szalupę. Źle się czuję, kiedy mam tylko jedną na okręcie. Swoją drogą słyszałem, że mój szpieg od Lalki Rogera płynie z drugiej strony. Tylko nie wiem dlaczego. Nie powinno go tu być. 
Itachi zmarszczył brwi, natomiast dziewczyny spojrzały na niego ze zdziwieniem. Również nie rozumiały zaistniałej sytuacji. Ale Asuma przynajmniej cieszyła się, że Itachi nie miał aż tak złego humoru, jak zwykł miewać ostatnio. W końcu zauważyli, że w jednym miejscu, po przeciwnej stronie pokładu, zrobiło się jakoś tłoczno. Itachi ruszył w tamtą stronę, więc Midoriko i Asuma podążyły za nim. Gdy kapitan kazał odsunąć się innym piratom, zobaczyli starszego mężczyznę, który klęczał na pokładzie.
- Zabij mnie, kapitanie. Błagam, zabij mnie – wyjąkał.
Chwycił go za spodnie. Trząsł się cały, ale nie wyglądało to, jakby było spowodowane zimnem. Itachi jeszcze bardziej zmarszczył brwi. Kucnął i spojrzał w zamglone, szare oczy szpiega.
- Dlaczego? Czemu tu jesteś?
- Dowiedział się. Nie widziałem go ani razu. Ale dowiedział się jakimś cudem. Inni mówili, że ta kobieta potrafi czytać w myślach. Tylko że nie wiem, czy to prawda – mówił roztrzęsionym głosem.
- Jaka kobieta? – zapytała Midoriko, unosząc jedną brew do góry.
- Wysoka. Długie, brązowe włosy. Zielone oczy. Nie odstępuje kapitana na krok. Nikomu nie pozwala widywać się z nim. Kilka razy rozmawiałem z nią. Chyba ma na imię Adele. Wydawała się być miła. Ale jej oczy były niepokojące. Świdrujące. Przenikające na wylot – w jego głosie czuć było przerażenie i zmęczenie. 
Tym razem druga brew Midoriko również wyskoczyła do góry. Wpatrywała się tak w mężczyznę, jakby zastanawiając się, czy nie zmyśla. Itachi spojrzał na nią.
- Czyżbyś miała siostrę? – zapytał kapitan.
- Nie – skarciła go Midoriko. – Osoby, potrafiące czytać w myślach, często mają oczy podobne do moich. Jeżeli mówi prawdę, oznacza to, że Roger znalazł sobie zastępcę na moje miejsce. 
Itachi znów zwrócił głowę w stronę szpiega. Przyjrzał się mu. Mężczyzna wpatrywał się w pokład, drżąc na całym ciele. Jego twarz wyrażała przerażenie, niesmak i ból. Przeszła mu przez głowę jedna myśl.
- Przebił cię czymś, prawda?
- Tak – pokiwał głową mężczyzna. – Widzę. Cały czas mam przed oczami. Okropne rzeczy. Zabójstwa. Tortury. Nie mogę pozbyć się tego obrazu. Nie wytrzymam dłużej. Proszę, zabij mnie. Błagam cię. Zlituj się nade mną. 
Szpieg nagle jęknął z bólu, łapiąc się za głowę. Wszyscy wokół patrzyli się na niego ze strachem. Jedynie Itachi zachował kamienną twarz.
- Kazał ci przekazać wiadomość – wyspał mężczyzna. – Że serdecznie cię pozdrawia i czeka, abyś wysłał następnych szpiegów. On będzie czekał.
- Adele musi czytać w myślach – powiedziała Midoriko. – To jedyna możliwość. Inaczej nie wiedziałby o szpiegach.
Mężczyzna ponownie jęknął z bólu. Tym razem głośniej. Asuma i Midoriko skrzywiły się. Itachi wpatrywał się w niego w milczeniu. W końcu szpieg podniósł lekko głowę, wciąż drżąc.
- Błagam cię, uratuj mnie. 
- Wybacz, że nie jestem w stanie ci pomóc.
Itachi wyciągnął nóż z pochwy. Odnalazł na plecach miejsce, pod którym znajdowało się serce.
- Morze czy ogień?
- Ogień.
- Wybacz mi.
Itachi wbił ostrze w ciało starego szpiega.

3 komentarze:

  1. Nie ma to jak kobieca biżuteria. Ona ma moc. MUHAHAHA... Ups. Wymsknęło mi się. ^^"
    Ogólnie Itachi coraz bardziej mi podpada, że zamiast szturchnięty to powinien być wypaść za burtę. .3.

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha. Okej. W ogole chcialam zebys miala niesmiertelniki, ale troche nie pasowalo do Twojej postaci. D:
    Masz racje. XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Trololo~
    Zapomniałam skomentować.
    Asu mnie zaatakowała. ._.
    GIŃ RYAN! GIŃ! MUAHAHAHAHA!
    Podkreślony wyraz wywołuje u mnie głupi uśmiech. :x

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy