sobota, 7 grudnia 2013

52 cz.2

- Pozwólcie, że zacznę od początku – powiedział potomek Drake’a. - Zakładam, że znacie historię Francisa. Jeśli nie, wiedzcie tylko, że był brytyjskim korsarzem wyjątkowo zaciekłym na Hiszpan. Przez wiele lat odnosił sukcesy i udało mu się zgromadzić imponującą kwotę pieniężną. Różnił się od piratów jedynie dokumentami od królowej, które nie powinny mieć miejsca bytu. Tylko dzięki nim mógł zachować tytuł korsarza. Z tego powodu całym swoim skarbem musiał dzielić się z Koroną. Francis nie był chciwy, nie widział w tym problemu. Jednak pod koniec swojego życia popadł w niełaskę królowej. Wtedy poczuł się ugodzony przez nią a zarazem przez kraj. W końcu wiele mu zawdzięczała, a odpłaciła mu się nieprzychylnością. Wiedząc o swojej chorobie, postanowił ukryć zgromadzony dobytek tak, żeby nikt go nie znalazł. Zależało mu na tym, aby zakopać go nieopodal Venta Cruces, gdzie odniósł jedno z najbardziej dochodowych zwycięstw. Jednak zdawał sobie sprawę, że nie mógł zrobić tego dokładnie w tym samym miejscu, więc zdecydował się na Bahamy, które znajdują się najbliżej. Potem spisał swoje przygody w książce, gdzie zapisał wskazówki, jak dotrzeć do tego miejsca. Sama publikacja uległa zniszczeniu, jednak fragment z instrukcją trafił do jego wnuka. Ale mimo podpowiedzi poszukiwania nie były takie proste. Johny zaczął pływać po wyspach będąc nastolatkiem, a skończył mając około dwudziestu pięciu lat. Gdy znalazł skarb, stwierdził, że był zbyt niebezpieczny. W jego czasach Złota Era piratów dobiegła końca. Bał się wpływów krajów. Wtedy postanowił zostawić w tym miejscu inną skrzynię. Jej zawartość widziałyście w Pandzie. Prawdziwą zaś wrzucił do morza, uprzednio zabierając garstkę złota, żeby zapewnić rodzinie odpowiedni byt. Wskazówki trzymał przy sobie całe życie. Po śmierci kolejno trafiały do potomków. Większość z nich podejmowała próby znalezienia skarbu, ale ich przygoda najpóźniej kończyła się po znalezieniu fałszywej skrzyni. Mojemu ojcu udało się odnaleźć prawdziwą. Miał to samo zdanie co Johny. Stwierdził, że skarb jest zbyt niebezpieczny. Stworzył klucze do obu skrzyń i wszczepił je do kobiet, znajdujących się daleko od Baham. Na wasze nieszczęście – kiwnął głową w stronę Itami i Midoriko – upodobał sobie Japonię. Zniszczył pierwotną instrukcję, ale nie wiedział, że wcześniej w jakiś sposób wydostała się po za krąg Drake’ów. Liczył na to, że trudniej będzie otworzyć fałszywą skrzynię. Uznał, że nawet gdyby komuś udało się to zrobić, nie miałby zapału dalej szukać. Dlatego stwierdził, że otworzenie prawdziwego skarbu przez jedyny na świecie klucz jest niewykonalne. Jak się okazuje, mój ojciec mylił się. Sam trafiłem na skarb całkiem przypadkiem. Nie różniłem się niczym od Joela. Po prostu pływałem w oceanie, kiedy znalazłem to niewiarygodne miejsce. Potem natknąłem się na skrzynię, o której ojciec opowiadał mi w dzieciństwie. Zakochany w tym miejscu, ukryłem ją tutaj i stąd cierpliwie oglądałem poczynania piratów. A teraz do mnie przyszliście i chcecie ją zabrać. Nie wiem, czy wam na to pozwolę w zaistniałej sytuacji. Gdyby skrzynię wziął wasz kapitan, nie mieszałbym się.
Itami spuściła wzrok, a jej oczy znowu się zaszkliły, natomiast Midoriko zagryzła wargę. Starzec widział to, ale zdawał się nie zwracać uwagi i ciągnął dalej.
- Nie ważne, który z nich by to zrobił. Wierzyłbym, że potrafiłby go obronić. Jednak teraz jest to niemożliwe. Kikari jest księżniczką na Fidżi, a Asuma zajmuje się mafią w Korei. Mają już swoje zajęcia. Klucze nie mogą bronić skarbu. Po prostu nie dadzą rady i wy dobrze o tym wiecie. Jak tylko wyjdzie na ląd, kwestia czasu zanim państwa dowiedzą się o tym. Rozpęta się wojna głównie pomiędzy Anglią i Hiszpanią. Ale możecie być pewni, że inne kraje też się w to zamieszają.
Na dłuższą chwilę zapadła cisza. Wszyscy zastanawiali się nad tym, co powiedział potomek Drake’a. Jego opowieść brzmiała jak bajka dla dzieci. Tymczasem mówił o czymś, co dotyczyło ich bezpośrednio. Kikari nie mogła nic wymyślić. Nawet Asuma, mimo swoich zdolności strategicznych, nie potrafiła znaleźć rozwiązania na ten problem. Podobnie było z Minho i Ratu. Natomiast Itami i Midoriko wbiły wzrok w różne punkty i zdawały się odlecieć myślami do przeszłości. To zainteresowało starca, który spojrzał na nie, lekko unosząc brwi. Gdy Itami podniosła głowę, zauważyła jego zaciekawienie.
- Rozmawiałam o tym z Itachim – powiedziała cicho, patrząc smętnie w podłogę.
- Rozmawiałam o tym z Rogerem – oznajmiła Midoriko, podnosząc głowę, by wbić wzrok na starca.
- Jest tylko jedno rozwiązanie.
- Walczyć do upadłego.
- Na razie idźcie dokończyć sprawy na lądzie – powiedział starzec, a w jego głosie słychać było zmęczenie. - Potem wróćcie i powiedzcie mi dokładnie, jak zamierzacie go obronić.
- Skąd mamy mieć pewność, że kiedy wrócimy, skarb dalej tu będzie? – zapytał Ratu.
- Zostanę z nim – oznajmił Joel.
Ratu spojrzał na Kikari, która wyglądała na zamyśloną. Następnie spojrzał na Minho. Jego mina mówiła, że miał takie samo podejście do tego pomysłu co on.
- Nie chcę cię urazić, ale spędziłeś z tym człowiekiem dość dużo czasu i sądzę, że mógłbyś być zdolny do pomocy – powiedział Ratu.
- Chyba sobie żartujesz. Owszem, polubiłem tego wrednego starucha, ale wiem, jak skarb jest dla was ważny. Nie pozwoliłbym mu go zabrać wam z przed nosa.
- Nie bądźcie durniami, nie kłóćcie się. Zostawcie tu sobie kogo chcecie, jeśli wam tak lepiej. Mnie interesuje tylko to, żeby skarb był bezpieczny, a starania mojego ojca i jego przodków nie poszły na marnę.
Na dłuższą chwilę zapadła niezręczna cisza. Starzec odwrócił się i wrócił do pokoju. Joel natomiast patrzył spod byka na Ratu, który specjalnie unikał jego spojrzenia.
- Ja tam ufam temu człowiekowi. Ma rację. Ludzie, idziemy na ląd! – zażądała Kikari i ruszyła w stronę drzwi.
- Ale księżniczko! – Ratu złapał ją za rękę.
- To był rozkaz, Ratu. Zaufaj mi – uśmiechnęła się.
W jej oczach pojawiły się łobuzerskie iskierki. Ten szczegół nie umknął nikomu z zebranych i w zupełności wystarczył, żeby wszyscy wyszli bez słowa do drugiego pomieszczenia.
- To jak mamy płynąć? – zapytała Kikari.
- Cały czas do góry – odpowiedział Joel. - Jak już będziecie widzieli trochę wyraźniej co jest ponad wodą, skręćcie na wschód.
Kikari kiwnęła głową, nabrała powietrza w płuca i wyszła z budynku. Reszta ruszyła za nią, a gdy już wszyscy znaleźli się w na zewnątrz, Asuma zamroziła ich wszystkich, po czym uformowała bryłę tak, aby zabrać całą wodę spomiędzy nich i wypchnęła ją po za barierę z powietrzem. Joel pomachał im, po czym lodowa kula podryfowała w górę.
- To jaki masz plan? – zapytała Asuma.
- Założę się, że jakiś głupi – mruknął Ratu.
- Popłynę tam niewidzialna – oznajmiła Kikari.
- Mówiłem! Nie zgadzam się. Będą patrzeć na nas. Zobaczą, że ciebie brakuje, a pragnę ci przypomnieć, że natura nie obdarzyła cię skrzelami. Po za tym nie masz jak tam wejść.
- Nie zobaczą. Wypłynę zaraz. Wejdę tam.
- Nie zgadzam się.
- Dobrze wiesz, że nie masz prawa sprzeciwiać mi się.
- Kikari – skarciła ją Asuma.
- Dziękuję, Asuma, ale ona ma rację – mruknął Ratu. - Tylko że ty coś mi obiecałaś.
Kikari prychnęła, skrzyżowała ręce i odwróciła się plecami do Ratu. Mężczyzna westchnął ciężko.
- Nie ma potrzeby, żeby ktoś tam szedł – odezwała się Midoriko. – Ten facet nie ma najmniejszego zamiaru ruszać ani siebie, ani skarbu stamtąd. Kocha to miejsce całym sobą. Nie zabierze skrzyni.
- Wiem, że to brzmi szlachetnie – zaczął Ratu.
- Nie brzmi, tylko tak jest. Mówię ci, że nie ma zamiaru go zabierać – odpowiedziała ostro Midoriko.
- Słyszałaś to? – zapytała Asuma.
- Tak – mruknęła. – O Joela też nie musicie się martwić. On również zakochał się w tym miejscu. Chociaż był tu z początku w niewoli. Ten dziadek nie pozwolił mu wyjść na ląd do rozwiązania sprawy. Ale jak widać, źle mu to nie zrobiło.
Po jej wypowiedzi nastąpiła cisza. Jej słowa uspokoiły wszystkich łącznie z Ratu. Resztę podróży przebyli bez słowa. Itami skręciła w momencie, który uznała za słuszny, więc nawet wtedy nikt nic nie mówił. Skupili się na wszystkim, co widzieli za barierą. Na zwierzętach i glonach, które płynęły w swoje strony. Mimo że tyle czasu spędzili na wodach, połowy z nich nigdy wcześniej nie wiedzieli. Toteż patrzenie na nie okazało się całkiem ciekawym zajęciem. W końcu jednak nad taflą zrobiło się ciemniej, a po jakimś czasie pojawiła się jaśniejsza plama. Podpłynęli do tego miejsca i Asuma ściągnęła z nich barierę. Ruszyli do góry i wyszli na powierzchnię w Pandzie. Cofnęli się korytarzem, z którego przyszli. Wszyscy byli przemoczeni, a w jaskini panował chłód. Na zewnątrz przywitała ich kolejna porcja wody, ponieważ padał deszcz zenitalny, lecz przynajmniej było ciepło.
- Swoją drogą, kto zabił Sumisu? – zapytała Asuma.
- Co? – zapytała zaskoczona Kikari.
- W jaskini leżało jego ciało. Nie widziałaś?
- Nie.
- My – odpowiedziała Midoriko. – Szedł po skarb. To nie jest powód do smutku, Kikari. Gdyby mógł, zabiłby Itachiego jeszcze zanim tu dopłynął. To już nie był twój kolega do zabawy.
Kikari spuściła wzrok. Nie umknęło to uwadze Ratu, z czego wyraźnie nie był zadowolony. Midoriko pewnie by to bawiło w innej sytuacji, jednak w tym dniu nic nie było w stanie ją rozchmurzyć. Nagle usłyszała swoje imię. Odwróciła się w stronę gruzowiska. W jej stronę szedł Jack, człowiek Żelaznego Zabójcy. Ścisnęło jej gardło, kiedy zobaczyła, że chłopak miał smętny wyraz twarzy i szedł z kierunku, gdzie leżały ciała Trafalgara oraz Itachiego.
- Witaj. Jak mniemam, ci ludzie są po naszej stronie? – zapytał, wskazując głową na resztę.
- Dawna czołówka jego załogi – odpowiedziała z goryczą. – I goście. To jest Itami. Klucz.
Jack uniósł brwi do góry, po czym lekko skłonił głowę Itami.
- Ludzie Lalki Rogera nie żyją lub pouciekali. Wygraliśmy, ale wiele nas to kosztowało. Nie wiem, czy zostało nas ze stu. Przy czym jeszcze wielu piratów dopiero tu płynie. Ale z uzdolnionych żyjemy tylko my i Lorraine.
Wszyscy zareagowali podobnie. Jedynie Asuma wybałuszyła oczy i zrobiło jej się słabo, aż Minho musiał ją przytrzymać. Itami natomiast zmarszczyła brwi.
- Kim jest Lorraine?
- Nowa lekarka – odpowiedziała Midoriko.
- Czemu Elliott nie żyje?
- Została zamordowana przez ludzi Rogera. Lorraine została nową lekarką. Itachi był dla niej idolem.
- Co z Junem? – wydusiła z siebie Asuma, przerywając Midoriko.
Kikari i Itami wybałuszyły oczy, patrząc na nią. Zaskoczyły same siebie, że o tym nie pomyślały. Poczuły, że zabrakło im tchu.
- Wciąż go szukamy – odpowiedział Jack, ciężko wzdychając. - Nikt nie widział, żeby ktoś go zabił. Ale też nikt go nie widział żywego od dłuższego czasu.
- Pójdziemy z Minho go poszukać – oznajmiła Asuma.
Nie czekała na żadne potwierdzenie, czy też wyrażenie zgody. Po prostu odwróciła się na pięcie, chwyciła Minho za rękę i pobiegła w stronę wybrzeża. Jack rozmasował głowę. Potem rozległo się wołanie jego imienia, więc odwrócił się. Zza głazów wyszło trzech mężczyzn. Wszyscy wyglądali dla nich obco.
- Tu jesteś. Zbudowaliśmy bazę, żeby obserwować teren – poinformował najwyższy z nich. - Gdyby jakieś niedobitki chciały nam przeszkodzić.
Zza głazów wyszło kilku kolejnych ludzi. W tym parę kobiet. Jedna z nich stanęła jak wryta, patrząc na czołówkę. Gdy opamiętała się, zerwała się i podbiegła do nich. Oczy miała czerwone, a policzki mokre nie tylko od deszczu ale i od łez.
- Ty jesteś Itami – powiedziała Lorraine roztrzęsionym głosem.
Ikeda spojrzała na nią z zaskoczeniem, po czym skinęła niepewnie głową.
- Jak mogłaś mu to zrobić? Jak mogłaś kogoś tak bardzo skrzywdzić?! Dlaczego nie wróciłaś? Itachi…jemu tak bardzo na tobie zależało. Wszystko robił pod ciebie, a ty znikłaś i nawet nie raczyłaś pokazać mu się na oczy! Miał nadzieję, że w końcu cię spotka. Żył tylko po to. Ale ty nawet nie wysiliłaś się, żeby go znaleźć. Żeby choć przez chwilę o nim pomyśleć – wykrzyczała, płacząc coraz obficiej.
Itami otworzyła jeszcze szerzej oczy. Była kompletnie zszokowana. Miała wrażenie, jakby każde zdanie trafiało w środek jej serca i przebijało je na wylot. Mimowolnie pociekły jej łzy, jednocześnie czując wzbierający się w niej gniew.
- A tymczasem umarł w cierpieniu, zupełnie jakby był na równi z tym zepsutym, bezwartościowym potworem!
- Zamknij się – syknęła Midoriko.
W jej ręku pojawiła się naginata i rzuciła nią w Lorraine. Dziewczyna krzyknęła w szoku.
- Midoriko! – zawołała Itami, zmieniając kierunek naginaty, która wbiła się w ziemię. – Oszalałaś?!
Przed Lorraine wyrosła drewniana tarcza. Itami mocno chwyciła Midoriko za rękę. Ta spojrzała na nią ze złością. Twarz Itami zalewały szczere łzy i Midoriko dziwiła się, jakim cudem widziała jej broń przez zaszklone oczy. Poczuła szczypanie w swoich, więc zagryzła wargę. Szarpnęła się i ruszyła w stronę gruzowiska.
- Nie idź tam. Proszę cię. Nie tam – jęknęła Itami i powlekła się za nią. – Ja nie chcę tam iść. Wiesz, że za tobą pójdę. Nie chcę widzieć. Nie chcę znów tam być – na ostatnim zdaniu głos jej się załamał.
Midoriko stanęła w miejscu, po czym odwróciła się. Była wściekła, że wszyscy zebrani patrzyli na nią z niezadowolonymi minami. Jednak wyraz twarzy Itami był gorszy niż ich wszystkich razem wziętych. Odwróciła się w stronę gruzów. Po jej policzku znowu spłynęła łza, choć tak bardzo starała się ją powstrzymać.
- Więc zostań sobie tutaj. Ze swoimi przyjaciółmi – rzuciła sucho. - Ich celów nie da się pogodzić – dodała z goryczą.
- Uda nam się.
- Niby jak?! Ja nawet nie wiem, czego on ode mnie oczekiwał! – odwróciła się przodem do Itami. - Kazał mi znaleźć skarb, to znalazłam, ale co z tego? Ja go nie potrzebuję. W nosie mam bogactwo! Co ja mam do jasnej cholery zrobić, skoro go nie ma?!
Midoriko rozpłakała się na dobre. Upadła na mokrą ziemię i ukryła twarz za rękoma. Itami patrzyła na nią ze smutkiem, piraci zaś ze zdziwieniem.
- Znaleźliście skarb? – zapytał z nadzieją Jack.
Odpowiedziało mu milczenie. Lorraine, która stała niedaleko za drewnianą obroną odsunęła się. Machnęła ręką i jej tarczę wchłonęła ziemię. Podeszła do Jacka.
- Czy mi się zdaje, czy ona mówi o Lalce Rogera? – zapytała.
Jej również odpowiedziało milczenie. Itami wpatrywała się w punkt, w którym wcześniej stała drewniana tarcza. To przypomniało jej zabawę w dzieciństwie z Yoshim. Zrobili sobie domek na drzewie, gdzie udawali różne sytuacje. Kiedyś wymyślili, że będą badaczami, którzy odkryli zagubiony ląd. Yoshi wymyślił, żeby ogrodzić go drewnianą fortecą tak, by nikt go nie zdobył. Itami dodała, że można również unieść go wyżej, w celu utrudnienia dostania się do niego. To wspomnienie zainspirowało ją. Całkowicie zapominając o zadanych wcześniej pytaniach, podeszła do Midoriko. Jack spojrzał pytająco na Kikari, ale ona machnęła ręką na znak, że powie mu później. Wbijała wzrok w Itami, która kucnęła przy Midoriko.
- Zginęli razem w rozejmie. Z nami jest podobnie. Ale my połączymy swoje cele. Wydawało mi się, że Roger w swoim życiu pragnął trzech rzeczy. Głównie bogactwa i sławy. O trzeciej powiem ci później. Pierwsza już mu się nie przyda. Ale zadbamy wspólnie o drugą. Ukształtujesz ją tak, jak będziesz chciała, jak uważasz za słuszne. Odbudujemy miasto. Wyciągniemy je na górę. Stworzymy azyl dla nas wszystkich, dla piratów. Okryjemy je chwałą dwóch kapitanów, którzy przez całe życie byli wrogami, ale u bramy śmierci zachowywali się jak przyjaciele.
Zgromadzeni patrzyli na Itami, jakby ją popieprzyło nie rozumiejąc, o czym mówiła. Jedynie Kikari i Ratu wyglądali na zdziwionych samym pomysłem. Midoriko spojrzała na Itami z niedowierzaniem.
- Miasto obroni skarb. Wierzę w to – dodała Itami.                                    
- Jesteś taka naiwna. A myślałam, że zostały w tobie resztki Itamaki – westchnęła, podnosząc się.
- Nie – pokręciła głową i również wstała. – Nie ma kogoś takiego. Nazywam się Ikeda Itamaki, jestem jedną osobą i zamierzam spełnić marzenia mojego kapitana – wyciągnęła rękę. – Chesz zrobić to samo?
- Nie – odpowiedziała krótko, krzyżując ręce i odwracając się. – Ja spełnię marzenia swojego kapitana, który jest największym dupkiem na świecie.
Kąciki ust Itami delikatnie uniosły się do góry. Kiwnęła głową.
- W takim razie znajdźmy Juna, zbierzmy wszystkich i wyjaśnijmy jego ludziom, co się wydarzyło.
- Dobrze – kiwnęła głową, po czym zerknęła w stronę lekarki. - Lorraine, proponuję, żebyś trzymała język za zębami, bo drugi raz bardziej postaram się trafić w ciebie – rzuciła, patrząc na nią spod byka.
Lorraine zagryzła wargę, po czym odeszła w inną stronę, a Itami wbiła wzrok w ziemię. Midoriko podeszła do niej bliżej.
- Co jest trzecią rzeczą? – zapytała po japońsku, ściszając głos.
Itami uniosła brwi do góry, po czym delikatnie się uśmiechnęła.
- Ty – odpowiedziała w tym samym języku. – Roger cię kochał. Jednak nie ślepą miłością. Była to cyniczna, budząca pogardę w nim samym miłość mężczyzny do kochanki, której w głębi duszy nie wierzył ani trochę, ale bez której nie potrafił już żyć.* Itachi mi to powiedział. A przecież on go znał najlepiej zaraz po tobie.
Midoriko patrzyła na nią z wybałuszonymi oczami, z których mimowolnie pociekło pełno łez. Zagryzła wargę i tarła je, ale wciąż nie mogła powstrzymać płaczu. Itami po prostu ją przytuliła.






* Nieco przekształcony cytat Nicholasa Monsarrata o morzu. Jak już to było wcześniej, nie było w cudzysłowie, bo ten człowiek nie żył w czasach rozgrywanej akcji. Oryginał: „Kochał morze, jednak nie ślepą miłością; była to cyniczna, budząca pogardę w nim samym miłość mężczyzny do kochanki, której w głębi duszy nie wierzył ani trochę, ale bez której nie potrafił już żyć”.

2 komentarze:

  1. Przekreślenia rządzą i zgadzam się z nimi. xD
    Czemu dalej nic nie wiadomo co się dzieje? D:
    Itami ty złośniku jeden! .3.
    I gzie jest mój Jun? Gdzie ta mała, pałętająca się gdzieś w okolicach nóg, kochana cholera? ; ;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. :D przekreślenia to jest najwspanialsza rzecz na świecie. :D One prawdę Ci powiedzą. xD
      Huehuehue. >3
      Boziu, jakie piękne określenie. :D Skąd mam wiedzieć, to ty go poszłaś szukać! : o

      Usuń

Obserwatorzy