- Pozwólcie, że zacznę od
początku – powiedział potomek Drake’a. - Zakładam, że znacie historię Francisa.
Jeśli nie, wiedzcie tylko, że był brytyjskim korsarzem wyjątkowo zaciekłym na
Hiszpan. Przez wiele lat odnosił sukcesy i udało mu się zgromadzić imponującą
kwotę pieniężną. Różnił się od piratów jedynie dokumentami od królowej, które
nie powinny mieć miejsca bytu. Tylko dzięki nim mógł zachować tytuł korsarza. Z
tego powodu całym swoim skarbem musiał dzielić się z Koroną. Francis nie był
chciwy, nie widział w tym problemu. Jednak pod koniec swojego życia popadł w
niełaskę królowej. Wtedy poczuł się ugodzony przez nią a zarazem przez kraj. W
końcu wiele mu zawdzięczała, a odpłaciła mu się nieprzychylnością. Wiedząc o
swojej chorobie, postanowił ukryć zgromadzony dobytek tak, żeby nikt go nie
znalazł. Zależało mu na tym, aby zakopać go nieopodal Venta Cruces, gdzie
odniósł jedno z najbardziej dochodowych zwycięstw. Jednak zdawał sobie sprawę,
że nie mógł zrobić tego dokładnie w tym samym miejscu, więc zdecydował się na
Bahamy, które znajdują się najbliżej. Potem spisał swoje przygody w książce, gdzie
zapisał wskazówki, jak dotrzeć do tego miejsca. Sama publikacja uległa
zniszczeniu, jednak fragment z instrukcją trafił do jego wnuka. Ale mimo podpowiedzi
poszukiwania nie były takie proste. Johny zaczął pływać po wyspach będąc
nastolatkiem, a skończył mając około dwudziestu pięciu lat. Gdy znalazł skarb,
stwierdził, że był zbyt niebezpieczny. W jego czasach Złota Era piratów
dobiegła końca. Bał się wpływów krajów. Wtedy postanowił zostawić w tym miejscu
inną skrzynię. Jej zawartość widziałyście w Pandzie. Prawdziwą zaś wrzucił do
morza, uprzednio zabierając garstkę złota, żeby zapewnić rodzinie odpowiedni
byt. Wskazówki trzymał przy sobie całe życie. Po śmierci kolejno trafiały do
potomków. Większość z nich podejmowała próby znalezienia skarbu, ale ich
przygoda najpóźniej kończyła się po znalezieniu fałszywej skrzyni. Mojemu ojcu
udało się odnaleźć prawdziwą. Miał to samo zdanie co Johny. Stwierdził, że
skarb jest zbyt niebezpieczny. Stworzył klucze do obu skrzyń i wszczepił je do
kobiet, znajdujących się daleko od Baham. Na wasze nieszczęście – kiwnął głową
w stronę Itami i Midoriko – upodobał sobie Japonię. Zniszczył pierwotną
instrukcję, ale nie wiedział, że wcześniej w jakiś sposób wydostała się po za
krąg Drake’ów. Liczył na to, że trudniej będzie otworzyć fałszywą skrzynię.
Uznał, że nawet gdyby komuś udało się to zrobić, nie miałby zapału dalej
szukać. Dlatego stwierdził, że otworzenie prawdziwego skarbu przez jedyny na
świecie klucz jest niewykonalne. Jak się okazuje, mój ojciec mylił się. Sam
trafiłem na skarb całkiem przypadkiem. Nie różniłem się niczym od Joela. Po
prostu pływałem w oceanie, kiedy znalazłem to niewiarygodne miejsce. Potem
natknąłem się na skrzynię, o której ojciec opowiadał mi w dzieciństwie.
Zakochany w tym miejscu, ukryłem ją tutaj i stąd cierpliwie oglądałem
poczynania piratów. A teraz do mnie przyszliście i chcecie ją zabrać. Nie wiem,
czy wam na to pozwolę w zaistniałej sytuacji. Gdyby skrzynię wziął wasz
kapitan, nie mieszałbym się.
Itami spuściła
wzrok, a jej oczy znowu się zaszkliły, natomiast Midoriko zagryzła wargę. Starzec
widział to, ale zdawał się nie zwracać uwagi i ciągnął dalej.
- Nie ważne, który z nich by to zrobił. Wierzyłbym, że potrafiłby go obronić. Jednak teraz jest to niemożliwe. Kikari jest księżniczką na Fidżi, a Asuma zajmuje się mafią w Korei. Mają już swoje zajęcia. Klucze nie mogą bronić skarbu. Po prostu nie dadzą rady i wy dobrze o tym wiecie. Jak tylko wyjdzie na ląd, kwestia czasu zanim państwa dowiedzą się o tym. Rozpęta się wojna głównie pomiędzy Anglią i Hiszpanią. Ale możecie być pewni, że inne kraje też się w to zamieszają.
- Nie ważne, który z nich by to zrobił. Wierzyłbym, że potrafiłby go obronić. Jednak teraz jest to niemożliwe. Kikari jest księżniczką na Fidżi, a Asuma zajmuje się mafią w Korei. Mają już swoje zajęcia. Klucze nie mogą bronić skarbu. Po prostu nie dadzą rady i wy dobrze o tym wiecie. Jak tylko wyjdzie na ląd, kwestia czasu zanim państwa dowiedzą się o tym. Rozpęta się wojna głównie pomiędzy Anglią i Hiszpanią. Ale możecie być pewni, że inne kraje też się w to zamieszają.
Na dłuższą
chwilę zapadła cisza. Wszyscy zastanawiali się nad tym, co powiedział potomek
Drake’a. Jego opowieść brzmiała jak bajka dla dzieci. Tymczasem mówił o czymś,
co dotyczyło ich bezpośrednio. Kikari nie mogła nic wymyślić. Nawet Asuma, mimo
swoich zdolności strategicznych, nie potrafiła znaleźć rozwiązania na ten
problem. Podobnie było z Minho i Ratu. Natomiast Itami i Midoriko wbiły wzrok w
różne punkty i zdawały się odlecieć myślami do przeszłości. To zainteresowało
starca, który spojrzał na nie, lekko unosząc brwi. Gdy Itami podniosła głowę,
zauważyła jego zaciekawienie.
- Rozmawiałam o tym z Itachim – powiedziała cicho, patrząc smętnie w podłogę.
- Rozmawiałam o tym z Itachim – powiedziała cicho, patrząc smętnie w podłogę.
- Rozmawiałam o tym z Rogerem –
oznajmiła Midoriko, podnosząc głowę, by wbić wzrok na starca.
- Jest tylko jedno rozwiązanie.
- Walczyć do upadłego.
- Jest tylko jedno rozwiązanie.
- Walczyć do upadłego.
- Na razie idźcie dokończyć
sprawy na lądzie – powiedział starzec, a w jego głosie słychać było zmęczenie.
- Potem wróćcie i powiedzcie mi dokładnie, jak zamierzacie go obronić.
- Skąd mamy mieć pewność, że
kiedy wrócimy, skarb dalej tu będzie? – zapytał Ratu.
- Zostanę z nim – oznajmił Joel.
Ratu spojrzał
na Kikari, która wyglądała na zamyśloną. Następnie spojrzał na Minho. Jego mina
mówiła, że miał takie samo podejście do tego pomysłu co on.
- Nie chcę cię urazić, ale
spędziłeś z tym człowiekiem dość dużo czasu i sądzę, że mógłbyś być zdolny do
pomocy – powiedział Ratu.
- Chyba sobie żartujesz. Owszem, polubiłem tego wrednego starucha, ale wiem, jak skarb jest dla was ważny. Nie pozwoliłbym mu go zabrać wam z przed nosa.
- Chyba sobie żartujesz. Owszem, polubiłem tego wrednego starucha, ale wiem, jak skarb jest dla was ważny. Nie pozwoliłbym mu go zabrać wam z przed nosa.
- Nie bądźcie durniami, nie
kłóćcie się. Zostawcie tu sobie kogo chcecie, jeśli wam tak lepiej. Mnie
interesuje tylko to, żeby skarb był bezpieczny, a starania mojego ojca i jego przodków
nie poszły na marnę.
Na dłuższą chwilę
zapadła niezręczna cisza. Starzec odwrócił się i wrócił do pokoju. Joel
natomiast patrzył spod byka na Ratu, który specjalnie unikał jego spojrzenia.
- Ja tam ufam temu człowiekowi. Ma rację. Ludzie, idziemy na ląd! – zażądała Kikari i ruszyła w stronę drzwi.
- Ale księżniczko! – Ratu złapał ją za rękę.
- Ja tam ufam temu człowiekowi. Ma rację. Ludzie, idziemy na ląd! – zażądała Kikari i ruszyła w stronę drzwi.
- Ale księżniczko! – Ratu złapał ją za rękę.
- To był rozkaz, Ratu. Zaufaj mi
– uśmiechnęła się.
W jej oczach
pojawiły się łobuzerskie iskierki. Ten szczegół nie umknął nikomu z zebranych i
w zupełności wystarczył, żeby wszyscy wyszli bez słowa do drugiego
pomieszczenia.
- To jak mamy płynąć? – zapytała
Kikari.
- Cały czas do góry – odpowiedział
Joel. - Jak już będziecie widzieli trochę wyraźniej co jest ponad wodą,
skręćcie na wschód.
Kikari kiwnęła
głową, nabrała powietrza w płuca i wyszła z budynku. Reszta ruszyła za nią, a
gdy już wszyscy znaleźli się w na zewnątrz, Asuma zamroziła ich wszystkich, po
czym uformowała bryłę tak, aby zabrać całą wodę spomiędzy nich i wypchnęła ją
po za barierę z powietrzem. Joel pomachał im, po czym lodowa kula podryfowała w
górę.
- To jaki masz plan? – zapytała Asuma.
- Założę się, że jakiś głupi – mruknął Ratu.
- Popłynę tam niewidzialna – oznajmiła Kikari.
- Mówiłem! Nie zgadzam się. Będą patrzeć na nas. Zobaczą, że ciebie brakuje, a pragnę ci przypomnieć, że natura nie obdarzyła cię skrzelami. Po za tym nie masz jak tam wejść.
- Nie zobaczą. Wypłynę zaraz. Wejdę tam.
- Nie zgadzam się.
- Dobrze wiesz, że nie masz prawa sprzeciwiać mi się.
- Kikari – skarciła ją Asuma.
- Dziękuję, Asuma, ale ona ma rację – mruknął Ratu. - Tylko że ty coś mi obiecałaś.
- To jaki masz plan? – zapytała Asuma.
- Założę się, że jakiś głupi – mruknął Ratu.
- Popłynę tam niewidzialna – oznajmiła Kikari.
- Mówiłem! Nie zgadzam się. Będą patrzeć na nas. Zobaczą, że ciebie brakuje, a pragnę ci przypomnieć, że natura nie obdarzyła cię skrzelami. Po za tym nie masz jak tam wejść.
- Nie zobaczą. Wypłynę zaraz. Wejdę tam.
- Nie zgadzam się.
- Dobrze wiesz, że nie masz prawa sprzeciwiać mi się.
- Kikari – skarciła ją Asuma.
- Dziękuję, Asuma, ale ona ma rację – mruknął Ratu. - Tylko że ty coś mi obiecałaś.
Kikari
prychnęła, skrzyżowała ręce i odwróciła się plecami do Ratu. Mężczyzna
westchnął ciężko.
- Nie ma potrzeby, żeby ktoś tam szedł – odezwała się Midoriko. – Ten facet nie ma najmniejszego zamiaru ruszać ani siebie, ani skarbu stamtąd. Kocha to miejsce całym sobą. Nie zabierze skrzyni.
- Wiem, że to brzmi szlachetnie – zaczął Ratu.
- Nie brzmi, tylko tak jest. Mówię ci, że nie ma zamiaru go zabierać – odpowiedziała ostro Midoriko.
- Słyszałaś to? – zapytała Asuma.
- Tak – mruknęła. – O Joela też nie musicie się martwić. On również zakochał się w tym miejscu. Chociaż był tu z początku w niewoli. Ten dziadek nie pozwolił mu wyjść na ląd do rozwiązania sprawy. Ale jak widać, źle mu to nie zrobiło.
- Nie ma potrzeby, żeby ktoś tam szedł – odezwała się Midoriko. – Ten facet nie ma najmniejszego zamiaru ruszać ani siebie, ani skarbu stamtąd. Kocha to miejsce całym sobą. Nie zabierze skrzyni.
- Wiem, że to brzmi szlachetnie – zaczął Ratu.
- Nie brzmi, tylko tak jest. Mówię ci, że nie ma zamiaru go zabierać – odpowiedziała ostro Midoriko.
- Słyszałaś to? – zapytała Asuma.
- Tak – mruknęła. – O Joela też nie musicie się martwić. On również zakochał się w tym miejscu. Chociaż był tu z początku w niewoli. Ten dziadek nie pozwolił mu wyjść na ląd do rozwiązania sprawy. Ale jak widać, źle mu to nie zrobiło.
Po jej wypowiedzi
nastąpiła cisza. Jej słowa uspokoiły wszystkich łącznie z Ratu. Resztę podróży
przebyli bez słowa. Itami skręciła w momencie, który uznała za słuszny, więc
nawet wtedy nikt nic nie mówił. Skupili się na wszystkim, co widzieli za
barierą. Na zwierzętach i glonach, które płynęły w swoje strony. Mimo że tyle
czasu spędzili na wodach, połowy z nich nigdy wcześniej nie wiedzieli. Toteż
patrzenie na nie okazało się całkiem ciekawym zajęciem. W końcu jednak nad
taflą zrobiło się ciemniej, a po jakimś czasie pojawiła się jaśniejsza plama.
Podpłynęli do tego miejsca i Asuma ściągnęła z nich barierę. Ruszyli do góry i
wyszli na powierzchnię w Pandzie. Cofnęli się korytarzem, z którego przyszli.
Wszyscy byli przemoczeni, a w jaskini panował chłód. Na zewnątrz przywitała ich
kolejna porcja wody, ponieważ padał deszcz zenitalny, lecz przynajmniej było
ciepło.
- Swoją drogą, kto zabił Sumisu? – zapytała Asuma.
- Co? – zapytała zaskoczona Kikari.
- W jaskini leżało jego ciało. Nie widziałaś?
- Nie.
- My – odpowiedziała Midoriko. – Szedł po skarb. To nie jest powód do smutku, Kikari. Gdyby mógł, zabiłby Itachiego jeszcze zanim tu dopłynął. To już nie był twój kolega do zabawy.
- Swoją drogą, kto zabił Sumisu? – zapytała Asuma.
- Co? – zapytała zaskoczona Kikari.
- W jaskini leżało jego ciało. Nie widziałaś?
- Nie.
- My – odpowiedziała Midoriko. – Szedł po skarb. To nie jest powód do smutku, Kikari. Gdyby mógł, zabiłby Itachiego jeszcze zanim tu dopłynął. To już nie był twój kolega do zabawy.
Kikari
spuściła wzrok. Nie umknęło to uwadze Ratu, z czego wyraźnie nie był
zadowolony. Midoriko pewnie by to bawiło w innej sytuacji, jednak w tym dniu
nic nie było w stanie ją rozchmurzyć. Nagle usłyszała swoje imię. Odwróciła się
w stronę gruzowiska. W jej stronę szedł Jack, człowiek Żelaznego Zabójcy.
Ścisnęło jej gardło, kiedy zobaczyła, że chłopak miał smętny wyraz twarzy i
szedł z kierunku, gdzie leżały ciała Trafalgara oraz Itachiego.
- Witaj. Jak mniemam, ci ludzie są po naszej stronie? – zapytał, wskazując głową na resztę.
- Dawna czołówka jego załogi – odpowiedziała z goryczą. – I goście. To jest Itami. Klucz.
- Witaj. Jak mniemam, ci ludzie są po naszej stronie? – zapytał, wskazując głową na resztę.
- Dawna czołówka jego załogi – odpowiedziała z goryczą. – I goście. To jest Itami. Klucz.
Jack uniósł
brwi do góry, po czym lekko skłonił głowę Itami.
- Ludzie Lalki Rogera nie żyją lub pouciekali. Wygraliśmy, ale wiele nas to kosztowało. Nie wiem, czy zostało nas ze stu. Przy czym jeszcze wielu piratów dopiero tu płynie. Ale z uzdolnionych żyjemy tylko my i Lorraine.
- Ludzie Lalki Rogera nie żyją lub pouciekali. Wygraliśmy, ale wiele nas to kosztowało. Nie wiem, czy zostało nas ze stu. Przy czym jeszcze wielu piratów dopiero tu płynie. Ale z uzdolnionych żyjemy tylko my i Lorraine.
Wszyscy
zareagowali podobnie. Jedynie Asuma wybałuszyła oczy i zrobiło jej się słabo,
aż Minho musiał ją przytrzymać. Itami natomiast zmarszczyła brwi.
- Kim jest Lorraine?
- Nowa lekarka – odpowiedziała Midoriko.
- Czemu Elliott nie żyje?
- Została zamordowana przez ludzi Rogera. Lorraine została nową lekarką. Itachi był dla niej idolem.
- Co z Junem? – wydusiła z siebie Asuma, przerywając Midoriko.
- Kim jest Lorraine?
- Nowa lekarka – odpowiedziała Midoriko.
- Czemu Elliott nie żyje?
- Została zamordowana przez ludzi Rogera. Lorraine została nową lekarką. Itachi był dla niej idolem.
- Co z Junem? – wydusiła z siebie Asuma, przerywając Midoriko.
Kikari i Itami
wybałuszyły oczy, patrząc na nią. Zaskoczyły same siebie, że o tym nie
pomyślały. Poczuły, że zabrakło im tchu.
- Wciąż go szukamy – odpowiedział Jack, ciężko wzdychając. - Nikt nie widział, żeby ktoś go zabił. Ale też nikt go nie widział żywego od dłuższego czasu.
- Pójdziemy z Minho go poszukać – oznajmiła Asuma.
- Wciąż go szukamy – odpowiedział Jack, ciężko wzdychając. - Nikt nie widział, żeby ktoś go zabił. Ale też nikt go nie widział żywego od dłuższego czasu.
- Pójdziemy z Minho go poszukać – oznajmiła Asuma.
Nie czekała na
żadne potwierdzenie, czy też wyrażenie zgody. Po prostu odwróciła się na
pięcie, chwyciła Minho za rękę i pobiegła w stronę wybrzeża. Jack rozmasował
głowę. Potem rozległo się wołanie jego imienia, więc odwrócił się. Zza głazów
wyszło trzech mężczyzn. Wszyscy wyglądali dla nich obco.
- Tu jesteś. Zbudowaliśmy bazę, żeby obserwować teren – poinformował najwyższy z nich. - Gdyby jakieś niedobitki chciały nam przeszkodzić.
- Tu jesteś. Zbudowaliśmy bazę, żeby obserwować teren – poinformował najwyższy z nich. - Gdyby jakieś niedobitki chciały nam przeszkodzić.
Zza głazów
wyszło kilku kolejnych ludzi. W tym parę kobiet. Jedna z nich stanęła jak wryta,
patrząc na czołówkę. Gdy opamiętała się, zerwała się i podbiegła do nich. Oczy
miała czerwone, a policzki mokre nie tylko od deszczu ale i od łez.
- Ty jesteś Itami – powiedziała Lorraine roztrzęsionym głosem.
- Ty jesteś Itami – powiedziała Lorraine roztrzęsionym głosem.
Ikeda
spojrzała na nią z zaskoczeniem, po czym skinęła niepewnie głową.
- Jak mogłaś mu to zrobić? Jak mogłaś kogoś tak bardzo skrzywdzić?! Dlaczego nie wróciłaś? Itachi…jemu tak bardzo na tobie zależało. Wszystko robił pod ciebie, a ty znikłaś i nawet nie raczyłaś pokazać mu się na oczy! Miał nadzieję, że w końcu cię spotka. Żył tylko po to. Ale ty nawet nie wysiliłaś się, żeby go znaleźć. Żeby choć przez chwilę o nim pomyśleć – wykrzyczała, płacząc coraz obficiej.
- Jak mogłaś mu to zrobić? Jak mogłaś kogoś tak bardzo skrzywdzić?! Dlaczego nie wróciłaś? Itachi…jemu tak bardzo na tobie zależało. Wszystko robił pod ciebie, a ty znikłaś i nawet nie raczyłaś pokazać mu się na oczy! Miał nadzieję, że w końcu cię spotka. Żył tylko po to. Ale ty nawet nie wysiliłaś się, żeby go znaleźć. Żeby choć przez chwilę o nim pomyśleć – wykrzyczała, płacząc coraz obficiej.
Itami
otworzyła jeszcze szerzej oczy. Była kompletnie zszokowana. Miała wrażenie,
jakby każde zdanie trafiało w środek jej serca i przebijało je na wylot.
Mimowolnie pociekły jej łzy, jednocześnie czując wzbierający się w niej gniew.
- A tymczasem umarł w cierpieniu, zupełnie jakby był na równi z tym zepsutym, bezwartościowym potworem!
- Zamknij się – syknęła Midoriko.
- A tymczasem umarł w cierpieniu, zupełnie jakby był na równi z tym zepsutym, bezwartościowym potworem!
- Zamknij się – syknęła Midoriko.
W jej ręku
pojawiła się naginata i rzuciła nią w Lorraine. Dziewczyna krzyknęła w szoku.
- Midoriko! – zawołała Itami, zmieniając kierunek naginaty, która wbiła się w ziemię. – Oszalałaś?!
- Midoriko! – zawołała Itami, zmieniając kierunek naginaty, która wbiła się w ziemię. – Oszalałaś?!
Przed Lorraine
wyrosła drewniana tarcza. Itami mocno chwyciła Midoriko za rękę. Ta spojrzała
na nią ze złością. Twarz Itami zalewały szczere łzy i Midoriko dziwiła się,
jakim cudem widziała jej broń przez zaszklone oczy. Poczuła szczypanie w
swoich, więc zagryzła wargę. Szarpnęła się i ruszyła w stronę gruzowiska.
- Nie idź tam. Proszę cię. Nie tam – jęknęła Itami i powlekła się za nią. – Ja nie chcę tam iść. Wiesz, że za tobą pójdę. Nie chcę widzieć. Nie chcę znów tam być – na ostatnim zdaniu głos jej się załamał.
- Nie idź tam. Proszę cię. Nie tam – jęknęła Itami i powlekła się za nią. – Ja nie chcę tam iść. Wiesz, że za tobą pójdę. Nie chcę widzieć. Nie chcę znów tam być – na ostatnim zdaniu głos jej się załamał.
Midoriko
stanęła w miejscu, po czym odwróciła się. Była wściekła, że wszyscy zebrani
patrzyli na nią z niezadowolonymi minami. Jednak wyraz twarzy Itami był gorszy
niż ich wszystkich razem wziętych. Odwróciła się w stronę gruzów. Po jej
policzku znowu spłynęła łza, choć tak bardzo starała się ją powstrzymać.
- Więc zostań sobie tutaj. Ze swoimi przyjaciółmi – rzuciła sucho. - Ich celów nie da się pogodzić – dodała z goryczą.
- Więc zostań sobie tutaj. Ze swoimi przyjaciółmi – rzuciła sucho. - Ich celów nie da się pogodzić – dodała z goryczą.
- Uda nam się.
- Niby jak?! Ja nawet nie wiem, czego on ode mnie oczekiwał! – odwróciła się przodem do Itami. - Kazał mi znaleźć skarb, to znalazłam, ale co z tego? Ja go nie potrzebuję. W nosie mam bogactwo! Co ja mam do jasnej cholery zrobić, skoro go nie ma?!
- Niby jak?! Ja nawet nie wiem, czego on ode mnie oczekiwał! – odwróciła się przodem do Itami. - Kazał mi znaleźć skarb, to znalazłam, ale co z tego? Ja go nie potrzebuję. W nosie mam bogactwo! Co ja mam do jasnej cholery zrobić, skoro go nie ma?!
Midoriko
rozpłakała się na dobre. Upadła na mokrą ziemię i ukryła twarz za rękoma. Itami
patrzyła na nią ze smutkiem, piraci zaś ze zdziwieniem.
- Znaleźliście skarb? – zapytał z nadzieją Jack.
- Znaleźliście skarb? – zapytał z nadzieją Jack.
Odpowiedziało
mu milczenie. Lorraine, która stała niedaleko za drewnianą obroną odsunęła się.
Machnęła ręką i jej tarczę wchłonęła ziemię. Podeszła do Jacka.
- Czy mi się zdaje, czy ona mówi o Lalce Rogera? – zapytała.
- Czy mi się zdaje, czy ona mówi o Lalce Rogera? – zapytała.
Jej również
odpowiedziało milczenie. Itami wpatrywała się w punkt, w którym wcześniej stała
drewniana tarcza. To przypomniało jej zabawę w dzieciństwie z Yoshim. Zrobili
sobie domek na drzewie, gdzie udawali różne sytuacje. Kiedyś wymyślili, że będą
badaczami, którzy odkryli zagubiony ląd. Yoshi wymyślił, żeby ogrodzić go
drewnianą fortecą tak, by nikt go nie zdobył. Itami dodała, że można również
unieść go wyżej, w celu utrudnienia dostania się do niego. To wspomnienie
zainspirowało ją. Całkowicie zapominając o zadanych wcześniej pytaniach,
podeszła do Midoriko. Jack spojrzał pytająco na Kikari, ale ona machnęła ręką
na znak, że powie mu później. Wbijała wzrok w Itami, która kucnęła przy
Midoriko.
- Zginęli razem w rozejmie. Z
nami jest podobnie. Ale my połączymy swoje cele. Wydawało mi się, że Roger w
swoim życiu pragnął trzech rzeczy. Głównie bogactwa i sławy. O trzeciej powiem
ci później. Pierwsza już mu się nie przyda. Ale zadbamy wspólnie o drugą.
Ukształtujesz ją tak, jak będziesz chciała, jak uważasz za słuszne. Odbudujemy
miasto. Wyciągniemy je na górę. Stworzymy azyl dla nas wszystkich, dla piratów.
Okryjemy je chwałą dwóch kapitanów, którzy przez całe życie byli wrogami, ale u
bramy śmierci zachowywali się jak przyjaciele.
Zgromadzeni
patrzyli na Itami, jakby ją
popieprzyło nie rozumiejąc, o czym mówiła. Jedynie Kikari i Ratu
wyglądali na zdziwionych samym pomysłem. Midoriko spojrzała na Itami z
niedowierzaniem.
- Miasto obroni skarb. Wierzę w
to – dodała Itami.
- Jesteś taka naiwna. A myślałam,
że zostały w tobie resztki Itamaki – westchnęła, podnosząc się.
- Nie – pokręciła głową i również wstała. – Nie ma kogoś takiego. Nazywam się Ikeda Itamaki, jestem jedną osobą i zamierzam spełnić marzenia mojego kapitana – wyciągnęła rękę. – Chesz zrobić to samo?
- Nie – odpowiedziała krótko, krzyżując ręce i odwracając się. – Ja spełnię marzenia swojego kapitana, który jest największym dupkiem na świecie.
- Nie – pokręciła głową i również wstała. – Nie ma kogoś takiego. Nazywam się Ikeda Itamaki, jestem jedną osobą i zamierzam spełnić marzenia mojego kapitana – wyciągnęła rękę. – Chesz zrobić to samo?
- Nie – odpowiedziała krótko, krzyżując ręce i odwracając się. – Ja spełnię marzenia swojego kapitana, który jest największym dupkiem na świecie.
Kąciki ust
Itami delikatnie uniosły się do góry. Kiwnęła głową.
- W takim razie znajdźmy Juna, zbierzmy wszystkich i wyjaśnijmy jego ludziom, co się wydarzyło.
- Dobrze – kiwnęła głową, po czym zerknęła w stronę lekarki. - Lorraine, proponuję, żebyś trzymała język za zębami, bo drugi raz bardziej postaram się trafić w ciebie – rzuciła, patrząc na nią spod byka.
- W takim razie znajdźmy Juna, zbierzmy wszystkich i wyjaśnijmy jego ludziom, co się wydarzyło.
- Dobrze – kiwnęła głową, po czym zerknęła w stronę lekarki. - Lorraine, proponuję, żebyś trzymała język za zębami, bo drugi raz bardziej postaram się trafić w ciebie – rzuciła, patrząc na nią spod byka.
Lorraine
zagryzła wargę, po czym odeszła w inną stronę, a Itami wbiła wzrok w ziemię.
Midoriko podeszła do niej bliżej.
- Co jest trzecią rzeczą? – zapytała po japońsku, ściszając głos.
- Co jest trzecią rzeczą? – zapytała po japońsku, ściszając głos.
Itami uniosła
brwi do góry, po czym delikatnie się uśmiechnęła.
- Ty – odpowiedziała w tym samym języku. – Roger cię kochał. Jednak nie ślepą miłością. Była to cyniczna, budząca pogardę w nim samym miłość mężczyzny do kochanki, której w głębi duszy nie wierzył ani trochę, ale bez której nie potrafił już żyć.* Itachi mi to powiedział. A przecież on go znał najlepiej zaraz po tobie.
- Ty – odpowiedziała w tym samym języku. – Roger cię kochał. Jednak nie ślepą miłością. Była to cyniczna, budząca pogardę w nim samym miłość mężczyzny do kochanki, której w głębi duszy nie wierzył ani trochę, ale bez której nie potrafił już żyć.* Itachi mi to powiedział. A przecież on go znał najlepiej zaraz po tobie.
Midoriko
patrzyła na nią z wybałuszonymi oczami, z których mimowolnie pociekło pełno
łez. Zagryzła wargę i tarła je, ale wciąż nie mogła powstrzymać płaczu. Itami po
prostu ją przytuliła.
* Nieco przekształcony cytat
Nicholasa Monsarrata o morzu. Jak już to było wcześniej, nie było w
cudzysłowie, bo ten człowiek nie żył w czasach rozgrywanej akcji. Oryginał:
„Kochał morze, jednak nie ślepą miłością; była to cyniczna, budząca pogardę w
nim samym miłość mężczyzny do kochanki, której w głębi duszy nie wierzył ani
trochę, ale bez której nie potrafił już żyć”.
Przekreślenia rządzą i zgadzam się z nimi. xD
OdpowiedzUsuńCzemu dalej nic nie wiadomo co się dzieje? D:
Itami ty złośniku jeden! .3.
I gzie jest mój Jun? Gdzie ta mała, pałętająca się gdzieś w okolicach nóg, kochana cholera? ; ;
Dokładnie. :D przekreślenia to jest najwspanialsza rzecz na świecie. :D One prawdę Ci powiedzą. xD
UsuńHuehuehue. >3
Boziu, jakie piękne określenie. :D Skąd mam wiedzieć, to ty go poszłaś szukać! : o