Gdy doszli do kajuty, Midoriko opadła na fotel, a Lalka Rogera usiadł
naprzeciwko, opierając głowę na zewnętrznej stronie dłoni.
- Coraz częściej wyręczasz się mną – powiedziała Midoriko.
- Nie zaprzeczę. Twoja umiejętność jest bardzo przydatna i
pozwala mi unikać spotkań, do których wcześniej musiałem się zmuszać.
- Dzisiejsze zadanie nie miało nic wspólnego z moją mocą –
zauważyła. – Wymordowałam pięciu kapitanów i
większość ich ludzi, tylko dlatego, że ich nie lubisz.
- Nikogo nie lubię. Ale oni po prostu mi przeszkadzali. Sam
nie mógłbym przeprowadzić takiego ataku.
Tu miał rację. Lalka Rogera
świetnie wykorzystywał swoją tajemniczość. Nie dość, że niewiele osób
kiedykolwiek go widziało, to większość z nich nawet nie zdawała sobie sprawy, z
kim rozmawiało. Otwarte ataki były dla niego najgorszym sposobem pokonania
przeciwnika. Jednak Midoriko samo to wyjaśnienie nie wystarczało. Była
przekonana, że miał jeszcze jakiś powód.
- Wiem. Ale dlaczego ja? – zapytała. – Mogłeś wysłać kogoś
innego.
- Miałem kaprys, żebyś ty to zrobiła.
- Nie wkurzaj mnie. Nie muszę czytać w twoich myślach, żeby
wiedzieć, kiedy mnie okłamujesz.
Roger uśmiechnął się arogancko.
- Nie zawsze, moja droga. Nie zawsze. Niemniej jednak przyznam
ci, że imponujesz mi. Faktycznie często dostrzegasz moje oszustwa.
Midoriko wiedziała o tym. Zdawała
sobie sprawę, że Lalka Rogera często kłamie. Niestety nie zawsze potrafiła to
wyczuć. Czasami miała ochotę powiedzieć mu, żeby przestał to robić. Ale wiedziała,
że to nie miało sensu. To tak jakby prosiła ocean, żeby wysechł.
- Sprawdzam cię – powiedział nagle. – Twoje umiejętności są
naprawdę dobre. Jednak w starciu z takim przeciwnikiem, jak nasz kochany Goniący
Kruk, okazują się mało użyteczne.
- Mówiłeś, że mam go zostawić, bo on należy do ciebie.
- Oczywiście. Ale członkowie jego załogi, łącząc swoje siły,
pokonaliby cię bez problemu. Przyjaźnią się ze sobą, dlatego takie coś jest jak
najbardziej prawdopodobne. Mówię tylko co stałoby się, gdybyśmy teraz przypadkiem
na siebie trafili. Jeśli chodzi o celowe spotkania, twoje zwycięstwo będzie
pewne.
Uśmiechnął się typowym dla siebie
szelmowskim grymasem. Jego oczy przybierały wtedy pewien błysk. Midoriko
zdawało się, że w tych momentach cieszył się szczerze z czegoś. Niemniej jednak
zdarzało się, że ta radość przywodziła jej na myśl kogoś z obsesją. W dodatku
czasami patrząc na niego, sama czuła się lekko zaniepokojona
- Swoją drogą odkryłem twoją słabość – powiedział nagle.
- Niby jaką? – zapytała Midoriko, patrząc na niego ze
zdziwieniem.
- Szczerze, nie spodziewałem się, że kobiety w twoim wieku
bawią się lalkami.
- Powiedział Lalka Rogera – sarknęła. - Lubię te
porcelanowe, a tobie nic do tego.
Hiszpan zaśmiał się głośno.
Midoriko wiedziała, że zawsze miał dziwne poczucie humoru. Przypadkiem udawało
jej się w niego wpasować, bo Roger często śmiał się wtedy, kiedy w ogóle tego nie
oczekiwała. Niemniej jednak zdecydowanie wolała ten szeroki uśmiech niż
złośliwy grymas.
- Właściwie skąd ty to wiesz? – zapytała.
- Nawet nie masz pojęcia, jak wielkie korzyści dają duże
wpływy.
- Dziwi mnie, że je masz, skoro ciągle siedzisz na tej
karaweli .
Roger
prychnął z rozbawieniem pod nosem. Znów mu wypominała mały okręt.
- Nie zdradzę, jak je osiągnąłem. Ale mogę ci powiedzieć,
skąd mam największe korzyści. Moja droga, nie potrzeba mi większego statku,
ponieważ mnóstwo pokaźnych okrętów, w różnych częściach świata, jest prowadzona
przez kapitanów, którymi manipuluję. Robią, co tylko chcę. Oczywiście nie zdają
sobie z tego sprawy. Tak samo jak z tego, że ich najwierniejsi towarzysze są
moimi szpiegami.
Midoriko zdziwiło to, co
usłyszała. Wiedziała, że Lalka Rogera działał w podstępny sposób, ale nie
sądziła, że robił coś takiego. Nie potrafiła sobie wyobrazić, jak ktoś mógł
uzyskać aż takie wpływy. W dodatku musiała przyznać, że imponowało jej to, iż jego
ofiary żyły w niewiedzy. Spojrzała się na niego i nagle uświadomiła sobie, że
współpracuje z niezwykle potężnym człowiekiem na morzu. Podobnie myślała jedynie
na początku. Później respekt dla niego gdzieś zaniknął. Prawdopodobnie w
litrach rumu, który wlewał do żołądka.
- Twoja mina mówi, że mnie nie doceniłaś – oznajmił z
rozbawieniem.
- Przymknij się – burknęła.
Roger znów zaśmiał się, podnosząc
się. Podszedł do jej fotela i kucnął przy nim. Spojrzał w jej żółte oczy.
- Jesteś bezczelna. Jednak tym trochę poprawiasz mi humor –
oznajmił z uśmiechem, który po chwili zszedł. – Mimo to pamiętaj, że Lalka
Rogera nie lubi, kiedy lekceważy się go.
- Ja też tego nie lubię – odpowiedziała. – Nie sądzisz, że
należy mi się wiedzieć coś więcej o tobie niż to, że twój przydomek brzmi Lalka
Rogera?
- Interesuje cię moje imię? – zapytał, nieznacznie unosząc
brwi do góry.
- Owszem.
Ta myśl od dawna ją męczyła. Roger
przedstawił się jej, gdy pierwszy raz spotkał się z nią w Japonii. Jednak
wiedziała, że skłamał, gdyż wyczytała to z jego myśli. Gdy powiedziała, żeby
wyjawił prawdziwą tożsamość, stało się coś, czego nigdy wcześniej nie
doświadczyła. Została wyrzucona z jego głowy. Nie potrafiła zrozumieć, jak to
mogło się stać i dlaczego nie potrafiła już więcej go przejrzeć. Wtedy zapytał
się jej, czy dołączy do niego. Midoriko ani się śniło zostawić swój domek wypełniony
po brzegi porcelanowymi lalkami i pianino. Roger jedynie prychnął na jej odmowę
i mruknął coś pod nosem na temat tego, dlaczego nikt go nie słucha, kiedy stara
się być miły. Po tym przerzucił ją przez ramię jak worek ziemniaków i zaniósł
na statek, którym odpłynął. Przez dłuższy czas Midoriko nie odzywała się do
niego i wyzywała go od najgorszych. Jednak Lalka Rogera wyglądał raczej jakby
słuchał komplementów a nie obelg. W końcu zrezygnowała i postarała się poznać go.
Okazało się, że to jeszcze bardziej go ucieszyło, bo mógł z nią współpracować.
Wtedy zaczęła wypytywać go o imię, ale on powtarzał, że to jest jego największa
tajemnica i nie nikomu jej nie zdradzi. Irytowało ją to, bo nie wiedziała, jak
zwracać się do niego. Choć powiedział, żeby mówiła do niego tak, jak
przedstawił się na początku, nie chciała tego zrobić. Dlatego unikała
bezpośrednich zwrotów do niego lub jego imię zastępowała słowami typu „ej”.
Czasami też zdarzało jej się używać jego przydomku. Jednak wciąż chciała
wiedzieć, jak naprawdę nazywał się Lalka Rogera.
- Moje imię i nazwisko jest tabu. Znają je tylko osoby,
które nie mają pojęcia, kim teraz jestem.
- Dlaczego mam wrażenie, że pozbyłeś się innych?
- Bo tak było. Przy życiu zostawiłem tylko tych, którzy są
dla mnie niegroźni.
- Powiedz mi.
- Co dostanę w zamian?
- Nie mam ci nic do zaoferowania.
- Dlaczego więc miałbym to powierzyć akurat tobie?
- Bo prawdopodobnie tylko ja tego nie zdradzę i znam
najmniej twoich kłamstw.
Patrzyli sobie w oczy przez
dłuższy czas. Midoriko uparcie wstrzymywała jego wzrok i tym razem nie zamierzała
dać za wygraną. Jednak z jego wzroku nic nie dało się wyczytać.
- Musiałbym założyć na ciebie tabu – powiedział w końcu
cicho. – Powiem ci, jak się nazywam. Ale jeżeli ty powtórzysz komuś moje imię
lub nazwisko, będziesz krztusić się krwią, przeżywając piekło, o jakim nie
śniłaś. Tak działają moje oczy iluzji. Dalej chcesz je poznać? Pozwolisz mi
teraz wejść do swojego umysłu? Czy na pewno jesteś gotowa zapłacić cenę za nic
nieznaczące dwa słowa, których nie będziesz mogła użyć?
Midoriko patrzyła na niego ze
skupieniem. Gwałtownie dotarła do niej istota jego przydomku. Choć jego twarz pozostawała
obojętna, ciemne oczy iskrzyły w ciemności z ciekawości i sadystycznej
satysfakcji. Emanowała od niego niespokojna i przerażająca aura, która sprawiała,
że Midoriko czuła się nieswojo. Zdecydowanie w jego poczynaniach musiał maczać palce
sam Stary Roger. Nie rozumiała tylko, dlaczego aż tak dbał o swoje imię. Zgadzała
się, że to wpływało na jego skrytość, ale wydawało jej się, że wyolbrzymiał tę
tajemnicę. Postanowiła jednak nie zwracać na to uwagi. Spuściła odrobinę wzrok,
ale Hiszpan cały czas wpatrywał się w nią z wyczekiwaniem. Zastanowiła się
jeszcze raz, czy aby na pewno aż tak bardzo pragnie wiedzieć, jak się nazywał. W
końcu spojrzała mu w oczy.
- Chcę je znać – powiedziała zdecydowanie.
Uniósł brwi nieznacznie do góry, po
czym na jego usta wszedł przebiegły uśmiech.
- Postaram się być delikatny – powiedział, po czym jakby
zamyślił się na chwilę. - Będzie mi potrzebny kawałek ciebie.
Midoriko zmarszczyła brwi, nie
bardzo rozumiejąc, co miał na myśli. Nie dał jej dużo czasu do samodzielnego
rozszyfrowania, ponieważ nagle jego usta znalazły się na jej. Midoriko była
zszokowana, ale szybko połączyła ze sobą wątki i zrozumiała, że zrobił to, by
nałożyć tabu. Z jeszcze większym zdziwieniem stwierdziła, że pocałunek okazał
się całkiem przyjemny. Sama nie do końca pojęła, kiedy jego język oplótł jej, a
w następnej chwili Roger odsunął się od niej. Otworzyła oczy i spojrzała się na
niego. Przez chwile patrzył się w bliżej nieokreślony punkt obok niej.
Wyglądał, jakby zastanawiał się nad czymś. W końcu jednak spojrzał na nią.
- Tylko żartowałem. Nie powiem ci – oznajmił, odwracając się.
- HEJ! – krzyknęła i szarpnęła go za rękę.
Lalka Rogera zwrócił się znów w
jej stronę i wbił w nią palący wzrok. Znalazła
się w dziwnym miejscu. Miała wrażenie, jakby ktoś wrzucił ją do worka ze
zmieszanymi kolorami, które wciąż mieszały się. Wtem pojawił się przed nią
Hiszpan ze swoim aroganckim uśmiechem. Nagle znikł, a przed jej oczami ukazał
się obraz ludzi, którzy kaszleli krwią. Ich krzyki były tak nieludzkie, że
„wycie” było łagodnym określeniem. Potem zobaczyła serię osób, którym ktoś
wbijał katanę w serca. Po dłuższym czasie te obrazy rozmyły się i poczuła, jak
przez nią przechodzi ostrze. Wydała z siebie okrzyk, którego nie dało się
usłyszeć. Rozległ się dziwny głos. Zdawał się dochodzić z każdej strony.
~Nazywam się Trafalgar Fate. Te dwa słowa będą od dzisiaj twoim tabu.~ Wtedy
ostrze zostało z niej wyciągnięte, przy czym Midoriko zagryzła wargę i skuliła
się. Zapadła ciemność. Zrobiło się jasno przed oczami. Nagle zaczęła szybko
oddychać. Zupełnie jakby wcześniej znajdowała się pod wodą i dusiła się, a w
tej chwili wyszła na powierzchnię. Była pewna, że gdyby nie siedziała, upadłaby
na ziemię. Spojrzała na mężczyznę, który kucał obok. Trafalgar Fate wbijał
wzrok w podłogę i głęboko zastanawiał się nad czymś. W końcu wstał i ruszył w
stronę drzwi.
- Co ty robisz?! – zawołała.
- Idę wydawać rozkazy – odpowiedział sucho i wyszedł z
pomieszczenia.
Midoriko obejrzała się za nim.
Wpatrywała się ze zdziwieniem w drzwi. Nie rozumiała tego, co stało się chwile
temu. Rzadko kiedy widziała, żeby Trafalgar w ogóle zastanawiał się nad czymś dłużej.
Natomiast takiej ucieczki Midoriko jeszcze nigdy nie zaobserwowała. Zapewne
poszłaby za nim, żądając od niego wyjaśnień. Jednak czuła się zbyt zmęczona i
została na fotelu, na którym zadziwiająco szybko zasnęła.
*chwila ciszy*
OdpowiedzUsuń@o@
*nie potrafi opisać swoich emocji*
Na serio nie wiem jak mam opisać to co się we mnie dzieje, ale powiem, że jestem zachwycona i zaintrygowana... .3.
Łaaa, ale się cieszę. :3
UsuńEJ!
OdpowiedzUsuńTeraz... jak my znamy jego imię... to co z nami będzie ? ><"
Ci Hiszpanie. *_*
Zginiecie dzisiaj w nocy~
UsuńHaha, dokładnie. :D
Fuck.
OdpowiedzUsuńDam mu rum.
Ja znam się na Hiszpanach. >D
Kurnasz...przechytrzyła mnie. XD
Usuń