piątek, 11 stycznia 2013

29

Kolejne trzy dni Itami i Itachi spędzali w ten sam sposób. W końcu wędrówki po wyspie stały się mniej uciążliwe dla Ikedy. Cieszyło ją to, ponieważ nie musiała spowalniać kapitana. Mimo czasu, który na to przeznaczyli, wciąż nie znaleźli niczego wartościowego. Gdy wrócili z wyprawy trzeciego dnia, Itachi wyglądał na bardziej rozczarowanego niż wcześniej.
- Teoretycznie moglibyśmy już wrócić na Fiery Raven – oznajmił.
- Z pustymi rękami?
- Właściwie to nie do końca. Mówiłem ci o tamtej jaskini ze złotem. Wyślę ludzi, żeby zebrali go więcej.
- Mimo to jesteś rozczarowany – zauważyła.
- Oczywiście. Za każdym razem, gdy tu wyruszam na poszukiwania mam głęboką nadzieję, że w końcu znajdę tę pandę. Ale jak do tej pory spotkały mnie jedynie zawody. 
Dziewczyna pokiwała powoli głową. Itachi zdjął bagaż z pleców i wrzucił go do namiotu. Następnie podszedł do zamyślonej Itami. Uniósł lekko jej podbródek, patrząc jej w oczy.
- Nie musisz przejmować się tym – powiedział. – To rozczarowanie dotknęło mnie mniej niż reszta. Tylko nie wiem dlaczego – uśmiechnął się.
- No wiesz co? Żeby mi tak bezczelnie w oczy kłamać? – zaśmiała się.
- Przepraszam – zrobił minę niewiniątka. 
Itami uśmiechnęła się szeroko, po czym pocałowała kapitana, który z chęcią odwzajemnił ten gest.
- Czyli wracamy jutro, tak? – zapytał Itachi, gdy odsunęli się od siebie.
- Mówiłeś, że dziś.
- Mówiłem, że w teorii.
- A w praktyce?
- Wolałbym jeszcze zostać. 
Itamaki spojrzała na niego z zszokowaną miną. Następnie zwróciła wzrok w kierunku jakiegoś drzewa i zamyśliła się na chwilę. Jednak w końcu zrezygnowała z próby zrozumienia.
- Chyba nie do końca potwóję pojmuję twój tok rozumowania.
- Z reguły nocowanie na jakiejś wyspie wydaje się bardziej niebezpieczne i mniej przyjemne niż na własnym statku. Czyż nie?
- Wiem to przecież.
- Oczywiście. Ale ja mam egoistyczne pobudki i jednak wolałbym jeszcze zostać tutaj na noc. Pozwalam sobie na to, bo jestem przy tobie, więc mogę cię chronić.
- Tak, tak, mamusiu. 
Itami pokiwała przytakująco głową. Itachi uniósł brwi do góry, a następnie spojrzał na nią spode łba. Dziewczyna wyszczerzyła się do niego, co służyło za odpowiedź na jego wzrok.
- Ja mamusią?! Czyś ty jest normalna dziewczę?! – zapytał z niedowierzaniem.
- Ależ owszem, mamusiu.
- Zatem pójdź, waćpanno, do swego łóżka w tej chwili – wskazał na posłanie.
- Ależ oczywiście, mamusiu. 
Itami pomachała mu i weszła do namiotu. Tam usiadła po turecku przodem do wejścia. Materiał był odsłonięty, więc widziała Itachiego.
- A ty co teraz będziesz robić, mamusiu? – zapytała Itami z szerokim uśmiechem.
- Ja idę spać z tobą. 
Przyłożyła palec do ust i udała zamyślenie przez chwilę.
- Ale w tym wieku to nie wypada spać razem z mamusią – stwierdziła.
- Bo z mamusią się nie śpi.
- No widzisz. Czyli nocujesz na dworze, mamusiu. 
Itachi prychnął z rozbawieniem. Podszedł do namiotu i kucnął w wejściu, patrząc na nią z uśmiechem. Wpatrywali się w siebie przez dłuższy czas w ciszy.
- Bawisz się w najlepsze, nie? – zapytał w końcu.
- Ależ oczywiście, mamusiu.
- A wiesz czego jeszcze nie robi się z mamusią? 
Itami pokiwała przecząco głową, uśmiechając się. White zauważył, że jej oczy świeciły się z radości. Mimowolnie jego kąciki ust uniosły się do góry. Nachylił się i pocałował ją.
- Niemożliwe! Ty nie jesteś moją mamusią! – zawołała Itami, gdy nieznacznie odsunął się od niej. – A tak głęboko w to wierzyłam.
- Rozczarowana?
- Właściwie to nie bardzo.
Itachi przysunął się bliżej i ponownie ją pocałował. Tym razem namiętnie oddając się pieszczocie.
  
Asuma stała na górnym pokładzie, opierając się o burtę. Patrzyła się na fale obmywające brzegi lądu, myśląc o poprzednim wieczorze. W gospodzie spotkała dwóch Koreańczyków. Dowiedziała się od nich, że grupa ich rodaków wyruszyła do Irlandii. Między innymi byli tam członkowie mafii, do której kiedyś należała. Mieli wykonać tam jakieś zadanie. Jej rozmówcy nie znali szczegółów, ale wiedzieli tylko, że miało to na celu zwiększyć i ulepszyć produkcję broni palnej*. Muszę spotkać się z nimi – postanowiła.
- Kapitan wraca! – zawołała Aoi z bocianiego gniazda. 
Asuma odwróciła się i przeszła przez pokład. Stanęła przy burcie po drugiej stronie i dostrzegła mały barkas na horyzoncie. Uśmiechnęła się do siebie.
- Długo im to zajęło, nie sądzisz? – rozległ się męski głos za jej plecami. 
Obejrzała się za siebie i zobaczyła bosmana odpalającego papierosa. Patrzyła chwilę na niego, po czym znów skierowała wzrok w stronę wody. Sumisu oparł się o burtę i zaciągnął się.
- Możliwe – odpowiedziała sucho. - Ale liczę na to, że z jakimś rezultatem.
- Jakiś zawsze jest. Byle był korzystny – stwierdził.
- Rzadko kiedy widzę waszą dwójkę razem – rozległ się damski głos za plecami Asumy.
Asuma i Sumisu odwrócili się. Ku nim zmierzała Kikari, przecierając oczy. Najwyraźniej dopiero niedawno wstała z koi. Stanęła pomiędzy dwójką, która wróciła do wpatrywania się w barkas i przyłączyła się do nich.
- Pewnie dlatego, że Asuma trzyma urazę – prychnął z rozbawieniem Sumisu.
- Dziwne, że tylko ja – mruknęła Takamichi.
- Wiem. Dlatego dziwię się, że tak sobie tu stoicie – wyjaśniła Kikari.
- Cóż…lepiej, żeby White przyniósł dobrą nowinę. W przeciwnym wypadku bardzo mnie rozczaruje – oznajmił bosman, odwracając się i odchodząc.
- Licz się ze słowami. To on tutaj rządzi – syknęła Asuma.
- I jego władza ostatnio zaczyna mnie irytować, bo stoimy w miejscu – powiedział, zatrzymując się.
- Trudno, żebyśmy posuwali się na przód, marnując czas na Majottcie!
- Uspokójcie się – odezwała się Kikari.
- Problem nie leży na tej wyspie – rzekł Sumisu.
- A niby gdzie?
- Na jednej osobie. Ikedzie – rzucił przez ramię, po czym ruszył dalej.
- Cholerny gnój – Asuma uderzyła pięścią w burtę. 
Kikari przez chwilę patrzyła na nią w ciszy, po czym położyła rękę na jej ramieniu.
- Spokojnie. Spróbuj go zignorować – poradziła.
- Czemu kapitan go nie wyrzuci? Mam go dość.
- Bo jest użyteczny.
- Bardzo – sarknęła. - W końcu zabijanie własnych towarzyszy jest niezwykle pomocne! 
Asuma gwałtownie odwróciła się i zeszła pod pokład. Kikari patrzyła ze współczuciem w miejsce, w którym znikła. Ten żal nigdy jej nie opuści. Westchnęła głośno, po czym znów zwróciła głowę w stronę wody. Była już w stanie zobaczyć dwie osoby na barkasie. Mężczyzna siedział, a kobieta stała tyłem do okrętu. Na plecach miała flagę Fiery Raven. Machała rękoma, przez co materiał falował. Zeskoczyła z belki, jakby udawała, że lata, a druga osoba złapała ją, przytulając do siebie. Potem stało się coś, czego Kikari nie spodziewała się. Dwójka zbliżyła się do siebie i pocałowała. Brwi Souten wyskoczyły do góry, a oczy wybałuszyły się. Mimowolnie lekko otworzyła buzię. Kiedy uświadomiła sobie, że to zrobiła, natychmiast ją zamknęła. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że Sumisu stał nieopodal i wydawał rozkazy. Barkas był już niedaleko, więc piraci spuścili drabinkę. Kikari patrzyła z boku jak dwójka podpływała. Itachi najpierw pomógł wejść Itami, a dopiero potem sam ruszył do góry. Gdy Ikeda wskoczyła na pokład od razu podeszła do Kikari.
- Dobrze znów cię  widzieć – powiedziała, przytulając ją.
- Ciebie też – odpowiedziała i odsunęła się, spoglądając na kapitana. 
Itachi podał flagę jakiemuś majtkowi, po czym chwilę porozmawiał z jednym piratem. Dopiero wtedy podszedł do dziewczyn. Itachi objął Itami w talii, stając obok niej.
- Cześć, Kikari. Jak tam gra? Rozgromiłaś wszystkich? – zapytał. 
Kikari stała i patrzyła na niego w ciszy przez dłuższą chwilę. Mrugając w regularnych i nienaturalnych odstępach.
- Ty obmacujesz Itami, a mnie pytasz się o grę?! – zawołała nagle.
- Ej! Ja jej nie obmacuję – oburzył się kapitan. 
Sumisu zareagował na to. Odwrócił się i zmierzył ich wzrokiem.
- To chyba jakiś żart – podszedł do nich.
- Nie ma nic śmiesznego – powiedział Itachi, poważniejąc.
- A więc jednak zdajesz sobie z tego sprawę.
- Widzisz gdzieś problem?
- Tak. Miałem rację. Zostałeś przez nią omotany. Ona jest problemem.
- To z kim będę, nie należy do twoich interesów.
- Nie? Czyżby? Jestem tu, bo podpisaliśmy kontrakt. Masz znaleźć ten cholerny skarb. A z nią Lalka Rogera na pewno cię wyprzedzi.
- Więc czemu wciąż tu jesteś? Może on będzie dla ciebie lepszym kapitanem.
- Bo wiedziałem, że doprowadzisz mnie do skarbu. Zaufałem twojemu geniuszowi. Ale on znikł, odkąd ona się pojawiła.
- Kapitan jest wciąż taki sam! – zaprotestowała Kikari.
- Mówisz tak, bo nie patrzysz z boku jak ja – odpowiedział jej Sumisu, po czym spojrzał się na Itami. – Gdybyś nie była kluczem… 
Itami momentalnie wybałuszyła oczy. Itachi stanął przed nią, chłodno patrząc prosto w  oczy bosmana.
- Jeśli zrobisz jej jakąkolwiek krzywdę, pożałujesz, że się urodziłeś. Bardziej niż ostatnio.
Kikari wzdrygnęła się, słysząc jego ton. Spojrzała na Itami. Dziewczyna upadła na kolana i przyłożyła do buzi trzęsącą się rękę.
- Kapitanie! Co się z nią dzieje?! – krzyknęła, podbiegając do niej.
Itachi odwrócił się i kucnął przy niej. Sumisu prychnął, po czym odwrócił się i odszedł.
- Itami, Itamaki – kapitan złapał ją za rękę i objął ją. - Co ci jest? Uspokój się.
- Jesteśmy kluczem… - powiedziała cicho, wciąż się trzęsąc. – To dlatego. Nie! Kłamie. Nie! Dlaczego to robisz?!
- Co jej jest?! – zawołała przerażona Kikari. 
Itachi przytulił ją mocno do siebie.
- Itami, spokojnie. Nie ma jej. Itamaki, ona jest kłamcą – powiedział, głaszcząc ją po głowie.
- Kochasz nas? – łzy zaczęły spływać po jej policzkach.
- Kocham ciebie.
- Kłamiesz.
- Nie okłamuję tych, na których mi zależy.
- Ale Midoriko chciała nam pomóc.
- Midoriko posłał Lalka Rogera.
- To on kłamie. On jest kłamcą.
- Tak. Spokojnie. Teraz jest dobrze. Jesteście bezpieczne ze mną.
- Dziękuję – powiedziała Itami, ściskając go. 
Itachi przytulił ją mocniej. Napotkał wzrok zdezorientowanej i przestraszonej Kikari. Kapitan pokiwał przecząco głową, po czym na migi dał jej do zrozumienia, że wyjaśni to później, a także, żeby nic nie mówiła.






*Element zmyślony. Irlandczycy w tamtych czasach nie posiadali jakiegoś wybitnego uzbrojenia. Na potrzeby tego opowiadania już mają.

8 komentarzy:

  1. Świetna gra wstępna, mamusiu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry rozdział c:
    Przy "mamusi" wybuchłam śmiechem tak, że mnie brzuch rozbolał (być kobietą, być kobietą...) no ale i tak nie żałuję tego x3
    A Sumisu przez burtę bym wyrzuciła! D:<
    Nie lubię go =3= (czuję się jak Kikut przy Chrisie/Kartonie xD )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :3
      (XDDD) Cieszy mnie to niezmiernie.
      Niezły pomysł. Też za nim nie przepadam...ale w sumie ważniejsze, że Ty go nie lubisz..wiesz..wpasowujesz się w postać. :D (Haha)

      Usuń
    2. Dlatego czuję się jak Kikut! xD
      Błagam, wyrzuć go dla mnie za burtę! ;u;

      Usuń
    3. ...zasatanowię się. XD

      Usuń
  3. DUPA PRAWDA!
    NIE ZGADZAM SIĘ.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy