środa, 12 września 2012

21

Itachi siedział przy biurku. Ręce miał splecione i opierał na nich głowę. Wpatrywał się błękitnymi oczami w osobę siedzącą po drugiej stronie blatu. Lustrowała spojrzeniem wnętrze kajuty kapitana.
- Duży ten okręt – powiedział Joel.
- Owszem – przytaknął Itachi.
- Zastanawiasz się, jak rozegrać tę rozmowę – uśmiechnął się chłopak, w końcu patrząc w oczy Itachiego. – Oszczędź sobie punkty strategiczne. Cenię sobie szczerość, toteż powiem od razu: zaufałem twojemu majtkowi Greenowi, ale tobie jeszcze nie. Pomogłem wam ze względu na niego, po za tym pragnę, żebyś odwdzięczył mi się czymś.
Joel wytrzymał wzrok kapitana. Itachi zdziwił się jego bezpośredniością. Spodobało mu się to mimo, iż wiedział, że nie może wierzyć we wszystko, co od niego usłyszy. Szczególnie, że tak szybka zgoda na dołączenie do jego załogi budziła w nim podejrzenia. A przecież wcześniej zawsze się opierał piratom. Co sprawiło, że się zgodził?
- Podejrzewam, że złoto średnio cię interesuje – rzekł Itachi.
- W przeciwieństwie do piratów, nie pochłania mnie chęć zdobycia go. Tak się składa, że mam pewne marzenie. Jednak zamknięcie mnie w obozie uniemożliwiło mi jego spełnienie. Co wiesz o cywilizacji sumeryjskiej? – zapytał, a jego oczy zabłysły.
- Niewiele – odpowiedział zaskoczony, choć nie dał po sobie tego poznać. – Głównie tyle, że już jej nie ma.
- Zastanawiałeś się dlaczego?
- Nie wnikałem – wzruszył ramionami.
- Ja za to wgłębiałem się w szczegóły. Poznałem też teorię, że ta cywilizacją wciąż istnieje.
Joel nie dokończył zdania, jednak Itachi podejrzewał, jaka była końcówka. Brwi kapitana podjechały do góry. Oczy człowieka-ryby miały dziwny wyraz. White dostrzegł w nich podekscytowanie, które go intrygowało.
- Pod wodą? – spytał Itachi, aby się upewnić.
- Dokładnie. Chcę to znaleźć. Jednak dłużej mogę przebywać pod wodą, gdy płynę w głąb niż w dal. Toteż muszę jakoś dotrzeć w odpowiednie miejsce innym sposobem.
- A więc mam ci pomóc zrealizować marzenia w zamian za pracę dla mnie jako członek załogi? – spytał.
Joel kiwnął głową.
- Podpiszesz Kodeks.
- Kiedy?
- Jutro. Ktoś po ciebie przyjdzie. A tymczasem majtek zaprowadzi cię do kajuty. Jun!
Minęła krótka chwila i rudy chłopak pojawił się przy biurku. Uśmiechnął się szeroko do Joela, po czym zwrócił do kapitana.
- Jun znalazł wolną koję dla Joela. Na razie ta kajuta jest trochę pusta, ale kiedy wróci Asumuś będzie miał więcej kompanów – poinformował majtek.
- Dobrze, zaprowadź go. A potem powiedz Itami, że chciałbym ją widzieć.
Joel podniósł się z krzesła i wyszedł razem z Junem. Itachi właśnie uświadomił sobie jedną rzecz. Wziął Itami na pokład jedynie ze słowną umową. Jednak przyjmowanie członków załogi, zwykle odbywało się za pomocą pewnej procedury. Oczywiście u Itachiego wyglądała zupełnie inaczej niż normalnie. Babcia Itachiego, u której szkolił techniki walki, nie raz opowiadała mu, jak jej dziadek werbował załogę. Bynajmniej nie rozmową jak Itachi. Zazwyczaj piraci napadając na statek, zmuszali ofiary, których nie zabili, przemocą*, żeby do nich dołączyli. Wtedy podpisywali kontrakt. Itachi doskonale wiedział, że kodeks jest jedną z najważniejszych rzeczy na statku. To uświadomiło mu, że Itami nie jest nim objęta, co zdziwiło go samego. Jak mogłem o tym zapomnieć?
Rozległo się pukanie i do kajuty weszła Ikeda. Kapitan wskazał jej miejsce naprzeciwko, więc usiadła.
- Jutro Joel podpisze regulamin fregaty Fiery Raven – oznajmił. - Jako że już przebywasz tu jakiś czas, ty też to zrobisz.
- Dlaczego dopiero teraz?
A żeby cię piorun rąbnął – przeklął ją i siebie w myślach. Nie miał ochoty przyznać się, że zapomniał o tym. Jednak nie mógł znaleźć żadnego racjonalnego wytłumaczenia.
- Chociaż bardziej mnie interesuje po co? Widzisz, mam tendencje do łamania takich kodeksów – wyznała. - Gdybym trzymała się tego umarłabym już kilka razy.
- Zdajesz sobie sprawę, że teraz jesteś na statku jednego z najlepszych kapitanów w Rubinowej Erze** piratów?
- Jak skromnie – zaśmiała się Itamaki. – Nie zmienia faktu, że gdybyś chciał mnie zabić, musiałabym uciec.
- Vice versa – wyszczerzył się Itachi. – Dość śmiałe. Myślisz, że udałoby ci się?
- Tak. Mam całkiem wysoką samoocenę.
Itachi prychnął z rozbawieniem pod nosem. Itamaki w odpowiedzi uniosła wysoko brwi. Kiedy spojrzał na nią, wzruszył niewinnie ramionami i podniósł się z krzesła.
- Swoją drogą, Jun mnie obudził. Z twojego rozkazu. Więc będziesz odpowiedzialny za przeszkadzanie mi w regeneracji.
- W takim razie pozwól, że cię odprowadzę do kajuty.
Itachi skinął głową, ściągając na chwilę kapelusz, który położył na biurku. Kapitan podszedł do niej proponując ramię, a Itamaki wybuchła śmiechem. Stał tak dłuższą chwilę, ale dziewczyna była zbyt zajęta chichotem, żeby się ruszyć. W końcu White wywrócił oczami i z szerokim uśmiechem chwycił ją za dłoń.
- Naprawdę jesteś bezczelna – oznajmił i pociągnął ją w stronę drzwi.
Wyszli na korytarz, w którym panowała ciemność. Kapitan uniósł wolną dłoń i nad nią pojawiła się płomienna kula. Spojrzał na Itami, która robiła bardzo dziwną minę, próbując stłumić śmiech. Mężczyzna wyszczerzył się i ruszył w głąb korytarzy, oświetlając drogę.
- Chyba nigdy nie przestanie mnie bawić, że pirat może być dżentelmenem – oznajmiła radośnie.
- To dobrze. Będziesz częściej się uśmiechała.
- Na każdy twój widok – wyszczerzyła się.
- Najlepiej – odpowiedział, po czym skręcił i stanął w miejscu. – Dalej uważasz, że jestem taki sam jak wszyscy inni piraci?
Itachi puścił jej dłoń i odwrócił się, podchodząc bliżej Itami, która przyłożyła palec do swojego policzka i patrzyła w sufit intensywnie myśląc. W końcu skierowała wzrok na kapitana, który zaskoczył ją bliską bliskością swojej twarzy bliskością.
- Tak – odpowiedziała z promiennym uśmiechem.
- Leave me alone to die T-T Doprawdy bezczelna – westchnął White.
- Chciałam coś jeszcze odnośnie tego powiedzieć, ale skoro twierdzisz, że taka jestem to lepiej będzie, jeśli sobie pójdę – rzekła, otwierając drzwi od swojej kajuty.
- Hej! – zawołał.
Itachi chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie. Ikeda podniosła lekko głowę do góry, by móc spojrzeć na oczy Itachiego. Chwilę patrzyli na siebie w bliżej nieokreślony sposób, po czym Itami uśmiechnęła się.
- Następnym razem twórz lepsze pytania – oznajmiła z figlarskim spojrzeniem. – Dobranoc, kapitanie.
Itami stanęła na palcach, pocałowała Itachiego w policzek, po czym wślizgnęła się do kajuty i zamknęła drzwi. Normalnie dziewczyna obraca mnie wokół palca – pomyślał. Po chwili o mało nie wybuchł śmiechem, jednak ograniczył się do zwykłego uśmiechu i ruszył w drogę powrotną.

Itamaki spadła z łóżka i uderzyła o podłogę. Przejechała rękoma po twarzy i otworzyła oczy. Nad nią stała Kikari z szerokim uśmiechem.
- Jestem zdziwiona, że wciąż spałaś. Już południe. Asuma zdążyła wrócić – powiedziała Souten. – Kapitan kazał mi po ciebie pójść, żebyś do niego przyszła.
Itamaki chwilę zajęło  przetworzenie słów, które usłyszała. W końcu jej brwi wystrzeliły do góry. Asuma już jest? Podniosła się z podłogi i zlustrowała spojrzeniem Kikari, która spojrzała na nią pytająco. Itamaki machnęła ręką i Kikari zawisła w powietrzu do góry nogami. Poleciała w bok i lewitując nad łóżkiem, a następnie na nie upadła.
- To tak za, jakże miły, sposób urządzenia mi pobudki – powiedziała, wyciągając z bakisty błękitną koszulę.
- A żeby cię Roger dopadł – mruknęła Kikari, wstając.
Souten „przypadkiem” szturchnęła Itamaki, po czym wyszła z pomieszczenia. Ikeda w odpowiedzi prychnęła pod nosem, po czym usłyszawszy zamykane drzwi ściągnęła koszulkę i założyła nowe ubranie. W końcu wyszła z pomieszczenia i skierowała się do kajuty kapitana. Gdy tam doszła, Joel siedział na kanapie, więc dziewczyna zajęła miejsce obok. Itachi podszedł do nich z plikiem papierów, które rozłożył na blacie drewnianego stolika. Itamaki jedynie przejrzała kodeks, ponieważ wcześniej już widziała takie. Wszystkie niewiele się od siebie różniły. Spisany przydział, kto jaką część łupu dostaje. Obowiązek utrzymywania broni w czystości i gotowości. Groźba mamurowania lub śmierci za kradzież, opuszczenie statku w czasie bitwy czy podpisanie innego kodeksu. To wszystko było jej dobrze znane. Jednak zaciekawiła ją jedna część regulaminu.

Kodeks obowiązujący na statku Fiery Raven :

7. Wszelkie plany i propozycje odnośnie przemieszczania się statku lub jego użycia w boju, jeśli wychodzą od pośrednika, muszą być zatwierdzone przez kapitana. W przypadku pomysłu kapitana lub czołówki winno być zatwierdzone przez pośrednika..
8. Pośrednik między załogą, a kapitanem ma obowiązek przeprowadzać głosowanie wśród załogi.
9. Kapitan wyznacza osoby należące do czołówki, jedynie za zgodą załogi.

W większości regulaminów, które czytała załoga sama decydowała o wszystkim. Zdziwiło ją, że akurat na statku Itachiego to kapitan ma aż taką władzę. Choć wyglądało na to, że cenił sobie zdanie swoich ludzi. Postanowiła nie zwracać na to uwagi i przejrzała do końca kodeks. Gdy skończyła, spojrzała na Joela. Chłopak wgłębiał się w czytanie. Itamaki prychnęła z rozbawieniem pod nosem, po czym wzięła pióro wietrzne.
- Właściwie to do jakiej grupy się zaliczam? – zapytała.
- Czołówka. Jesteś dość szczególnym przypadkiem.  Pytanie, czy przyjmują klucz, byłoby głupie – odpowiedział Itachi, a następnie spojrzał na Joela. – Jednak ty jesteś w zwykłej załodze. Przynajmniej na razie.
Człowiek-ryba kiwnął głową, po czym wrócił do studiowania kodeksu. Itamaki natychmiast złożyła swój podpis na jednej z kartek, na której było mnóstwo innych autografów. Podniosła się z miejsca i przeciągnęła.
- Gdzie teraz płyniemy? – zapytała.
- Dowiesz się później – odpowiedział Itachi. – Asuma już wróciła, więc będę chciał zobaczyć się z wami wszystkimi.
Itami wybałuszyła oczy, przypominając sobie o Asumie. Zerwała się z kanapy, odwróciła się i wybiegła z kajuty. Itachi uśmiechnął się do siebie, po czym spojrzał na Joela. Właśnie złożył podpis.
- Witaj wśród piratów.








* Przykład takowej przemocy: „Jeden z piratów wielokrotnie uderzył Mowera w głowę obuchem toporka, a kiedy nieszczęśnik zalał się krwią, ten sam pirat zmusił go, by położył głowę na klapie zejściówki i wznosząc toporek zaklinał się, że odrąbie mu głowę, jeśli nie podpisze natychmiast ich regulaminu.” Z Boston Gazette 29 XI 1725

** Rubinowa Era – era, która nastała około stu lat po zakończeniu Złotej Ery piractwa, spowodowana urodzeniami osób o ponadprzeciętnych mocach oraz ogłoszeniem o powstaniu kluczach do zagubionego skarbu Drake’a (mniej więcej od początkowych lat XIX)
(Być może kiedyś napiszę dodatek szczegółowo wyjaśniający powstanie tej ery.)

4 komentarze:

  1. Piraci gwałcą i rabują... i kochają rum. C:

    Itaś jakiś taki śmielszy się stał. XDD
    Hoohoo...
    Dalej nie będę komentować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale uroczy byli, nie.? <3 *z dumą spogląda na przypis odnośnie przemocy*

      ...warto by wyjaśnić w następnym rozdziale czemu...dzięki za uwagę. @@

      Usuń
  2. Ej co ty masz do mnie, że robisz wielkie oczy na wspomnienie o mojej zacnej osobie xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że chcę się z Tobą przywitać na przykład. XD

      Usuń

Obserwatorzy