Itachi siedział przy biurku. Ręce miał splecione i opierał
na nich głowę. Wpatrywał się błękitnymi oczami w osobę siedzącą po drugiej
stronie blatu. Lustrowała spojrzeniem wnętrze kajuty kapitana.
- Duży
ten okręt – powiedział Joel.
- Owszem
– przytaknął Itachi.
- Zastanawiasz
się, jak rozegrać tę rozmowę – uśmiechnął się chłopak, w końcu patrząc w oczy Itachiego.
– Oszczędź sobie punkty strategiczne. Cenię sobie szczerość, toteż powiem od
razu: zaufałem twojemu majtkowi Greenowi, ale tobie jeszcze nie. Pomogłem wam
ze względu na niego, po za tym pragnę, żebyś odwdzięczył mi się czymś.
Joel wytrzymał wzrok kapitana. Itachi zdziwił się jego
bezpośredniością. Spodobało mu się to mimo, iż wiedział, że nie może wierzyć we
wszystko, co od niego usłyszy. Szczególnie, że tak szybka zgoda na dołączenie
do jego załogi budziła w nim podejrzenia.
A przecież wcześniej zawsze się opierał piratom. Co sprawiło, że się zgodził?
- Podejrzewam, że złoto średnio
cię interesuje – rzekł Itachi.
- W przeciwieństwie do piratów,
nie pochłania mnie chęć zdobycia go. Tak się składa, że mam pewne marzenie.
Jednak zamknięcie mnie w obozie uniemożliwiło mi jego spełnienie. Co wiesz o
cywilizacji sumeryjskiej? – zapytał, a jego oczy zabłysły.
- Niewiele – odpowiedział
zaskoczony, choć nie dał po sobie tego poznać. – Głównie tyle, że już jej nie
ma.
- Zastanawiałeś się dlaczego?
- Nie wnikałem – wzruszył
ramionami.
- Ja za to wgłębiałem się w
szczegóły. Poznałem też teorię, że ta cywilizacją wciąż istnieje.
Joel nie
dokończył zdania, jednak Itachi podejrzewał, jaka była końcówka. Brwi kapitana
podjechały do góry. Oczy człowieka-ryby miały dziwny wyraz. White dostrzegł w
nich podekscytowanie, które go intrygowało.
- Pod wodą? – spytał Itachi, aby
się upewnić.
- Dokładnie. Chcę to znaleźć.
Jednak dłużej mogę przebywać pod wodą, gdy płynę w głąb niż w dal. Toteż muszę
jakoś dotrzeć w odpowiednie miejsce innym sposobem.
- A więc mam ci pomóc zrealizować
marzenia w zamian za pracę dla mnie jako członek załogi? – spytał.
Joel kiwnął
głową.
- Podpiszesz Kodeks.
- Kiedy?
- Jutro. Ktoś po ciebie
przyjdzie. A tymczasem majtek zaprowadzi cię do kajuty. Jun!
Minęła krótka
chwila i rudy chłopak pojawił się przy biurku. Uśmiechnął się szeroko do Joela,
po czym zwrócił do kapitana.
- Jun znalazł wolną koję dla
Joela. Na razie ta kajuta jest trochę pusta, ale kiedy wróci Asumuś będzie miał
więcej kompanów – poinformował majtek.
- Dobrze, zaprowadź go. A potem
powiedz Itami, że chciałbym ją widzieć.
Joel podniósł
się z krzesła i wyszedł razem z Junem. Itachi właśnie uświadomił sobie jedną
rzecz. Wziął Itami na pokład jedynie ze słowną umową. Jednak przyjmowanie
członków załogi, zwykle odbywało się za pomocą pewnej procedury. Oczywiście u Itachiego
wyglądała zupełnie inaczej niż normalnie. Babcia Itachiego, u której szkolił
techniki walki, nie raz opowiadała mu, jak jej dziadek werbował załogę.
Bynajmniej nie rozmową jak Itachi. Zazwyczaj piraci napadając na statek,
zmuszali ofiary, których nie zabili, przemocą*, żeby do nich dołączyli. Wtedy podpisywali
kontrakt. Itachi doskonale wiedział, że kodeks jest jedną z najważniejszych
rzeczy na statku. To uświadomiło mu, że Itami nie jest nim objęta, co zdziwiło
go samego. Jak mogłem o tym zapomnieć?
Rozległo się
pukanie i do kajuty weszła Ikeda. Kapitan wskazał jej miejsce naprzeciwko, więc
usiadła.
- Jutro Joel podpisze regulamin
fregaty Fiery Raven – oznajmił. - Jako że już przebywasz tu jakiś czas, ty też
to zrobisz.
- Dlaczego dopiero teraz?
A żeby cię piorun rąbnął – przeklął ją i
siebie w myślach. Nie miał ochoty przyznać się, że zapomniał o tym. Jednak nie
mógł znaleźć żadnego racjonalnego wytłumaczenia.
- Chociaż bardziej mnie
interesuje po co? Widzisz, mam tendencje do łamania takich kodeksów – wyznała.
- Gdybym trzymała się tego umarłabym już kilka razy.
- Zdajesz sobie sprawę, że teraz
jesteś na statku jednego z najlepszych kapitanów w Rubinowej Erze** piratów?
- Jak skromnie – zaśmiała się
Itamaki. – Nie zmienia faktu, że gdybyś chciał mnie zabić, musiałabym uciec.
- Vice versa – wyszczerzył się
Itachi. – Dość śmiałe. Myślisz, że udałoby ci się?
- Tak. Mam całkiem wysoką
samoocenę.
Itachi prychnął
z rozbawieniem pod nosem. Itamaki w odpowiedzi uniosła wysoko brwi. Kiedy
spojrzał na nią, wzruszył niewinnie ramionami i podniósł się z krzesła.
- Swoją drogą, Jun mnie obudził.
Z twojego rozkazu. Więc będziesz odpowiedzialny za przeszkadzanie mi w
regeneracji.
- W takim razie pozwól, że cię
odprowadzę do kajuty.
Itachi skinął
głową, ściągając na chwilę kapelusz, który położył na biurku. Kapitan podszedł
do niej proponując ramię, a Itamaki wybuchła śmiechem. Stał tak dłuższą chwilę,
ale dziewczyna była zbyt zajęta chichotem, żeby się ruszyć. W końcu White
wywrócił oczami i z szerokim uśmiechem chwycił ją za dłoń.
- Naprawdę jesteś bezczelna –
oznajmił i pociągnął ją w stronę drzwi.
Wyszli na
korytarz, w którym panowała ciemność. Kapitan uniósł wolną dłoń i nad nią
pojawiła się płomienna kula. Spojrzał na Itami, która robiła bardzo dziwną
minę, próbując stłumić śmiech. Mężczyzna wyszczerzył się i ruszył w głąb
korytarzy, oświetlając drogę.
- Chyba nigdy nie przestanie mnie
bawić, że pirat może być dżentelmenem – oznajmiła radośnie.
- To dobrze. Będziesz częściej się
uśmiechała.
- Na każdy twój widok –
wyszczerzyła się.
- Najlepiej – odpowiedział, po
czym skręcił i stanął w miejscu. – Dalej uważasz, że jestem taki sam jak
wszyscy inni piraci?
Itachi puścił
jej dłoń i odwrócił się, podchodząc bliżej Itami, która przyłożyła palec do
swojego policzka i patrzyła w sufit intensywnie myśląc. W końcu skierowała
wzrok na kapitana, który zaskoczył ją bliską
bliskością swojej twarzy bliskością.
- Tak – odpowiedziała z
promiennym uśmiechem.
- Leave me alone to die T-T
Doprawdy bezczelna – westchnął White.
- Chciałam coś jeszcze odnośnie
tego powiedzieć, ale skoro twierdzisz, że taka jestem to lepiej będzie, jeśli
sobie pójdę – rzekła, otwierając drzwi od swojej kajuty.
- Hej! – zawołał.
Itachi chwycił
ją za rękę i przyciągnął do siebie. Ikeda podniosła lekko głowę do góry, by móc
spojrzeć na oczy Itachiego. Chwilę patrzyli na siebie w bliżej nieokreślony
sposób, po czym Itami uśmiechnęła się.
- Następnym razem twórz lepsze
pytania – oznajmiła z figlarskim spojrzeniem. – Dobranoc, kapitanie.
Itami stanęła
na palcach, pocałowała Itachiego w policzek, po czym wślizgnęła się do kajuty i
zamknęła drzwi. Normalnie dziewczyna
obraca mnie wokół palca – pomyślał. Po chwili o mało nie wybuchł śmiechem,
jednak ograniczył się do zwykłego uśmiechu i ruszył w drogę powrotną.
Itamaki spadła
z łóżka i uderzyła o podłogę. Przejechała rękoma po twarzy i otworzyła oczy.
Nad nią stała Kikari z szerokim uśmiechem.
- Jestem zdziwiona, że wciąż
spałaś. Już południe. Asuma zdążyła wrócić – powiedziała Souten. – Kapitan
kazał mi po ciebie pójść, żebyś do niego przyszła.
Itamaki chwilę
zajęło przetworzenie słów, które
usłyszała. W końcu jej brwi wystrzeliły do góry. Asuma już jest? Podniosła się z podłogi i zlustrowała spojrzeniem Kikari,
która spojrzała na nią pytająco. Itamaki machnęła ręką i Kikari zawisła w
powietrzu do góry nogami. Poleciała w bok i lewitując nad łóżkiem, a następnie
na nie upadła.
- To tak za, jakże miły, sposób
urządzenia mi pobudki – powiedziała, wyciągając z bakisty błękitną koszulę.
- A żeby cię Roger dopadł –
mruknęła Kikari, wstając.
Souten
„przypadkiem” szturchnęła Itamaki, po czym wyszła z pomieszczenia. Ikeda w
odpowiedzi prychnęła pod nosem, po czym usłyszawszy zamykane drzwi ściągnęła
koszulkę i założyła nowe ubranie. W końcu wyszła z pomieszczenia i skierowała
się do kajuty kapitana. Gdy tam doszła, Joel siedział na kanapie, więc
dziewczyna zajęła miejsce obok. Itachi podszedł do nich z plikiem papierów,
które rozłożył na blacie drewnianego stolika. Itamaki jedynie przejrzała
kodeks, ponieważ wcześniej już widziała takie. Wszystkie niewiele się od siebie
różniły. Spisany przydział, kto jaką część łupu dostaje. Obowiązek utrzymywania
broni w czystości i gotowości. Groźba mamurowania lub śmierci za kradzież,
opuszczenie statku w czasie bitwy czy podpisanie innego kodeksu. To wszystko
było jej dobrze znane. Jednak zaciekawiła ją jedna część regulaminu.
Kodeks obowiązujący na statku Fiery Raven :
7. Wszelkie plany i propozycje odnośnie
przemieszczania się statku lub jego użycia w boju, jeśli wychodzą od
pośrednika, muszą być zatwierdzone przez kapitana. W przypadku pomysłu kapitana
lub czołówki winno być zatwierdzone przez pośrednika..
8. Pośrednik między załogą, a kapitanem ma
obowiązek przeprowadzać głosowanie wśród załogi.
9. Kapitan wyznacza osoby należące do
czołówki, jedynie za zgodą załogi.
W większości
regulaminów, które czytała załoga sama decydowała o wszystkim. Zdziwiło ją, że
akurat na statku Itachiego to kapitan ma aż taką władzę. Choć wyglądało na to,
że cenił sobie zdanie swoich ludzi. Postanowiła nie zwracać na to uwagi i
przejrzała do końca kodeks. Gdy skończyła, spojrzała na Joela. Chłopak wgłębiał
się w czytanie. Itamaki prychnęła z rozbawieniem pod nosem, po czym wzięła
pióro wietrzne.
- Właściwie to do jakiej grupy się
zaliczam? – zapytała.
- Czołówka. Jesteś dość szczególnym
przypadkiem. Pytanie, czy przyjmują
klucz, byłoby głupie – odpowiedział Itachi, a następnie spojrzał na Joela. –
Jednak ty jesteś w zwykłej załodze. Przynajmniej na razie.
Człowiek-ryba
kiwnął głową, po czym wrócił do studiowania kodeksu. Itamaki natychmiast
złożyła swój podpis na jednej z kartek, na której było mnóstwo innych
autografów. Podniosła się z miejsca i przeciągnęła.
- Gdzie teraz płyniemy? –
zapytała.
- Dowiesz się później –
odpowiedział Itachi. – Asuma już wróciła, więc będę chciał zobaczyć się z wami
wszystkimi.
Itami
wybałuszyła oczy, przypominając sobie o Asumie. Zerwała się z kanapy, odwróciła
się i wybiegła z kajuty. Itachi uśmiechnął się do siebie, po czym spojrzał na
Joela. Właśnie złożył podpis.
- Witaj wśród piratów.
* Przykład takowej przemocy:
„Jeden z piratów wielokrotnie uderzył Mowera w głowę obuchem toporka, a kiedy
nieszczęśnik zalał się krwią, ten sam pirat zmusił go, by położył głowę na
klapie zejściówki i wznosząc toporek zaklinał się, że odrąbie mu głowę, jeśli
nie podpisze natychmiast ich regulaminu.” Z Boston
Gazette 29 XI 1725
** Rubinowa Era – era, która nastała około stu lat po zakończeniu Złotej Ery piractwa, spowodowana urodzeniami osób o ponadprzeciętnych mocach oraz ogłoszeniem o powstaniu kluczach do zagubionego skarbu Drake’a (mniej więcej od początkowych lat XIX)
(Być może kiedyś napiszę dodatek szczegółowo wyjaśniający powstanie tej ery.)
Piraci gwałcą i rabują... i kochają rum. C:
OdpowiedzUsuńItaś jakiś taki śmielszy się stał. XDD
Hoohoo...
Dalej nie będę komentować.
Ale uroczy byli, nie.? <3 *z dumą spogląda na przypis odnośnie przemocy*
Usuń...warto by wyjaśnić w następnym rozdziale czemu...dzięki za uwagę. @@
Ej co ty masz do mnie, że robisz wielkie oczy na wspomnienie o mojej zacnej osobie xD
OdpowiedzUsuńŻe chcę się z Tobą przywitać na przykład. XD
Usuń