czwartek, 25 kwietnia 2013

39 cz.1

 Dni mijały powoli, kiedy płynęli na południe ku cieśninie Gibraltarskiej. Itachi przestał samotnie przesiadywać w swojej kajucie. Za to bardzo często bywał na górnym pokładzie i pilnował, aby piraci wykonywali swoje obowiązki jak należy. Stał się bardziej rygorystyczny, czepialski i surowy, co szczególnie odczuwał Jun. Asuma zauważyła, że Itachi większość czasu chodził w swojej masce. Czasami stawał się naturalny, kiedy rozmawiał z czołówką, ale też nie zawsze i to ją niepokoiło. Poszła z nim porozmawiać, ale rezultat był taki sam jak poprzednim razem. Nie chciał jej słuchać, więc w końcu poszła do Elliott i wyjaśniła jej wszystko. Lekarka powiedziała, że też to zauważyła. Dlatego też jednego razu udała się do niego. Rozmawiała z nim bardzo długo, ale w końcu wyszła, nic nie osiągnąwszy.
Przepływając przez cieśninę Gibraltarską, natrafili na dwa okręty. Jeden należał do Włoch, a drugi do piratów. Itachi zatopił oba, zdobywając dość spore łupy. To bardzo ucieszyło załogę, która przestała narzekać na jego zaangażowanie. Jednak czołówka i kilka innych osób wciąż martwili się o jego zachowanie. Chociaż Kikari była najbardziej zdenerwowana, bo nie mogła za wiele zrobić, Elliott kazała jej zostać w łóżku jeszcze przez pewien czas. Na nic nie zdało jej się zarzekanie, że już czuła się dobrze. Lekarka w normalnych okolicznościach puściłaby ją, ale wiedziała, że kiedy to zrobi, Kikari wypłynie szukać Itami, a na to nie mogła jeszcze jej pozwolić. W końcu kiedy zacumowali w pobliżu Ila de cabrera, Elliott uznała, że może już wyjść. Kikari gdy tylko tym usłyszała, wybiegła z kliniki i ruszyła do swojej kajuty. Tam zarzuciła łuk na plecy i spakowała parę rzeczy do torby. Wyszła i udała się do pokoju kapitana. Nikt jednak nie otworzył jej drzwi, więc pobiegła na górny pokład, gdzie rozejrzała się.
- Dave! – zawołała.
Rudy chłopak, który wiązał jakiś sznurek, odwrócił się w jej stronę. Kikari machnęła na niego ręką. Dave zacisnął węzeł, wstał i podszedł do niej.
- Spuść mi barkas na dół – powiedziała Kikari.
- Kapitan gdzieś cię wysłał?
- Nie. Sama się wysyłam.
- Gdzie?
- Znaleźć Itami.
Dave spojrzał na nią zaskoczony, ale nic nie odpowiedział. Podszedł do burty i wychylił się. Parę razy coś zahałasowało. Potem Dave odchylił się i zaczął ciągnąć linę.
- Kikari, co ty robisz? – rozległ się głos kapitana. – Dave, przestań spuszczać.
Oboje odwrócili się i spojrzeli na Itachiego. Miał zmarszczone brwi, a w jego głosie dało się wyczuć chłód.
- Idę szukać Itami – oznajmiła Kikari, prostując się.
- Mówiłem ci, że to bezcelowe.
- Mam inne zdanie na ten temat.
- Nigdzie nie płyniesz. Jesteś mi potrzebna tutaj.
- Po co? Sam doskonale sobie poradzisz w rabowaniu innych statków.
Itachi nic nie odpowiedział, tylko patrzył jej prosto w oczy. Wstrzymała jego spojrzenie, dopóki nie podeszła Midoriko. Wtedy zerknęła na nią.
- Co tu się dzieje? – zapytała.
- Dave, wciągnij barkas z powrotem – powiedział spokojnie Itachi, ignorując Midoriko.
- Nie – zaprotestowała Kikari. – Ja po nią płynę.
- Nawet nie wiesz gdzie.
- I tak ją znajdę.
- Nie. Zostaniesz tutaj – oznajmił, odwracając się plecami.
- Czemu mi nie pozwalasz? Boisz się czy co? Może powiesz mi, że nie chcesz, żeby wróciła?!
Odpowiedziała jej cisza. W Kikari aż gotowało się ze złości. Rzuciła torbę na pokład i sama podeszła do burty, odpychając Dave’a. Zaczęła ciągnąć linę. Itachi odwrócił się i zmarszczył brwi.
- Kikari, wydałem ci rozkaz. Zostaw barkas i zostań na Fiery Raven – powiedział spokojnie, ale stanowczo.
Kikari zacisnęła usta i wciąż ciągnęła linę. Nagle przed jej oczami pojawiły się płomienie. Przez to odsunęła się od sznurów i burty. Odwróciła się i rzuciła wściekłe spojrzenie Itachiemu.
- O co ci chodzi?! Nie chcesz, żeby Itami tu wróciła? Przestało ci na niej zależeć czy jak?!
- To moje ostatnie ostrzeżenie, Kikari. Jeśli wypłyniesz, możesz równie dobrze nie wracać w ogóle – powiedział chłodno.
Kikari wybałuszyła oczy i aż otworzyła buzię ze zdziwienia. Równie zaskoczony był Dave a nawet Midoriko. Wszyscy zwrócili swój wzrok w stronę kapitana, który wpatrywał się twardo w Kikari.
- Kapitanie – odezwał się Jun, który zjawił się przy nich znikąd. – Niech kapitan tak nie mówi.
- Czy ty w ogóle siebie słyszysz? - zapytała Asuma, która wyszła zza pleców Itachiego. – Parę dni temu straciłeś Sumisu. Naprawdę chcesz, żeby jeszcze Kikari odeszła?
- Nie – odpowiedział Itachi. - Dlatego każę jej zostać tutaj. Jeśli sprzeciwi się moim rozkazom, to jej interes, co zrobi.
- Czyżby? – sarknęła Kikari. – Dobrze. Jeśli masz gdzieś Itami, to proszę bardzo! Ale powiem ci jedno: zmieniłeś się. Itami ceniła w tobie wyjątkowość, tak jak my wszyscy. Teraz ją straciłeś. Stałeś się jak ci wszyscy kapitanowie, którymi sam gardziłeś. Ale wiesz co? – zapytała, a jej głos nagle się załamał. – Naprawdę mogłabym wsiąść w tę łódkę i popłynąć do domu, żeby pomóc mojemu ludowi. Ale nie zrobię tego, bo mi i innym zależy na tobie, żebyś nie stoczył się na samo dno. A bardzo niedaleko ci do tego.
Kikari kopnęła swoją torbę i pobiegała w stronę dolnego pokładu. Znikła im z oczu, jeszcze zanim dotarła do zejścia. Itachi patrzył się w to miejsce w zamyśleniu, po czym zwrócił wzrok w stronę Dave’a.
- Schowaj to z powrotem na miejsce i wracaj do pracy – powiedział sucho.
- Kapitanie, jak mogłeś coś takiego powiedzieć? – zapytała cicho Asuma. – Pozwól jej popłynąć.
- Nie – odpowiedział stanowczo, odwracając się do niej plecami.
- Ale tak nie wolno. Ona jest twoją przyjaciółką!
- Nigdy nie można wszystkich zadowolić, wiesz? Jeśli tak bardzo chcecie znaleźć Itami, proszę bardzo. Droga wolna. Ale wtedy nie chcę was tutaj więcej widzieć.
- Nawet gdyby Itami chciała wrócić? Nie pomyślałeś, że tak mogłoby się stać?
Itachi przez dłuższy czas nie odpowiadał. Asuma powoli zaczęła do niego podchodzić, jednak zatrzymała się, kiedy w końcu odezwał się.
- Nie potrzebuję Itami, dopóki nie wiem, gdzie jest panda. Nie ma pandy, nie ma skarbu. Nie ma skarbu, nie ma Itami.
Jego głos był tak chłodny, że aż przeszył i zmroził Asumę. Wpatrywała się z niedowierzaniem w jego plecy. Miała nadzieję, że powiedział to ktoś inny. Jakaś obca osoba wypowiedziała te słowa. Ale nie. Usłyszała, jak Jun obok wypowiedział cicho „kapitanie” z drżeniem w głosie. Spojrzała na majtka i zobaczyła, że łzy spływały obficie po jego policzkach. Ponownie podniosła wzrok na Itachiego.
- Ty oszalałeś. Kikari ma rację. Naprawdę się stoczyłeś. I nie wiem, czy właśnie w tej chwili nie dotknąłeś dna. Zastanów się, dlaczego to robisz? Wygląda jakbyś zapomniał, jaka była Itami. Jeśli kochasz ją, przypomnij sobie jej nastawienie i pomyśl, czy chciałaby, żebyś dalej taki był. My chyba jesteśmy zbyt słabi, żeby ci pomóc.
Itachi zatrzymał się, gdy to mówiła, ale potem, nic nie powiedziawszy, ruszył dalej na rufę. Asuma ze zrezygnowaniem skierowała się na dolny pokład, a za nią powlókł się Jun. Midoriko przyglądała się wszystkiemu w zdziwieniu. Zerknęła na Dave’a. Wyczytała z jego myśli, że był wstrząśnięty zachowaniem kapitana i że zgadzał się we wszystkim, co powiedziały dziewczyny. Zresztą ona myślała bardzo podobnie. Nawet Midoriko, choć była tu tak krótko, zauważyła tę diametralną zmianę w Itachim. Jej mózg jakoś nie mógł przyjąć tego do wiadomości. A to sprawiło, że nie mogła pojąć samej siebie. Nagle zerwała się z nóg i pobiegła do swojej kajuty. Tam otworzyła małą szufladkę i wyciągnęła małą kartkę. Zapisała coś na niej i papier znikł z jej ręki. Rzuciła się twarzą na łóżko.

Do drzwi Kikari ktoś zapukał. Mruknęła „otwarte” na tyle głośno, żeby osoba po drugiej stronie ściany usłyszała. Do środka weszła Nicole. Spojrzała ze zdziwieniem na Kikari, która siedziała oparta o ścianę z podkulonymi nogami, oplatając je rękoma. Rzuciła spojrzenie na miejsce obok, dając jej do zrozumienia, żeby usiadła. Nicole kiwnęła głową i opadła na łóżku. Położyła ręce na nogach i wpatrywała się w nie w ciszy.
- Chcesz mi coś powiedzieć, czy będziemy siedzieć, nic nie mówiąc? – zapytała Kikari. – Bo szczerze obie opcje nie są złe.
Kikari zerknęła na Nicole, ale ona wciąż uparcie patrzyła się w swoje dłonie. Wzruszywszy ramionami, przeniosła wzrok na sufit. W końcu jednak ciszę przerwał głos Nicole.
- Przepraszam. Nie byłam z panią do końca szczera.
Kikari spojrzała na nią z zaciekawieniem i lekkim zdziwieniem.
- Wcześniej obiecałam, że nie powiem tego pani. Ale w końcu sprawy przyjęły tak zły obrót, że wspólnie ustaliliśmy, iż muszę to zrobić. Przepraszam. Nie chciałam zawracać pani głowy, akurat kiedy pokłóciła się pani z kapitanem.
- Ale o czym ty do mnie mówisz?
- Ja…od samego początku utrzymuję kontakt z Ratu i innymi.
Kikari wybałuszyła oczy. Przed jej oczami pojawiła się roześmiana, gejowska bo przecież ciężko wybrać pomiędzy gejem a gejem ciemna twarz Ratu – jej przyjaciela. Kikari jako dziecko często uciekała od służących do miasta i tam szukała sobie kogoś do zabawy. Najczęściej trafiała na chłopców, więc zaprzyjaźniła się z nimi. Z częścią z nich stała się nierozłączna, ale nawet jak już zmieniła się w nastolatkę, nigdy nie patrzyła na żadnego z nich spod kąta romantycznego. Mimo że dostawała propozycje małżeństw nie tylko od nieznajomych ludzi, ale także od paru osób ze swojej grupy, nigdy na nic się nie zgodziła. Twierdziła, że po prostu nie potrzebowała nikogo po za sobą i to przekonanie utrzymywała cały czas. Ratu, który był liderem ich grupy, jako jedyny to rozumiał. Zawsze przekomarzała się z nim, ale bardzo go lubiła z tego powodu, choć nigdy nie przyznałaby mu tego. Kiedy Ryan wygryzł ją z władzy, on i jego przyjaciele najbardziej ją wspierali i nigdy w nią nie zwątpili.
- Oni dalej we mnie wierzą? – zapytała.
- Tak. Stanowią główny ruch oporu. Na Fidżi stało się bardzo źle. Ryan jest prawdziwym tyranem. Niewinni ludzie zaczęli ginąć. Ratu, który głosi, że wrócisz pewnego dnia i odbierzesz tron Ryanowi, uzbierał już całkiem sporą grupę, która walczy przeciwko niemu. Ale psy zaczęły węszyć i obawiając się wytropienia, zmniejszyli swoją działalność.
Kikari słuchała tego, coraz szerzej otwierając oczy ze zdziwienia. Naprawdę nie spodziewała się, że ktoś jeszcze w ogóle miał o niej dobre zdanie. A co dopiero wierzy w to, że odbierze Ryanowi tron. Choć ta myśl cieszyła ją, zdołowało ją to, co działo się w jej własnym kraju. Ścisnęła wargi.
- Pani Kikari, ja wiem, że pani zależy na tym skarbie. I że pani chciała dopiero wtedy popłynąć do Fidżi. Ale czy nie mogłaby pani zrobić tego teraz? Tam dzieją się naprawdę okropne rzeczy. Niewinni ludzie giną. Kilku przyjaciół Ratu również zostało zamordowanych. Wiem, że to nie najlepszy moment, ale nie mamy wpływu na działania Ryana.
Kikari siedziała w ciszy, uparcie wpatrując się w podłogę. W końcu jęknęła i zaczęła uderzać w poduszkę. Towarzyszyła temu wiązanka przekleństw, w której przewijały się też jakieś niezbyt miłe uwagi o „zuchwałym Ratu” i „głupim kapitanie”. Gdy już skończyła, rzuciła się twarzą na poszkodowany przedmiot. W końcu podniosła lekko głowę i nadymała policzki. W końcu dołączyłam tu, żeby uciec przed nim z zamiarem powrotu, gdy tylko znajdziemy skarb. Ale czy on tak naprawdę miał dla mnie jakieś znaczenie? Czy był tylko wyznacznikiem czasu, kiedy mam tam wrócić? Ale skoro moi ludzie cierpią, nie mogę siedzieć bezczynnie. Chociaż Itachi też jest w tragicznej sytuacji. Ale to Fidżi jest moim priorytetem. Będę musiała znaleźć sobie kogoś innego, żeby ściągnął tu Itami. Kikari wstała z koi i odgarnęła blond włosy z twarzy.
- Dobrze. Wyruszamy jeszcze dziś – oznajmiła stanowczo.
Twarz Nicole od razu rozpromieniła się.
- Naprawdę? To wspaniale! Rozmawiałam z Junem i powiedział, że pomoże nam dostać się jak najszybciej na Fidżi. Ale będziemy musiały opuścić Fiery Raven w nocy tak, aby kapitan nie dowiedział się o jakimkolwiek jego zaangażowaniu.

6 komentarzy:

  1. I:
    Itachi znalazłeś się na mojej liście znienawidzonych ludzi.
    Mam ochotę mu przywalić.
    Ogólnie wkurzyłam się jak cholera...
    No i kurde, czołówka się nam rozwala przez tego idiotę! D:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już druga osoba, która chce mu przywlić. Założę się, że Kikari się podłącza. XD

      Usuń
  2. A kiedy ja bym mu nie chciała spuścić lania. Grrrr.
    Nie lubię kiedy mi się rozkazuje.
    Niech Itaś lepiej zaciśnie pasa.
    Ten Ratu to gejowska twarz.
    I sedesowych snów. :x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze parę tygodni temu. XD
      Wiem.
      Hahaha. Rozwalasz mnie dzisiaj. :D

      Usuń
  3. Eee, co takiego mnie przerasta? Czego mój mózg nie może pojąć? Że Itachi się diametralnie zmienił? Co to obchodzi Midoriko? Jakieś takie to nielogiczne.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy