Dni mijały powoli, kiedy płynęli na południe
ku cieśninie Gibraltarskiej. Itachi przestał samotnie przesiadywać w swojej
kajucie. Za to bardzo często bywał na górnym pokładzie i pilnował, aby piraci
wykonywali swoje obowiązki jak należy. Stał się bardziej rygorystyczny,
czepialski i surowy, co szczególnie odczuwał Jun. Asuma zauważyła, że Itachi większość
czasu chodził w swojej masce. Czasami stawał się naturalny, kiedy rozmawiał z
czołówką, ale też nie zawsze i to ją niepokoiło. Poszła z nim porozmawiać, ale
rezultat był taki sam jak poprzednim razem. Nie chciał jej słuchać, więc w
końcu poszła do Elliott i wyjaśniła jej wszystko. Lekarka powiedziała, że też
to zauważyła. Dlatego też jednego razu udała się do niego. Rozmawiała z nim bardzo
długo, ale w końcu wyszła, nic nie osiągnąwszy.
Przepływając
przez cieśninę Gibraltarską, natrafili na dwa okręty. Jeden należał do Włoch, a
drugi do piratów. Itachi zatopił oba, zdobywając dość spore łupy. To bardzo
ucieszyło załogę, która przestała narzekać na jego zaangażowanie. Jednak
czołówka i kilka innych osób wciąż martwili się o jego zachowanie. Chociaż
Kikari była najbardziej zdenerwowana, bo nie mogła za wiele zrobić, Elliott
kazała jej zostać w łóżku jeszcze przez pewien czas. Na nic nie zdało jej się zarzekanie,
że już czuła się dobrze. Lekarka w normalnych okolicznościach puściłaby ją, ale
wiedziała, że kiedy to zrobi, Kikari wypłynie szukać Itami, a na to nie mogła
jeszcze jej pozwolić. W końcu kiedy zacumowali w pobliżu Ila de cabrera,
Elliott uznała, że może już wyjść. Kikari gdy tylko tym usłyszała, wybiegła z
kliniki i ruszyła do swojej kajuty. Tam zarzuciła łuk na plecy i spakowała parę
rzeczy do torby. Wyszła i udała się do pokoju kapitana. Nikt jednak nie
otworzył jej drzwi, więc pobiegła na górny pokład, gdzie rozejrzała się.
- Dave! –
zawołała.
Rudy
chłopak, który wiązał jakiś sznurek, odwrócił się w jej stronę. Kikari machnęła
na niego ręką. Dave zacisnął węzeł, wstał i podszedł do niej.
- Spuść mi
barkas na dół – powiedziała Kikari.
- Kapitan
gdzieś cię wysłał?
- Nie. Sama
się wysyłam.
- Gdzie?
- Znaleźć
Itami.
Dave
spojrzał na nią zaskoczony, ale nic nie odpowiedział. Podszedł do burty i
wychylił się. Parę razy coś zahałasowało. Potem Dave odchylił się i zaczął
ciągnąć linę.
- Kikari, co
ty robisz? – rozległ się głos kapitana. – Dave, przestań spuszczać.
Oboje
odwrócili się i spojrzeli na Itachiego. Miał zmarszczone brwi, a w jego głosie
dało się wyczuć chłód.
- Idę szukać
Itami – oznajmiła Kikari, prostując się.
- Mówiłem ci,
że to bezcelowe.
- Mam inne
zdanie na ten temat.
- Nigdzie nie
płyniesz. Jesteś mi potrzebna tutaj.
- Po co? Sam
doskonale sobie poradzisz w rabowaniu innych statków.
Itachi
nic nie odpowiedział, tylko patrzył jej prosto w oczy. Wstrzymała jego
spojrzenie, dopóki nie podeszła Midoriko. Wtedy zerknęła na nią.
- Co tu się
dzieje? – zapytała.
- Dave,
wciągnij barkas z powrotem – powiedział spokojnie Itachi, ignorując Midoriko.
- Nie –
zaprotestowała Kikari. – Ja po nią płynę.
- Nawet nie
wiesz gdzie.
- I tak ją
znajdę.
- Nie.
Zostaniesz tutaj – oznajmił, odwracając się plecami.
- Czemu mi
nie pozwalasz? Boisz się czy co? Może powiesz mi, że nie chcesz, żeby wróciła?!
Odpowiedziała
jej cisza. W Kikari aż gotowało się ze złości. Rzuciła torbę na pokład i sama
podeszła do burty, odpychając Dave’a. Zaczęła ciągnąć linę. Itachi odwrócił się
i zmarszczył brwi.
- Kikari,
wydałem ci rozkaz. Zostaw barkas i zostań na Fiery Raven – powiedział
spokojnie, ale stanowczo.
Kikari
zacisnęła usta i wciąż ciągnęła linę. Nagle przed jej oczami pojawiły się
płomienie. Przez to odsunęła się od sznurów i burty. Odwróciła się i rzuciła
wściekłe spojrzenie Itachiemu.
- O co ci
chodzi?! Nie chcesz, żeby Itami tu wróciła? Przestało ci na niej zależeć czy
jak?!
- To moje
ostatnie ostrzeżenie, Kikari. Jeśli wypłyniesz, możesz równie dobrze nie wracać
w ogóle – powiedział chłodno.
Kikari
wybałuszyła oczy i aż otworzyła buzię ze zdziwienia. Równie zaskoczony był Dave
a nawet Midoriko. Wszyscy zwrócili swój wzrok w stronę kapitana, który
wpatrywał się twardo w Kikari.
- Kapitanie –
odezwał się Jun, który zjawił się przy nich znikąd. – Niech kapitan tak nie
mówi.
- Czy ty w
ogóle siebie słyszysz? - zapytała Asuma, która wyszła zza pleców Itachiego. –
Parę dni temu straciłeś Sumisu. Naprawdę chcesz, żeby jeszcze Kikari odeszła?
- Nie –
odpowiedział Itachi. - Dlatego każę jej zostać tutaj. Jeśli sprzeciwi się moim
rozkazom, to jej interes, co zrobi.
- Czyżby? –
sarknęła Kikari. – Dobrze. Jeśli masz gdzieś Itami, to proszę bardzo! Ale
powiem ci jedno: zmieniłeś się. Itami ceniła w tobie wyjątkowość, tak jak my
wszyscy. Teraz ją straciłeś. Stałeś się jak ci wszyscy kapitanowie, którymi sam
gardziłeś. Ale wiesz co? – zapytała, a jej głos nagle się załamał. – Naprawdę
mogłabym wsiąść w tę łódkę i popłynąć do domu, żeby pomóc mojemu ludowi. Ale
nie zrobię tego, bo mi i innym zależy na tobie, żebyś nie stoczył się na samo
dno. A bardzo niedaleko ci do tego.
Kikari
kopnęła swoją torbę i pobiegała w stronę dolnego pokładu. Znikła im z oczu,
jeszcze zanim dotarła do zejścia. Itachi patrzył się w to miejsce w zamyśleniu,
po czym zwrócił wzrok w stronę Dave’a.
- Schowaj to
z powrotem na miejsce i wracaj do pracy – powiedział sucho.
- Kapitanie,
jak mogłeś coś takiego powiedzieć? – zapytała cicho Asuma. – Pozwól jej
popłynąć.
- Nie –
odpowiedział stanowczo, odwracając się do niej plecami.
- Ale tak nie
wolno. Ona jest twoją przyjaciółką!
- Nigdy nie
można wszystkich zadowolić, wiesz? Jeśli tak bardzo chcecie znaleźć Itami,
proszę bardzo. Droga wolna. Ale wtedy nie chcę was tutaj więcej widzieć.
- Nawet gdyby
Itami chciała wrócić? Nie pomyślałeś, że tak mogłoby się stać?
Itachi
przez dłuższy czas nie odpowiadał. Asuma powoli zaczęła do niego podchodzić,
jednak zatrzymała się, kiedy w końcu odezwał się.
- Nie
potrzebuję Itami, dopóki nie wiem, gdzie jest panda. Nie ma pandy, nie ma
skarbu. Nie ma skarbu, nie ma Itami.
Jego
głos był tak chłodny, że aż przeszył i zmroził Asumę. Wpatrywała się z
niedowierzaniem w jego plecy. Miała nadzieję, że powiedział to ktoś inny. Jakaś
obca osoba wypowiedziała te słowa. Ale nie. Usłyszała, jak Jun obok
wypowiedział cicho „kapitanie” z drżeniem w głosie. Spojrzała na majtka i
zobaczyła, że łzy spływały obficie po jego policzkach. Ponownie podniosła wzrok
na Itachiego.
- Ty
oszalałeś. Kikari ma rację. Naprawdę się stoczyłeś. I nie wiem, czy właśnie w
tej chwili nie dotknąłeś dna. Zastanów się, dlaczego to robisz? Wygląda jakbyś
zapomniał, jaka była Itami. Jeśli kochasz ją, przypomnij sobie jej nastawienie
i pomyśl, czy chciałaby, żebyś dalej taki był. My chyba jesteśmy zbyt słabi,
żeby ci pomóc.
Itachi
zatrzymał się, gdy to mówiła, ale potem, nic nie powiedziawszy, ruszył dalej na
rufę. Asuma ze zrezygnowaniem skierowała się na dolny pokład, a za nią powlókł
się Jun. Midoriko przyglądała się wszystkiemu w zdziwieniu. Zerknęła na Dave’a.
Wyczytała z jego myśli, że był wstrząśnięty zachowaniem kapitana i że zgadzał
się we wszystkim, co powiedziały dziewczyny. Zresztą ona myślała bardzo
podobnie. Nawet Midoriko, choć była tu tak krótko, zauważyła tę diametralną
zmianę w Itachim. Jej mózg jakoś nie mógł przyjąć tego do wiadomości. A to sprawiło,
że nie mogła pojąć samej siebie. Nagle zerwała się z nóg i pobiegła do swojej
kajuty. Tam otworzyła małą szufladkę i wyciągnęła małą kartkę. Zapisała coś na niej
i papier znikł z jej ręki. Rzuciła się twarzą na łóżko.
Do
drzwi Kikari ktoś zapukał. Mruknęła „otwarte” na tyle głośno, żeby osoba po
drugiej stronie ściany usłyszała. Do środka weszła Nicole. Spojrzała ze
zdziwieniem na Kikari, która siedziała oparta o ścianę z podkulonymi nogami, oplatając
je rękoma. Rzuciła spojrzenie na miejsce obok, dając jej do zrozumienia, żeby
usiadła. Nicole kiwnęła głową i opadła na łóżku. Położyła ręce na nogach i
wpatrywała się w nie w ciszy.
- Chcesz mi
coś powiedzieć, czy będziemy siedzieć, nic nie mówiąc? – zapytała Kikari. – Bo
szczerze obie opcje nie są złe.
Kikari
zerknęła na Nicole, ale ona wciąż uparcie patrzyła się w swoje dłonie. Wzruszywszy
ramionami, przeniosła wzrok na sufit. W końcu jednak ciszę przerwał głos
Nicole.
- Przepraszam.
Nie byłam z panią do końca szczera.
Kikari
spojrzała na nią z zaciekawieniem i lekkim zdziwieniem.
- Wcześniej
obiecałam, że nie powiem tego pani. Ale w końcu sprawy przyjęły tak zły obrót,
że wspólnie ustaliliśmy, iż muszę to zrobić. Przepraszam. Nie chciałam zawracać
pani głowy, akurat kiedy pokłóciła się pani z kapitanem.
- Ale o czym
ty do mnie mówisz?
- Ja…od
samego początku utrzymuję kontakt z Ratu i innymi.
Kikari
wybałuszyła oczy. Przed jej oczami pojawiła się roześmiana, gejowska bo przecież
ciężko wybrać pomiędzy gejem a gejem ciemna twarz Ratu – jej
przyjaciela. Kikari jako dziecko często uciekała od służących do miasta i tam
szukała sobie kogoś do zabawy. Najczęściej trafiała na chłopców, więc
zaprzyjaźniła się z nimi. Z częścią z nich stała się nierozłączna, ale nawet
jak już zmieniła się w nastolatkę, nigdy nie patrzyła na żadnego z nich spod kąta
romantycznego. Mimo że dostawała propozycje małżeństw nie tylko od nieznajomych
ludzi, ale także od paru osób ze swojej grupy, nigdy na nic się nie zgodziła.
Twierdziła, że po prostu nie potrzebowała nikogo po za sobą i to przekonanie
utrzymywała cały czas. Ratu, który był liderem ich grupy, jako jedyny to rozumiał.
Zawsze przekomarzała się z nim, ale bardzo go lubiła z tego powodu, choć nigdy
nie przyznałaby mu tego. Kiedy Ryan wygryzł ją z władzy, on i jego przyjaciele
najbardziej ją wspierali i nigdy w nią nie zwątpili.
- Oni dalej
we mnie wierzą? – zapytała.
- Tak.
Stanowią główny ruch oporu. Na Fidżi stało się bardzo źle. Ryan jest prawdziwym
tyranem. Niewinni ludzie zaczęli ginąć. Ratu, który głosi, że wrócisz pewnego
dnia i odbierzesz tron Ryanowi, uzbierał już całkiem sporą grupę, która walczy
przeciwko niemu. Ale psy zaczęły węszyć i obawiając się wytropienia,
zmniejszyli swoją działalność.
Kikari
słuchała tego, coraz szerzej otwierając oczy ze zdziwienia. Naprawdę nie spodziewała
się, że ktoś jeszcze w ogóle miał o niej dobre zdanie. A co dopiero wierzy w
to, że odbierze Ryanowi tron. Choć ta myśl cieszyła ją, zdołowało ją to, co
działo się w jej własnym kraju. Ścisnęła wargi.
- Pani
Kikari, ja wiem, że pani zależy na tym skarbie. I że pani chciała dopiero wtedy
popłynąć do Fidżi. Ale czy nie mogłaby pani zrobić tego teraz? Tam dzieją się
naprawdę okropne rzeczy. Niewinni ludzie giną. Kilku przyjaciół Ratu również
zostało zamordowanych. Wiem, że to nie najlepszy moment, ale nie mamy wpływu na
działania Ryana.
Kikari
siedziała w ciszy, uparcie wpatrując się w podłogę. W końcu jęknęła i zaczęła
uderzać w poduszkę. Towarzyszyła temu wiązanka przekleństw, w której przewijały
się też jakieś niezbyt miłe uwagi o „zuchwałym Ratu” i „głupim kapitanie”. Gdy
już skończyła, rzuciła się twarzą na poszkodowany przedmiot. W końcu podniosła
lekko głowę i nadymała policzki. W końcu
dołączyłam tu, żeby uciec przed nim z zamiarem powrotu, gdy tylko znajdziemy
skarb. Ale czy on tak naprawdę miał dla mnie jakieś znaczenie? Czy był tylko
wyznacznikiem czasu, kiedy mam tam wrócić? Ale skoro moi ludzie cierpią, nie
mogę siedzieć bezczynnie. Chociaż Itachi też jest w tragicznej sytuacji. Ale to
Fidżi jest moim priorytetem. Będę musiała znaleźć sobie kogoś innego, żeby
ściągnął tu Itami. Kikari wstała z koi i odgarnęła blond włosy z twarzy.
- Dobrze.
Wyruszamy jeszcze dziś – oznajmiła stanowczo.
Twarz
Nicole od razu rozpromieniła się.
- Naprawdę?
To wspaniale! Rozmawiałam z Junem i powiedział, że pomoże nam dostać się jak
najszybciej na Fidżi. Ale będziemy musiały opuścić Fiery Raven w nocy tak, aby
kapitan nie dowiedział się o jakimkolwiek jego zaangażowaniu.
I:
OdpowiedzUsuńItachi znalazłeś się na mojej liście znienawidzonych ludzi.
Mam ochotę mu przywalić.
Ogólnie wkurzyłam się jak cholera...
No i kurde, czołówka się nam rozwala przez tego idiotę! D:
To już druga osoba, która chce mu przywlić. Założę się, że Kikari się podłącza. XD
UsuńA kiedy ja bym mu nie chciała spuścić lania. Grrrr.
OdpowiedzUsuńNie lubię kiedy mi się rozkazuje.
Niech Itaś lepiej zaciśnie pasa.
Ten Ratu to gejowska twarz.
I sedesowych snów. :x
Jeszcze parę tygodni temu. XD
UsuńWiem.
Hahaha. Rozwalasz mnie dzisiaj. :D
Eee, co takiego mnie przerasta? Czego mój mózg nie może pojąć? Że Itachi się diametralnie zmienił? Co to obchodzi Midoriko? Jakieś takie to nielogiczne.
OdpowiedzUsuńZobaczysz~
Usuń