Kikari stanęła tuż przed
bramą pałacu, którą strzegło czterech żołnierzy. Podniosła głowę do góry i
przekonała się, że w wieżyczkach stali jeszcze co najmniej dwaj. Wiedziała to
nie tylko dzięki Layakowi, który codziennie przychodził do kryjówki Ratu i
informował je o stanie Bau, ale także z własnych wspomnień. Choć wiedziała o
większości spraw, o których jej mówiono, niektóre bardzo ją zdziwiły. Przede
wszystkim odnotowała, że Ryan postawił więcej żołnierzy w całym pałacu. Dwa
więzienia były przepełnione, więc wybudował jeszcze jedno i trzymał w nim
najbardziej znaczących buntowników, których udało mu się złapać. Ich liczba
zwiększyła się w ciągu paru ostatnich dni. Ryan widocznie zauważył poruszenie w
mieście i profilaktycznie wysłał więcej nocnych patroli. Niektórym nie udało
się uciec, to też sporo osób zabrali. Jednak Grace twierdziła, że Ryan nie
domyślał się, iż księżniczka wróciła. Kikari z początku wątpiła, skąd mogła to
wiedzieć. Potem Ratu wyjaśnił jej, że Grace była szpiegiem. To dało jej
możliwość eskortowania Ratu do najnowszego więzienia, po czym miała pomóc mu
zorganizować ucieczkę. Założyli, że ludzie Ryana, po ogłoszeniu alarmu, wyślą
posiłki z sąsiedniego więzienia, w którym zostali najmniej szkodliwi dla
monarchy. To dałoby im szanse na uwolnienie następnych ludzi i przyłączenie ich
do grupy buntowniczej. Ten plan właśnie zamierzali zrealizować. Wszyscy czekali
tylko z niecierpliwością na znak. W Bau panowała niewiarygodna cisza, a ulice
biły pustką. Ponad połowa mieszkańców została jakoś zaangażowania do podboju.
Natomiast pozostali siedzieli przerażeni w pozamykanych domach. Kikari widziała
wcześniej grupę żołnierzy na placu za bramą, którzy przemieszczali się.
Podejrzewała, że Ryan szykował się do obrony. Myślisz, że to zwykły bunt. Ale mylisz się. To prawdziwe powstanie z
księżniczką, która poderżnie ci gardło zanim zdążysz wypomnieć mi piractwo,
cholero. Uśmiechnęła się do siebie i spojrzała na główną ulicę. Truchtała
nią pewna dziewczyna. Gdy zbliżyła się, Kikari przyjrzała się jej z podziwem.
Premila tak przygotowała Nicole, że nie dało się jej poznać. Wyglądała zupełnie
jak służąca, pod którą się podszywała. Gdy podeszła do bramy, żołnierze
zażądali od niej dokumentów. Nicole podała im je i po chwili otworzyli bramę bez
słowa. Kikari bezszelestnie ruszyła za nią, delikatnie ciągnąć za skrawek jej
ubrania. Od kilku tygodni ustalali ten plan. Musiały dostać się do komnaty
Ryana. Problem polegał na tym, że osoba, którą grała Nicole, nie miała prawa
tam wchodzić. Jednak Grace podsunęła im, że mogą użyć tajnych przejść. Ta
wiadomość była jedną z niewielu, które zdziwiły Kikari. Nie miała pojęcia o ich
istnieniu. Wcześniej była za mała, żeby o nich wiedzieć. Rodzice na pewno bali
się, że mogłaby się w nich zgubić. Potem natomiast nie interesował ją sam
pałac. Mimo tego twierdziła, że, gdyby została w nim dłużej, na pewno sama by
je znalazła. Jej myśli powędrowały z powrotem do otoczenia, kiedy minęły
drewniane wrota. Poczuła przypływ nostalgii do swojego domu. Szła powoli po
korytarzach, wyobrażając małą siebie w tych miejscach. Pamiętała, jak
przechadzała się z rodzicami, kiedy jeszcze wszystko było dobrze. Szybko jednak
odepchnęła od siebie ten obraz, ponieważ wiedziała, że to doprowadzi do innego
wspomnienia, którego nienawidziła. Tego, w którym jej rodzice woleli przekazać
tron swojemu siostrzeńcowi niż jej. Po kilku dniach od tego wydarzenie
ogłoszono, że są chorzy, a po paru tygodniach obwieszczono ich śmierć. Wszyscy
w to uwierzyli. Ale ona nie. Wiedziała, że od samego początku Ryan maczał w tym
palce. Jednak fakt pozostawał faktem, że została bez rodziców. Ale teraz idę pomścić ich i ich głupotę.
Związała swoje długie
włosy w koński ogon i stanęła tuż przy ścianie, w której znajdowało się tajne
przejście. Nicole rozejrzawszy się, odsunęła szufladę, stojącą na głównym
korytarzu. Zrobiła przy tym dużo hałasu, więc Kikari naprężyła strzałę i
czekała na jakiegoś żołnierza. Gdy Nicole już skończyła i w murze ukazała się
spora dziura, zawiesiła łuk z powrotem na ramieniu. Służąca zaczęła wchodzić do
środka, kiedy pojawił się jakiś mężczyzna. Chciał krzyknąć, jednak Kikari
zdążyła zareagować. Strzała przebiła jego serce, zanim zdążył coś powiedzieć.
Przeklęła pod nosem.
- Wchodźże – mruknęła do
Nicole.
Kikari podbiegła do
ciała i zarzuciła je sobie na plecy. Odwróciła się i zobaczyła, że Nicole wciąż
stała w tajemnym wejściu. Z niezadowoleniem podbiegła do niej i z jej pomocą
wzięły ciało do środka. Następnie z trudem zasunęły za sobą szufladę. Wtedy
nastała ciemność.
- Cholera, nie
pomyślałam, że nie będzie tu światła – odezwała się Kikari.
- Niech pani się nie
martwi. Spodziewałam się tego.
Przez chwile wciąż
panowała ciemność, ale słychać było, że Nicole coś robiła. Potem nagle zabłysło
i w korytarzu zrobiło się jaśniej. Kikari pokiwała z uznaniem na pochodnię,
którą uśmiechnięta Nicole trzymała w ręku.
- Idź przodem.
Nicole kiwnęła głową i
ruszyła na czworaka pod niskim sklepieniem, a za nią ruszyła Kikari. Po krótkim
czasie sufit podniósł się, więc mogły się wyprostować. Przez cały czas szły w
ciszy. Mijały kilka rozstaj, lecz znały plan swojej drogi na pamięć. Kikari
wbijała go sobie do głowy co najmniej dziesięć razy dziennie. Przy następnym
skręcie uśmiechnęła się do siebie, będąc świadoma, że zbliżają się do komnaty
Ryana. Nagle jednak rozległ się pisk. Nicole podskoczyła i odwróciła się do
tyłu. Kikari kamień spadł z serca, że ten głos nie należał do jej przyjaciółki.
Potem jednak uświadomiła sobie, że prawdopodobnie znaleźli ciało żołnierza.
Pomyślała, że może lepiej było je schować. Tylko że wtedy mogliby zajść je od
tyłu z kompletnego zaskoczenia. Kikari pozostawała wciąż niewidzialna, więc
wystawiała na niebezpieczeństwo Nicole, ale równocześnie mogła ją osłaniać.
Przysunęła się do niej i szturchnęła ją w plecy.
- Ile zajmie czasu,
zanim Ryan dowie się o tym? – szepnęła.
- Minutę. Góra dwie.
Kikari przeklęła
soczyście, a Nicole spojrzała na nią karcąco.
- Będzie pani musiała
skończyć z tym nawykiem. Schodzimy w dół.
Kikari wymamrotała coś
niezrozumiałego w odpowiedzi i schyliła się, gdyż znów weszły pod niskie
sklepienie. Poruszały się na czworaka przez pewien czas, po czym Nicole
zatrzymała się. Kikari chciała przepchnąć się obok, ale korytarz był zbyt wąski
i nie miała ku temu sposobności. Po chwili jednak Nicole odwróciła się.
- Jesteśmy w kominku –
szepnęła. - On siedzi przy swoim biurku.
Rozległ się huk drzwi.
Kikari zamieniła się z Nicole miejscami i przysunęła do dziury, w której stały
kraty. Drewno trochę jej zasłaniało, ale wyraźnie widziała postać Ryana. Niski,
ciemnoskóry brunet ze złośliwym wyrazem twarzy.
- Dwie godziny temu do
Nowego Więzienia przyprowadzono Ratu Seru – oznajmił młody chłopak w mundurze.
- To świetna wiadomość,
Danish – Ryan uśmiechnął się szelmowsko.
- Nie do końca, wasza
królewska mość. Około dziesięciu minut temu nastąpił tam wybuch. Wysłaliśmy
posiłki z więzienia obok.
Ryan gwałtownie podniósł się, uderzając o blat.
Nagle do pomieszczenia wpadł mężczyzna w średnim wieku. Ryan obrócił się i
spojrzał na niego ze zmarszczonymi brwiami. Posłaniec uklęknął na jedno kolano.
- Ktoś znalazł tajemne
przejście. Chand wyraźnie nakrył włamywaczy, gdyż znaleźliśmy w środku jego
zwłoki.
- Przeklęci buntownicy –
mruknął Ryan.
- Co mamy zrobić, panie?
– zapytał Danish.
- Zabić. Zniszczyć
każdego, kto ośmieli się stanąć przeciwko mnie. Ale nie ludzi Ratu. Ich
unieszkodliwcie. Ratu będzie oglądał śmierć każdego z nich po kolei.
- Tak jest, wasza
wysokość – starszy posłaniec skinął głową, po czym wyszedł z pomieszczenia.
- Zaproponowałbym waszej
wysokości skorzystać z tajnego przejścia, jednak ktoś już w nim jest. Czy nie
należałoby zatem wysłać tam kogoś również z tej strony?
- Wejdź tam, a
zostaniesz zabity. Ktoś z naszych na pewno już tam wszedł. Jeśli chcą mnie dopaść,
nie uciekną. Jeśli to zrobię, nie dostaną mnie. W każdym wypadku i tak ich
zabijemy.
Rozległo się kolejne
łomotanie do drzwi i po chwili przed Ryanem zjawił się następny posłaniec,
który uklęknął.
- Ktoś dolał trucizny do
wina. Na obiedzie zmarło ponad pięćdziesięciu ludzi.
- Co?!
Ryan uderzył w lampę
naftową, która spadła i roztrzaskała się na posadzce. Potem rozległy się huki.
Ryan gwałtownie odwrócił się i podbiegł do wielkiego, kolistego okna.
- Buntownicy napadają na
pałac?! Co za idioci. Zabić ich wszystkich!
- Tak jest! – posłaniec
skłonił nisko głowę i wybiegł.
- Pójdę im pomóc –
oznajmił Danish.
Ryan spojrzał na niego z
zaskoczeniem i złością. Patrzyli na siebie przez dłuższą chwilę i w końcu
władca skinął głową. Danish ukłonił się, po czym wybiegł z pomieszczenia. Ryan
natomiast wyciągnął z biurka pistolet, a następnie stanął przed oknem.
- Naiwni idioci. Nigdy
mnie nie pokonają i słono zapłacą za ten bunt.
Nagle rozległ się huk i
cały kominek wybuchł.
- Mam cię! – ryknął
Ryan, strzelając w tamto miejsce.
Po komnacie poniósł się
jego fanatyczny śmiech. W końcu zamilkł i przypatrywał się kłębie dymu, która
opadła po dłuższej chwili. Zrobił minę, jakby wdepnął w odchody. Nie było tam
nic po za wielką dziurą. Powoli podszedł do tego miejsca z wyciągniętym
pistoletem. Kucnął przy dziurze i znów strzelił do środka kilka razy. Nagle coś
wytrąciło mu broń z ręki i uderzyło z całej siły w twarz. Jakaś niewidzialna
siła walnęła nim o ścianę, a potem unieruchomiło mu ręce. Poczuł coś dziwnego
tuż przy szyi.
- Danish! – ryknął Ryan.
- Nicole – rozległ się
głos tuż przy jego uchu. – Daj mi kawałek jakiejś szmatki.
Oczy Ryana zrobiły się
wielkości spodków. Spojrzał zszokowany na dziurę, z której wyszła młoda
dziewczyna z kawałkiem materiału. Wysunęła rękę do przodu i szmatka sama
uniosła się w górze.
- Kikari, ty suko!-
ryknął.
- JAK ŚMIESZ! – wrzasnęła
Nicole.
Rąbnęła Ryana prosto w
twarz. Władca wypluł ślinę, a Kikari wcisnęła mu szmatkę w buzię.
- Panie! – usłyszeli zza
drzwi.
- Nicole, zamknij –
mruknęła Kikari.
Dziewczyna skinęła głową
i podbiegła do drzwi. Jednak one gwałtownie się otworzyły, uderzając Nicole, która
upadła na ziemię. Kikari szybko stała się niewidzialna. Do pomieszczenia wpadł
Danish. Chwycił Nicole za ubrania i podniósł ją, przykładając lufę do jej
głowy.
- Widziałem cię, brudna
księżniczko. Pokaż się i odłóż łuk na ziemię. Inaczej zabiję twoją służącą.
- Pani Kikari, niech
pani go zabije – zawołała Nicole. - Pani musi porozmawiać z Ryanem.
Żołnierz przycisnął
mocniej Nicole, która jęknęła z bólu. Kikari zrobiła się widzialna i spojrzała
chłodno na mężczyznę.
- Jakim cudem znalazłeś
się tutaj tak szybko?
- Odkąd wyszedłem,
stałem pod drzwiami, czekając na odpowiedni moment. Wiedziałem, że w końcu
stamtąd wyjdziecie.
- Wiedziałeś o nas?
- Spodziewałem się
zwykłych buntowników. Nie sądziłem, że uraczysz mnie swoją obecnością,
złodziejko.
- W życiu księżniczki
nigdy niczego nie ukradłam.
- Wstąpienie do załogi
piratów bardzo pomaga ci w utrzymaniu tego twierdzenia. Ale to nie czas na
pogawędki. Odłóż broń! – zagroził, kładąc palec na spust.
- Jeśli zabijesz ją, ja
zabiję Ryana – odpowiedziała Kikari, zbliżając się z zakładnikiem do niego. -
Masz więcej do stracenia. Dla mnie to zwykła służąca.
- Nie prawda. Wiem, że
Nicole Cacteng jest dla ciebie wyjątkowa. Wiem, że ci na niej zależy.
- Nawet jeśli, ty
stracisz króla, ja przyjaciółkę. Może mnie zaboli bardziej, ale konsekwencje
dla ciebie będą gorsze. Jak myślisz, w jaki sposób nowy władca potraktuje
kogoś, kto zamordował bliską mu osobę? Nie zbyt miło, nieprawdaż? Oddaj mi
Nicole, dam ci Ryana.
- I co potem?
- Dam wam pięć sekund.
- Nie będziesz dyktować
warunków! – krzyknął Ryan, wypluwając szmatkę.
- Przymknij się –
uderzyła go w głowę.
- Na trzy puszczamy ich.
Nie zabijemy siebie, dopóki będą stali pomiędzy nami.
Kikari kiwnęła
potakująco głową, nie spuszczając z niego wzroku.
- Pani Kikari, proszę
zabić całą trójkę! – zawołała Nicole.
- Morda! – rąbnął ją w
brzuch.
- Jeden – powiedziała
dosadnie Kikari.
- Dwa – mruknął
żołnierz.
- Trzy – rzekli razem.
W tym samym czasie
puścili swoich zakładników, jednak bronie wciąż były w nich wycelowane. Nicole
i Ryan ruszyli na wprost. W końcu stanęli naprzeciwko siebie. Nicole chciała
ominąć Ryana, ale ten nagle wyciągnął nóż z pochwy i wbił go w bok dziewczyny.
Nicole zgięła się w pół, Kikari znikła, a żołnierz strzelił w jej stronę. Ryan
uniósł ostrze jeszcze raz i szybko je opuścił. Coś wyrwało mu je z ręki,
rozległ się następny huk pistoletu, a potem krzyk Ryana.
- Panie, wybacz! –
krzyknął Danish.
Na ramieniu Ryana
pojawiła się czerwona plama krwi. Danish opuścił broń i podbiegł do władcy,
jednak tuż przed nim stanęła Kikari z łukiem. Strzała ruszyła, przebiła jego
pierś i Danish padł na podłogę. Kikari od razu odwróciła się i zablokowała rękę
Ryana, w której trzymał miecz.
- Powinienem był zabić
cię tak samo, jak twoją naiwną matkę – warknął Ryan przez zaciśnięte zęby,
starając się przysunąć miecz bliżej Kikari.
- Twoja też była naiwna.
Kochała cię, ale ją też pewnie zamordowałeś. Z ojcem zresztą tak samo!
- Nie. On zmarł w
obronie Fidżi. Ale potem ta kobieta popadła w obłęd. Musiałem ją zabić.
Wiedziałem, że wtedy przykuję uwagę królowej. I stało się. Zostałem królem – na
jego twarz wpełzł obrzydliwy, szeroki uśmiech. - Dobrze myślałem, że wystarczy
śmierć królowej. Twój ojciec załamał się. Sam oddał mi tron i odszedł. On jako
jedyny był rozsądny w waszej rodzinie.
- Król żyje? –
wybałuszyła oczy.
- Ja jestem królem i ja
żyję! A ty zaraz zginiesz!
Ryan błyskawicznie
odsunął miecz i zamachnął się. Kikari szybko ustawiła strzałę na swoim łuku,
ale ostrze było już tak blisko. Nie
zdążę. Przegram. Zginę. Zamknęła oczy.
Usłyszała, jak miecz przeszywa ciało. Ale nie czuła żadnego bólu. Nic.
- Pani Kikari –
usłyszała słaby głos Nicole.
Gwałtownie otworzyła
oczy i spojrzała na dziewczynę, która stała pomiędzy nimi. Miecz zatrzymał się
w ciele Nicole.
- Zabij go, proszę.
Jestem taka szczęśliwa, że mogę umrzeć w twojej obronie.
Kikari miała już
wcześniej naprężony łuk. Samoistnie puściła rękę i strzała przeszyła Ryana.
Nicole upadła na ziemię, za nią broń Kikari, a potem Ryan. Cała roztrzęsiona
kucnęła i położyła drżącą rękę na dłoni Nicole, która miała uśmiech na
zastygłej twarzy. Z trudem uspokoiła się, żeby sprawdzić tętno. Ale nie wyczuła
go. Kikari wybałuszyła jeszcze szerzej oczy, do których naleciały łzy. Wzięła z
ziemi miecz, uniosła go do góry, po czym wbiła je w ciało Ryana.
- ODDAJ JĄ!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz