Następnego
dnia rano Itami została zbombardowana ludźmi, którzy przyszli ją odwiedzić. W
końcu przy jej łóżku znajdowało się ponad dziesięć osób. Wtedy nerwy Elliott nie
wytrzymały i lekarka wyrzuciła z kliniki wszystkich włącznie z niczego winną
Itami. Ikeda myślała, że to oblężenie będzie trwało tylko przez jakiś czas, a
później stopniowo zmaleje. Jednak myliła się, gdyż większa grupka trzymała się
przy niej przez cały dzień. Z jednej strony miała już tego dosyć, ale z drugiej
było miło jej, że wszyscy martwili się o nią. Wieczorem jednak przyszło
zbawienie w postaci Itachiego, który zabrał ją od wszystkich do swojej kajuty.
Parę dni
później Fiery Raven przybił do brzegu wyspy Clare. Po paru godzinach na lądzie
pojawił się znajomy Itachiego - Ferris. Kapitan wyszedł mu na spotkanie. Po
długiej rozmowie wrócił na pokład, gdzie czekała na niego Asuma wraz z Hyo,
Eunem, Dave’em i kilkoma innymi piratami.
- Idźcie do niego. Mój przyjaciel
Ferris zaprowadzi was do szkunera, którym popłyniecie w okolice zamku Rockfleet
– oznajmił Itachi.
- Jesteś pewny, że możemy mu
ufać? – zapytała Asuma.
- Bez wątpliwości. Idźcie już.
Asuma kiwnęła
głową i wraz ze swoimi podwładnymi wyszła na ląd. Itachi obserwował ich przez
dłuższy czas. Potem jego uwagę odwróciły krzyki i śmiechy dochodzące z pokładu.
Odwrócił się tyłem do burty. Przy jednym z masztów stali Nicole, Jun, Joel,
Yoshi i Itami. Choć Itachi nie potrafił zrozumieć słów, łatwo wywnioskował, że sprzeczali
się o coś. W dodatku zauważył, że dziewczyny zaprzeczały jakiemuś pomysłowi
chłopaków. W pewnym momencie Joel wybiegł do przodu i zatrzymał się niedaleko
Itachiego. Wtedy Jun i Yoshi rzucili się na dziewczyny, które starały się uniknąć
ich. Jednak żadna nie miała szans uciec przed Junem. Dlatego w końcu chłopaki
wrzucili je sobie na plecy i stanęli w równej linii. Itachi usłyszał, jak Joel
odliczał. Kiedy powiedział „jeden”, Jun i Yoshi zaczęli ścigać się. Itachi wiedział,
że majtek nie potrafił regulować swojej prędkość, więc biegał albo
nienaturalnie szybko albo przeciętnie. Z tego powodu wyścigi z Junem, które poprzedzało
zakazanie mu używania mocy, miały sens. Jednak kapitan nie potrafił go dostrzec
w tym, że dziewczyny były na ich plecach. W dodatku ten pomysł jakoś
niespecjalnie mu się podobał. Odwrócił się więc z powrotem, aby spojrzeć na
ląd. Niskie zielone trawy były miłą odmianą dla oka po wiecznych widokach tropików.
Zresztą tutaj nie było aż tak gorąco. Właściwie to nawet chłodno. Chociaż
Kikari twierdziła, że to bardzo dobrze. Dzień wcześniej stwierdziła, że
czołówka wygląda „za mało piracko”, dlatego przyniosła rzeczy, które wydawały
jej się odpowiednie i kazała wszystkim je ubrać. Dlatego też musieli chodzić
ubrani w różnego rodzaju bogato zdobionych płaszczach i kapeluszach. Te dwa
elementy według niej były najważniejsze, ale nie nadawały się do noszenia w
trzydziestu stopniach Celsjusza. Do tego podała im różnego rodzaju koszule i
spodnie z przewieszonymi paskami, w których zarezerwowano miejsce na noże i
pistolety. Nagle Itachi poczuł czyjeś kolano na swoim tyłku.
- Hej! – zawołał, odwracając się.
Przed sobą
zobaczył, chichoczącą Itami.
- Dzień dobry – przywitała się.
- Itami, czy ty chcesz wylecieć
za burtę?
- Niezbyt. Zimno jest w tej
Irlandii.
- W takim razie kop mnie częściej
– sarknął.
- Jakoś musiałam zwrócić na
siebie uwagę – wzruszyła ramionami.
Nagle za Itami
przebiegł Yoshi, ściągając jej kapelusz z głowy. Krzyknęła „ej!” i zaczęła go
gonić, wołając, żeby oddał jej nakrycie głowy. Itachi chwilę patrzył na to bez
żadnego wyrazu twarzy, po czym odwrócił wzrok i ruszył pod pokład.
Następnego
dnia rano ktoś dobijał się do drzwi kapitana. Itachi wstał z łóżka i podszedł
do wejścia. Miał ochotę krzyknąć „wynocha”. Jednak wiedział, że jeśli ktoś
pukał tak wcześnie, musiał mieć konkretny powód. W końcu otworzył drzwi.
- Kapitanie, kapitanie, ktoś
zostawił dla ciebie list na brzegu! Niech pan spojrzy na pieczęć – powiedział
przejęty Jun.
Podał mu
kopertę, którą Itachi wziął ze zdziwieniem. Spojrzał na oznaczenie, które
przedstawiało szkielet na sznurkach. Wybałuszył oczy. Chyba sobie kpisz! Rozerwał papier i wyciągnął ze środka kartkę z
bardzo krótką wiadomością.
Kochany, Goniący Kruczku.
Przypadkiem sprawiłem ci prezent. Broń się
przed nim tymi samymi oczami co moje.
Ja.
Itachi
zacisnął pięść, gniotąc kartkę, która po chwili spłonęła w ogniu. Jun patrzył na
to zaniepokojony. Kapitan usiadł na kanapę i zaczął masować sobie skronie.
Majtek nieśmiało wszedł do środka i usiadł obok.
- Lalka Rogera twierdzi, że
sprawił mi prezent – wyjaśnił mu Itachi. - Ale każe mi bronić się przed nim.
Nie mam szpiegów wokół niego, więc nie wiem, co wymyślił, ani kiedy to
nadejdzie. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że irytuje mnie niewiedza.
Jeszcze ten zuchwały podpis!
- To oczywiste, że Lalka Rogera
chce cię zdenerwować jeszcze bardziej, kapitanie.
- Tak, ale po co mnie ostrzega? I
jeszcze mówi, w jaki sposób mam się bronić! Przecież to jest jakiś absurd.
- Kapitanie, musi pan uspokoić się
i pomyśleć racjonalnie. W końcu to pan najlepiej zna Lalkę Rogera.
Itachi wziął
głęboki wdech i wydech. Jun miał rację. Muszę
uspokoić myśli. Za bardzo denerwuje mnie to, że straciłem źródło informacji.
Tym czasem on wie o wszystkim, co się tutaj dzieje. W takim razie dlaczego nie
działał, kiedy Itami leżała? Musiał wiedzieć, że byłem w gorszym stanie. Jeśli
chciałby, żebym był w dobrej kondycji, to oznaczałoby, że przyszedłby ze mną
walczyć. Ale tego nie nazwałby prezentem. No i dlaczego mówi mi jak mam się
przed nim bronić? To był jakiś żart z jego strony? Kpina? Manipulacja, żebym
zrobił coś, tak jak on chce? Albo żebym tego nie zrobił…Bądź przeklęty. Itachi
jeszcze raz odtworzył sobie wiadomość w głowie. Skupił się ponownie, szukając
ukrytego przesłania. Dopiero po długim czasie wpadł na coś sensownego. Jeśli przez przypadek, to znaczy, że nie
miał na to wpływu. A skoro mówi mi jak się bronić, to sam musiał to wcześniej
robić. Czyli prawdopodobnie to nie jest jego sprzymierzeniec. Tylko że kolejny
wróg w postaci człowieka, nie miałby sensu. Bo niby kogo wypuściłby żywego?
- Obawiam się, że odpowiedź na
wszystkie pytania, które teraz przychodzą mi do głowy, dostanę dopiero, kiedy
prezent dojdzie – powiedział w końcu Itachi, wzdychając.
- Czy Jun ma coś przekazać
pozostałym?
- Tak. Powiedz im, co
Lalka Rogera napisał. I zapytaj się Asumy, co o tym myśli.
- Tak jest!
Przez kolejne
dwa dni nie działo się nic nieprzewidzianego. Itachi zaczął zastanawiać się,
czy Lalka Rogera nie chciał po prostu zabawić się jego kosztem i wysłać mu nic
nieznaczącą wiadomość. Choć ten scenariusz był dość prawdopodobny, biorąc pod
uwagę jego charakter, to Itachi jakoś nie mógł przekonać się do niego.
Zastanawiając się nad tym, wyszedł na górny pokład. Tam, tak jak się
spodziewał, znajdowała się prawie cała czołówka i ich przyjaciele. Ostatnio za
każdym razem, gdy wychodził na powietrze w ciągu dnia, widział Juna, Joela,
Nicole, Yoshiego i Itami. Czasami wszyscy stali razem, a czasami Japończycy
siedzieli na dziobie osobno. Dziś jednak na pokładzie znalazła się też Kikari,
która rozmawiała z Sumisu. Natomiast Itami chodziła po burcie, prawdopodobnie w
celu ćwiczenia równowagi. Itachi przez dłuższy czas patrzył na nią i
stwierdził, że wyglądała całkiem uroczo, kiedy ostrożnie stawiała kroki. Jednak
irytował go fakt, że Yoshi, z którym Itami spędzała całe dnie, szedł obok,
trzymając ją za rękę, żeby nie spadła. Zresztą od jakiegoś czasu sam Japończyk
go denerwował. Chciał znaleźć dla niego jakieś zajęcie, ale snajperzy
niespecjalnie mieli, co robić, nie licząc ćwiczeń. W dodatku ich nauczycielka wybyła
na misję, więc mogli cieszyć się wolnym. Z rozmyślań wybiło go wołanie.
- Kapitanie!
Itachi
odwrócił się w stronę źródła dźwięku i zobaczył tam Kikari z Sumisu, którzy
zmierzali w jego stronę.
- Widzę, że niezbyt podoba ci się
zabawa Itami i Yoshiego – powiedziała z grymasem. – Ponoć coś podobnego robili
w dzieciństwie. Czy jakoś tak. Nie lubię go. Nie mógłbyś go wyrzucić?
- Nie mam powodów, by to zrobić –
odpowiedział obojętnie.
- Szkoda – wzruszyła ramionami. -
Spójrz za siebie.
Kikari i
Sumisu stanęli po obu stronach Itachiego, po czym oparli się o burtę. Kapitan
odwrócił się, żeby spojrzeć we wskazanym kierunku. Przez łąkę szła jakaś osoba
w brązowym płaszczu. Miała na sobie kaptur, więc nie dało się rozpoznać płci.
Mimo to Kikari kłóciła się z Sumisu, że to kobieta, ponieważ twierdziła, że
mężczyźni nie poruszają się w ten sposób. Jednak ich sprzeczki do niczego nie
prowadziły. Itachi wpatrywał się w tę postać w zamyśleniu. Przy okazji starał
się nie słyszeć dwójki obok. Nagle poczuł, że ktoś położył brodę na jego
ramieniu. Spojrzał w to miejsce i zobaczył Itami, patrzącą z zaciekawieniem na
ląd. Itachi czuł względem niej delikatną złość, ale po chwili stwierdził, że to
głupie i dziecinne, więc zignorował to uczucie i nic nie powiedział. Również
spojrzał na zakapturzoną postać, która była coraz bliżej. Przykuła ich uwagę
nie tylko dlatego, że była jedyną osobą na szerokim obszarze, ale także
zmierzała w ich kierunku. W dodatku miała w sobie coś dziwnego, co przyciągało
spojrzenia. Może sposób poruszania się, który przypominał zjawę? Lub po prostu
kontrast, który dawała jej ciemna peleryna względem zielonej trawy? Nie
potrafili stwierdzić, co to było, nawet kiedy zbliżyła się do brzegu.
- Chciałabym rozmawiać z
kapitanem! – krzyknęła stamtąd, kobiecym głosem.
- Najpierw pokaż twarz –
odpowiedział jej Itachi.
- Pozwolę ją zobaczyć tylko
kapitanowi.
- Niech będzie – powiedział
głośno, po czym ciszej zwrócił się do Itami. – Przenieś mnie tam.
Itami, po
chwili wahania, kiwnęła głową. Itachi uniósł się i przeleciał przez wodę
dzielącą Fiery Raven od wyspy. Wylądował na brzegu i podszedł do kobiety, która
miała spuszczoną głowę.
- Mam przy sobie broń, ale
jedynie w celu samoobrony – powiedziała innym, wyższym głosem, który Itachi
gdzieś już słyszał.
Powoli
podniosła głowę.
- Witam ponownie – z pod kaptura
błysnęły żółte oczy.
- Midoriko?! Czego tutaj szukasz?
– zapytał Itachi, marszcząc brwi.
- Ciebie. Nie mam zamiaru nic robić
Itami ani nikomu z twojej załogi. Przyszłam tu w sprawach dyplomatycznych.
- Prezentujesz Lalkę Rogera?
- Nie. Siebie.
- Więc czego chcesz?
- Dołączyć do twojej załogi.
- Oboje ze mnie kpicie – prychnął.
Midoriko uniosła
brwi do góry ze zdziwieniem. Itachi szybko odwrócił głowę. Jeszcze raz
przypomniał sobie to, co napisał Lalka Rogera. Dopiero po tym spojrzał ponownie
na Midoriko, nakładając na nią iluzję. Dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Jak wy to robicie? Jeszcze chwilę
temu widziałam twoje myśli, a teraz już nie.
- Nie wiem, czy mogę wierzyć, że
mówisz prawdę.
- Zaufanie mi zapewne zajmie ci
dużo czasu. Jednak to, że ktoś blokuje swój umysł, wcześniej było mi obce,
dlatego irytuje mnie to. Ale powiedzmy, że przyzwyczaiłam się.
- Z pewnością. Nie uwierzyłbym, że
mogłabyś czytać jego myśli.
- Zabiłby mnie, gdybym potrafiła –
prychnęła z rozbawieniem. – Ale teraz chciałabym, żebyś ty zabił go. Nie jestem
głupia, żeby łudzić się, że sama mogę to zrobić. Ale ty owszem.
- Dlaczego? Dlaczego chcesz jego
śmierci?
- To dość upokarzające mówić o tym
tobie, ale nie mam innego wyjścia – odwróciła wzrok, z westchnieniem
odgarniając kosmyk zielonych włosów z twarzy. - Popełniłam błąd, ponieważ za
bardzo zafascynował mnie jego geniusz. Dałam się wplątać w coś, co dla niego
było jedynie gierką, przez co zostałam wykorzystana. To upokarzające, ale wciąż
mam swoją dumę, więc zostawiłam mu po sobie pamiątkę w postaci złamanej ręki.
- Trudno mi wyobrazić sobie, że
ktoś mógł zakochać się w nim.
- Miałam swoje powody – wzruszyła
ramionami. - Ale teraz nienawidzę go. Nie sądzisz, że moje przyłączenie się do
ciebie to najlepsze wyjście, żeby działać mu na złość?
Itachi przez
dłuższy czas patrzył na Midoriko, obserwując wyraz jej twarzy. Wiedział, że
tylko po nim pozna, czy wcześniej nie skłamała w kwestii czytania jego myśli.
Wyglądało na to, że jednak Lalka Rogera dał mu prawidłową wskazówkę. Chociaż ta
rada już nie wydawała mu się taka dziwna. Itachi z pewnością posiadał
informacje o Lalce Rogera, których nie miała Midoriko. Prawdopodobnie Hiszpan
przewidział jej decyzję i zadbał o to, by informacje o nim pozostały nieznane.
Albo sam ją tu przysłał. Mimo tej możliwości, Itachi wiedział, że musiał ją
przyjąć. Posiadała drugi klucz, miała przydatną umiejętność, mogła zlikwidować
wszystkich szpiegów, a w dodatku wiedziała o Lalce Rogera rzeczy, których nie
poznał. Jednak jakoś wątpił, żeby Midoriko mówiła prawdę. Tylko w jakim celu Lalka Rogera miałby ją tutaj przysyłać, skoro i tak
ma szpiegów, a pomógł mi zamknąć umysł przed nią? Nie potrafił znaleźć
odpowiedzi na to pytanie. Ale zastanowił się, jak mógłby ustalić, czy Midoriko
na pewno nie kłamie.
- Złamałaś mu rękę? – zapytał
nagle.
- Tak.
Czyli mówi prawdę? Jeśli wyślę szpiega na
jego statek i okaże się, że faktycznie ma złamanie, to będzie oznaczać, że
Midoriko nie kłamie. On na pewno nie poświęciłby samego siebie.
- Nie ufam ci i tak, jak sama
powiedziałaś, przez długi czas nie będę. Ale wyślę szpiega do Lalki Rogera.
Wtedy stwierdzę, czy mogę chociaż uwierzyć ci, co do niektórych kwestii. Gdzie
teraz jest?
- Zachodnie wybrzeże Francji, jeśli
jeszcze go nie opuścił.
- Dobrze. Wejdziesz na Fiery Raven,
ale pozwolisz, że będziesz pod ciągłym nadzorem.
- Zdziwiłabym się, gdybyś tego nie
powiedział.
- Ach tak. I jeszcze jedno –
powiedział, podchodząc do niej bliżej, a jego wzrok stał się dużo chłodniejszy.
– Nie waż się rozdzielać Itami od Itamaki.
- Wykonywałam tylko zadanie. Naprawdę
mnie to nie interesuje.
- Rozumiesz, co mówię? – zapytał,
ignorując jej wyjaśnienie.
- Tak – odpowiedziała przez
zaciśnięte zęby.
Hahaha!
OdpowiedzUsuń*wylewa niechcący domestos na kafelki*
Podpis Lalki mnie powalił xD Od teraz tak podpisuję się na sprawdzianach!
*czytając o Yoshim za mocno zgniata butelkę detergentu i oblewa lustro*
|:
OMG!
*domestos już się skończył więc nie ma co już oblać*
To z Midoriko mnie mega zaskoczyło @@'
I ty weź nie rób to co ja teraz i nie utrzymuj czytelnika w niepewności! xD
Kocham Cię Twoje przygody w toalecie, Asu. XD
UsuńCo się człowiek będzie wysilał. :D Hahahaha, świetny pomysł!
Hue hue hue hue. Podejrzewam, że Itach miałby to samo. XD
I bardzo dobrze. Elementy zaskoczenia górą! *-*
BEDE.
>D
Podpis: Ja. XDDDDDD
OdpowiedzUsuńCi Hiszpanie.
Było piękne.
Wiedziałam, że tą kobietą będzie Midoriko. Była pierwszą myślą jaka mnie naszła.
To wszystko jest podejrzane.
Hue hue hue. >D
UsuńNo. Twoje przeczucia to normalnie niezawodne są. XD
A no jest. Nawet dla mnie, mimo że wiem znacznie więcej niż wy. XD