Itami wpadła
do kajuty Asumy jak burza. Jednak zastała tam tylko komplet broni palnej na
pustym łóżku. Zawróciła się i ruszyła wzdłuż korytarza do pokoju Kikari. Gdy
tam doszła, również spotkało ją rozczarowanie. Poszła więc na górny pokład. Tam
zobaczyła Souten, czającą się z naprężonym łukiem za żaglem. Itami szybko
odszukała wzrokiem Sumisu, który szedł z nunchaku w ręku i badał wzorkiem
otoczenie.
- Itamakiś! – usłyszała znajomy
dziecięcy głos.
Odwróciła się
i zobaczyła machającego do niej majtka. Uśmiechnęła się, po czym podeszła do
niego. Dopiero wtedy zauważyła, że stała koło niego młoda dziewczyna, której
fioletowe, długie włosy były spięte w dwie kitki.
- Joelek jest niesamowity! –
oznajmił podekscytowany Jun.
- Spędził już godzinę pod wodą –
wyjaśniła Nicol.
- O zobacz. Macha do nas! –
zawołał chłopak.
Wskazywał na
postać, która płynęła tuż pod wzburzoną taflą wody. Itami uśmiechnęła się do
siebie. Widok odmachującego majtka, w którego wpatrywała się Nicol, przyprawiał
ją o miłe ciepło w brzuchu. Nagle poczuła, że ktoś na nią naskoczył i zasłonił
oczy.
- Asumuś! – usłyszała wołanie
Juna.
- Pani Kikari, dobrze panią widzieć
– rzekła Nicole.
- Możecie mnie przywrócić do
stanu widzącego? – rzuciła Itami.
Odciągnęła od
siebie czyjeś dłonie. Odwracając się, zobaczyła Asumę i przytuliła ją.
Następnie odsunęła się i zlustrowała ją spojrzeniem od góry do dołu.
- Nic ci nie jest – powiedziała w
końcu.
- Mi? To ty wylądowałaś w
klinice. Ale widzę, że całkiem dobrze się trzymasz.
- Tak. Jestem już prawie zdrowa.
- Skoro wiadomo, że każdy żyje,
może warto by wykonać rozkaz kapitana, co? – odezwała się Kikari.
- Racja. Mamy iść do jego kajuty
– poinformowała Asuma.
Cała czwórka
pożegnała się z Nicole i zeszła na dolny pokład. Gdy dotarli na miejsce,
zastali tam Sumisu i Itachiego. White spojrzał się na wchodzących i westchnął,
podnosząc się z krzesła przy biurku.
- Ja tylko przekazuję informacje
– powiedział Sumisu, zaciągając się papierosem.
Itachi machnął
ręką w stronę drewnianego stołu, więc czołówka zasiadła na kanapie i fotelach.
Itami przyglądając się Itachiemu, zauważyła, że marszczył brwi. Często mu się
to zdarzało, gdy miał sporo na głowie. Lecz wyczuła, że tym razem chodziło o
coś innego. White w końcu podszedł do stolika i rozłożył na nim mapę.
- Musimy jak najszybciej opuścić
Australię. Nie wiem, kiedy ludzie Ryana znów zapragną nas zaatakować i mam
nadzieję, że nie przyjdzie im do głowy nas gonić. Po za tym Asuma i jej
oddziały wzbogaciły się o kolejne przestępstwa, więc pewnie i tak wyślą za nami
jakiś statek – poinformował kapitan. - Planuję wyprawę w okolice
południowo-wschodniej Afryki
- Co będzie celem? – zapytała Asuma.
- Dwie rzeczy. Mój pomysł to
przeszukanie wysp koło Madagaskaru.
- Znów? – zdziwił się Sumisu.
- Tak. Mam silne przeczucie, że
to tam jest. A za każdym razem, gdy tam pływam, odkrywam nowe miejsca –
odpowiedział Itachi.
- A drugi cel? – odezwała się
Kikari.
- Propozycja załogi – rzekł. -
Chcą odwiedzić Mojottę.
Itami poznała
w jego głosie niezadowolenie. Z łatwością stwierdziła, że właśnie to było
przyczyną jego zmartwienia.
- Piraci to jednak piraci –
westchnął Jun.
- Starta czasu – prychnął bosman.
- Chociaż łatwo tam zarobić na hazardzie.
- Też racja – Kikari pokiwała
głową z aprobatą.
- I tak samo prosto stracić –
zauważyła Asuma.
- Dlatego na statku jest to
zabronione. Po za tym mogłoby prowadzić do niepotrzebnych bójek – rzekł
kapitan. – Macie jakieś sprzeciwy?
Wszyscy, oprócz
Itami, pokręcili głowami. Itachi spojrzał na nią i zrozumiał, że nie wiedziała,
o czym mówili. Wskazał na mapie czarną plamę w skupisku czterech innych po
lewej stronie Madagaskaru.
- Oczywiście zacumujemy w
Dzaoudzi. Załoga trochę odpocznie, łącznie z wami. A ja popływam sobie po
kanale Mozambickim. No i oczywiście każę uzupełnić zapasy, bo w niektórych
kwestiach mamy braki.
Itami
przyglądała się z zaciekawieniem mapie, czytając każdy napis na niej. Jednak
nie znalazła tego, co miała nadzieję zobaczyć. Nie zauważyła, że pozostali
zaczęli się podnosić, dopóki Jun nie otarł się o nią. Dopiero wtedy oderwała
wzrok od mapy.
- Sumisu, możesz w skrócie
przybliżyć Itami i
czytelnikom obraz przebywania na Majottcie? – zapytał Itachi,
zwijając mapę w rulonik.
- Z czyjej perspektywy? – odpowiedział pytaniem, ponownie zaciągając
się.
- Załogi – rzucił kapitan,
podchodząc do kredensu.
- Coś, co pewnie już widziałaś –
zaczął bosman, a dym wydobył się z jego ust. – Jeden wielki burdel, hazard i
ciągłe spory. No i trzeba pilnować wszystkiego, co się ma przy sobie. W twoim
wypadku radziłbym też uważać na siebie. I wcale nie mówię tego z troski –
zaznaczył, po czym odwrócił się i spojrzał na Itachiego. – Coś jeszcze mam zrobić?
- Przekaż tylko pośrednikowi, co
będę robił, i że zgadzam się ze względu na załogę.
Sumisu kiwnął
głową i wydmuchując dym, wyszedł z kajuty. Itachi, kończąc upychanie mapy,
podszedł do kanapy i usiadł na niej obok Itamaki.
- Co cię zastanawia? – zapytał.
- Takie coś wydawało mi się nie
podobne do ciebie – stwierdziła.
- Bo nie jest. Ale muszę dbać o
potrzeby załogi. Rozumiem, że przydaje się od czasu do czasu taki odpoczynek.
Jednak burdel i kłótnie mogliby sobie darować. W przedostatni dzień osoby,
które weszły w konflikt pojedynkują się. Zazwyczaj tracę wtedy około dziesięciu
ludzi.
Itami
przypomniało się, że, kiedy przebywała na pewnym statku, dwóch piratów
pokłóciło się tak, iż omal nie pozabijali siebie nawzajem. Gdy uszkodzili żagiel,
kapitan ukarał ich „prawem Mojżesza”*. Następnie zgodnie z ich kodeksem
wysadzono skłóconych na lądzie z kwatermistrzem i innymi piratami. Tam wrogowie
stanęli do siebie plecami i oddalili się o stosowną ilość kroków. Kiedy
rozległa się komenda, obrócili się. Natychmiast oddali po strzale z garłaczy i
jeden z nich padł martwy.
- Widziałam kiedyś taki pojedynek
– powiedziała, po czym zamyśliła się. - Łatwo poznać, że ten pomysł ci się nie
podoba.
- Nie mam zamiaru tego ukrywać.
Ale to sprawa każdego z osobna, jak spędzi tam czas. I tak nie będę miał z tym
za wiele styczności, bo będę pływał po kanale.
- Właściwie czego ty tam szukasz?
- Pandy. Mówiłem ci, co Tsuya
przewidziała.
- Tak. Ale…czym to jest?
- Nie mam pojęcia. Mogę jedynie domyślać
się, że to może być jakaś wyspa, jaskinia albo coś takiego.
Itami pokiwała
powoli głową. Wbiła wzrok w blat drewnianego stołu i zamyśliła się. W jej
głowie dźwięczał tajemniczy głos, który przemówił do niej, gdy siedziała
skulona w lesie.
- Coś się stało? – zapytał Itachi,
dostrzegłszy zmianę w wyrazie jej czarnych oczu.
- Wiesz może, czy gdzieś tam jest
Jaskinia Maskarady?
- Nie przypominam sobie, ale mogę
sprawdzić na mapie.
- Gdybyś taką znalazł, pływając,
poinformuj mnie, dobrze?
- W porządku. A powiesz mi
chociaż czemu?
- Nie…jeszcze.
Itachi patrzył
się na Itami ze zmartwieniem. Czuł, że smutek wypływa z niej wraz ze słowami.
Mimo że nie miał pojęcia skąd pochodził ten żal, to chciał pomóc jej jakoś.
Jednocześnie zdając sobie sprawę, że nie bardzo miał jak. Ta bezsilność go
zabolała z powodu sprawy, o której zdał sobie sprawę parę dni wcześniej. Kiedy
dowiedział się, że Itami znów została ranna, zrozumiał, że jego zmartwienie o
nią różniło się od tego, kiedy ktoś inny z czołówki ucierpiał. Uświadomił sobie,
że Itami stała się dla niego ważna. Mimo to nie chciał jej tego powiedzieć.
Wystarczyło mu, że zrozumiał swoje zachowania, których wcześniej do końca nie
pojmował, a Itami pozostawała w niewiedzy. Nie widząc sensu powiedzenia
czegokolwiek na pocieszenie, po prostu objął ją i przytulił do siebie.
- Kiedyś się dowiesz –
powiedziała. – Ale jeszcze nie teraz.
- Dobrze. Nie będę cię zmuszać.
- To nowość – zaśmiała się cicho.
- Czy oświecisz mnie w końcu, co
miałaś wczoraj jeszcze dopowiedzieć?
- Nie – odsunąwszy się od Itachiego,
wyszczerzyła zęby. – Możesz tylko zadawać mi pytania. Swoją drogą jestem głodna,
więc chyba pójdę do mensy.
Itachi pokiwał
głową. Itami podniosła się i chciała wstać, jednak coś ją zatrzymało. Odwróciła
się i zobaczyła, że wciąż trzymał ją za rękę ze wzrokiem utkwionym w kredensie.
Znów spróbowała wstać, ale ponownie pociągnięto ją z powrotem na kanapę.
- Kapitanie, jestem głodna –
powiedziała, patrząc się na niego.
- To idź – odpowiedział z
opanowaniem.
- Chciałabym tylko, że ktoś mnie
trzyma.
- Powiedz kto, a każę mu szorować
pokład całą noc.
Itami zaśmiała
się i pokręciła przecząco głową. Itachi spojrzał na nią na chwilę, po czym znów
skierował wzrok na kredens. Itami uniosła brwi do góry, po czym nachyliła się i
pocałowała mężczyznę w policzek. Odsunęła się i znów spróbowała wstać. Jednak
męska dłoń wciąż jej nie puszczała. Odszukała wzrokiem kapelusza White’a i
lewitowała go do drzwi.
- Puść mnie, bo wywalę ci go za
burtę– powiedziała Itamaki.
- Ja wyrzucę ciebie – prychnął
kapitan.
- Polecisz razem ze mną.
- Najwyżej. A ty będziesz łowić mój
kapelusz.
- Może jeszcze aportować?
- Byłoby miło.
- A żeby rekin ugryzł cię w zadek.
Itachi rozłożył
ręce w geście niewinności, puszczając Itami. Prychnęła pod nosem, po czym w
końcu wstała i wyszła.
Itami spotkała
w mesie Dave’a, gdzie zjadła z nim, i jego kolegami, obiad, gdyż nie widziała
nikogo z czołówki. Dopiero gdy wyszła z nim na górny pokład, dostrzegła przyjaciół.
Jun rozmawiał z Joelem, żywo gestykulując. Kikari natomiast prowadziła dialog z
Sumisu. Ku zdziwieniu Itami, Dave pomachał do Joela i podszedł do niego, ciągnąc
ją za sobą.
- Cześć Itamakiś – zawołał Jun.
- Wiedziałaś, że jestem z Joelem w kajucie? – zapytał Dave. – Jest naprawdę bezpośredni.
- Wiedziałaś, że jestem z Joelem w kajucie? – zapytał Dave. – Jest naprawdę bezpośredni.
- Po prostu nie widzę sensu w
byciu nieszczerym – skazaniec wzruszył ramionami, po czym wbił wzrok w punkt za
towarzyszami. – Hej kapitanie, idę popływać!
Pozostała
trójka odwróciła się w stronę, w którą patrzył Joel. Stał tam Itachi. Itami
uśmiechnęła się do siebie, z rozbawieniem widząc kapelusz na jego głowie.
- Nadążysz? – odkrzyknął White.
- No raczej!
- Jun idź po Nicole!
Majtek
zasalutował i zniknął z pola widzenia. Itachi kiwnął głową, po czym minął
Kikari i Sumisu, idąc w przeciwną stronę, niż właśnie zmierzał Joel. Skazaniec
ściągnął koszulę i spodnie, po czym wskoczył do wody. Itami stwierdziła, że
wciąż widać było po nim wychudzenie. Poczuła, że Dave złapał ją za nadgarstek i
pociągnął aż do burty. Dziewczyna spojrzała w bok i odnalazła bogato zdobiony
kapelusz. Jednak osoba, która miała go na głowie, nie wyglądała na zbytnio zadowoloną.
Kapitan patrzył na Itami jedynie przez chwilę, a potem odwrócił wzrok i skupił
się na rozmowie ze sternikiem.
Huehue. >D
OdpowiedzUsuńDzieje się, dzieje się.
Ej, jestem ciekawa tej pandy.
Asu posprzątałabyś swój pokój. :D
Akcja się toczy i jest coraz bardziej ciekawie x3
OdpowiedzUsuńNo wiesz co Kikari... Przecież mnie nie było więc nie miałam jak nabałaganić xD