sobota, 10 listopada 2012

25

Serce Itami zabiło szybciej, gdy stanęła na lądzie. Spojrzała na krajobraz malującej się przed nią zieleni na wzniesieniach. Itachi wyciągnął bagaże z barkasu i ruszył z nimi w głąb tropikalnego lasu. Po krótkiej, aczkolwiek męczącej wędrówce stanęli w miejscu, w którym drzewa rosły rzadziej. Tam postawili namiot. Kapitan wyciągnął z kieszeni kartkę.
- Joel narysował, jak tam dojść – poinformował, podając jej papier toaletowy.
- Dziękuję.
Kiwnęła głową w geście wdzięczności i zaczęła studiować ręczną mapę. Itachi w tym czasie patrzył na nią z niepokojem.
- Wiesz, że nie podoba mi się to, prawda?
- Owszem, ale muszę iść sama.
- Rozumiem. Więc idź. Ale chcę, byś wiedziała, że puszczam cię tylko dlatego, że ci ufam.
Itami spojrzała na niego z zaskoczeniem. Nie spodziewała się usłyszeć od niego czegoś takiego. Szczególnie że nie miała pojęcia, co tak naprawdę Itachi o niej myślał. W końcu uśmiechnęła się, kiwnęła głową i ruszyła na południe.
Itami stanęła przed wejściem do jaskini, do której wpływała rzeka. Po obu stronach przy ścianach jakby wyrastały wąskie platformy. Wyciągnęła z kieszeni lampę naftową i zapałki. Odpaliła knot, po czym ruszyła w głąb tunelu. Szła wystarczająco długo, by resztki światła, wpadającego z zewnątrz, przestały odznaczać się na ścianach. Wtem pojawiło się rozwidlenie dróg. Prawo – zdecydowała w myślach i już ruszyła w tamtą stronę. Lewo – odezwał się inny, stanowczy głos w jej głowie, za którą nagle się złapała.
- Itamaki – powiedziała do siebie z zaciśniętymi zębami, a echo poniosło się po ścianach.
- Tutaj – odpowiedział jej kobiecy głos z prawego rozwidlenia.
Itami podniosła gwałtownie głowę. Coś ścisnęło ją w gardle, a oddech jej przyspieszył. Z trudem ruszyła w kierunku źródła dźwięku. Mocno ściskała rączkę od lampy i starała się uspokoić, co wychodziło jej z marnym skutkiem. Korytarz, którym podążała nagle skręcił ostro w lewo. Wtedy ujrzała coś dziwacznego. Pomieszczenie z okrągłym sklepieniem. Pochodnie, które porozwieszano w regularnych odstępach, oświetlały to miejsce. Na środku stała postać w balowej sukni. Była odwrócona tyłem. Itami wbiła w nią wzrok, jak w obrazek. Więc miałam dobre przeczucie, kto inny na mnie czekał.
- Nareszcie – odezwała się kobieta.
W jej głosie dało wyczuć się coś jakby radość zmieszaną z ulgą. Powoli odwróciła się, ukazując zamaskowaną twarz.
- Długo na ciebie czekałam. Podobnie jak ty na to, aby tutaj przyjść.
- Kto mi powiedział o Jaskini Maskarady? – wypaliła Itami.
- Kto? – powtórzyła i zaśmiała się. – Czy jesteś pewna, że w ogóle ktoś to zrobił? – zapytała, podchodząc bliżej. – Że to stało się naprawdę? Oczywiście, że nie. Ale chęć uzyskania jakiegokolwiek ratunku była dla ciebie zbyt silna.
- Owszem, dlatego w to wierzyłam. Ale kiedy Joel powiedział mi, że spotkał tam kogoś, utwierdziło mnie to w moim przekonaniu. Mój umysł nie wytworzyłby sobie miejsca, które okazuje się realne.
- Rozumiem – powiedziała, kiwając powoli głową.
Przebrana kobieta znajdowała się już na tyle blisko, że Itamaki mogła dokładnie obejrzeć jej suknię. Była długa do ziemi w kolorze bladego błękitu. Kiedy pracowała w pałacu, nauczyła się również rozpoznawać materiały, więc stwierdziła, iż jej ubranie zostało uszyte z dzianiny atłasowej. Całość uzupełniała biała maska z niebiesko-zielonymi wzorami. Nagle kobieta ściągnęła okrycie twarzy, przy czym rozpuściła włosy. Itami zadziwiła imponująca długość zielonych kosmyków niemal opadających do ziemi. To przypominało jej blond czuprynę Kikari, jednak stwierdziła, że Souten jednak miała trochę krótszą. Mimo to największą uwagę przykuwały żółte, przenikliwe oczy oraz tajemniczy uśmiech na jej jasnej twarzy z ostro zakończonym podbródkiem i lekko wystającymi kośćmi policzkowymi.
- Twoje myśli wirują. Nie masz pojęcia, co powinnaś powiedzieć – zachichotała kobieta z maską w ręku. – Racja! Zapomniałam o swoich manierach. Proszę wybaczyć, byłam zbyt podekscytowana, że cię widzę – skinęła głowę, wciąż utrzymując kontakt wzrokowy. – Nazywam się Midoriko Hokori.
W jej oku na krótką chwilę pojawił się dziwny błysk, jednak znikły, gdy tylko podniosła głowę,
- Itamaki – odpowiedziała krótko.
- Która z was teraz odpoczywa?
- Itami.
- To ta, którą uważasz za naiwną?
- Owszem. Bo taka jest. Chociaż ostatnio miewa za dużo racji. Powiesz mi, kto to był w lesie?
- Tak. Choć jeszcze nie teraz. Przedstawię ci tę osobę za jakiś czas. Ale żeby to się stało, musisz trochę przejść. Chodź ze mną.
Wyciągnęła dłoń w jej stronę. Itamaki z chwilą wahania, złapała ją. Midoriko uśmiechnęła się i pociągnęła ją w kierunku kamiennego łuku. Stamtąd dochodził odgłos uderzającej o coś wody. Gdy minęły kamienny próg, ujrzały wielki wodospad. Na samym środku, przy wzburzonej tafli, znajdowała się płaska, okrągła skała. Midoriko pociągnęła ją niemalże pod samą krawędź przy kaskadzie. Tam spojrzała ej w oczy z szerokim uśmiechem i wskazała na płytkę.
- Usiądź. Woda jest niesamowicie zimna, ale pomaga uporządkować myśli. Nie powinnaś mieć problemów z dostaniem się tam.
Itamaki zawahała się przez chwilę, po czym uniosła się nad podłożem i podleciała do kamiennego koła, gdzie stanęła tyłem do wodospadu. Cofnęła się o duży krok i poczuła jak potężna siła lodowatej wody opada na jej ramiona.
- W Japonii niektórzy skupiają się w ten sposób – powiedziała Itamaki.
- Wiem. Też stamtąd pochodzę. Zamknij oczy. Ja pójdę tam, gdzie byłyśmy przedtem. Jak uporządkujesz wszystko, dołączysz do mnie.
Itamaki kiwnęła głową i przymknęła powieki. Czemu mam dziwne wrażenie, że bawi ją moje stanie tu? – zastanowiła się. Nie zamknęła oczu do końca, więc widziała jak Midoriko wyszła z pomieszczenia. Dopiero wtedy spokojnie zagłębiła się w siebie. Oczy bardziej przenikliwe niż Joela. Świdrujące spojrzenie. Zupełnie jakby chciała wedrzeć się do mojego umysłu i dowiedzieć się wszystkiego. Czy powinnam jej na to pozwolić? Jeśli nie, mogę stracić szanse na zrozumienie tego, co nas dzieli. Musimy jej zaufać. Dać się poznać. Pokazać z czym mamy problem. Zdaje się, że na to czeka. Ale skoro tak, to czy to nie jest podstęp? Itami, mówisz, że nie? Tak naiwnie patrzysz na wszystko. Ale ostatnio coraz częściej masz rację. Zaufam Midoriko, ale nie będę wierzyć w każde jej słowo. Tak, to chyba będzie dobra decyzja. Teraz tylko uspokoić te szalejące myśli. Itamaki próbowała to zrobić. Najpierw starała się poukładać wszystko, lecz kiedy jej to nie wychodziło, zaczęła je od siebie odpędzać, co dało trochę lepszy skutek. Nie rozumiała tylko, dlaczego miała stać w wodospadzie. Barki bolały ją już od uderzeń wody i było jej zimno. Jednak starała się nie zwracać na to uwagi przez dłuższy czas. W końcu jednak Itami wyleciała z pod kaskady i przeszła przez próg. Midoriko czekała na nią, siedząc na kamieniu. Zaśmiała się na jej widok.
- Szczękasz zębami – oznajmiła z rozbawieniem.
- Powiedz, że chociaż masz jakiś koc.
- Nie – pokręciła głową, poważniejąc. – Siadaj naprzeciwko mnie.
Itami westchnęła głośno, po czym zrobiła, co jej kazano, kulając się z zimna. Zauważyła, że Midoriko znów wpatruje się w nią przenikliwie.
- Twoje myśli uspokoiły się w końcu – powiedziała Midoriko. - Zastanawiasz się, czemu kazałam ci tam wejść. Ale zajrzyj teraz wewnątrz siebie. Czujesz różnicę?
- Jestem spokojniejsza – stwierdziła z zaskoczeniem.
- Właśnie. Zamieniacie się, więc rozmawiam z wami obiema. Itami, umiesz sobie poradzić sama, prawda?
- Nie wiem tego.
- Kłamstwo. Itamaki ci mówi, że nie dałabyś rady.
- To ona zawsze walczy. Ochrania mnie.
- Ciebie? Nie siebie?
- Pewnie siebie – powiedziała ze smutkiem, spuszczając głowę.
- Patrz na mnie – rzekła niezbyt miłym tonem. - Lepiej widzę, co czujesz w twoich oczach – wyjaśniła łagodniej, widząc jej zaskoczone spojrzenie. - Łatwiej mi pomóc.
- Rozumiem – mruknęła niezbyt przekonana. – Nigdy nie traktuje się mnie poważnie. Jakbym była dzieckiem. Obawiają się nas, bo wiedzą, że mogę być niebezpieczna. Ale to Itamaki daje nam tę osłonę.
- Jesteś taka bezbronna.
- Owszem – przytaknęła, a oczy jej się zaszkliły. – Nigdy nie mogę nic zrobić. Bo jestem za słaba…Cicho bądź! – krzyknęła, a łzy pociekły jej po policzkach. – Midoriko, tak chciałabym, żeby ktoś powiedział mi, że to nie prawda. Że mam siłę, by coś zrobić.
Midoriko wybałuszyła oczy, wpatrując się w Itami przez dłuższy czas. W jej oczach ponownie pojawił się ten dziwny błysk. Odwróciła po raz pierwszy wzrok. Nagle wstała i przeszła odległość dzielącą ją od Itami, żeby kucnąć przy niej.
- Nie pozwalaj Itamaki, żeby wchodziła w twoje słowa, kiedy jej się podoba. Rozumiem twój ból. Chciałabyś, żeby ktoś go z tobą podzielił, jednocześnie nie chcąc nikogo nim obarczyć.
- Czemu tak łatwo ci to wszystko mówić? Zdaję sobie sprawę z tych rzeczy w głębi duszy, ale nie miałabym siły ich powiedzieć.
- Bo nie tyczą się mnie. Dlatego jesteś tu, żebym mogła pomóc ci zrozumieć siebie. Czyż nie tego oczekujesz? Z jakiego powodu tutaj przyszłaś?
- Chciałybyśmy być jedną osobą.
- Nie pytam się was. Ciebie.
Itami otworzyła szerzej oczy. Już udało jej się opanować łzy, jednak te słowa znów wywołały ich wylew. Nie rozumiała uczucia, które jej towarzyszyło w rozmowie. W końcu Midoriko była obcą osobą, a mówiła o jej najgłębiej skrywanych lękach i żalach ktokolwiek których nikomu nigdy wcześniej nie mówiła. W dodatku wydawała się rozumieć to. Tylko dlaczego? Czyżby przeżywała coś podobnego?
- Chcę być jedną osobą z Itamaki – powiedziała w końcu. – Ona też.
- Sama zapytam Itamaki o to innym razem. Wiesz Itami, jesteś naprawdę dobrą dziewczyną. Nie rozumiem, czemu zostałaś wplątana w piracką załogę.
- Bo jestem kluczem. To jest moje brzemię, któremu muszę sprostać.
Uwadze Itami nie umknęło, że Midoriko spojrzała w bok, marszcząc brwi. Takie zachowanie wydawało się dla niej podejrzane, biorąc pod uwagę, że wcześniej Midoriko wpatrywała się w nią bez przerwy.
- Masz pewność, że nim jesteś?
- Może. Czuję, że mam w sobie klucz. Ale nie wiem, czy to ten, o który wszystkim chodzi.
Midoriko przyłożyła powoli rękę do brzucha i zastała chwilę w tej pozycji z nieodgadnionym wyrazem twarzy. W końcu uśmiechnęła się.
- Pewnie dlatego chcesz jak najszybciej znaleźć ten skarb, żeby móc uwolnić się od tego. Ale wtedy mogą cię zabić.
- Wiem. Przez to nienawidziłam wszystkich piratów, do których trafiałam. Ale teraz jestem na odpowiednim statku i wierzę, że tym razem będzie inaczej. Nie jestem naiwna – ostatnie zdanie powiedziała z naciskiem.
- Itamaki twierdzi inaczej? – westchnęła z uśmiechem. – Nie musisz jej słuchać. Powinnaś być pewna swoich racji. Bo tak naprawdę musicie zrozumieć swoją odrębność, żeby potem móc stać się jednym. Pomyśl nad tym. Itamaki też. Na dziś chyba wystarczy. Spróbuj na mnie trafić w tej jaskini.
Midoriko podniosła się wróciła do miejsca, gdzie wcześniej siedziała. Stamtąd podniosła maskę, którą zakryła twarz. Itami wstała, po czym ukłoniła się, jak na prawdziwą Japonkę przystało. Midoriko odpowiedziała tym samym. Następnie skierowała się do przejścia, za którym był wodospad. Potem sama opuściła to pomieszczenie i wyszła na zewnątrz. Nie miała pojęcia, ile czasu minęło, ale na świeżym powietrzu zastała ją noc. Ścisnęła mocniej lampę naftową i ruszyła w stronę, z której przyszła z mapką od Joela w ręku. Gdy dotarła na miejsce, Itachiego nie było, więc sama weszła do namiotu i położyła się. Po jakimś czasie słyszała, jak wchodził, jednak nie chciała z nim rozmawiać, więc udawała, że śpi. Kiedy położył się na posłaniu obok usłyszała jak mówi do siebie „dobrze, że nic jej się nie stało”.

1 komentarz:

  1. Eh, zapomniałam skomentować.

    Wgl sama chciałam mieć taką lodowatą kąpiel, już od dłuższego czasu o tym myślę. C:

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy