środa, 2 stycznia 2013

28

Midoriko wyszła z małej kajuty, trzymając się za brzuch. Przeklęła pod nosem i ruszyła wzdłuż korytarza. Nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała od lekarza. Powiedział, że nie ma żadnych fizycznych uszkodzeń na ciele. A ten cholerny ból, to z dupy się bierze– prychnęła i pchnęła jedne z drzwi.
W pomieszczeniu było ciemno. Jedynym źródłem światła była lampa naftowa na drewnianym stole, za którym siedział mężczyzna. Midoriko podeszła tam i opadła na fotel naprzeciwko.
- Masz gównianego lekarza – powiedziała z oburzeniem.
- Kobiecie nie wypada używać takiego słownictwa – zauważył mężczyzna. 
Midoriko prychnęła. Zawsze denerwowało ją, gdy Hiszpan mówił jak dżentelmen. Mimo że dobrze zgrywało się to z jego przystojnym wyglądem, wiedziała, że jest irracjonalne względem charakteru.
- Przymknij się. Lepiej powiedz, co on mi zrobił? – zapytała ściskając brzuch.
- Prawdopodobnie użył na tobie iluzji. 
Midoriko otworzyła szerzej oczy. Przed jej powiekami znów pojawił się czarny kruk. Wzdrygnęła się na samo wspomnienie i mocniej przycisnęła rękę. Czuła się lekko zirytowana faktem, że ktoś działał w jej umyśle. W końcu to było jej zadanie.
- Ile on ma tych umiejętności?
- Umiejętności ma wiele. Moce tylko trzy, ot co – oznajmił z uśmiechem, po czym wstał.
- Co zamierzasz teraz zrobić?
- Czekać – wzruszył ramionami. 
Mężczyzna podszedł do jednej z półek i wyciągnął stamtąd dużą butelkę rumu. Rzucił ją w stronę Midoriko, która złapała ją zręcznie. Odkorkowała i pociągnęła duży łyk. Hiszpan uśmiechnął się, po czym usiadł z powrotem na kanapie.
- Masz zamiar czekać na okazję?
- Raczej na rezultat.
- Czego?
- Mojego planu.
- Rozumiem, że nie raczysz mnie oświecić.
- Może później. 
Mężczyzna wziął od niej butelkę i wypił kilka solidnych łyków. Następnie znów podał jej rum. Gdy opróżniła butelkę, Hiszpan zaśmiał się i poszedł po kolejny trunek. Pijąc alkohol, zaczęli rozmawiać o wytrzymałości swoich głów i innych mało znaczących rzeczach.
- Nie rozumiem, po co wciąż masz przy mnie maskę? – oznajmiła.
- Ależ ja nigdy jej nie noszę.
Midoriko wybuchła śmiechem, zupełnie jakby usłyszała najśmieszniejszy żart świata. Minęło parę minut, zanim w końcu uspokoiła się. Napiła się i dopiero wtedy znów się odezwała.
- Czy ty chcesz mnie zabić? Wiesz, że śmiech działa na brzuch.
- Wybacz, lubię patrzeć na cierpienie innych – wzruszył ramionami.
Uśmiechnął się niewinnie, choć w jego oczach dało dostrzec się okrucieństwo. Midoriko rzuciła w niego butelką. Jednak mężczyzna złapał ją i wypił z niej rum do dna. Wstał i poszedł po kolejne trunki.
- Prawda jest taka, że zawsze masz na sobie maskę. Nigdy nie pokazujesz, co naprawdę myślisz – stwierdziła.
- Wtedy jestem sobą. Bo na mnie składają się jedynie oszustwa i fałszywe twarze, ot co.
- Dobrze, że umiesz przyznać się do tego – zaśmiała się, łapiąc butelkę. 
Mężczyzna uśmiechnął się i położył rum na stole. W tym samym czasie co Midoriko, otworzył jeden trunek i napił się.
- To chyba jedyna sytuacja, kiedy nie starasz się być, że tak powiem, czarujący.
- Kiedy piję?
- Tak.
- Bo widzisz rum to jedyna rzecz, która mnie nie męczy i nie muszę nic przed nim ukrywać. W sumie nie umiem zachowywać się normalnie przy nim, więc zazwyczaj jak gdzieś jestem, na przykład na kolacji, to nie piję go w ogóle.
- Bo nie umiesz kulturalnie – zaśmiała się.
- A żebyś wiedziała. Sztuka picia rumu jest tylko jedna i zwie się piracką, ot co – pociągnął duży łyk.
- Skoro to twoja największa miłość, dlaczego uwodzisz kobiety? I tak niespecjalnie cię interesuje gwałt.
- Moja droga, czyżbyś sugerowała, że próbuję zdobyć również twoje względy? – zapytał, z uśmiechem i kucnął przy jej fotelu.
- Nic nie sugeruję. Zresztą, kto cię tam wie – powiedziała, odwracając się. 
Mężczyzna położył dłonie na jej podbródku i przechylił jej głowę, tak by spojrzała na niego. Zbliżył do niej swoją twarz.
- Chciałabyś, abym postarał się bardziej, żeby zauroczyć i ciebie?
Midoriko patrzyła się na niego przez pewien czas w ciszy, po czym odciągnęła od siebie jego rękę i odwróciła głowę.
- Wcale spierdzielaj dziadu – odpowiedziała sucho, łapiąc za butelkę z rumem. – Nie interesują mnie bezlitosne dupki.
Mimo że jej ton był zupełnie suchy, Hiszpan roześmiał się, Midoriko pokręciła głową i wypiła kolejny łyk.
- I za to cię wielbię – stwierdził, po czym zabrał jej butelkę, by samemu napić się z niej.
- Nie prawda – odpowiedziała, uderzając go w brzuch i zabierając swoją należność.
- Rzeczywiście. Ale naprawdę cieszę się, że mnie nie rozczarowałaś. A za to oddam ci w przyszłości, bo kopiącego się nie leży leżącego się nie dobija.
  
Itami obudziła się z ciężarem na brzuchu. Gdy otworzyła oczy szybko przekonała się, że to Itachi zrobił sobie z niej poduszkę. Zaśmiała się cicho. Wygląda całkiem niegroźnie, kiedy śpi – pomyślała. Nawet nie przypominał pirata. Uśmiech zszedł jej z twarzy, gdyż ta myśl przyniosła jej na myśl, co Midoriko wpajała jej do głowy. Poczuła żal, że została przez nią oszukana. Nagle brzuch Itami odezwał się głośno. Itachi niespokojnie poruszył głową, po czym jedynie odwrócił się na drugi bok. Itami odczekała chwilę, a następnie zaczęła powoli wydostawać się spod śpiącego kapitana, starając się nie obudzić go. Gdy w końcu uwolniła się, podłożyła poduszkę pod jego głowę i wyszła z namiotu. Ponownie jej kiszki zagrały marsza, więc ruszyła tam, gdzie rosło najwięcej zieleni. W końcu uniosła się do góry i zaczęła lewitować koło roślin szukając jakichś owoców. 
Gdy wróciła do obozowiska, Itachi najwidoczniej wciąż spał. Itami wzięła się za wypakowywanie z kieszeni różnych owoców, które zebrała. Gdy już wszystko ułożyła obok siebie, wzięła kokosa i położyła go na kamieniu. Wyciągnęła patelnię i zaczęła ją przymierzać do skorupki. W końcu zamachnęła się i uderzyła kantem, ale zdobycz jedynie wystrzeliła w bok i uderzyła w drzewo, pozostając w stanie nienaruszonym. Itamaki mruknęła coś pod nosem, wzięła owoc i położyła go ponownie na kamieniu. Patrzyła się chwilę na swoją broń, ale ją schowała. Wyciągnęła z kieszeni młotek, który prawdopodobnie był większy od niej samej. Znów przymierzyła się do zgniecenia kokosa, jednak zrezygnowała, bojąc się o swój wygląd być kobietą być kobietą po jego roztrzaskaniu. Dlatego też schowała narzędzie i wyciągnęła kosę. Gdy wzięła zamach, rozległ się czyjś śmiech.
- Jesteś naprawdę urocza – usłyszała Itachiego.
Opuściła niżej broń, opierając ją na ramieniu i odwróciła się w stronę namiotu.
- Z niewiadomych przyczyn wyczułam ironię.
- Zdaje ci się pewnie. Zaraz, zaraz. Będziemy jedli owoce?
- Tak.
- Jak to? A gdzie wykwintne śniadanko? Powinnaś dbać o swojego ukochanego. 
Itamaki podniosła kosę z ramienia i rzuciła nią w stronę kapitana. Zrobił unik, więc przedziurawiła ich namiot i utknęła w korze napotkanego drzewa.
- Nie będę twoją osobistą kucharką, sprzątaczką ani niczym takim – prychnęła. – Przynieś mi ją. Jest mi potrzebna.
- A gdybym tego nie uniknął? – zapytał z udawanym przejęciem.
- Pochowałabym cię zgodnie z twoim marzeniem. Wrzuciłabym twoją trumnę do morza. Wtedy umarłbyś jak prawdziwy król piratów – powiedziała, wizualizując sobie to w myślach.
- Zaiste. Zadziwia mnie twoja troska o mnie. 
Westchnął dostatecznie głośno, by Itamaki na pewno to usłyszała, po czym odwrócił się i podszedł do skrzywdzonego drzewa. Zabrał od niego kosę i wrócił do niej. Wyciągnęła rękę, ale ten schował kosę za plecy.
- Co ty wyczyniasz?
- Należy mi się jakaś nagroda.
Itamaki zaśmiała się, po czym nachyliła się i pocałowała Itachiego w usta, sięgając swoimi rękami jego dłoni i zabierając broń. W końcu odsunęli się od siebie i dziewczyna rozcięła kokosa. 
Po śniadaniu oboje ruszyli na wschód. Ciężko było przedostawać się przez masę roślin, które tam rosły, ale wspólnie dawali sobie radę. Itachi przyznał, że we dwójkę wędrowało się lepiej niż samemu, szczególnie gdy miał skaleczoną rękę. Kiedy weszli na jedną z gór, chodzili od jednej jaskini do drugiej, szukając czegokolwiek, co mogło wskazywać na to, że w środku znajduje się coś wartościowego. To zajęcie okazało się dużo bardziej męczące, niż Itamaki się spodziewała. Jednak nie chciała spowalniać poszukiwań, więc starała się nie pokazywać po sobie zmęczenia.

4 komentarze:

  1. Nie ma to jak robienie ze mnie alkoholiczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jesteś alkoholiczką, tylko lubisz sobie wypić z uprzejmym kolegą.

      Usuń
  2. Nom... podobał mi się ten rozdział. >D
    Relację Itami z Itachim ciekawie są przedstawione.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle z opóźnieniem komentuję xD
    Bardzo podoba mi się ten rozdział i robi się ciekawie :'D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy