Itamaki tak długo grała i
rozmawiała z Kikari, że nie zauważyła, kiedy zapadła noc. Obie przeoczyły też
moment wypłynięcia z Majotty. Jedynie poczuły go, ale były zbyt leniwe, aby
podnieść się i wyjść na górny pokład. Co prawda Itamaki kusiło, by to zrobić, mając
nadzieję, że zastanie tam Itachiego. Jednak ta myśl szybko odpłynęła, bo Kikari
postawiła ją w trudnej sytuacji w grze. W końcu Itamaki stwierdziła, że była
zmęczona i poszła spać do swojej kajuty.
Dopiero następnego dnia po
śniadaniu Itami wyszła na górny pokład. Z przyjemnością przywitała wiatr na
policzkach. Naprawdę polubiła żeglowanie. Chociaż kiedyś czuła się bezpieczniej
na lądzie, od jakiegoś czasu było zupełnie odwrotnie. Prawdopodobnie wynikało
to z tego, że na Fiery Raven czuła się jak w domu. Itami wciągnęła powietrze do
płuc, by nasycić się morskim zapachem. Potem jej uwagę przykuła Asuma, która
rozmawiała z dwoma mężczyznami. Chociaż Itami nie znała większości piratów,
którzy płynęli na statku, mniej więcej kojarzyła ich twarze. Natomiast rozmówcy
Asumy wcale jej nikogo nie przypominali. Głównie dlatego, że po włosach,
kolorze skóry i twarzy rozpoznała w nich azjatów, których na Fiery Raven było
bardzo mało. W końcu postanowiła podejść do nich.
- Cześć, Itami – przywitała ją uśmiechnięta Asuma. - Poznaj chłopaków. To ci Koreańczycy, którzy opowiedzieli mi o Irlandii.
- Nazywam się Hyo Wook Shin – przedstawił się mężczyzna o dłuższych ciemnych włosach.
- A ja Eun Won Han – powiedział drugi.
- Jestem Itami Ikeda – uśmiechnęła się. – Widzę, że Itachi przyjął was do załogi.
- Tak. Jesteśmy mu wdzięczni – oznajmił Hyo Wook.
- Mieliśmy zamiar popłynąć do Irlandii, ale nasz kapitan nie chciał o tym słyszeć – poinformował Eun Won. – W dodatku cieszymy się, że możemy być na takim statku. Nie wiedzieliśmy, że kapitanem jest White.
- Mamy tylko nadzieję, że okażemy się użyteczni.
- Jeśli umiecie wystarczająco dobrze strzelać, to przydacie się – powiedziała Asuma z uśmiechem. – Itami, słyszałaś, że dołączył do nas Japończyk? Ponoć świetnie używa zarówno broni białej jak i palnej.
- Widziałaś go już? – zapytała.
- Tak. Ma włosy farbowane na blond. Nie sądziłam, że azjacie pasowałoby coś takiego, ale jednak.
- Niektórzy dobrze tak wyglądają – odpowiedziała, uśmiechając się delikatnie. – Pójdę popatrzeć trochę na morze. Miałam go za mało ostatnimi czasy – zaśmiała się.
- Cześć, Itami – przywitała ją uśmiechnięta Asuma. - Poznaj chłopaków. To ci Koreańczycy, którzy opowiedzieli mi o Irlandii.
- Nazywam się Hyo Wook Shin – przedstawił się mężczyzna o dłuższych ciemnych włosach.
- A ja Eun Won Han – powiedział drugi.
- Jestem Itami Ikeda – uśmiechnęła się. – Widzę, że Itachi przyjął was do załogi.
- Tak. Jesteśmy mu wdzięczni – oznajmił Hyo Wook.
- Mieliśmy zamiar popłynąć do Irlandii, ale nasz kapitan nie chciał o tym słyszeć – poinformował Eun Won. – W dodatku cieszymy się, że możemy być na takim statku. Nie wiedzieliśmy, że kapitanem jest White.
- Mamy tylko nadzieję, że okażemy się użyteczni.
- Jeśli umiecie wystarczająco dobrze strzelać, to przydacie się – powiedziała Asuma z uśmiechem. – Itami, słyszałaś, że dołączył do nas Japończyk? Ponoć świetnie używa zarówno broni białej jak i palnej.
- Widziałaś go już? – zapytała.
- Tak. Ma włosy farbowane na blond. Nie sądziłam, że azjacie pasowałoby coś takiego, ale jednak.
- Niektórzy dobrze tak wyglądają – odpowiedziała, uśmiechając się delikatnie. – Pójdę popatrzeć trochę na morze. Miałam go za mało ostatnimi czasy – zaśmiała się.
Itami pomachała Koreańczykom i
ruszyła na dziób. Tam wzniosła się w powietrze i usiadła na bukszprycie.
Podciągnęła nogi i zaplotła na nich ręce. Wspomnienie o farbowanych blond
włosach przywiało jej na myśl przyjaciela z dzieciństwa - Yoshiego Fukuzawę.
Potrafili spędzać ze sobą całe dnie na rozmowach i zabawach. Yoshi nigdy nie
zwracał uwagi na to, że jego przyjaciółka miała problem z osobowościami. Kiedy
zapytała się go, czy wie o tym, odpowiedział jej: „Owszem. Ale nie obchodzi
mnie to. Ty to ty i koniec.” Itami marzyła, żeby osoby jej bliskie myślały w
ten sam sposób. Choć Yoshi był jednym z pierwszych, którzy tak twierdzili,
nigdy nie czuła do niego niczego więcej niż przyjaźni. Traktowała go jak brata.
Jednak potem Yoshi przeprowadził się i Itami mogła jedynie wymieniać z nim
listy. Dopóki nie dowiedziała się, że jest kluczem. Od tego czasu nie
rozmawiała z nim, ani o nim nie słyszała. Z zamyślenia wybiła ją twarz, która
nagle pojawiła się przed nią. Itami odskoczyła i straciła równowagę, spadając z
bukszprytu.
- Itami! – krzyknął przerażony Jun.
- Itami! – krzyknął przerażony Jun.
Dziewczyna zatrzymała się tuż nad
falującą wodą. Odetchnęła głęboko i podleciała do góry, stając na dziobie statku.
Majtek podbiegł do niej i przytulił ją, płacząc.
- Jun przeprasza! – zawołał rudzielec. - Jun nie chciał, żeby Itamiś spadła!
- Zabiję cię – powiedziała Itami. - Masz nigdy więcej tak nie robić!
- Tak jest! – odpowiedział, odczepiając się od niej i pociągając nosem.
- Itami? – odezwał się ktoś za jej plecami.
- Jun przeprasza! – zawołał rudzielec. - Jun nie chciał, żeby Itamiś spadła!
- Zabiję cię – powiedziała Itami. - Masz nigdy więcej tak nie robić!
- Tak jest! – odpowiedział, odczepiając się od niej i pociągając nosem.
- Itami? – odezwał się ktoś za jej plecami.
Ikeda wybałuszyła oczy i serce
podskoczyło jej do gardła. Czy to
jest jego głos? Niemożliwe. Myślę o tym, to dlatego. To nie może być on.
Odwróciła się powoli do tyłu. Gdy zobaczyła przed sobą azjatę w blond włosach,
przyłożyła dłoń do buzi, wpatrując się w niego w szoku.
- Yoshi. Nie mogę uwierzyć, że to naprawdę ty – powiedziała, podchodząc bliżej.
- To wy się znacie? – zdziwił się Jun.
- Wyglądasz kompletnie inaczej, niż kiedy widziałem cię ostatnim razem – rzekł, uśmiechając się delikatnie.
- Yoshi. Nie mogę uwierzyć, że to naprawdę ty – powiedziała, podchodząc bliżej.
- To wy się znacie? – zdziwił się Jun.
- Wyglądasz kompletnie inaczej, niż kiedy widziałem cię ostatnim razem – rzekł, uśmiechając się delikatnie.
Itami momentalnie przytuliła go.
Poczuła też, że do oczu napływają jej łzy. Przymknęła powieki i przetarła je,
po czym odsunęła się od przyjaciela.
- Co ty tu robisz? – zapytała, uśmiechając się.
- Hej, nie płacz.
- Przepraszam, stęskniłam się.
- Ja też – zaśmiał się Yoshi. - Nie wiem czemu, ale jacyś piraci wzięli mnie na swój statek. Najpierw nienawidziłem ich, ale potem zaczęło mi się to podobać. Jednak nie lubiłem tamtego dowódcy, więc uciekłem, kiedy nadarzyła się ku temu okazja. Po za tym mam zamiar pomóc kapitanowi White’owi unicestwić Lalkę Rogera.
- Rozumiem. Strasznie cieszę się, że cię widzę.
- Itamakiś – Jun pociągnął ją za rękaw. – Skąd wy się znacie?
- Przyjaźniliśmy się w dzieciństwie – odpowiedziała.
- Naprawdę? – zaczął ekscytować się majtek, ale nagle stanął w bezruchu. – Oj, kapitan woła Juna.
- Co ty tu robisz? – zapytała, uśmiechając się.
- Hej, nie płacz.
- Przepraszam, stęskniłam się.
- Ja też – zaśmiał się Yoshi. - Nie wiem czemu, ale jacyś piraci wzięli mnie na swój statek. Najpierw nienawidziłem ich, ale potem zaczęło mi się to podobać. Jednak nie lubiłem tamtego dowódcy, więc uciekłem, kiedy nadarzyła się ku temu okazja. Po za tym mam zamiar pomóc kapitanowi White’owi unicestwić Lalkę Rogera.
- Rozumiem. Strasznie cieszę się, że cię widzę.
- Itamakiś – Jun pociągnął ją za rękaw. – Skąd wy się znacie?
- Przyjaźniliśmy się w dzieciństwie – odpowiedziała.
- Naprawdę? – zaczął ekscytować się majtek, ale nagle stanął w bezruchu. – Oj, kapitan woła Juna.
Rudzielec pomachał im i po chwili
już go nie było. Itami wciąż patrzyła z niedowierzaniem, że przed nią stoi
Yoshi. Tylko piractwo nie pasowało do niego. Ale za bardzo cieszyła się, że był
obok, by o tym myśleć.
- Dobrze, że kapitan White mnie przyjął – powiedział Yoshi. - Wczoraj przyszedłem do wyznaczonego miejsca, gdzie znajdowali się też inni. Niektórych nie wziął. Nie wiem dlaczego. Ale ucieszyłem się, że mnie jednak przyjął.
- Widocznie okazałeś się godny zaufania – zaśmiała się.
- Dobrze, że kapitan White mnie przyjął – powiedział Yoshi. - Wczoraj przyszedłem do wyznaczonego miejsca, gdzie znajdowali się też inni. Niektórych nie wziął. Nie wiem dlaczego. Ale ucieszyłem się, że mnie jednak przyjął.
- Widocznie okazałeś się godny zaufania – zaśmiała się.
Nagle jej wzrok w końcu oderwał
się od Yoshiego i powędrował za jego plecy. Za nim szedł Itachi, rozmawiając z
majtkiem. Po chwili stanął w miejscu. Jun powiedział mu coś i wtedy spojrzał w
kierunku Itami. Gdy posłała mu uśmiech, skierował się w ich stronę. Kiedy
podszedł, Itami rzuciła się mu na szyję.
- Tak się cieszę, że przyjąłeś Yoshiego! – powiedziała.
- Spokojnie. Nie miałem pojęcia, że to jest twój przyjaciel – odpowiedział Itachi, przytulając ją do siebie. – Ale cieszy mnie twoja radość.
- Tak się cieszę, że przyjąłeś Yoshiego! – powiedziała.
- Spokojnie. Nie miałem pojęcia, że to jest twój przyjaciel – odpowiedział Itachi, przytulając ją do siebie. – Ale cieszy mnie twoja radość.
Itami odsunęła się i spojrzała mu
w oczy. Widziała w nich szczęście. Pokochała ten widok, ponieważ wcześniej
Itachi wiecznie chodził zmartwiony. To była miła odmiana, którą jej oko lubiło
się napawać. Przysunęła się jeszcze bliżej i pocałowała go czule. Gdzieś w
pobliżu usłyszeli szeptanie, więc po chwili oderwali się od siebie. Spojrzeli
na majtka, który wyszczerzył się do nich.
- Jun… - zaczął kapitan.
- Nie! Jun nic nie mówił! Jun nie będzie! Panie kapitanie, niech pan nie każe Junowi szorować pokładu. Junowi już skóra schodzi od wycierania na łapkach! – rozpłakał się majtek.
- Dzisiaj i tak będziesz miał, co robić, więc daruję ci. Ale myślę, że jutro poszorujesz.
- Jun… - zaczął kapitan.
- Nie! Jun nic nie mówił! Jun nie będzie! Panie kapitanie, niech pan nie każe Junowi szorować pokładu. Junowi już skóra schodzi od wycierania na łapkach! – rozpłakał się majtek.
- Dzisiaj i tak będziesz miał, co robić, więc daruję ci. Ale myślę, że jutro poszorujesz.
Itami zauważyła, że Yoshi patrzył
na nią z dziwnym wyrazem twarzy. Spojrzała na niego pytająco, ale ten tylko
pokiwał przecząco głową.
- A jak Jun da kapitanowi ciasteczko? – zapytał rudzielec.
- Nie – odpowiedział Itachi.
- Na twoim miejscu prędzej przekupiłabym Asumę, żeby wystąpiła w twoim imieniu – podpowiedziała majtkowi Itami.
- Ale Asumuś właśnie zaczęła trening ze snajperami – powiedział Jun. - Wiedziałaś, że Joelek, Eunek i Hyonek tam poszli?
- Naprawdę? – zdziwiła się Itami.
- Wysłałem ich do niej, żeby podszkolili się – wyjaśnił kapitan. - Z początku myślałem, żeby wysłać tam też ciebie, Yoshi. Ale chyba nie będzie to konieczne.
- Jednak chciałbym spróbować – powiedział.
- A jak Jun da kapitanowi ciasteczko? – zapytał rudzielec.
- Nie – odpowiedział Itachi.
- Na twoim miejscu prędzej przekupiłabym Asumę, żeby wystąpiła w twoim imieniu – podpowiedziała majtkowi Itami.
- Ale Asumuś właśnie zaczęła trening ze snajperami – powiedział Jun. - Wiedziałaś, że Joelek, Eunek i Hyonek tam poszli?
- Naprawdę? – zdziwiła się Itami.
- Wysłałem ich do niej, żeby podszkolili się – wyjaśnił kapitan. - Z początku myślałem, żeby wysłać tam też ciebie, Yoshi. Ale chyba nie będzie to konieczne.
- Jednak chciałbym spróbować – powiedział.
- Jak chcesz. Ale i tak będziesz w innej grupie. Joel i inni
uczą się dopiero – powiedział, po czym obejrzał się za siebie. – Ja idę, muszę
porozmawiać z paroma osobami. Miłego dnia życzę.
Itachi uśmiechnął się do
Yoshiego, który odpowiedział mu lekkim schyleniem głowy. Itami zaśmiała się,
widząc, że jej przyjaciel nie pozbył się japońskiego nawyku. Kapitan złożył
krótki pocałunek na jej ustach i cicho przekazał jej, żeby przyszła do niego
wieczorem.
- Dlaczego tak dziwnie na mnie patrzysz? – zapytała Itamaki po japońsku, unosząc brwi do góry.
- Cieszę się, widząc cię szczęśliwą – powiedział w tym samym języku, uśmiechając się promiennie.
- Dlaczego tak dziwnie na mnie patrzysz? – zapytała Itamaki po japońsku, unosząc brwi do góry.
- Cieszę się, widząc cię szczęśliwą – powiedział w tym samym języku, uśmiechając się promiennie.
Kąciki ust Itami samowolnie
powędrowały ku górze. Nagle jednak Yoshi skrzywił się i złapał za kark. Itami podeszła
do niego bliżej ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy.
- Yoshi, coś ci jest? – zapytała.
- Nie – odsunął się kawałek. - Tylko choruję trochę. Co jakiś czas nachodzą mnie bóle z tyłu głowy. Ale nie przejmuj się. To tylko chwilowe.
- Na pewno?
- Tak – odpowiedział, puszczając kark. – Widzisz? Już jest dobrze.
- Yoshi, coś ci jest? – zapytała.
- Nie – odsunął się kawałek. - Tylko choruję trochę. Co jakiś czas nachodzą mnie bóle z tyłu głowy. Ale nie przejmuj się. To tylko chwilowe.
- Na pewno?
- Tak – odpowiedział, puszczając kark. – Widzisz? Już jest dobrze.
Itamaki patrzyła na Yoshiego
chwilę w zamyśleniu. W końcu wzruszyła ramionami i usiadła na burcie tuż przy
bukszprycie. Chłopak poszedł w jej ślady.
- Spodoba ci się tutaj – powiedziała. – Ten statek niesamowicie różni się od wszystkich innych. Wiem, co mówię. Byłam na wielu, ale lubię tylko Fiery Raven.
- Itami, czy to prawda, że jesteś kluczem? – zapytał nagle.
- Nie wiem. Kiedyś marzyłam o tym, by nim nie być. Wtedy nie musiałabym tyle cierpieć. Ale teraz jest inaczej. Chcę, żebym miała w sobie ten klucz. Jeśli tak będzie, postaram się otworzyć skarb, żeby Itachi był szczęśliwy.
- Spodoba ci się tutaj – powiedziała. – Ten statek niesamowicie różni się od wszystkich innych. Wiem, co mówię. Byłam na wielu, ale lubię tylko Fiery Raven.
- Itami, czy to prawda, że jesteś kluczem? – zapytał nagle.
- Nie wiem. Kiedyś marzyłam o tym, by nim nie być. Wtedy nie musiałabym tyle cierpieć. Ale teraz jest inaczej. Chcę, żebym miała w sobie ten klucz. Jeśli tak będzie, postaram się otworzyć skarb, żeby Itachi był szczęśliwy.
Itami wpatrywała się w ziemię. Na
jej twarzy kwitły rumieńce, którym towarzyszył uśmiech. Yoshi zauważył też, że
jej czarne oczy miały w sobie pewien blask. Wystarczyło mu kilka nowych chwil
spędzonych z nią, żeby wiedzieć jedną rzecz. Taki wzrok, pełen nadziei i
radości, miała tylko wtedy, kiedy myślała o Itachim.
- Powiedziałaś mi kiedyś, że chcesz, aby pokochała cię osoba, która będzie myśleć podobnie jak ja. Czy tak jest?
- Itachi chce nas obie – powiedziała, uśmiechając się promiennie. – Hej, Yoshi. Minęło dużo czasu od naszej ostatniej rozmowy. Pisałeś, że podobała ci się jedna dziewczyna. Opowiedz mi, co się stało.
- Powiedziałaś mi kiedyś, że chcesz, aby pokochała cię osoba, która będzie myśleć podobnie jak ja. Czy tak jest?
- Itachi chce nas obie – powiedziała, uśmiechając się promiennie. – Hej, Yoshi. Minęło dużo czasu od naszej ostatniej rozmowy. Pisałeś, że podobała ci się jedna dziewczyna. Opowiedz mi, co się stało.
Itami z bardzo dobrym humorem
zapukała do kajuty kapitana. Nie czekając na odpowiedź, weszła do środka. Ku
swojemu zdziwieniu zastała tam nie tylko Itachiego, ale także Sumisu. Bosman
obrzucił ją krótkim, niemiłym spojrzeniem i wziął od kapitana worek. Przewiesił
go przez ramię i z zadowoleniem opuścił pomieszczenie. Itamaki weszła do
środka, zamykając drzwi.
- Uśmiech u Sumisu może oznaczać dwie rzeczy: bójka lub pieniądze. W tym wypadku raczej to drugie. Chyba, że niósł zwłoki w tym worku – powiedziała, podchodząc do Itachiego.
- Uśmiech u Sumisu może oznaczać dwie rzeczy: bójka lub pieniądze. W tym wypadku raczej to drugie. Chyba, że niósł zwłoki w tym worku – powiedziała, podchodząc do Itachiego.
Kapitan zaśmiał się i odwrócił na
krześle, by stanąć przodem do Itamaki. Dziewczyna schyliła się, by przywitać
go na przywitanie pocałować go na powitanie. Itachiemu jednak nie
wystarczyła krótka pieszczota. Przyciągnął ją do siebie tak, że usiadła mu na
kolanach. Wtedy pocałował ją namiętnie i z pasją. Usta Itami i Itachiego
rozłączyły się dopiero, gdy zabrakło im tchu. Wtedy kapitan wtulił się w
nią.
- Coś się stało? – zapytała.
- Nic. Po prostu cię kocham.
- Coś się stało? – zapytała.
- Nic. Po prostu cię kocham.
Jakoś nie podoba mi się Twój stary przyjaciel.
OdpowiedzUsuńNie ufam mu. :x
Wgl powalają mnie konwersacje Yun-Itachi. XDD
OdpowiedzUsuńA wiedziałam, że zapomniałam czegoś dopisać.
Popieram zdanie Kikari co do starego przyjaciela oraz wspaniałych konwersacji majtek vs. kapitan xD
OdpowiedzUsuńW ogóle tak jakoś mało dla mnie i chcę więcej .3.
Zastanawiam się czy taki odbiór ja wykreowałam, czy to zależne od odbiorcy...no ale nic. XD A dlaczego mu nie ufasz/nie ufacie?
OdpowiedzUsuńJak zawsze, Asu. :D
Bo jest człowiekiem.
OdpowiedzUsuńWszystko jasne.
UsuńEverybody lies.
OdpowiedzUsuńDobrze powiedziane.
Usuń