niedziela, 21 kwietnia 2013

38

Itachi wyszedł na pokład. Wciągnął powietrze głęboko w płuca, a następnie je wypuścił. Rozejrzał się po pokładzie, na którym pracowali jego ludzie. Ci przechodzący koło niego kiwali mu głową na powitanie. Jednak jego uwagę przykuła jedna postać. Wysoki, barczysty blondyn, który stał przy burcie i ciągnął gruby sznur.
- Sumisu! – zawołał Itachi.
Bosman odwrócił się i spojrzał na kapitana. Prychnął pod nosem i znów zwrócił w stronę morza, skupiając się na linie. Itachi podszedł od niego i tak jak się spodziewał, zobaczył na wodzie szalupę. Sumisu odetchnął głęboko, po czym wyciągnął z kieszeni woreczek.
- Wybierasz się gdzieś? – zapytał Itachi z obojętnym wyrazem twarzy.
- Owszem – odpowiedział, wyciągając papierosa i odpalając go.
- Nie przypominam sobie, żebym kazał ci udać się gdzieś.
- Aż do dzisiaj to ja wydawałem rozkazy zamiast ciebie – oznajmił, zaciągając się. – Ale nie mam zamiaru dłużej zastępować cię we własnych obowiązkach, których nie potrafisz wypełniać.
- Powinienem cię zabić, kiedy tylko wsiądziesz do szalupy. Kwestionowanie mojej pozycji jest karygodne.
- Tak mówi kodeks, który podpisałem z potężnym kapitanem White’em. Nie z jakimś tam Itachim, potrafiącym zaprzepaścić swoje osiągnięcia w głupiej grze miłosnej.
- Nie znasz mnie i nie zrozumiesz tego. Chcesz iść? Droga wolna. Ale kiedy znajdę skarb, nie myśl sobie, że pozwolę ci wrócić.
- Nie zniżyłbym się do takiego poziomu. Od tego momentu jestem twoim wrogiem. Nie potrzebuję twojej łaski czy wyrozumiałości. A kiedy to ja znajdę skarb, spodziewaj się mojej wizyty. Możesz być pewny, że dostanę go ja albo Lalka Rogera. Ty nie skupiasz się na nim, więc nie masz prawa dostać go w swoje niewarte ręce.
- W takim razie odejdź z mojego statku, inaczej ściągnę cię z niego siłą.
Sumisu wyszczerzył się, po czym przeskoczył przez burtę i zszedł drabinką na szalupę. Wziął do ręki białą flagę Fiery Raven i wyrzucił ją do wody. Itachi patrzył, jak morze połykało czarne, skrzyżowane ze sobą katany i klepsydrę aż do momentu, kiedy ich zarys całkowicie znikł z pola widzenia. Wtedy podniósł wzrok i zobaczył, że Sumisu znajdował się już daleko od Fiery Raven. Poczuł w sercu ucisk. Nie zabolało go, że stracił kolejnego człowieka, bo nie przywiązał się jakoś specjalnie do Sumisu. Był po prostu przyzwyczajony, że miał kogoś takiego w załodze. Jednak ten ból w sercu nastał, ponieważ odejście bosmana przypomniało mu o Itami. W jego głowie pojawiła się jej roześmiana twarz. Kochał jej uśmiech i spojrzenie czarnych oczu. Zawsze gdy na nią patrzył, miał wrażenie, że jej radosna aura przechodzi na niego. Cieszył się za każdym razem, gdy udało mu się wywołać uśmiech na jej twarzy. To powodowało, że chciał znaleźć skarb jak najszybciej, aby Itami była w końcu bezpieczna i szczęśliwa. Ale ta motywacja po prostu przestała istnieć. Pozostała mu jedynie chęć zdobycia bogactwa i sławy na morzu. Kiedyś to wydawało się jakieś istotniejsze. Westchnął głośno i odwrócił się. Ogarnął wzrokiem pokład, po czym, nagle przypomniawszy sobie krzyk Kikari, ruszył do kliniki.
Itachi wszedł do pomieszczenia i rozejrzał się. Większość łóżek, ustawionych w szeregu, była pusta. Jedynie w trzech siedziały jakieś osoby. Jedną z nich była Kikari, która spojrzała na niego. Ruszył w jej stronę, ale w tym samym czasie usłyszał swoje imię, więc odwrócił się w stronę źródła dźwięku. Wtedy zobaczył Elliott idącą w jego stronę.
- Jak się czujesz? – zapytała.
Na twarzy lekarki wyraźnie było widać zmartwienie. Jej piwne oczy wyrażały troskę. Kąciki ust Itachiego mimowolnie lekko podniosły się, gdy doszedł do wniosku, że jej mina przypominała mu jego matkę. Z każdym razem, kiedy odpowiadał jej o swoim marzeniu, pani White przyjmowała bardzo podobny wyraz twarzy. Nie popierała jego ambicji, ale nie mógł mieć jej tego za złe. Kochał ją ze względu na to, że martwiła się o niego i nie gardziła jego największym pragnieniem. Większość miała właśnie taki stosunek do tego. Piractwo było uznawane za barbarzyństwo i hańbę, a już szczególnie wśród osób wysoko postawionych. Ale Itachi nie dbał o to. Zawsze szukał kontaktów z ludźmi, którzy rozumieli jego fascynację. Jedną z pierwszych takich osób była Elliott. Mimo że była dużo starsza, doskonale go rozumiała i to bardzo mu się podobało. Z czasem stała się dla niego bardzo bliska i zaczął ją traktować jak starszą siostrę. Dlatego też niezwykle ucieszył się, gdy dołączyła do niego na Fiery Raven. A w tej chwili tak samo jak wtedy czuł tę radość, że znajdowała się przy nim.
- Lepiej – odpowiedział, przytulając ją..
- To dobrze – rzekła, poklepując go po plecach. – Podejrzewam, że przyszedłeś do Kikari.
- Tak.
- Szybko, kapitanie – zawołała Kikari. – Masz zapłon, nie ma co.
Anglicy odwrócili się w jej stronę. Elliott zaśmiała się, a Itachi uśmiechnął się. Następnie oboje podeszli do łóżka i usiedli.
- Jak się czujesz? – zapytał Itachi.
- Mnie się pytasz? Ja czuję się świetnie. Ty chyba niezbyt. Elliott mnie naprawiła, a ciebie się nie da. Nie wiem jak ty, ale ja, gdy tylko wyzdrowieję, zamierzam sprowadzić Itami z powrotem – oznajmiła, krzyżując ręce na piersi.
Itachi przez dłuższą chwilę patrzył na nią ze zdziwieniem. Potem jednak spuścił wzrok i zamyślił się.
- To nie ma sensu – powiedział w końcu.
- Jeżeli Itami tu wróci, to ma.
- Nie zrobi tego. Gdyby chciała być na Fiery Raven razem z nami, a raczej ze mną, nie odeszłaby.
- Sprowadzę ją i tak. Nie wierzę, że nie będzie chciała wrócić. Ten statek to jedyne bezpieczne miejsce dla niej. W dodatku jest zakochana w tobie po uszy. Jej uczucia na pewno nie zostałby tak łatwo zmienione.
- Łatwo dla mnie. Dla Itami nie. Zabiłem jej przyjaciela, który stanowił jedyne wspomnienie domu, za którym tęskniła.
- Ty go tylko ukarałeś za szpiegostwo. Itami zna zasady. Po za tym nie skaleczyłeś go poważnie. To Lalka Rogera go zabił, czyż nie?
- Nie. Ja zmusiłem Yoshiego do tego, co zrobił. To moja wina. Skoro Itami myśli tak samo, muszę pogodzić się z tym.
- Od kiedy poddajesz się, kapitanie? Zawsze dążysz do celu tak uparcie i tak długo, póki go nie osiągniesz. Czy Itami naprawdę ma dla ciebie tak małe znaczenie?!
- Zależy mi na niej jak na nikim innym! I właśnie z tego powodu muszę dać jej wolność. Nie mogę myśleć o sobie. O tym, że czułbym się lepiej, gdyby tu była. Muszę uznać za priorytet to, czego ona pragnie.
- Więc poważnie zastanów się nad tym, co ona może chcieć. Postaw się na jej miejscu.
- Kikari, nie chcę cię urazić, ale ja znam ją lepiej i wiem, co robię.
- Kłamca – prychnęła. – Nie interesuje mnie, co myślisz, kapitanie. Ja wracam po nią. Ty postąpisz, jak będziesz chciał.
- Straciłabyś tylko czas.
Itachi wstał z łóżka i ruszył w stronę wyjścia. Gdy otworzył drzwi, odwrócił się do niej.
- Sumisu odpłynął na szalupie i nie zamierza wrócić.
Kikari patrzyła ze zdziwieniem i uniesionymi brwiami na niego. Potem jednak wbiła wzrok w bliżej nieokreślony punkt koło łóżka. Kapitan zerknął na Elliott, a potem wyszedł z kliniki. Ruszył korytarzem w stronę kajuty Sumisu. Gdy otworzył drzwi, o mało co nie przewrócił się. W środku siedziała Midoriko, która zanosiła się śmiechem.
- Ale się przestraszyłeś – zachichotała. - Nie sądziłeś, że tu będę, prawda?
Itachi wypuścił powietrze z płuc i pokręcił przecząco głową. Usiadł na łóżku obok Midoriko. Nie lubił przebywać długo w tej kajucie. Zawsze była wypełniona wonią tytoniu, za którym nie przepadał. Chociaż tym razem nie przeszkadzało mu to tak jak zazwyczaj.
- Puściłeś go? – zapytała.
Kapitan spojrzał na nią i dopiero wtedy zauważył, że na kolanach Midoriko siedziała porcelanowa lalka. Miała błękitne oczy, blond loki i czerwone usta.
- Skąd ją masz? – odezwał się w końcu Itachi.
Midoriko spojrzała na swoje kolana.
- Prezent od Lalki Rogera.
- Dlaczego ją trzymasz, skoro go nienawidzisz?
- Bo jest śliczna – zaśmiała się. – Po za tym to broń. Wystarczy, że zdobędę kropelkę krwi przeciwnika i włożę jej do ust. Wtedy to, co będę robić z lalką, stanie się z tym wrogiem.
- Bajerancko Przydatne urządzenie.
Midoriko potaknęła i zaczęła bawić się swoją zabawką. Itachi przyglądał się jej w zamyśleniu. Był już prawie pewny, że tylko dzięki tej lalce mogła złamać rękę Rogerowi.
- Jej użyłaś – było to bardziej stwierdzenie niż pytanie. – Jakim cudem zdobyłaś kawałek jego krwi?
- Wszystko dokładnie zaplanowałam, dlatego udało mi się uciec. Upiłam go, więc mogłam z nim walczyć. Chociaż doprowadzenie go do odpowiedniego stanu naprawdę nie było łatwe. Ten człowiek ma nienormalnie wytrzymałą głowę.
- Skoro zastosowałaś taką technikę, czemu od razu go nie zabiłaś?
- Mówiłam ci. Nie jestem głupia. Upity Roger to wciąż potężny przeciwnik. Ale jest mniej zręczny.
Itachi zamyślił się. Chciał na podstawie tych informacji wysunąć jakieś nowe przypuszczenie. Jednak w jego głowie wciąż powstawały te same myśli. Wysilił się jeszcze raz. W końcu zaczął rozumieć jedną rzecz. Skoro Lalka Rogera został upity i złamano mu rękę, to wyjaśniało, że Midoriko miała szansę uciec. Ale Hiszpan nigdy nie pozostawiał spraw niedokończonych.
- Dlaczego cię nie goni? Powinien zacząć cię szukać, kiedy tylko oprzytomniał.
- Nie wiem. Pragnę ci przypomnieć, że nie jestem podwójnym szpiegiem. Nie umiem czytać jego myśli, a on o wielu sprawach mi nie mówił. W dodatku nie rozumiem wielu jego działań tak jak ty. A to, że jeszcze nie zaczął mnie gonić, należy do jednej z nich.
Kapitan pokiwał powoli głową. Wszystko, co od niej słyszał, układało się w logiczną i spójną całość. Nie widział w tym żadnych luk po za nieodgadniętym umysłem Lalki Rogera. Zaczynał coraz bardziej wierzyć w to, że Midoriko jednak mówiła prawdę. Ale jeśli tak było, to musiał zacząć się szykować.
- On na pewno w końcu po ciebie przyjdzie. Jeśli podniosę się do tego czasu, zostaniesz ze mną. Jeśli nie uda mi się wrócić do normy, on cię zabije. Ewentualnie po prostu zabierze cię z powrotem, jeżeli mnie okłamujesz i tak naprawdę jesteś po jego stronie.
- Wygląda na to, że muszę pomóc ci ponieść się, jeśli chcę uratować swój tyłek.
Itachi westchnął z rozbawieniem, a Midoriko wstała i przeciągnęła się. Lalka, którą trzymała w ręku, nagle znikła. Itachi w ciszy patrzył na jej dłoń. W końcu spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Coś nie tak? – zapytała.
- Gdzie trafiają rzeczy, które znikają?
Midoriko wstrzymywała chwilę wzrok Itachiego, ale potem przeniosła go na drewniany sufit. Wzruszyła ramionami i odwróciła się.
- Kto wie? – mruknęła, po czym wyszła z kajuty.
 Itachi został na łóżku, wpatrując się w drzwi. Ponownie zagłębił się w swój umysł, przestając zauważać wszystko wokół. Midoriko dawała mu dużo myślenia. Dlatego też lubił z nią rozmawiać. Pozwalała odciągnąć jego uwagę od Itami chociaż na chwilę. Wyszedł ze swojej kajuty, żeby porozmawiać z innymi. Miał nadzieję, że to mu pomoże, ale okazało się, że wcale nie czuł się lepiej. Właściwie to nawet gorzej. Na pewno nie pocieszał go fakt, że Sumisu odszedł. Zabolało go również stwierdzenie Kikari, że Itami mało dla niego znaczy. Z jednej strony chciał jej posłuchać i wrócić razem z nią po Ikedę, ale nie mógł sobie na to pozwolić. I tak już tracił zaufanie swoich ludzi i poparcie innych. Chociaż mógłby to zignorować dla Itami, to wiedział, że wtedy postąpiłby egoistycznie. Skoro odeszła, musiał to uszanować. Nie ważne jak bardzo za nią tęsknił i ile bólu mu przysparzała jej nieobecność. Musiał to przetrzymać. Jeśli wróci, jak twierdzi Kikari, to będę szczęśliwy. Ale póki chce być z dala ode mnie, będę cierpieć w ciszy. Jedyne co mogę zrobić, to przyłożyć się do znalezienia tego skarbu i pokazać przeciwnikom, a także moim ludziom, że wciąż mam swoją władzę, z której potrafię korzystać. Udowodnię wam wszystkim, że jestem na swoim miejscu, w swoim żywiole. Choćbym musiał nosić moją maskę przez cały czas, podniosę się i zrobię to. Nagle do jego głowy wpadła jedna myśl, która spowodowała, że poczuł ucisk w gardle. Jeśli ktoś dowie się, że klucz jest wewnątrz Itami lub Midoriko, będzie chciał je zabić. Prawdopodobnie nawet Roger nie podejrzewał, że tak jest. Chociaż nie mógł wyobrazić sobie tego, skoro był w bliskich kontaktach z Midoriko. A może wiedział właśnie dzięki temu? Ale wygląda na to, że ją lubił, więc nie miał jeszcze powodów, by ją zabijać. Tak też mogło być. Chociaż to nie ma znaczenia, póki siedzi cicho. Muszę pilnować, żeby nikt o tym nie wiedział. Tak długo, ile to tylko możliwe.

4 komentarze:

  1. Grrr. Nie powiem, że nie wkurzył mnie Itachi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Itachi zaczyna każdego wkurzać. .3.
    U mnie nowością nie jest, że tak samo myślę. P:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No. Nawet mnie. :D Ale jak to się mówi "Mniejsze rzeczy trzeba poświęcać dla większych", a co!

      Usuń

Obserwatorzy