poniedziałek, 20 maja 2013

40

Midoriko szła cicho przez korytarze w brązowej pelerynie, w której przyszła na Fiery Raven. Delikatnie zapukała do jednych drzwi. Po chwili otworzyły się i z tego pomieszczenia wyszedł Itachi. Oboje ruszyli w ciszy na górny pokład. Tam kapitan zawołał jednego mężczyznę, o imieniu Chris, i poprosił go o spuszczenie szalupy. Pirat posłusznie wykonał polecenie. Midoriko przyglądała się opasce na oku Itachiego. Zastanawiała się, jakim cudem zwykła blacha metalu mogła mieć wpływ na czyjąś moc. Jednak nie miała zamiaru martwić się tym, ponieważ miała do wykonania zadanie. Powiedziała Itachiemu, że widziała, jak ktoś odpływał z okrętu, który zatopili. Była to kobieta z długimi, brązowymi włosami. Midoriko powiedziała, że popłynie za nią i dowie się czegoś o niej lub po prostu ją zabije. Itachi niechętnie zgodził się na to, ponieważ miał nadzieję zyskać drugą szalupę z tego statku. Jednak podpalając go, stracił na to szansę i wciąż miał tylko jedną. Ale mimo tego Midoriko udało się go przekonać.
Zeszła po drabince i skierowała łódź w stronę małej wysepki. Kiedy przybiła do brzegu, zamocowała szalupę, żeby nie odpłynęła. Następnie rozejrzała się. Ciemność nie pozwalała jej określić, z jakiego rodzaju drzew był las. Widziała jednak małe światełko gdzieś pomiędzy nimi, więc ruszyła w jego stronę. Choć cały czas je widziała, miała wrażenie, że im dalej zagłębiała się, tym ono dalej uciekało. Po długim czasie w końcu udało jej się do niego dotrzeć. Na kamieniu przy wejściu do jaskini leżała świeczka. Midoriko była już pewna, że ktoś ją wcześniej niósł. Wzięła ją w rękę i weszła do jaskini. Nie musiała iść długo, żeby dotrzeć do miejsca, gdzie paliło się ognisko, przy którym siedział mężczyzna. Położyła świeczkę na ziemi i podeszła do niego. Ten jednak nie zwracał na nią uwagi, choć na pewno ją usłyszał. Wyciągnęła z kieszeni kartkę papieru, zgniotła ją i rzuciła w niego. Dopiero wtedy wstał i odwrócił się.
- Witam cię, moja droga – powiedział Trafalgar Fate, całując ją w dłoń.
- Daruj sobie – prychnęła, odwracając głowę. 
Lalka Rogera uśmiechnął się przebiegle. Pociągnął ją za rękę, przysunąwszy do siebie i objął ją w talii. Nachylił się nad nią, ale położyła rękę na jego mostku i odsunęła jego twarz.
- Ty wysłałeś ten okręt?
- Jesteś okrutna. Tyle czasu nie widziałaś się ze mną i pytasz o coś nieistotnego.
- Jakbyś stęsknił się za mną – sarknęła. – Zresztą sam mnie tam wysłałeś. Twój interes. 
Trafalgar uśmiechnął się i nachylił nad jej uchem.
- Ależ oczywiście, że mi ciebie brakowało – powiedział cicho, po czym pocałował ją w szyję.
- Naprawdę? – udała smutek. – Tak bardzo, że aż postanowiłeś sobie mnie zastąpić? Kim ona jest? 
Trafalgar zaczął chichotać, a po chwili wybuchł śmiechem, puszczając ją. Midoriko wywróciła oczami i skrzyżowała ręce na piersi.
- Tak – powiedział, gdy w końcu uspokoił się. - Potrzebowałem mocy czytania w myślach. A że ciebie wysłałem jako szpiega, to musiałem sobie znaleźć kogoś nowego, nieprawdaż? Swoją drogą świetnie wykonywałaś moje polecenia. A moje plany wyszły jeszcze lepiej niż się spodziewałem.
- Skąd ją wziąłeś?
Po jaskini ponownie poniósł się jego śmiech. Trafalgar jak zawsze miał starannie wyczesane, ciemne włosy, a jego rozbawienie miało nutę ironii. Jego twarz przybrała nieco innego niż zazwyczaj, jaśniejszego koloru od światła padającego z ogniska.
- Wysiliłem się, żeby cię pochwalić, a ty dalej o Adele.
- Nie jestem psem – oburzyła się i odwróciła do niego plecami. – Chyba należy mi się wiedzieć coś o mojej podróbce. Szczególnie, że spędza z tobą dużo czasu. Ponoć nie spuszcza cię na krok.
- Tak. Cały czas jest blisko mnie. Dużo rozmawiamy. Opiekowała się mną i moją ręką. 
Midoriko odwróciła się ponownie w jego stronę, rzucając mu wściekłe spojrzenie. Trafalgar zanosił się śmiechem. Wyciągnęła rękę, gdzie zmaterializowało się pióro wietrzne, którym rzuciła w niego. Uniknął go i podążył za nim wzrokiem. Kiedy odwrócił się, w jego stronę leciały następne pociski, materializowane w rękach Midoriko. Trafalgar uchylał się tak, by nie trafiły w niego, przesuwając się w jej stronę. Po krótkim czasie znalazł się tuż przy niej i mocno chwycił jej dłonie. Zaczął iść z nią do przodu, aż jej plecy trafiły na zimną ścianę.
- Nie przystoi wykorzystywać czegoś, co sam ci dałem, przeciwko mnie – powiedział, kręcąc głową z dezaprobatą.
Midoriko przypomniała sobie, kiedy Lalka Rogera wprowadził ją do pustej kajuty, w której nic nie było. Prosiła go o to. Potrzebowała jednego miejsca, żeby powkładać wszystkie rzeczy, jakie mogły okazać się użyteczne. Gdy pozanosiła tam to, co uznała za stosowne, zamknęła drzwi. Naznaczyła je i wypowiedziała jakąś formułę. Od tamtej pory wszystko, co znajdowało się w tej kajucie, mogła zmaterializować w swojej ręce. Jednak nie dotyczyło to ludzi. Dlatego, kiedy wysłał ją na pokład Itachiego, porozumiewali się pisemnie.
- Powiedziałeś jej? – odezwała się w końcu, patrząc prosto w jego ciemnobrązowe oczy.
- Ale o czym? – zapytał, jednak gdy zobaczył minę Midoriko, zaśmiał się ręką. – Dlaczego chcesz wiedzieć, czy zna moją tożsamość? Czyżbyś była zazdrosna, że ktoś po za tobą poznał moją tajemnicę? – zapytał, odgarniając jej zielone włosy za ucho. – Czy o coś innego? – zbliżył swoje usta do jej. – Czy może o to, że założyłem na nią tabu tak jak na ciebie? 
Na twarzy jego twarz wpełzł szelmowski uśmiech. Midoriko położyła dłoń na jego policzku, a jej kąciki ust delikatnie uniosły się do góry. Wtedy spoliczkowała go, dzięki czemu uwolniła też drugą rękę. Trafalgar przyłożył dłoń do twarzy i patrzył na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Błąd – rzucił. 
Momentalnie chwycił ją w talii i przechylił, zupełnie jakby przed chwilą tańczyli tango. Przy jej szyi trzymał nóż.
- Nie kazałem ci mnie atakować. I bardzo nie podoba mi się, że zrobiłaś to bez mojej prośby. Przesadziłaś, moja droga. Już wiem, czemu wolę Adele. Nie jest taka bezczelna jak ty.
- Przejdź do rzeczy. Zostaw ten nóż albo zabij mnie. Nie krępuj się.
- Naprawdę chcesz zginąć w takim miejscu?
- Szczerze to mi to obojętne. I tak tego nie zrobisz.
- Co, proszę?
- To co słyszałeś. Nie zabijesz mnie. Jeśli umiesz, udowodnij. 
Trafalgar uniósł brwi do góry. W jego oczach malowała się złość. Prawdopodobnie nikt nie zauważyłby tego, ale ona znała go już wystarczająco dobrze. Zresztą między ich twarzami znajdowało się tylko parę centymetrów wolnej przestrzeni. Trafalgar odchylił na chwilę nóż, aby zamachnąć się nim. Midoriko nawet nie zamknęła oczu. Tak jak się spodziewała, ostrze zatrzymało się tuż przy jej szyi. Choć dla niej to nie było niespodzianką, dla Trafalgara owszem. Wzięła od niego nóż i rzuciła go na ziemię. Następnie wyprostowała się i spojrzała na zszokowanego Hiszpana.
- Chyba nauczyłam się czytać twoje myśli na własną rękę. Co zabawne, rozumiem je lepiej niż ty.
- Po prostu jesteś mi potrzebna. Dlatego cię nie zabiłem – powiedział w końcu, wbijając w nią puste spojrzenie. 
Midoriko uśmiechnęła się, wyraźnie zadowolona z siebie.
- Wiem.
- To nie jest komplement – syknął przez zęby.
- Owszem, jest. Zastąpiłeś sobie moje umiejętności. Klucz zapewne też masz. To wszystko, co mogę ci zaoferować. A skoro już to posiadłeś, nie powinieneś mieć problemów z pozbyciem się mnie. Ale nie potrafisz, bo po prostu mnie potrzebujesz, Trafi – położyła nacisk na ostatnie słowo.
Mężczyzna wpatrywał się w nią w ciszy. Nie był w stanie nic odpowiedzieć. Po prostu nie rozumiał sam siebie. To sprawiło, że na twarzy Midoriko pojawił się triumfalny uśmiech. Wtedy Trafalgar gwałtownie przysunął się do niej, ale zatrzymała go. Tym razem zabrał jej ręce i przygwoździł ją do ściany. Uśmiechnął się lubieżnie i pocałował ją. Ku jego zdziwieniu, nie opierała się. Choć jak zastanowił się nad tym, gdy już udawało mu się dotrzeć do jej ust, nigdy tego nie robiła. A wcześniej zdarzało im się zbliżyć do siebie w ten sposób już kilka razy. Trafalgar po prostu czuł dziką chęć pocałowania jej za każdym razem, gdy tylko okazywała swój tupet. Według niego, Midoriko właśnie osiągnęła szczyt swojej bezczelności. W dodatku przegrał z nią w grze, w którą tak naprawdę cały czas grali. Nie mógł jej po prostu pojąć. Ale to go fascynowało. To sprawiło, że pożądał jej. Że przyciskał ją coraz mocniej do siebie. Że korzystał z pocałunku tak łapczywie, jak tylko się dało. W końcu jednak nadszedł moment, w którym ich usta rozłączyły się. Choć chciałby, żeby to trwało dłużej i jeszcze dłużej, to zdawał sobie sprawę, że nie mógł sobie na to pozwolić.
- Zapamiętaj sobie jedną rzecz – powiedziała Midoriko, stając na palcach, aby sięgnąć jego ucha. - Mnie nie da się zastąpić – szepnęła.
Gdy odsunęła się od niego, Trafalgar z pewnym oporem ją puścił, co wyraźnie ją rozbawiło. Podeszła do ogniska i wbiła w nie wzrok.
- Oddaj Itami Itachiemu – powiedziała nagle.
- Dlaczego nie wyczuwam w tym zdaniu żartu?
- Bo go nie ma.
- W takim razie jest – stwierdził i zaczął się śmiać. 
Midoriko spojrzała na niego krzywo. On ma coś nie tak z głową – pomyślała z westchnieniem. Założyła ręce na piersi i zaczekała, aż się uspokoił.
- Niby po co? – zapytał w końcu. - Teraz ty zostaniesz ze mną i będę w posiadaniu obu kluczy. Dlaczego miałbym mu oddać jeden?
- Mówiłeś, że rano wrócę na Fiery Raven.
- Rozmyśliłem się – wzruszył ramionami.
- Nie zgodzę się na to, jeśli nie odeślesz z powrotem Itami.
- Ona nie chce do niego wrócić. Po za tym obawiam się, że nie przydałaby mu się na nic.
Spojrzenie Midoriko nagle stało się podejrzliwe i bystre. Zmarszczyła brwi i spojrzała prosto w jego oczy. Trafalgar podszedł bliżej.
- Coś ty jej zrobił?
- Ja? Właściwie to nic. 
Midoriko wciąż patrzyła na niego w ten sam sposób. Nagle przez jej myśli przewinęły się polecenia, które jej wydawał podczas pobytu na Majottcie.
- Wykorzystałeś tę podróbkę, tak? Rozdzieliła jej osobowości? 
Trafalgar wbił wzrok w jakiś punkt ponad jej ramieniem. Nic nie odpowiadał i nic nie dało się wyczytać z jego twarzy.
- Mam rzucić rumem? – zagroziła mu. 
Od razu przeniósł na nią wzrok. Wstrzymał jej spojrzenie przez dłuższą chwilę, ale potem znów spojrzał w tamto miejsce. Midoriko odwróciła się, żeby sprawdzić, co tak go zaciekawiło, ale nie było tam nic po za skałą. Nagle poczuła na biodrach jego ręce, więc spojrzała do tyłu.
- Nabrałaś się. Chciałem tylko zbliżyć się do ciebie – powiedział ze złośliwym uśmiechem.
- Łżesz. 
Kąciki ust Trafalgara zjechały w dół. Obdarzył Midoriko chłodnym spojrzeniem, po czym puszczając ją, machnął w stronę skały.
- Chodź tu, Adele. Wiem, że tam jesteś. 
Midoriko gwałtownie odwróciła się, by zmierzyć wzrokiem postać, która wyszła zza kamieni i podeszła do nich bliżej. Tak jak opisywał szpieg Itachiego, Adele miała dość długie, brązowe włosy, które falowały się odrobinę. Miała na sobie bogato zdobioną suknię. Midoriko była pewna, że dostała ją za pomocą Trafalgara albo od niego. W końcu spojrzała w jej oczy, czemu z uwagą przyglądał się Roger. Midoriko poczuła, jakby wszystkie myśli z umysłu dziewczyny zlały się w jedno i uderzyły w jej głowę, powodując okropny ból. Po minie Adele zauważyła, że czuła coś podobnego. Jednak ona zrobiła się jakaś dziwnie blada i nagle jakby straciła równowagę. Prawdopodobnie upadłaby, gdyby Trafalgar jej nie złapał. Wtedy ból głowy Midoriko i natłok jej myśli ustał. Patrzyła, jak Roger trzymał ją w swoich ramionach. Odliczyła do pięciu, ale Adele dalej nie otwierała oczu.
- Udaje. Nie ma możliwości, żeby straciła przytomność na dłużej. Puść ją po prostu, jeśli nie chce wstawać.
- Nie mógłbym tego zrobić – odpowiedział Trafalgar, przybierając swój pełen dostojności ton.
- Mam wrażenie, jakbyś zamienił się miejscami z Itachim. Ale to nieważne. Wstawaj, kobieto, nie mam zamiaru znosić bólu głowy za każdym razem, kiedy będę na ciebie patrzeć. 
Adele zmrużyła zamknięte oczy parę razy, po czym w końcu podniosła się. Kiedy Trafalgar puścił ją, kiwała się trochę i w końcu złapała go za ramię. Midoriko wywróciła oczami. Przyssawka. Spojrzała jej prosto w zielone oczy. Ponownie poczuła natłok myśli . Krzyknęła w głowie „stop” i po prostu znikły.
- Musisz wyrzucić mnie z siebie – mruknęła Midoriko. 
Adele przez chwilę skupiła na niej swój wzrok i widocznie usiłowała pozbyć się jej mentalności. W końcu widocznie udało jej się, ponieważ jej kąciki ust uniosły się do góry.
- Dziękuję – powiedziała Adele, uśmiechając się promiennie.
 - Co zrobiłaś Itami? – zapytała chłodno Midoriko, ignorując jej podziękowania.
- Ja?
Adele wskazała palcem na siebie, po czym uśmiechnęła się.
- Wychowałam ją.
- Trafi, trzymaj mnie, bo zaraz rzucę w nią naginatą.
- Właściwie to teraz trzymam ją, więc będzie ciężko – odpowiedział, uśmiechając się złośliwie.
- Ty oberwiesz rumem – zmiażdżyła go wzrokiem. - Nie mam czasu na głupie gierki. Co zrobiliście Itami?
- Jesteś bezczelna, tak jak Francisco mówił – powiedziała Adele. - I dlaczego nazywasz go Trafim? Czy ty w ogóle wiesz, z kim rozmawiasz?
- Mam rzucić się na kolana, czy jak? – syknęła.
- To byłaby miła odmiana – powiedział Trafalgar, zanosząc się śmiechem. – Dobrze. Starczy na dzisiaj. Itamaki przestała istnieć. Została sama Itami. 
Midoriko wybałuszyła oczy ze zdziwienia. Dwa razy próbowała przetworzyć tę informację, czy aby na pewno dobrze zrozumiała.
- Miałeś je tylko rozdzielić – wydusiła z siebie, marszcząc brwi.
- Tak, ale Itamaki okazała się problematyczna. Zaczęła domyślać się, kim jestem. Nie chciała współpracować. Natomiast Itami jest potulna jak baranek.
- Jesteś naprawdę wielkim dupkiem.
- Nie waż tak się odzywać do Lalki Rogera! – krzyknęła Adele.
Już wydobyła z pochwy katanę, ale Trafalgar powstrzymał ją.
- A więc nawet ją szkolisz. Cóż, skoro twoja nowa kompanka nie potrafi pogodzić się z tym, że mogę być z tobą szczera, to sobie pójdę.
- Zostajesz ze mną – odpowiedział sucho Trafalgar.
- Co?! – zawołała zszokowana Adele.
- Nie zamierzam, dopóki nie naprawisz Itami i nie oddasz jej Itachiemu – zaprotestowała Midoriko. - On jest słaby bez niej i bez swoich przyjaciół. Kruk miał cię gonić. Teraz upadł. Po co ci nic nie warty przeciwnik? Ale twoja duma nie pozwoli ci jej oddać, prawda? Dlatego ja pójdę do Itachiego i zamierzam pomóc mu wrócić do lotu, żeby pokonanie go sprawiło ci radość.
Adele tak została wzburzona słowami Midoriko, że zaczęła wykrzykiwać rozmaite obelgi w jej stronę. Wymachiwała też kataną, ale Trafalgar wciąż ściskał mocno jej rękę, żeby nie ruszyła na nią. Chociaż wcale nie zwracał na nią uwagi, tylko wpatrywał się w Japonkę.
- Midoriko, zdajesz sobie sprawę, jak Lalka Rogera załatwia problem nieposłuszeństwa?
- Udowodniłam ci dzisiaj, że nie potrafisz mnie zabić – wzruszyła ramionami i wziąwszy świecę, ruszyła w stronę wyjścia.
-Więc przechodzisz na jego stronę? Mam cię uznać za wroga tak jak jego?
- Ty o tym zdecydujesz. Ja postępuję, kierując się twoim dobrem – oznajmiła, zatrzymując się i odwracając głowę, by spojrzeć mu w oczy. – Kocham cię, dupku.
- I dlatego odchodzisz? – sarknął.
- Tak. Bo ty nie rozumiesz samego siebie. Za to ja tak. A ciebie niech dręczy to, że nie potrafisz mnie zabić. 
Midoriko znów odwróciła się i ruszyła wzdłuż tunelu. Za plecami wciąż słyszała krzyki Adele, ale nie zwracała na nie uwagi. Szła przed siebie, co jakiś czas mrugając oczami, aby nie wypłynęły z nich łzy. Przeklęty dupek.

8 komentarzy:

  1. Jaki ten Trafi jest dominujący. Hoho~
    :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze jedno, przypomniało mi się.
      Chris. ==

      Usuń
    2. Hue hue hue. :D
      Ale co Chris? @@

      Usuń
  2. Ktoś spod znaku zapytania22 maja 2013 21:08

    Po tym rozdziale nie mogłam się powstrzymać od komentarza. Po pierwsze od mojego ostatniego komentarza nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Nie spodziewałam się, że Itachi doprowadzi do tego, że jego załoga zacznie go opuszczać. Do tego muszę dodać, że emocje bohaterów były dość wyraziste. Jak spotykam się z podobnymi motywami to dość często, odczucia bohaterów są wyolbrzymione, a Tobie się udało jakoś tego uniknąć.
    Nie będę ukrywać, że miło jest poczytać o innych bohaterach. Chociaż aktualnie nie wiem co się dzieje u Itami, ale stawiam, że jest to zamierzony efekt, który jest widoczny już w tym rozdziale. W końcu nagle dowiadujemy się o rozdzieleniu "osobowości". Przyznam się bez bicia, że musiałam dwa razy przeczytać by w to uwierzyć.
    Czuję romans na kilometr. Na szczęście nie jest zbyt mocno widoczny, więc dzięki Ci za to. Ot to wyznanie uczucia w stylu Tsundere. Mamy statek złamanych serc. Przyznam, że jestem ciekawa jak to będzie dalej.
    Coraz więcej wiemy o samej Lalce Rogera i uznaję, że ma dość ciekawy charakter i osobowość. Gratuluję stworzenia takiej postaci.
    Teraz jednak skupię się na pewnych błędach. Głownie w tym rozdziale.
    Po pierwsze widzę mieszaninę dwóch czasów.
    "Zeszła teraz po drabince i skierowała łódź w stronę małej wysepki. "
    Moim zdaniem słowo "teraz" jest nie potrzebne. Mieszanie czasów nie jest mile widziane w świecie literackim, a do tego nie wygląda. Po prostu nie brzmi to ani ładnie, ani spójnie.
    " Nie musiała iść długo, żeby dotrzeć do miejsca, gdzie paliło się ognisko. Przy nim siedział jakiś mężczyzna. "
    Lepiej by to nie brzmiało gdyby napisać: Nie musiała iść długo, żeby dotrzeć do miejsca, gdzie paliło się ognisko, przy którym siedział jakiś mężczyzna.
    Dość często używasz zwrotu "ona", chociaż nie musi się pojawiać. Czytając zdanie określenie "ona" jest w domyśle, więc zachowa ono swój sens.
    "Choć jak teraz sobie przypomniał [..] Midoriko właśnie osiągnęła szczyt swojej bezczelności." Znowu mieszanie czasów. Powinnaś się zdecydować na jeden.
    "Wstrzymał jej spojrzenie przez dłuższą chwilę, ale potem znów spojrzał w tamto miejsce." Czysto teoretycznie to jest powtórzenie słowa "spojrzeć" tylko inaczej odmienione. Niektórzy uważają to za błąd, ale inni na to nie zwracają uwagi. Ja sama jestem pomiędzy tymi opiniami, ale na wszelki wypadek piszę o tym.
    " Midoriko była pewna, że dostała ją za pomocą albo od Trafalgara. " Składnia kuleje i błaga o dobicie. To zdanie chyba najbardziej utkwiło mi w pamięci podczas czytania. Nie byłam pewna czy mam zwidy, więc specjalnie założyłam okulary. Niestety dobrze widziałam. Można było to napisać np: Midoriko była pewna, że dostała ją za pomocą Trafalgara albo od niego. Lepiej brzmi, nieprawdaż?
    "krzyknęła w głowie „stop!”" wykrzyknik jest tutaj zbędny, ponieważ zaznaczyłaś, że krzyknęła.
    "Adele tak została wzburzona słowami Midoriko, że zaczęła wykrzykiwać rozmaite obelgi w jej stronę. Wymachiwała też kataną, ale Trafalgar wciąż ściskał mocno jej rękę, żeby nie ruszyła na nią."
    Moim zdaniem nie potrzebne są tutaj sformułowania "tak została" oraz "też". Po prostu nie pasuje to moim zdaniem do narracji jaką prowadzisz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ktoś spod znaku zapytania22 maja 2013 21:09

    Normalnie nie wytykam bezpośrednio błędów, bo nie lubię się na tym skupiać. Po prostu nie jest to zbytnio moją działką i bardziej skupiam się na opisach. Zrobiłam wyjątek, ponieważ wcześniej pytałaś się czy nie widzę jakiś błędów.
    Do tego mam małe pytanie, na które nie oczekuję wyjaśnienia w fabule, chociaż byłoby miło. Otóż rozmawiałam z jednym znajomym, który jest bardzo dobrze obeznany w tematyce związanej z piratami. Kiedy mówiłam mu o twoim blogu, zwrócił na coś uwagę. Otóż ponoć kobiety nie były mile widziane na statkach, a tym bardziej w załogach. Mówiło się, że przynosiły pecha, a do tego w niektórych kodeksach był zakaz sprowadzania ich na pokład. Wiem, że tutaj jest nowa era piratów, ale jak to jest w twoim opowiadaniu? W końcu dość sporo kobiet jest na pokładach. Do tego też sama zwróciłam uwagę, że dość trudno było w tamtych czasach o równouprawnienia kobiet.

    Życzę tradycyjnie dużo weny oraz doskonalenia się w sztuce pisania.
    Mam nadzieję, że jakoś pomogłam.
    Ktoś spod znaku zapytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udał mi się element zaskoczenia. Wydawało mi się, że wystarczająco "dramatyczną" reakcją było zachowanie Itachiego, więc starałam się nie skupiać zbytnio na emocjach reszty bohaterów, jednocześnie starając się, aby były one wyraźne. Miło słyszeć, że udało mi się.
      Faktycznie. Nie zamierzam w najbliższym czasie pisać nic o Itami, co jest dość nietypowe, biorąc pod uwagę, że jest główną bohaterką. Ale lubię łamać schematy, więc wybrałam taki sposób.
      Choć bardzo mi to schlebia, nie mogę w pełni przypisać sobie stworzenia jego postaci. Podobnie jak w przypadku prawie wszystkich osób z czołówki, wzorowałam tę postać na pewnej osobie o bardzo podobnym charakterze. Mimo to cieszę się, że udało mi się odpowiednio oddać jego (ulepszoną) osobowość.
      Prawdaż, prawdaż. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że moja składnia jest beznadziejna, a moja beta czasem już nie wie, co z nią zrobić. Jednak ja również jestem wobec tego bezsilna, ale staram się jak mogę. Natomiast takie wytykanie mi błędów pozwala zrozumieć, czego w przyszłości powinnam unikać, więc dziękuję za to.
      Oczywiście. Kiedy zaczęłam pisać to opowiadanie, przestudiowałam jedną książkę, więc zdaję sobie sprawę, że tak było w tamtych czasach. Jednak tutaj nie ma ma chyba innego wytłumaczenia niż zmienienie realiów na potrzeby utworu.

      Dziękuję bardzo za komentarz i czytanie mojej powieści.

      Usuń
  4. Chris i mega uśmiech. xD
    Ogólnie ciekawy rozdział, a Trafi (xD) mnie zaciekawił. c:

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy