Itachi
wiedział, że na jego powiekach leżą zimne okłady, ale wcale ich nie czuł. Oczy
wciąż piekły go niemiłosiernie. O ile ognia mógł używać niemalże do woli, tak
na iluzje zużywał dużo mocy. Zresztą błyskawice działały podobnie. Zazwyczaj
było go stać na trzy lub cztery w ciągu dnia. Więc dlaczego nie mógł za
pierwszym razem zaatakować tamtego mężczyzny? Podejrzewał, że to mogło mieć coś
wspólnego z jego wiecznie płonącym okiem. Ale nie wiedział, jaki to miało ze
sobą związek. Był pewien, że Elliott doszłaby do jakiegoś wniosku. Tylko że jej
już nie było. Szczypanie w oczach wzmocniło się, kiedy poczuł, że napływają do
nich łzy. Nie mógł pozbyć się wrażenia, że to przez niego zginęła. Gdyby udało
mu się od razu nałożyć iluzję, zapewne wygrałby i uratowałby Elliott. Ale tego
nie zrobił. Może dlatego, że był za słaby. Ale udało mu się później. Skrzywił
się na samą myśl o tym zdarzeniu. Zrobił dokładnie to samo, co Lalka Rogera
zwykł stosować na osobach, które go zobaczyły. Przebicie skóry pozwalało na
większą możliwość manipulacji dla Oczu Iluzji. Wizje przesłane w ten sposób,
trzymały się znacznie dłużej niż normalnie. Bardziej oddziaływały. Sprawiały,
że ofiara popadała w obłęd i robiło wszystko, co ktoś chciał, byle tylko pozbyć
się okropnych obrazów ze swojej głowy. Jednak Lalka Rogera zawsze robił to tak,
aby osoba ginęła, gdy wykona swoje zadanie. Nigdy nie miał w zwyczaju okazywać
żadnej łaski. A życie ludzkie nie miało dla niego najmniejszego znaczenia.
Itachi zaczął zastanawiać się, czy powoli nie stawał się podobny do niego. Nie
chciał taki być. Myśl, że mógłby stać się taki jak Lalka Rogera, obrzydzała go.
Wolałby już upodobnić się do wszystkich innych piratów po za nim.
- Śpisz? –
usłyszał kobiecy głos niedaleko siebie.
- Nie.
- Co się
stało z twoimi oczami? – zapytała Midoriko, siadając na krześle.
- Nadużyłem
iluzji.
Przez chwilę zapadła cisza.
- Po co mieć
moc, która ma takie powikłania? – zapytała w końcu. -
Oślepniesz.
- Nie używam
jej tak często. Ale podejrzewam, że Roger ledwo co widzi.
Itachi
delikatnie uśmiechnął się, a Midoriko wybuchła śmiechem. Kiedy Trafalgar
powiedział jej, że jest ślepy, myślała, że to żart. Potem jednak zaczął jej
opisywać, co widzi zamazane, a czego w ogóle nie zauważa. Wtedy przekonała się,
że mówił prawdę. Ale wciąż nie potrafiła pojąć, jak ktoś, kto miał problemy ze
wzrokiem, mógł tak szybko reagować na jakiekolwiek zmiany w jego pobliżu.
- Przyjmę to
jako potwierdzenie mojego przypuszczenia. Nie wiesz może, ile nie będę nic
widział?
- Nie. Nie
mam wykształcenia medycznego.
- Wiem.
Itachi
ponownie poczuł ból w sercu, a w myślach pojawiła się zatroskana twarz Elliott.
Wiedział, że nie znajdzie tak zdolnej lekarki jak ona. Wszyscy ambitni doktorzy
nie mieli zamiaru zniżać się do poziomu piratów. Miał na statku kilku medyków,
ale głównie byli to samoucy lub uczniowie Elliott. Nie potrafili tego co ona.
- Musimy
znaleźć ci nowego lekarza.
- Gdzie?
- We Francji.
Wytwórca mojej laki jest lekarzem. Byłam tam z Rogerem. Namawiałam go, żebyśmy
zabrali doktora ze sobą. Ale on twierdził, że jego teraźniejszy medyk jest
wystarczający.
- Jakby
potrzebował lekarza – prychnął z rozbawieniem Itachi.
- On nie. Ale
inni tak. I powiem ci, że jest gówniany.
- Czyżby nic
nie poradził na ból brzucha po naszym pierwszym spotkaniu?
Itachi
zaśmiał się, ale ucichł, gdy poczuł uderzenie łokcia na swoim boku. To
przypomniało mu, że rudy majtek został postrzelony w podobne miejsce.
- Czy Jun tu
jest? – zapytał.
- Tak. Śpi
teraz. Ten najstarszy lekarz powiedział, że już jutro nie będzie śladu po jego
ranie. Chociaż wyraźnie był tym zdziwiony.
- To
świetnie. Mam tylko jeden problem. Nie mogę zarządzać statkiem, będąc ślepym.
Ta
sprawa była czymś, co męczyło go odkąd wszedł do kliniki. Nie wiedział, jak
długo nie będzie nic widział. Załoga potrafiła poradzić sobie sama przez jeden
dzień. Ale przy dłuższym czasie, potrzebowali kogoś, kto rządziłby nimi.
Bosmanem był Sumisu, więc to on zazwyczaj go zastępował. Teraz jednak nie miał
na swoim statku nikogo takiego. Osobami, którym najbardziej ufał byli Midoriko
i Jun. Jednak przekazanie władzy Japonce, byłoby nierozsądne. Choć miał
nadzieję, że dobrze robi, wierząc jej, to spora część piratów miała inne zdanie
na ten temat. Podejrzewał, że wtedy protestowaliby. Natomiast Juna nie
traktowaliby poważnie. Wtedy przypomniał mu się Rashid – rzecznik załogi. Ten
Egipcjan w średnim wieku zawsze był opanowany, roztropny i potrafił łagodzić
spory. Dlatego został przedstawicielem piratów. Przeprowadzał wszelkie
głosowania na temat każdej ważnej decyzji, którą miał podjąć kapitan. Wolę
załogi przekazywał bosmanowi, a ten kapitanowi. Jednak nikt nie zajął miejsca
Sumisu, więc Rashid miał przedstawiać wszystko Itachiemu osobiście. Większość
piratów darzyła go szacunkiem, toteż stwierdził, że rzecznik mógłby zająć jego
miejsce na parę dni.
- Możesz iść
na górę i zawołać do mnie jakiegokolwiek majtka?
- Pewnie.
Usłyszał,
jak Midoriko wstała. Jednak jej kroki zmieszały się z innymi. Pod jej
nieobecność zastanawiał się, w jaki sposób mógłby coś robić, nawet kiedy nic
nie widział. Nie chciał leżeć bezczynnie, nie wiadomo przez ile. Oczywiście
mogło okazać się, że obudzi się nazajutrz całkiem zdrowy. Wtedy nie byłoby
problemu. Ale istniała inna możliwość i musiał przygotować się na jej
konsekwencje.
- Majtek
Steven melduje się! – usłyszał czyjś głos.
- Idź do
Rashida i powiedz mu, żeby przeprowadził głosowanie. Chcę, żeby został
bosmanem. Niech załoga wybierze też nowego rzecznika na jego miejsce. Po za tym
przekaż mu, że powierzam mu Fiery Raven dopóki nie odzyskam normalnego wzroku.
- Tak jest! –
zawołał i odszedł.
- Musimy
zmienić ci opatrunek, kapitanie – oznajmił jeden z uczniów Elliott.
Następnego
dnia jedno oko Itachiego bolało już mniej. Jednak to, w którym był płomień,
wciąż mocno dawało się we znaki. Daniel, najstarszy i najwybitniejszy z
obecnych medyków, zdecydował, że założy mu inny rodzaj opatrunku. To oznaczało,
że kapitan przez tydzień miał mieć zasłonięte
oczy. Z nieukrywaną niechęcią zgodził się na to tylko dlatego, że Rashid i załoga
uznali jego pomysł. Dzięki niemu miał poczucie, że nie zostawił statku na
pastwę losu. Choć powstały spory na temat tego, kto powinien zostać drugim
rzecznikiem, nie przejmował się tym. Wiedział, że w końcu dojdą do
porozumienia. Zawsze tak było, więc dlaczego tym razem miałoby być inaczej?
Bardziej skupiał się na tym, że Jun wyszedł już z kliniki i odwiedzał go
codziennie. Cieszyło go to, ale większość czasu wolał spędzać sam. Wsłuchiwał
się wtedy we wszystkie dźwięki dookoła. Zaczął odróżniać kroki poszczególnych
osób. Potrafił wytworzyć sobie w myślach obraz niektórych sytuacji po samych
odgłosach. Miał wrażenie, że jego zmysły wyostrzyły się. Chrapanie jednego
pacjenta nie dawało mu spać, choć nigdy wcześniej nie miał z tym problemu. Ale
tym razem odgłosy wydawane przez tego mężczyznę bębniły mu po uszach z
podwojoną siłą.
Itachi
zaczął już chodzić po klinice, krzątając się z kąta w kąt. Lekarze byli
zdziwieni, że udawało mu się nie wpadać po drodze na ludzi ani też na łóżka.
Itachi po prostu znał ustawienie mebli na pamięć, a gdy ktoś szedł, słyszał to,
więc wiedział jak go omijać. Kiedy przychodził Jun, majtek pomagał mu wychodzić
na górny pokład. Choć Itachi go również znał na pamięć, chodzenie po nim
sprawiało mu większy kłopot. Z początku nie potrafił ocenić odpowiednio
odległości i pewnie przewróciłby się kilka razy, gdyby nie stała asekuracja
Juna. Ale im częściej starał się wsłuchiwać w otoczenie, tym bardziej udawało
mu się je czuć. Zupełnie jakby to jego ciało zaczęło widzieć a nie oczy. Odkrył
też, że potrafił rozpoznać, kiedy ktoś używał swojej mocy. Cieszył się, że
nabycie tej umiejętności, może pomóc mu w przyszłości. Przez większość dnia
skupiał się na swoim otoczeniu i po prostu chodził. Wieczorami natomiast leżał
w łóżku i rozmyślał godzinami. Wspominał Elliott. Ich wspólne dzieciństwo.
Pierwsze spotkanie, kiedy był już piratem. A także jej ostatnie chwile. Doszedł
do wniosku, że Elliott podejrzewała, iż tamten mężczyzna ją zabije. Dlatego
ostrzegła go, żeby nie wybuchł. Wiedział, że mógł tak zareagować. Gdyby nie jej
uwaga, zapewne zrobiłyby to. Ale w końcu udało mu się opanować. Przynajmniej
połowicznie. Wciąż dręczyło go, że zrobił to samo co Lalka Rogera. Ale poniósł
za to karę i w pewien sposób cieszył się z tego. Przyjęcie pokuty sprawiało, że
czuł się lepiej. W końcu zauważył, że popełnił też masę innych błędów, za które
powinien odpowiedzieć. Długo myślał o wszystkich, którzy od niego odeszli.
Przywoływał w myślach obrazy, kiedy jeszcze wszystko było dobrze. Zaczął
analizować to, co mówili niedługo przed odwróceniem się od niego. Dopiero wtedy
część z tych słów dotarła do niego. To sprawiało, że czuł się fatalnie. Miał
ochotę popłynąć do każdego z nich, aby wykrzyknąć, jak bardzo żałuje swoich
decyzji i żeby ich przeprosić. Choć doskonale wiedział, że to nie załatwiłoby
niczego, czuł, że musiał to zrobić. Tylko nie wiedział w jaki sposób. W
rzeczywistości nie miał możliwości, żeby płynąć najpierw do Korei, potem na
Fidżi i w kilka innych miejsc. Po za tym takich osób jak Elliott po prostu nie
dało się przeprosić. Choć żałował wielu rzeczy, jedna bolała go najbardziej i sprawiała,
że czuł się jak zdrajca. Mimo że dziewczyny twierdziły, iż Itami wróciłaby do
niego, gdyby Itachi podał jej dłoń, on nie wierzył w to. Nie potrafił sobie
wyobrazić, żeby mu przebaczyła. Może dlatego, że sam nie umiał tego zrobić
względem siebie. Ale mimo że nie czuł się wart, by znów być obok niej, chciał
zapewnić jej bezpieczeństwo. A żeby to zrobić, musiał odnaleźć skarb. Otworzyć
go z pomocą jej lub Midoriko. Następnie upewnić się, że już nikt nie będzie na
nią polować. Wtedy mógłby odejść, żeby nie przysparzać jej bólu już nigdy
więcej.
Dojście
do tych wniosków zajęło mu kilka dni. W końcu postanowił powiedzieć o części z
nich Junowi i Midoriko.
- Jutro
zdejmują ci bandaże – oznajmiła Midoriko, siadając na krześle.
- Teraz
kapitan będzie musiał przyzwyczaić się do widzenia – powiedział majtek, stojąc
obok.
- Jun, usiądź
na łóżku – rzekł Itachi.
Green
spojrzał na kapitana, po raz wtóry zaskoczony, że wiedział, gdzie się
znajdował. W końcu kiwnął głową i zajął miejsce obok niego.
- Może jestem
teraz ślepy. Ale widzę znacznie więcej – oznajmił Itachi. - Nie tylko poprawiły
się reakcje moich zmysłów. Zacząłem dostrzegać pewne rzeczy. Zauważyłem swoje
błędy. Pewnie nie wszystkie. Mimo to będę starał się jakoś je naprawić.
Przepraszam was za moją prawdziwą ślepotę.
- To
powinieneś skierować tylko do Juna. Dla mnie byłeś po prostu głupcem. Za to nie
musisz przepraszać.
- Ale Jun się
nie gniewa – powiedział majtek, któremu łzy spływały po policzkach. – Junowi
było tylko przykro, że kapitan był taki niemiły. Ale Jun bardzo cieszy się, że
kapitan znów jest taki jak dawniej.
Itachi
uśmiechnął się i podniósł się do pozycji siedzącej. Poklepał majtka po rudych
włosach, co sprawiło, że rozpłakał się jeszcze
bardziej.
- Niestety już
nigdy nie będę taki jak dawniej – oznajmił kapitan. - Moje winy nie pozwolą mi
na to. Ale nie mam więcej zamiaru krzywdzić bliskich mi osób. Zastanawiam się też,
czy nie zacząć szukać Itami.
- Nie –
odpowiedziała od razu Midoriko.
Itachi
zwrócił głowę w jej stronę. Mimo że jej nie widział, wyobraził sobie, że
skrzyżowała ręce na piersi, co rzeczywiście zrobiła.
- To bardzo
szlachetne postanowienie, ale jest na nie trochę za późno. Płyniemy do Francji
nie tylko po lekarza. Podejrzewam, że uda się nam znaleźć trochę informacji.
Teraz priorytetem jest znalezienie skarbu. Jeśli to zrobisz, Itami zjawi się
tam i tak. Sama do ciebie przyjdzie, nie będziesz musiał jej szukać. A jeśli
teraz skupisz się na niej, zmniejszysz szanse na spełnienie marzenia. A sam
dobrze wiesz, że część twoich ludzi w tej sprawie myśli tak samo jak Sumisu.
Itachi
zastanowił się przez dłuższą chwilę. Przeanalizował wszystko i poszukał, czy
nie było tam niczego, co mogłoby wpłynąć na korzyść Lalki Rogera. Choć w
zasadzie ufał Midoriko, wciąż musiał zachować ostrożność. Ku jego zadowoleniu,
nie znalazł w tym nic tego typu i stwierdził, że miała rację. Skinął głową w
jej stronę.
- Dobrze. W
takim razie, Jun, powiedz sternikowi, że chcę znaleźć się na wybrzeżu Francji
już jutro.
Nie mów, że Itachi zaczął myśleć?
OdpowiedzUsuńNie wierzę... To on ma coś takiego jak mózg i umie z niego korzystać? o:
Szkoda, ze tak późno odkrył tą umiejętność. .3.
I Francja. <33
Wmahahahahaha! <3
UsuńNaprawdę! Tak sobie siedziałam i myślałam "nie no kurde Itachi...mam cię już dość. Dam Ci z powrotem rozum, żeby było z ciebie chociaż pół...czegoś". XD
UsuńNom. Tak trochę ZA późno.
I Kikari..piękna odpowiedź. Poruszyła mnie głęboko. XD
UsuńNo wiem. :>
OdpowiedzUsuń