Niewidzialna Kikari szła za
Nicole po plaży. W duchu przeklinała piach, który wsypywał jej się do butów.
Skończyła to robić, kiedy w końcu dotarły na bardziej stabilny teren. Stały
pośród twardej trawy. Kikari rozejrzała się i gwałtownie uderzyła ją fala
smutku. W tym samym miejscu spotkała Itachiego po raz pierwszy. Spojrzała na
potężny, kamienny mur, który stał, gdzie tylko kończyły się wydmy. Choć Kikari
nie miała okazji odwiedzić zbyt wielu miejsc w Bau*, z wież widziała, że
otaczał całą miejscowość. Mimo że był wysoki, ponad nim wzbijały się białe
budowy zamku w typowym barokowym stylu. Pomyślała, że pałac musiał wzbudzać
podziw w ludziach. Wysokie wieże dało się zobaczyć jeszcze z morza. Często
miały kształt bryły sześciokątnej. W kilku miejscach znajdowały się kopuły z
jasnoniebieskim dachem. W całej budowli rzucały się w oczy duże okna,
zakończone półkoliście oraz wyrzeźbione wzory. Jednak Kikari uważała, że największy
urok zamku dawały złocenia, które gdzieniegdzie
odbijały promienie słońca, sprawiając wrażenie, jakby pałac
się świecił. Mimo że zdawała sobie sprawę z piękna tego miejsca, nie specjalnie poruszał ją ten widok. W końcu to był jej
dom. Nie ważne, jak pięknie się prezentował, nie mogłaby zachwycać się w
nieskończoność tym, co stanowiło dla niej
codzienność. Poczuła przypływ tęsknoty za dniami, które spędziła tam z
rodzicami. Za jej ucieczkami do miasta. Za przyjaciółmi.
- Księżniczko, może ruszyłabyś tu swój szanowny tyłek? – usłyszała dziwnie znajomy głos.
- Księżniczko, może ruszyłabyś tu swój szanowny tyłek? – usłyszała dziwnie znajomy głos.
Kikari spojrzała w bok i
dostrzegła barczystego młodzieńca, który stał przy pnączach przylegających do
muru. Uśmiechnął się szeroko, a w jego brązowych oczach tańczyły łobuzerskie
iskierki.
- Layak! – zawołała Kikari.
- Layak! – zawołała Kikari.
Podbiegła do śmiejącego się
Hindusa. Chwyciła go za ciemne, krótkie włosy i pociągnęła je.
- Czemu tak się cieszysz? Bij przede mną pokłony! O tak.
- Czemu tak się cieszysz? Bij przede mną pokłony! O tak.
Kikari pociągnęła jego głowę w
dół. Layak jęknął z bólu, a Nicole zaśmiała się.
- Nie będę kłaniał się przed kimś, kogo nie widzę!
- Chcesz się przekonać? – zapytała Kikari, mówiąc tuż przy jego uchu.
- Nie będę kłaniał się przed kimś, kogo nie widzę!
- Chcesz się przekonać? – zapytała Kikari, mówiąc tuż przy jego uchu.
Po plecach przeszedł mu dreszcz.
Przełknął ślinę i pokręcił przecząco głową. Kikari puściła go i przyjrzała się
mu badawczo. Urósł od ostatniego razu i nabrał postury, ale jego spojrzenie
wciąż pozostawało takie samo - bystre, cwaniackie i pewne siebie. Mimo że
zawsze droczył się z nią, w końcu robił to, o co prosiła. Zresztą jak wszyscy.
Kikari uśmiechnęła się z satysfakcją, gdy skłonił się nisko.
- Nie mogę ryzykować, że ktoś mnie zobaczy. Zabierz mnie do Ratu.
- Wiem – jego ton spoważniał. - Po to tu przyszedłem. Bądźcie cicho.
- Nie mogę ryzykować, że ktoś mnie zobaczy. Zabierz mnie do Ratu.
- Wiem – jego ton spoważniał. - Po to tu przyszedłem. Bądźcie cicho.
Przyłożył palec wskazujący do
ust, po czym spojrzał na Nicole.
- Idź za mną w wystarczającym odstępie, żeby Kikari zmieściła się pomiędzy nami.
- Idź za mną w wystarczającym odstępie, żeby Kikari zmieściła się pomiędzy nami.
Nicole kiwnęła potakująco głową.
Layak posłał jej uśmiech, po czym odwrócił się i odgarnął zarośla, które
przypominały zieloną kurtynę. Machnął na dziewczyny ręką, aby podeszły. Nicole odczekała chwilę. Dopiero, gdy zobaczyła ślady Kikari na
piasku, ruszyła za nią. Kiedy minęły zielsko, znalazły się w jakiejś skalnej
wnęce. W chwili gdy Layak wszedł za nimi i puścił pnącza, zrobiło się
znacznie ciemniej. Podszedł do kamiennej ściany i wcisnął rękę w małą
szczelinę. Rozległy się odgłosy, przypominające
stukanie w drewno. Raz głośno, dwa cicho i jeszcze raz głośno. Layak
wyciągnął dłoń z dziury i podszedł do przeciwległej ściany. Po chwili skała osunęła się i przed nimi ukazał się wysoki, dobrze
zbudowany murzyn. Miał na sobie szarą koszulkę bez ramion i krótkie
brązowe spodnie. Jego wzrok był bystry i czujny. Spojrzał przelotnie na Nicole,
a następnie na Layaka, który skinął potakująco głową.
- Ronald, czy Ratu jest tam, gdzie był przed moim wyjściem?
- Tak. Jednak ma teraz ważne spotkanie. Będziecie musieli poczekać.
- Ronald, czy Ratu jest tam, gdzie był przed moim wyjściem?
- Tak. Jednak ma teraz ważne spotkanie. Będziecie musieli poczekać.
Layak uniósł brwi do góry.
Odwrócił się w stronę Nicole, a zarazem Kikari. Uśmiechnął się do nich
porozumiewawczo, a w jego oczach znów pojawiły się łobuzerskie iskierki.
- Obawiam się, że gość będzie musiał poczekać.
- Obawiam się, że gość będzie musiał poczekać.
Ronald zmarszczył brwi i zaczął
rozglądać się w około w poszukiwaniu źródła głosu. Kikari podeszła do Layaka,
oparła łokieć na jego ramieniu i uwidoczniła się.
- W końcu chyba nie odmawia się wizyty księżniczki, czyż nie? – powiedziała, uśmiechając się złośliwie.
- W końcu chyba nie odmawia się wizyty księżniczki, czyż nie? – powiedziała, uśmiechając się złośliwie.
Ronald o mało co, nie przewrócił
się z zaskoczenia. Otworzył szeroko ciemne oczy i wpatrywał się z
niedowierzaniem w Kikari. W końcu jednak opamiętał się i wykonał szybki
ukłon.
- Oczywiście. Ratu z pewnością przyjmie księżniczkę niezwłocznie.
- Trzeba było tak od razu – odpowiedziała z uprzejmym uśmiechem.
- Oczywiście. Ratu z pewnością przyjmie księżniczkę niezwłocznie.
- Trzeba było tak od razu – odpowiedziała z uprzejmym uśmiechem.
Kikari stała się niewidzialna. Layak, z nonszalanckim grymasem, ruszył w stronę zabudowań
przez skupisko palem. Kikari z uśmiechem przywitała cień, który trochę ich
ochłodził. Na Fidżi wiecznie było gorąco. W pałacu zawsze chodziła w
długich sukniach, ponieważ od kamienia biło zimno. Jednak kiedy wymykała się do
przyjaciół, zawsze ubierała tylko krótkie spodenki i jak najlżejszą koszulkę.
Taki strój najbardziej jej odpowiadał do pogody na Fidżi, dlatego też w ten sam
sposób ubrała się parę dni temu. Z rozmyślań o klimacie wybiło ją kolejne
wyjście z cienia. Zmarszczyła brwi, gdy poraziło ją słońce. Rozejrzała się po
budynkach, w większości wykonanych z tego samego białego kamienia, z którego
zbudowano zamek. Pamiętała, że sporo domów miało z tyłu swoje podwórko, ale nie
widziała ich z głównej drogi. Po krótkim czasie Layak skręcił w węższą uliczkę
i znaleźli się w miejscu, które w końcu kojarzyła. Przechodząc przez drogę, wciąż
oglądała otoczenie i dostrzegła w nim coś niepokojącego. Kiedy Layak zmienił
kierunek, ponownie weszli na główną drogę. Wtedy jej podejrzenia wzrosły.
Kikari pamiętała, że przy tej uliczce zawsze stali ludzie, którzy chcieli coś
sprzedać i kupić. W tym miejscu zawsze panował tłum i gwar. Dzieci biegały i
bawiły się, a dorośli zajmowali się handlem, czy też negocjacjami. Jednak w
tamtym momencie nie widziała zbyt wielu ludzi. Kilku żebraków siedziało pod
domami. W co którymś zaułku stał jakiś mężczyzna, który zawsze patrzył
podejrzliwie na Nicole i Layaka. Paru ludzi szło szybko przez ulicę,
rozglądając się, jakby ktoś ich śledził. Gdy przechodzili
obok Layaka, kiwali mu głową i gnali dalej. Coraz bardziej jej się to nie
podobało. Postanowiła przyjrzeć się oknom. Większość była zasłonięta.
Jednak raz udało jej się zobaczyć pewną kobietę, która wyglądała zza zasłony.
Na jej twarzy malował się niepokój. A może nawet lęk? Gdy Nicole spojrzała w
tamtą stronę, kobieta otworzyła szeroko oczy i schowała się. Kikari jeszcze
bardziej zmarszczyła brwi. Boją się
ludzi Ryana. Nagle Layak zatrzymał się, więc Nicole i Kikari
zrobiły to samo. Nasłuchiwał chwilę, po czym wymamrotał jakieś przekleństwo pod
nosem. Ruszył znacznie szybciej i skręcił w najbliższą uliczkę. Szli przez
dłuższy czas, skręcając co chwilę. Kikari dostała zadyszki i w duchu błagała,
nie wiadomo kogo, żeby jej oddech nie był zbyt głośny. W końcu zatrzymali się
przy jednym z białych domów. Layak rozejrzał się dookoła, po czym podszedł do
ciężkich, drewnianych wierzei drzwi. Zapukał, używając tego samego
kodu, który wykorzystał przy przejściu w murze. W przezierniku pojawiło się
czyjeś oko. Layak złączył kciuk i palec wskazujący, tworząc nimi okrąg.
Metalowa część zasunęła się, zamki zazgrzytały i w podwojach wejściu pojawił się
chudy staruszek. Pomimo wieku spojrzenie miał bystre i czujne, zupełnie jak
Ronald. Jednak ten człowiek nie mógł być rdzennym mieszkańcem Fidżi, ponieważ
jego skóra była dość jasna.
Staruszek wpuścił ich do środka.
Wnętrze zostało skromnie urządzone. Przeszli przez
nie tak szybko, że Kikari nawet nie zdążyła zanotować w głowie, co się tam
znajdowało. Minęli starodawną kuchnię, a potem ładny gabinet. W końcu
wyszli na tylne podwórko i skierowali się do
dużej szopy. Tam podeszli do wielkiej, drewnianej skrzyni. Starzec otworzył ją
kluczem i w środku ukazały się schody. Layak poszedł przodem. Nicole zaczekała
chwilę, udając fascynację ukrytym przejściem, aby Kikari mogła przejść
niezauważenie. Dopiero wtedy ruszyła za nimi. Starzec zamknął klapę, zapalił
świecę i mruknął, żeby zeszli na dół. Korytarz był wysoki i miał białe,
kamienne ściany, co stanowiło standard w Bau. Ku uldze wszystkich, schody nie
ciągnęły się w nieskończoność. Po krótkim czasie weszli do nieumeblowanego
pomieszczenia. Starzec wyciągnął z kieszeni następny klucz i otworzył drzwi. W
kolejnym pokoju znajdowało się parę ławek przy ścianach, fotele ze stołem po
środku oraz spora komoda z trunkiem. Przebywało tam pięcioro ludzi. Wszyscy
wbili wzrok w nowo przybyłych. Potem jednak wrócili do swoich zajęć. Wysoki,
dość chudy młodzian, który stał przy drzwiach, rozmawiał z siedzącą kobietą.
Barczysty, potężnej postury mężczyzna, pochodzenia hinduskiego, przeglądał
jakieś papiery na ławie. Dwóch chłopaków siedziało przy stole, popijając
alkohol. Młodszy z nich patrzył ukradkiem na Nicole, która zarumieniła się.
Staruszek podszedł do drzwi, ale mężczyzna stojący obok, zagrodził mu
przejście.
- Ratu ma teraz ważne spotkanie. Nie wolno mu przeszkadzać – powiedział, marszcząc brwi.
- Owszem – przytaknął Layak. - Jednak ta sytuacja jest dość wyjątkowa. Jeśli Ratu uzna inaczej, każe nam poczekać, czyż nie?
- Ratu ma teraz ważne spotkanie. Nie wolno mu przeszkadzać – powiedział, marszcząc brwi.
- Owszem – przytaknął Layak. - Jednak ta sytuacja jest dość wyjątkowa. Jeśli Ratu uzna inaczej, każe nam poczekać, czyż nie?
Młodzian spojrzał na niego spode
łba, po czym odwrócił się i zapukał. Wszyscy obecni spojrzeli w ich stronę.
Nastąpiła dłuższa chwila ciszy, po czym rozległ się zgrzyt zamków i w drzwiach
stanął ciemnoskóry, młody mężczyzna. Miał skrzyżowane ręce na piersi i patrzył
z góry na ochroniarza.
- Prosiłem, żeby mi nie przeszkadzać – powiedział Ratu z niezadowoleniem.
- Prosiłem, żeby mi nie przeszkadzać – powiedział Ratu z niezadowoleniem.
Oskarżony otworzył buzię, żeby
coś powiedzieć, ale przed niego wcisnął się Layak. Ratu uniósł brew, patrząc na
niego.
- Najmocniej przepraszam, ale ta panienka nalegała na spotkanie z tobą.
- Najmocniej przepraszam, ale ta panienka nalegała na spotkanie z tobą.
Layak odsunął się, żeby odsłonić
drobną Nicole, która stała z tyłu. Oczy Ratu rozszerzyły się do wielkości
spodków. Kikari poczuła przypływ sympatii do niego, ale szybko odgoniła to
uczucie, żeby nie rzucić się na niego. Bezszelestnie przeszła obok i ruszyła w
stronę okna. Ratu wskazał gestem ręki, żeby Nicole weszła. Dziewczyna kiwnęła głową
i przekroczyła próg.
- Teraz już nikt nie ma prawa mi przeszkodzić – powiedział Ratu do ochroniarza.
- Teraz już nikt nie ma prawa mi przeszkodzić – powiedział Ratu do ochroniarza.
Mężczyzna, wyraźnie
poirytowany, kiwnął głową i rzucił spojrzenie spode łba na starca i Layaka. Ci
wzruszywszy ramionami, odwrócili się i wyszli. Ratu zamknął zamki i stanął
naprzeciwko Nicole, która splotła ręce i wpatrywała się w ziemię. Natomiast
Kikari rozejrzała się po pomieszczeniu. Stała przy niskim stoliku w stylu
japońskim, na którym położono wino i dwa kieliszki w połowie napełnione. Przy głównym
wejściu stał Ratu i Nicole. Obok nich znajdowało się pełno pudeł i małych szafek.
Po prawej stronie stała garderoba i jedne drzwi. Natomiast po lewej była kanapa,
biblioteczka i dwie wysokie Za nią znajdowały się zasłony, co ją zdziwiło. W
końcu pod ziemią raczej nie powinno być okien. Jednak nie mogła tego sprawdzić,
ponieważ chciała ujawnić się dopiero w odpowiednim momencie.
- Cumujecie niedaleko? – zapytał Ratu.
- Cumujecie niedaleko? – zapytał Ratu.
Nicole pokiwała przecząco
głową.
- Zostawiłaś ją?
- Nie – odpowiedziała z mocą w głosie, która zaskoczyła ją samą.
- Zostawiłaś ją?
- Nie – odpowiedziała z mocą w głosie, która zaskoczyła ją samą.
Ratu otworzył jeszcze szerzej
oczy. Nicole ukradkiem spojrzała w stronę stolika. Murzyn powędrował za jej
wzrokiem i zobaczył unoszący się kieliszek. Potem rozległo się jakieś
kaszlnięcie i wtedy pojawiła się Kikari.
- Albo masz beznadziejne wino, albo odzwyczaiłam się od niego – mruknęła z grymasem niezadowolenia wymalowanym na twarzy.
- Kikari – powiedział cicho Ratu, wpatrując się w nią z podziwem.
- Mówiłam pani, że picie rumu odbije się na pani – zaśmiała się Nicole.
- Albo masz beznadziejne wino, albo odzwyczaiłam się od niego – mruknęła z grymasem niezadowolenia wymalowanym na twarzy.
- Kikari – powiedział cicho Ratu, wpatrując się w nią z podziwem.
- Mówiłam pani, że picie rumu odbije się na pani – zaśmiała się Nicole.
Ratu
podszedł do Kikari i uściskał ją mocno. Uśmiechnęła się do siebie i po
krótkiej chwili odsunęła od niego.
- Powiedz mi lepiej, gdzie jest twój gość, z którym chwilę temu piłeś to okropne wino? – zażądała Kikari, krzyżując ręce na piersi.
- Skąd wiesz, że nie piłem go sam?
- Są dwa kieliszki.
- Jeden czekał na ciebie.
- Powiedz mi lepiej, gdzie jest twój gość, z którym chwilę temu piłeś to okropne wino? – zażądała Kikari, krzyżując ręce na piersi.
- Skąd wiesz, że nie piłem go sam?
- Są dwa kieliszki.
- Jeden czekał na ciebie.
Ratu uśmiechnął się łobuzersko, a
Kikari prychnęła pod nosem i odwróciła głowę w stronę biblioteczki.
- Nie miałeś pojęcia, że tu przyjdę.
- Ale zawsze na ciebie czekam – wzruszył ramionami. – To akurat jest prawda i ty dobrze o tym wiesz.
- Nie miałeś pojęcia, że tu przyjdę.
- Ale zawsze na ciebie czekam – wzruszył ramionami. – To akurat jest prawda i ty dobrze o tym wiesz.
Kikari spojrzała na niego kątem
oka z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Ratu uśmiechnął się niewinnie w odpowiedzi
i podszedł do zasłony.
- Wyjdź, Grace. Myślę, że warto cię zapoznać z moim gościem.
- Wyjdź, Grace. Myślę, że warto cię zapoznać z moim gościem.
Zza ciemnoczerwonej kurtyny
wyszła kobieca postać. Kikari wstrzymała oddech, przez chwilę myśląc, że
zobaczyła Itami. Ale jednak nie. Choć Grace również miała czarne, proste włosy
za ramiona, jej oczy były zielone. Ta kobieta wygląda też na dużo wyższą niż
Itami. Jednak największą różnicę stanowiła postawa. Grace wyrażała pewność
siebie i śmiałość. Kiedy podeszła do Ratu, Kikari zauważyła również, że poruszała
się w sposób, który pociągał mężczyzn. Z pewnością wiedziała, jak wykorzystać
swoją urodę.
- Kikari Davila Mere Souten - prawowita następczyni tronu na Fidżi. To zaszczyt móc cię spotkać – przywitała się Grace.
- Kikari Davila Mere Souten - prawowita następczyni tronu na Fidżi. To zaszczyt móc cię spotkać – przywitała się Grace.
Jej głos miał bardzo oficjalny ton, a jej wypowiedzi towarzyszył
nienaganny uśmiech. Potem jednak położyła dłonie na ramieniu Ratu i oparła na
nich podbródek. Wtedy w jej oczach pojawiły się przebiegłe iskierki.
- A z tyłu zapewne Nicole Cacteng – wierna służąca księżniczki. Nie mylę się?
- Nicole została zwolniona z tego obowiązku, ale uparła się, że i tak zostanie ze mną – odpowiedziała Kikari.
- Aż do śmierci – dodała cicho Nicole z promiennym uśmiechem.
- A z tyłu zapewne Nicole Cacteng – wierna służąca księżniczki. Nie mylę się?
- Nicole została zwolniona z tego obowiązku, ale uparła się, że i tak zostanie ze mną – odpowiedziała Kikari.
- Aż do śmierci – dodała cicho Nicole z promiennym uśmiechem.
Wszyscy spojrzeli na nią ze
zdziwieniem, po czym zapadła cisza. Przerwał ją nagły wybuch śmiechu Ratu.
- Nic się nie zmieniłaś, Nicole. Cieszę się, że to właśnie ty poszłaś za naszą niesforną księżniczką. Sam bym to zrobił, gdyby nie to, że czułem się potrzebny tutaj.
- Twój wybór okazał się słuszny – zauważyła Grace.
- Całe szczęście. W innym wypadku miałbym wyrzuty sumienia – westchnął teatralnie.
- Aż tak mnie kochasz, że chciałbyś dla mnie rzucić wszystko? – odezwała się Kikari, unosząc brwi do góry.
- Nic się nie zmieniłaś, Nicole. Cieszę się, że to właśnie ty poszłaś za naszą niesforną księżniczką. Sam bym to zrobił, gdyby nie to, że czułem się potrzebny tutaj.
- Twój wybór okazał się słuszny – zauważyła Grace.
- Całe szczęście. W innym wypadku miałbym wyrzuty sumienia – westchnął teatralnie.
- Aż tak mnie kochasz, że chciałbyś dla mnie rzucić wszystko? – odezwała się Kikari, unosząc brwi do góry.
Podeszła do fotela i opadła na
niego. Zapadła niespodziewana cisza. Wzięła więc do ręki butelkę wina i
powąchała je. Skrzywiła się czując niezbyt przyjemny zapach i odłożyła trunek.
- Wtedy owszem – odpowiedział nagle Ratu. – Kochałem cię przez długi czas, ale gdybym ci to powiedział, mogłabyś poczuć się zdradzona.
- Wtedy owszem – odpowiedział nagle Ratu. – Kochałem cię przez długi czas, ale gdybym ci to powiedział, mogłabyś poczuć się zdradzona.
Kikari spuściła wzrok i wbiła go
w podłogę. Zanim opuściła Fidżi zauważyła niektóre
zachowania, które mogły świadczyć o jego zakochaniu. Jednak próbowała to
ignorować i musiała przyznać mu rację. Ratu jako jedyny rozumiał, że nie
potrzebowała żadnego mężczyzny. Gdyby dowiedziała się, że był jednym z tych,
którzy ją nękali, poczułaby się przez niego zdradzona.
- Domyślałam się – burknęła Kikari, zapadając się w fotelu.
- Też tak sądziłem. Nie potrafiłem do końca opanować swoich emocji. Ale nie przejmuj się – machnął lekceważąco ręką. – Przeszło mi. Nie mam zamiaru starać się o twoje względy. Grace jest na to dowodem.
- Domyślałam się – burknęła Kikari, zapadając się w fotelu.
- Też tak sądziłem. Nie potrafiłem do końca opanować swoich emocji. Ale nie przejmuj się – machnął lekceważąco ręką. – Przeszło mi. Nie mam zamiaru starać się o twoje względy. Grace jest na to dowodem.
Ratu objął kobietę obok w pasie i
przyciągnął do siebie. Grace westchnęła teatralnie.
- Zostałam wypełnieniem pustki. To takie okrutne.
- Zostałam wypełnieniem pustki. To takie okrutne.
Ratu zaśmiał się i pocałował ją w
usta. Następnie podszedł do Kikari i spojrzał na nią poważnym wzrokiem.
- Słyszałaś już, co dzieje się tutaj. Dlatego proszę cię – uklęknął na jedno kolano, a dłoń położył na piersi – pomóż swojemu ludowi i wyzwól go od władzy tyrana, nasza królowo.
- Słyszałaś już, co dzieje się tutaj. Dlatego proszę cię – uklęknął na jedno kolano, a dłoń położył na piersi – pomóż swojemu ludowi i wyzwól go od władzy tyrana, nasza królowo.
Kikari spojrzała na niego ze
zdziwieniem. Po chwili Nicole klęknęła tuż obok, a zaraz po niej pokłoniła się
również Grace. Kikari zamknęła oczy i odetchnęła głęboko.
- Wstańcie, przyjaciele, będziecie kłaniać się, gdy pokonam zarazę mojego narodu.
- Wstańcie, przyjaciele, będziecie kłaniać się, gdy pokonam zarazę mojego narodu.
* Bau – dawna stolica Fidżi; „królestwo
Bau zaczęło się rozwijać intensywnie w latach 50. XIX wieku i zapanowało nad
zachodnią częścią archipelagu. Królem był wówczas Naulivou”. Na potrzeby utworu
został zmieniony: władca, położenie miasta i budowle (wzniesione przed
panowaniem Soutenów).
Davila Mere. : DD
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że tak się nazywam.
Chyba przyzwyczaję się do tytułu 'księżniczka'.
Teraz możecie bić pokłony. >DD
Teraz pora zniszczyć tego głupka Ryana.
Ty się ciesz. W zeszycie napisałam "Kikari Brian Wuflryk Souten", żeby w domu poszukać typowych imion z Fidżi. :D
UsuńTo bardzo ładnie z Twojej strony. XDD