sobota, 13 lipca 2013

45 cz.2

Minho podszedł do szafki. Wyciągnął z niej walizkę i położył na łóżku, na którym siedziała Asuma. Powinna rozejrzeć się i zlustrować co ją otaczało, ale jakoś nie mogła oderwać wzroku od Minho. Miał typowy koreański wygląd: ciemne włosy i oczy, śniadą cerę. Ale jednak samo spojrzenie wyróżniało się czymś. Było jakieś inne, wyjątkowe.  Minho wyciągnął z walizki opatrunki i środki oczyszczające. Asuma dopiero rozumiejąc, co chciał zrobić, ściągnęła spodnie, żeby odsłonić ranę. Syknęła z bólu, gdy wylał na jej nogę jakąś dziwną, odkażającą substancję. Jednak nie zwracał na to uwagi i skupiał się tylko na leczeniu. Gdy w końcu skończył, uśmiechnął się do siebie z samozadowoleniem. Sięgnął po poduszkę, położył ją obok, a następnie ułożył na niej jej nogę. Dopiero wtedy spojrzał na nią.
- Miałaś szczęście. Tylko cię drasnęła – oznajmił, uśmiechając się z wyraźną ulgą.
- Nie powinna mnie w ogóle dotknąć. Chyba się starzeję.
- Zawsze byłaś perfekcjonistką.
Wstał, spakował rzeczy do walizki i zaniósł ją z powrotem do szafy, przy której został. Asuma wciąż nie odwracała od niego wzroku, ale czuła, że coś było nie tak.
- Spójrz na mnie – powiedziała cicho. 
Przez dłuższą chwilę zapanowała cisza. Minho wciąż stał tyłem do niej, wykonał jakiś ruch ręką w stronę twarzy, ale nie widziała, co zrobił.
- Za chwilę – odpowiedział w końcu. – Nie ukrywam, że wielce mnie zdziwiłaś i ucieszyłaś swoją obecnością, ale powiedz, dlaczego tu jesteś? Powinnaś być u White’a. 
Asuma po raz pierwszy odwróciła wzrok i wbiła go w swoją nogę. Chwyciła za róg, który trzymała pod bluzką i ścisnęła go. Nie wiedziała za bardzo, jak wytłumaczyć mu, że odeszła od Itachiego. Kiedy wcześniej tyle razy mówiła mu, że po prostu czuła, że musi przy nim być, bo tam było jej miejsce. Ale przecież wtedy myślała o kompletnie innym człowieku. Przedłużająca się cisza widocznie zaniepokoiła Minho, ponieważ odwrócił się. Gdy tylko dostrzegł smutek na jej twarzy, od razu do niej podszedł i objął ją swoimi ramionami. Asuma wtuliła się w jego tors, starając się nie rozpłakać.
- On się zmienił – wyszeptała w końcu.
- Zrobił ci coś?
- Nie. Po prostu już nie jest tym człowiekiem, za którym wszyscy podążaliśmy. Chciałam wrócić tu razem z pieniędzmi, żeby ci pomóc. Ale nie potrafiłam wytrwać do końca tej drogi. Pozostały mi tylko moje umiejętności. Przepraszam, że nie mogę ci inaczej pomóc. 
Minho odsunął się trochę, by spojrzeć na nią. Z zaskoczenie zobaczyła, że jego ciemnobrązowe oczy szkliły się. Zrozumiała, że nie chciał odwrócić się, żeby tego nie zobaczyła. Minho jednak nachylił się i musnął wargami jej usta.
- To że oddychasz wystarczy mi, by żyć. A to że jesteś przy mnie, pomaga mi przeć do przodu. Natomiast twoje umiejętności znacznie przewyższają wszystkich moich ludzi razem wziętych. Więc dziękuję ci, że wróciłaś. 
Asuma otarła łzy, które napływały jej do oczu. Minho zabrał jej ręce z twarzy i ponownie ją pocałował, tym razem mocniej i namiętniej.
  
Itachi chował swoje zapiski do szuflady pod biurkiem, kiedy rozległo się głośne pukanie.
- Wejść – mruknął. 
Do kajuty wpadł Jun, który od razu znalazł się przy jego biurku i zasalutował.
- Jun melduje, że na pokładzie zjawił się Patrick Stiller. Teraz jest w klinice, ale ma dla kapitana ważne informacje. Chce kapitan pójść do niego teraz, czy poczekać aż wyjdzie?
- O czym?
- O Lalce Rogera - wysapał. 
Itachi gwałtownie podniósł się z siedzenia i ruszył szybko w stronę drzwi.
- Nie wygląda na to, żeby użył na nim iluzji – dodał prędko Jun.
Itachi zatrzymał się w progu i spojrzał przez ramię na majtka.
- A czegoś innego?
- Jun nie wie. Ale podejrzewa, że za jego obrażenia odpowiedzialni są ludzie Lalki Rogera. 
Itachi kiwnął głową i ruszył wzdłuż korytarza. Po drodze minął paru piratów, którzy skinęli mu na powitanie. Gdy doszedł w końcu do drzwi kliniki, dopadł go ból w sercu. Czuł go za każdym razem, gdy koło nich przechodził. Miał wrażenie, że, gdy przez nie wejdzie, ujrzy Elliott, patrzącą na niego z góry. Zamiast tego witała go roześmiana twarz Lorraine, która z kolei przywoływała na myśl Itami. Ten statek zamienia się w dom wariatów. Westchnął ciężko i otworzył drzwi. Gdy tylko wszedł do środka, Lorraine odwróciła się i uśmiechnęła promienie. Skinęła kapitanowi głową, po czym odwróciła się, by kontynuować bandażowanie ramienia. Nie wiedziała, że jej życie będzie takie ładne. Kochać nikt jej nie umiał, ale za prawdę powiadam miała ona fantastyczne umiejętności kulinarne, dlatego wyszła za mąż za wieśniaka, który mieszkał w pobliskim mieście. Walcząc z chorobą, czuła, że wreszcie wyzdrowiała, a jej matka też. Ojciec za to bał się pszczół, dlatego wkładał głowę do ula. Nie lubiła mieścić się w misce. Itachi podszedł do niej i spojrzał na Patricka. Mężczyzna był poobijany i w paru miejscach miał małe, bliżej niezidentyfikowane rany. Wyglądał jakby przez tydzień włóczył się po dżungli. Itachi zaczął zastanawiać się, czy w ten sposób wygląda człowiek, któremu udało się uciec przed Lalką Rogera.
- Kto cię postrzelił? – zapytał kapitan.
- Jeden z jego piratów – odpowiedział, krzywiąc się. - Udało mi się szpiegować jego karawelę przez parę dni – zaczął opowiadać bez pytania. - Cumowali w porcie w Anglii. Ale Lalki Rogera wcale nie było na pokładzie. Wychodził wcześnie rano z jakąś kobietą, a potem wracał z nią w nocy. Pewnego razu Adele, ta dziewczyna, miała podejrzanie dobry humor. Zaryzykowałem i wkradłem się na statek. Odkrył mnie jeden z piratów, ale udało mi się go przekupić. Później okazało się, że tak naprawdę nienawidzi swojego kapitana i gdyby mógł, uciekłby stamtąd. Dzięki niemu mogłem być aż pod samymi drzwiami jego kajuty. Słyszałem wtedy rozmowę tych dwojga. Mówili coś o jakiejś książce. Niezwykle cennej. 
Lorraine, która przysłuchiwała się opowieści Patricka, wzdrygnęła się na wspomnienie o jakiejś publikacji. Odłożyła bandaż na półkę i usiadła na krześle, czując, że zrobiło jej się słabo. Ku jej uldze, wyglądało na to, że żaden z nich tego nie zauważył. Tymczasem Patrick kontynuował swoją wypowiedź.
- O tym, że przepowiednia Kruka miała rację. Z początku nie rozumiałem, o czym mówili, ale tamten pirat uświadomił mi, że tak na jego statku nazywa się ciebie, kapitanie. Powiedzieli, że muszą znaleźć pandę, a Lalka Rogera stwierdził, że wie, gdzie to może być. Następnego dnia wypłynęli w stronę Morza Karaibskiego. Tamtą noc udało mi się przeżyć bez szwanku. Jednak kiedy rano chciałem odejść, przyłapał mnie jeden z jego ludzi i dał znak pozostałym. Zaczęli ostrzał i wtedy ktoś mnie trafił. Mimo to, jakimś cudem, udało mi się uciec. Widocznie nie uznali mnie za kogoś groźnego.
- Niemożliwe. Najprawdopodobniej Lalka Rogera i tak kazałby cię zabić. Nawet jeśli spieszyło mu się, zostawiłby jednego człowieka, żeby na ciebie polował. Coś musiało być nie tak.
- Nie wiem. Nikogo nie widziałem, a jak widać, przeżyłem. Miałem sporo problemów ze znalezieniem jakiegokolwiek transportu, ale w końcu wtopiłem się w tłum marynarzy na jednym statku i potem jakoś tu dotarłem. Wiedziałem, że te informacje będą dla ciebie ważne. 
Itachi pokiwał powoli głową i zamyślił się. Rozumiał znacznie więcej niż Patrick, ale to sprawiło, że jeszcze mniej wiedział, co robić. Gdyby nagle zmienił kierunek na Morze Karaibskie, a Lalka Rogera dowiedziałby się o tym, od razu połączyłby Patricka z tą informacją. Wtedy rozkazałby go zabić, a to zapewne sprowadziłoby atak kolejnego statku na Fiery Raven. Mimo że po śmierci Yoshiego kazał Midoriko przesłuchać wszystkich, wciąż nie mógł mieć pewności, że na jego statku nie było ani jednego szpiega. Nie chciał ryzykować życiem Patricka, ale nie mógł pozostać w Europie i dać wolną rękę Rogerowi.
- Powiedz mi dokładnie, co Lalka Rogera mówił o tej pandzie? Wie, gdzie ona jest? Czy wie, gdzie może ją znaleźć? 
Patrick zmarszczył brwi i zastanowił się. Po chwili jednak pokiwał z rezygnacją głową.
- Nie pamiętam.
- To bardzo ważna informacja. Od niej może zależeć naprawdę wiele.
- Przykro mi. Naprawdę nie pamiętam. 
Itachi zaklął pod nosem, przez co Lorraine wzdrygnęła się. Wyglądała, jakby bardziej wystraszyła się tym, że w ogóle ktoś koło niej się odezwał, niż tym, iż bez powodu użył niezbyt przyjemnego określenia.
- Jak myślisz, Lorraine? Gdyby Lalka Rogera wiedział, gdzie jest panda, już dawno by tam poszedł, prawda? W końcu musiał zaryzykować, że moja przepowiednia jest prawdziwa.
- Tak. Wątpliwe jest, by naprawdę znał położenie pandy. Ale istnieje prawdopodobieństwo, że znalazł to w tamtej książce.
Itachi uniósł brwi do góry. Nie wiedział, czy bardziej zdziwił się błyskotliwością dziewczyny, czy swoją głupotą. Jeśli tak rzeczywiście było, to musiał ruszyć za nim natychmiast. Ale co jeżeli Trafalgar miał inne motywy, żeby tak powiedzieć? Usiadł na skraju łóżka i mamrocząc coś o cholernym czytaniu w myślach, zaczął masować sobie skronie. Przez pozbawienie siebie nawzajem szpiegów, oboje dużo stracili. Tyle że Lalka Rogera mógł manipulować innymi statkami, żeby zbierać informacje. Itachi nie miał takiej możliwości. Westchnął ciężko i spojrzał na Patricka.
- Muszę płynąć za nim – oznajmił, patrząc mu prosto w oczy. – Ale to oznacza śmierć dla ciebie. Gdybyś pochodził z Azji, odesłałbym cię do rodzinnych stron. Jednak zabicie cię w Anglii, nie będzie dla niego problem. Po za tym musiałbyś uciekać przed naszymi władzami. Masz jakiś pomysł, gdzie mógłbyś się ukryć? 
Patrick nie wyglądał na zaskoczonego, raczej na rozczarowanego. Wbił wzrok w bliżej nieokreślony punkt i zastanowił się, czy nie istniało magiczne miejsce, gdzie piraci mogliby w spokoju zamieszkać.
- Może na Majottcie?
- Ma tam mnóstwo szpiegów.
- Skoro gdziekolwiek nie pójdę i tak zginę, to wolę zostać przy tobie.
- Doceniam to, ale wtedy sprowadziłbyś niepotrzebne starty na całą załogę. Jako kapitan nie mogę na to pozwolić – odwrócił wzrok. – Odkąd zostałem piratem, marzyłem o takim miejscu, w którym można by odpocząć. Ukryć się przed wszystkimi, którzy za mną gonią. Żebyśmy wszyscy mieli swoje miejsce, do którego szczury lądowe, chcące nas powiesić, nie miałyby wstępu. Takie, w którym, jeśli tylko byśmy zechcieli, moglibyśmy porzucić naszą nieszczęsną dolę i zacząć nowe życie. Wtedy mógłbyś udać się właśnie tam. Ale jeszcze nie stworzyłem tego miejsca. Żywię nadzieję, że kiedyś mi się uda, choć tak naprawę w to nie wierzę.
- Dlaczego? 
Itachi uśmiechnął się pod nosem, po czym wstał i odwrócił się.
- Odkąd spełniło się moje pierwsze marzenie zostania piratem, inne legną w gruzach i zbyt wiele pięknych rzeczy mnie nie spotyka. A jeśli dzieje się inaczej, tracę to prędzej, czy później.
- Nie wspominałeś o tym, kiedy podpisywałem z tobą kontrakt – zauważył Patrick z rozbawieniem.
- Chyba nie za bardzo o tym wiedziałem. Pójdę już. Wymyślę coś dla ciebie. Tymczasem życzę dobrej nocy.
- Nawzajem. 
Itachi wyszedł z kliniki z uśmiechem. Jednak zamiast skierować się do własnej kajuty, ruszył w stronę dawnego pokoju Sumisu. Gdy doszedł pod drzwi, zapukał i odczekał chwilę. W końcu w progu stanęła zaspana Midoriko, która trzymała w ręku swoją lalkę.
- Ona mnie przeraża – powiedział, wskazując na zabawkę.
- Też miło cię widzieć – mruknęła w odpowiedzi i usiadła na łóżku. 
Itachi rozejrzał się w korytarzu, po czym wszedł do środka i zamknął drzwi. Usiadł na krześle i spojrzał na bawiącą się Midoriko.
- Mam dla ciebie dobrą wiadomość.
- Jaką?
- Wyznaczyłem ci pewne zadanie.
- Na czym ono polega?
- Musisz zajrzeć do umysłu Lorraine.
- To zła wiadomość – burknęła. 
Itachi spojrzał na nią z lekkim zaskoczeniem. Midoriko podniosła się, podeszła do jednej szufladki i wyciągnęła stamtąd butelkę wina. Odkorkowała ją i pociągnęła spory łyk.
- Coś nie tak z twoją mocą? – zapytał Itachi.
- Nie. Po prostu nie trawię jej umysłu. Jest zbyt radosny i roztrzepany. Nawet Itami miała lepszy.
- Będziesz musiała to przeżyć.
- Czemu?
- Bo taki jest mój rozkaz. Skup się na czymś, co ukrywa. Prawdopodobnie to ma coś wspólnego albo z Rogerem, albo z jakąś książką. 
Midoriko spojrzała na niego z zaskoczeniem. Potem jednak kiwnęła głową i wróciła do zabawy lalką. Itachi podniósł się i podszedł do drzwi.
- Nie chcesz o nic pytać?
- Nie.
- Masz nie czytać myśli Patricka.
- Dobrze, dobrze. Idź już sobie. 
Itachi patrzył na nią jeszcze przez krótką chwilę, po czym wyszedł z jej kajuty i skierował się do swojej.

4 komentarze:

  1. Co prawda przeczytałam tylko ostatnie rozdziały...ale chyba zabiorę się za całość. Lekko ci się pisze :D
    Pozdrawiam i pisz dalej :D
    ~ Lily z Lumos Art

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i cieszę się, że Ci się spodobało. :3

      Usuń
  2. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to.... Czy ja latam bez spodni? @@'
    A na serio to marszczę brwi i myślę co Midori wyrabia. .3.
    No i robię dziubek. Czy Itachi serio jest tak tępy? Ja go chyba spiszę w końcu na straty... By być takim tępym... Nie przefarbował przypadkiem włosów? Wiesz... Tak z blondu? Dajmy mu jakieś wytłumaczenie tej głupoty.
    Wróć. U mężczyzn nie liczy się kolor włosów. Oni i tak są głupi. xD
    Ja chcę kolejny rozdział! D:<
    Nie trzymaj w napięciu bo oszaleję! D:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. :D
      Nikt nie ogarnia jej po za mną, hue hue hue. :D Pewnie nawet prawdziwa Midori nie ogarnia fikcyjnej Midori. :D
      Hahaha. Nie..to przez...kryzys wieku średniego. XD
      No właśnie. :D
      Ańdzia korekty nie chce mi zrobić. Q_Q
      huehue.. :D

      Usuń

Obserwatorzy