Kiedy
tylko Minho wszedł do pokoju, Asuma rzuciła mu się na szyję, o mało co nie
przewracając go.
- Kikari
wygrała! Zabiła Ryana i zasiadła na tronie – powiedziała uradowana.
- To świetna
wiadomość – odpowiedział, składając pocałunek na jej ustach.
Asuma
kiwnęła głową i usiadła rozradowana na łóżku. Minho uśmiechnął się na ten widok
i podszedł do komody, w której trzymał swoje zabawki. Zaczął wyciągać z ubrania
różne pistolety i upychać je w szafce.
- Nie mieszczą
się – mruknął pod nosem. - Naprawdę podróżowałaś z nimi wszystkimi aż tutaj?
- Gdybyś dał mi
inne miejsce na moje zabawki, nie byłoby tego problemu – odpowiedziała,
nadymając policzki. – Po za tym nie potrafiłam ich opuścić. Chociaż i tak
zostało tam dużo moich misiaczków – westchnęła.
Opadła
plecami na łóżko, a jej brązowe loki rozłożyły się niemal na całej szerokości.
Patrzyła w sufit i myślała o rozmowie przez róg, który wisiał na jej szyi.
- Głos Kikari
wyrażał zmęczenie. Cieszy się, że w końcu znajduje się tam, gdzie powinna. Ale
mówi, że ciężko będzie naprawić to, co zniszczył Ryan. Jedynym plusem jego
panowania jest to, że ma teraz silniejszą armię i flotę.
- Nie miała
problemów odnośnie morderstwa? – zapytał, siadając obok niej.
- Postawili ją
przed sądem. Ale została uniewinniona. To naprawdę niesamowite, że ludzie
potrafią tak bardzo być jej oddani. Nigdy nie mogłam sobie wyobrazić Kikari
jako księżniczki – zaśmiała się. – Chciałabym ją kiedyś odwiedzić.
- Myślę, że to
będzie możliwe w ciągu tego miesiąca.
Asuma
spojrzała na niego z lekkim zdziwieniem. Wiedziała, że nazajutrz organizują
akcję przeciwko Him, – mafii, która stanowiła ich konkurencję od dość długiego
czasu - ale nie sądziła, że Minho będzie za tym, żeby pojechała na Fidżi.
- Wybierzesz się
ze mną? – zapytała z uśmiechem.
Minho
prychnął pod nosem i nachylił się nad nią.
- Nigdzie nie
puszczę cię samej. Już nigdy więcej – powiedział cicho i pocałował ją.
Itachi
wracał z mesy do swojej kajuty z uśmiechem. Kiedy otworzył drzwi, zastał u
siebie Midoriko. Siedziała na fotelu, popijając rum. Itachi skrzyżował ręce i
odchrząknął. Midoriko obdarzyła go przelotnym spojrzeniem, po czym zwróciła
wzrok na stół. Dopiero wtedy Itachi zauważył, że leżała na nim jakaś mapa.
Zamknął drzwi i usiadł na kanapie.
- Bahamy, co? –
mruknął z rozbawieniem.
- Tak –
spojrzała na niego i zmrużyła oczy. - Masz podejrzanie dobry humor, jak na
informację o tym, że Roger do nich dopłynął.
- Myślę o czymś
innym – odpowiedział, poważniejąc.
Midoriko
spojrzała na niego z uniesionymi brwiami. Machnął ręką, dając jej do
zrozumienia, że to nieważne.
- Skoro
przyćmiewa Rogera, to musi mieć jakieś większe znaczenie – oburzyła się. – O
czym myślisz?
- Sprawdź sobie
– wyszczerzył się.
- Dobrze wiesz,
że nie mogę! – podniosła się.
- Chyba trochę
się upiłaś.
- Nie prawda!
Burknęła
coś jeszcze, wzięła rum do ręki i ruszyła w stronę drzwi. Jednak stanęła przed
nimi i znów się odwróciła.
- To o czym
myślisz? – zapytała ponownie, nadymając policzki.
- Jesteś
strasznie wścibska – zaśmiał się.
- Powiedz mi –
mruknęła.
- O nowej
królowej Fidżi oraz o zwycięstwie Bangun nad Him.
- Szpiegujesz
je?
- Czytam
wiadomości – rozłożył ręce w geście niewinności.
Midoriko
prychnęła, otworzyła drzwi i wyszła. Po kilku krokach stanęła w miejscu, żeby
nie wpaść na niską dziewczynę, która podskoczyła na jej widok.
- Gdzie idziesz?
– zapytała Midoriko, mrużąc oczy.
- Do kapitana –
odpowiedziała Lorraine, spuszczając wzrok.
- Po co?
- Potrzebuję
kilku rzeczy do kliniki.
- Czyżby?
Midoriko
podeszła do niej i uniosła jej podbródek, żeby spojrzała na nią. Sprawdziła w
jej myślach, czy mówiła prawdę. Gdy przekonała się, że tak, puściła ją i
spojrzała na nią z góry.
- Blokujesz mi
przejście.
- Przepraszam.
Lorraine
odsunęła się posłusznie na bok. Midoriko prychnęła i przeszła obok, nie
omieszkawszy ją szturchnąć. A to mała
jędza. Tak bardzo jest „lojalna i
zauroczona” w kapitanie, że nawet mu nie powiedziała, o księdze ze wskazówkami.
Też mi coś. Prychnęła pod nosem i weszła do swojej kajuty. Nagle do jej
głowy przyszedł obraz Lalki Rogera. Właściwie
to jestem w tej samej sytuacji. Tylko że ja rozumiem znacznie więcej niż ta
mała zołza. Niech Trafi sobie szuka. Muszę zrobić mu jakąś złośliwość za to, że
zastąpił mnie kimś innym. Na tę myśl uśmiechnęła się pod nosem. W umyśle
Lorraine przeczytała, że Patrick dowiedział się, iż Lalka Rogera miał w
zwyczaju codziennie chodzić do jednej kajuty na końcu pewnego korytarza.
Spędzał tam tylko parę minut, a potem wychodził zły na cały świat. Midoriko aż
za dobrze wiedziała, w jakim pokoju przebywał. Czyżby oczekiwał wiadomości ode mnie? Zaśmiała się, biorąc do ręki
swoją lalkę. Chyba że zostawił coś dla
mnie. Zamyśliła się przez chwilę, po czym wyobraziła sobie kajutę, w której
zostawiła swoje rzeczy. Następnie przypomniała sobie mały stolik, gdzie zawsze
leżała czyjaś karteczka. Skupiła się, żeby ten papierek pojawił się w jej ręce.
W końcu poczuła coś w dłoni, ale był to ból. Syknęła i upuściła to, co
trzymała. Na łóżko opadł malutki nożyk i kartka, która lekko zabrudziła się od
krwi. Przyłożyła usta do miejsca skaleczenia i drugą ręką odwinęła papier.
Wróć
albo zgiń.
Midoriko
uśmiechnęła się ponownie. To takie w jego
stylu. Wyciągnęła z szuflady kawałek kartki i pióro wietrzne. Napisała
„powodzenia” i papier zniknął z jej dłoni. Położyła się, zwinęła w kłębek i
przytuliła do lalki. Nagle poczuła jakieś dziwne poruszenie na obrzeżach swojego
umysłu. Zmarszczyła brwi i ponownie przywołała obraz stolika. Wystawiła rękę
nad łóżkiem i pod nią pojawił się następny większy nóż oraz kartka. Przeklęła
pod nosem i wzięła ją do ręki.
Wrócisz.
Prychnęła
pod nosem, chwyciła kolejny skrawek papieru i napisała:
Wiem,
że tak bardzo za mną tęsknisz, ale przyjdę do ciebie dopiero, gdy znajdziesz
skarb i pokonasz swojego przeciwnika.
Przestań.
Gdy
papier zniknął z jej ręki, przymknęła oczy. Wiedziała, że go zdenerwuje. Ale
zamierzała trwać w swoim postanowieniu bez względu na jego humory. Po chwili
znów podniosła powieki, wystawiła rękę i pod nią pojawiła się tylko kartka.
Do
tego niedaleko. Ale wtedy będzie już za późno.
Wzięła
następną kartkę i napisała: „Wtedy otworzę ci ten skarb”. Papier zniknął i
Midoriko zamknęła oczy, a po dłuższej chwili coś znów pojawiło się w jej ręce.
Wiem
już gdzie jest klucz. Pandę też niedługo znajdę. Zabiję Itami i wyrwę z niej
to, co mi się należy. Jeżeli okaże się fałszywe, zrobię to samo z tobą.
Midoriko
przewróciła się na plecy i spojrzała znów na swoją lalkę.
- Po co więc
miałabym wrócić, skoro Trafi i tak chce mnie zamordować? On czasem nie myśli - westchnęła głośno.
Nagle
drzwi gwałtownie się otworzyły, uderzając w ścianę. Stanął w nich Itachi ze
zmarszczonymi brwiami. Midoriko otworzyła szerzej oczy, uświadamiając się, że
wokół niej leżały papiery od Rogera. W duchu przeklęła siebie, za nie
zamknięcie się należycie, ale przybrała obojętny wyraz twarzy.
- Nie wiesz, że
się puka? – zapytała, patrząc na niego spod byka.
- Czy ty
powiedziałaś, że „Trafi” chce cię zamordować?
Cholera. Nigdy więcej nie mów do siebie,
głupia!
- Co? – zapytała
ze zdziwieniem.
- „Trafi”?
Itachi
nagle roześmiał się i usiadł obok niej na łóżku. Midoriko dyskretnie chciała
wsunąć kartki pod siebie, jednak kapitan mocno chwycił jej ręce.
- Zdradził ci
swoje imię? – zapytał z niedowierzaniem.
Odezwała
się, jednak poczuła okropny ból w gardle i jęknęła, zginając się w pół.
Zagryzła wargi, żeby nie krzyknąć.
- Nie pozwoliłby
ci powiedzieć, że w ogóle je znasz. Nie mówiąc o tym, co się stanie, kiedy je
wypowiesz. Nie chcę cię rozbierać, więc powiedz mi: gdzie masz bliznę?
- Nie mam.
Mówiłam ci, że mnie wykorzystał. Kobiet nie musi kaleczyć.
Midoriko
odwróciła wzrok, a Itachi spojrzał na nią ze zdziwieniem, rozumiejąc, co miała
na myśli.
- A ty niby skąd
to wiesz?
- Chciałem
poznać jego prawdziwe imię. Ale nie wiedziałem, że taką ceną – odpowiedział
beznamiętnie.
Wziął
kartki do ręki i zaczął je czytać. W pewnym momencie oczy o mało co nie wyszły
mu z orbit, a oddech przyspieszył.
- On wie, gdzie
jest Itami – powiedział bardziej do siebie niż do niej.
Midoriko
w duchu odetchnęła, że nie domyślił się, iż Roger już ją posiadł.
- W takim razie
masz dwie opcje. Albo ruszyć za nim, albo znaleźć ten skarb i potem odebrać mu
Itami.
Itachi
spojrzał na nią podejrzliwie.
- Nie patrz tak
na mnie! Skontaktowałam się z nim pierwszy raz od ucieczki. Chyba łatwo
domyśleć się, co mu odpowiadałam. Nie mam zamiaru do niego wracać. Jakby nie
patrzeć, wyraźnie dał mi do zrozumienia, że chce mnie zabić.
- Więc po co z
nim pisałaś?
- To przez
Patricka. Wiem od Lorraine, że codziennie przychodzi do pokoju, z którego mogę
zmaterializować każdą rzecz. Pomyślałam, że może coś tam zostawił. W prezencie
dostałam pierwszą wiadomość i to.
Pomachała
mu małym nożykiem przed oczami, pokazując ranę na drugiej ręce.
- Nie wiem, czy
ci wierzyć – odpowiedział, wpatrując się w kartkę z informacją o Itami.
- Myśl, co
chcesz. Ja mam czyste sumienie – prychnęła i odwróciła się do niego plecami.
Itachi
wpatrywał się w papier w ciszy. Niepokoiło go słowo „wyrwać”. To oznaczałoby,
że Roger dowiedział się, iż klucz jest wewnątrz Itami. Zrobiło mu się niedobrze
na myśl o tym, co mógłby jej zrobić. Wziął do ręki pióro wietrzne i napisał coś
na odwrocie.
- Wyślij mu to.
Midoriko
odwróciła się i spojrzała z zaskoczeniem na kartkę, którą jej podał. Wzięła ją
do ręki i przeczyła.
Skrzywdź
Itami, a dogonię cię. Wtedy przeżyjesz piekło, jakiego jeszcze sam nie
stworzyłeś.
Kiwnęła
głową i kartka znikła z jej ręki. Bała się, że Roger mógł napisać coś, co wpłynęłoby
na nią negatywnie. Ale nie mogła nic zrobić. Pozostało jej mieć nadzieję, że
Trafalgar chciał, żeby Itachi podwiózł mu ją pod nos.
- Mógłbyś
urządzić mu piekło, nawet gdyby Itami była cała i zdrowa – mruknęła.
Itachi
spojrzał na nią z nieodgadnionym wyrazem twarz. Po chwili jednak kartka pojawiła
się w jej dłoni, więc spojrzał na nią. Midoriko przeczytała wiadomość i z
ukrywaną ulgą oddała ją kapitanowi.
Nie
mogę się doczekać. Spotkamy się w piekle tuż przed Pandą. Uważaj, bo małe
diabełki też pragną skarbu, a ja z chęcią je przygarniam.
- On napił się
za dużo rumu, prawda?
- Nie.
Przeciwnie – zmarszczył brwi. – Rozdał go za dużo – powiedział, kładąc nacisk
na pierwsze słowo.
- Co masz na
myśli?
- Nurtowało mnie
to, odkąd dowiedziałem się o tej księdze. „Trafi” na swojej małej karaweli nie
mógłby wstąpić przeciwko Fiery Raven. Szczególnie biorąc pod uwagę, że byłby
zajęty walką ze mną. Teraz już rozumiem. Planował to od samego początku.
- A ja dalej nie
wiem, o czym wy bredzicie.
- Zbiera flotę.
Poczekam parę dni, a zaczną przychodzić do mnie raporty o buntach na statkach.
Midoriko
uniosła brwi do góry. Nie potrafiła zrozumieć, jakim cudem, z tej dziwnej
wiadomości Itachi potrafił wyciągnąć tak ważny wniosek. Widocznie znał Rogera
lepiej niż ona. Zmarszczyła brwi. Doskonale wiedziała, jak szeroki zasięg
manipulacji miał Lalka Rogera. Oznaczało to, że niedługo będzie kazał swoim
pośrednikom przejmować władzę nad okrętami i kierować się na Bahamy. Piraci
chętnie na to przystaną, bo przecież ofiaruje im część przynależną ze skarbu.
Ale Midoriko i Itachi wiedzieli, że to kłamstwo. Kiedy Trafi wygra, zabije wszystkich swoich pomocników.
- Itachi, musisz
zwerbować nową załogę.
- Nie. Moja
załoga jest w porządku. Muszę jedynie nawiązać współpracę. Jun!
W
jednej chwili do kajuty wpadł majtek i zasalutował mu przed nosem. Na jego
twarzy z początku był uśmiech, ale kiedy zobaczył powagę u kapitana, stanął z
obojętną miną.
- Naprawdę nie
chciałem tego robić, ale wygląda na to, że nie mam innego wyjścia – oznajmił
Itachi. - Pozostaje mi mieć nadzieję, że się zgodzą.
Midoriko
zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc, o czym mówił. Natomiast na twarzy Juna
pojawił się szeroki uśmiech.
- Na pewno. Jun
będzie ręczył za normalność kapitana. W takim razie, co Jun ma zrobić?
- Rozpocznij
przygotowania do bitwy. Powiedz bosmanowi i rzecznikowi, żeby stanęli w mojej
kajucie o siódmej wieczorem. Wyślij wiadomości o stanie gotowości do jednostek
na Bahamach oraz prośby o przyłączenie się do walki z Lalką Rogera okrętów,
których spis dam ci za chwilę. Każ zorganizować wybór następnych szpiegów,
będziesz ich eskortować. A przede wszystkim daj znak tym z Fidżi i Korei.
- Tak jest! –
zasalutował i zniknął.
- Chcesz prosić
o pomoc Asumę i Kikari? - zapytała z niedowierzaniem.
- Wiem, że to
bezczelne z mojej strony, ale owszem. Potrzebuję ich i żałuję, że nie byłem
sobą, kiedy one potrzebowały mnie.
No jacha, że wygrałam.
OdpowiedzUsuńChcę wojny! *w*
Spróbowałabyś nie. :D
UsuńI mordu, i krwi? :D