czwartek, 4 października 2012

23

Po dwóch godzinach od opuszczenia Albany, kapitan zauważył wrogi statek za nimi. Z łatwością zgadł, że byli to Anglicy, którzy mieli ich dogonić w celu pojmania i osądzenia o piractwo. Z tego powodu Itachi napadł na małą karawelę, na której pokładzie wysłał Sumisu, Joela i Juna z załogą, by zatopili statek wroga. Dlatego też przez większość tygodnia było stosunkowo cicho wśród czołówki jest Jun jest impreza.
Itami za dnia sporo czasu spędzała z Dave’em, z którym się zaprzyjaźniła. Natomiast wieczorami głównie przebywała w kajucie kapitana, rozmawiając z nim na wiele tematów. Bawiło ją, że Itachi często miał do niej pretensje o spędzanie czasu z Dave’em. Gdy opowiedziała to Kikari, ta stwierdziła, że Itachi był najzwyczajniej w świecie zazdrosny. Choć Itami odpowiedziała Souten śmiechem, przez parę nocy, siedząc na bukszprycie, zastanawiała się, czy może jednak Kikari nie miała racji.
Pewnego wieczora, gdy Jun, Joel oraz Sumisu wrócili z udanej misji i grali w pokera, Itami zauważyła, że Itachi nie uśmiechał się prawie w ogóle. W dodatku szybko przegrał, gdyż nie skupiał się za wiele na grze w przeciwieństwie do Kikari i bosmana. Podejrzewała, że zaangażowanie tej dwójki pochodzi z chęci przygotowania się do hazardu na Majottcie. Jednak jej myśli zajmowało poszukiwanie prawdopodobnych przyczyn zmartwienia Itachiego. Zastanawiając się, patrzyła na niego, więc kilka razy przyłapał ją na tym. Wzrok jego błękitnych oczu, wybijał ją z rozmyślań. Za każdym razem, gdy to robił, Itami uśmiechając się delikatnie, kręciła przecząco głową. Itachi odpowiadał jej uniesieniem kącików ust, co nie uszło uwadze Kikari.
Po skończonej grze, gdy Souten i Sumisu chcieli wyjść, kapitan zatrzymał ich.
- Poczekajcie chwilę – powiedział, wstając.
Dwójka stanęła w drzwiach i odwróciła się.. Pozostali skierowali na niego wzrok. Itachi opadł ciężko na fotel i rozmasował sobie skronie.
- Ponieważ zbliżamy się do Majotty, a otrzymałem niepokojące wieści, chciałbym was ostrzec. Wszystkich – zaznaczył, spoglądając na bosmana. - Jakiś czas temu Lalka Rogera był widziany na Kanale Mozambickim, więc radzę wam uważać na każdego, kogo tam spotkacie.
Na większości twarzach malował się niepokój. Itachi spojrzał z powagą na każdego z osobna, jak zwykle marszcząc brwi.
- Nie wiecie, jaki on jest po za polem walki. Używa różnych ludzi, by manipulować innymi. Dlatego, proszę was o szczególną ostrożność, bo nigdy nie wiecie, czy osoba, z którą rozmawiacie nie jest pod jego wpływem. Tacy ludzie czasem nawet nie wiedzą, że on pociąga za ich sznurki.
- Czy to aby na pewno dobry pomysł, żeby Itamaki miała tam wolną wolę? – odezwał się Sumisu, który jako jedyny zachował neutralny wyraz twarzy.
- To pytanie raczej nie wynika z twojej troski o mnie – zauważyła kąśliwie Ikeda.
- Twoje bezpieczeństwo jest dla mnie istotne tylko z tego powodu, że jesteś kluczem.
- Nie kłóćcie się – przerwał im stanowczo Itachi, kiedy Itamaki otworzyła buzię, by się odgryźć. – Też zastanawiałem się nad tym. Doszedłem do wniosku, że ktoś będzie z nią przebywać i pilnować jej, by odpowiednio uważała. Wtedy nie powinno stać się nic złego. Asuma, mogłabyś zajmować się nią?
Takamichi pokiwała potakująco głową. Gdy zapadła cisza i kapitan nie wyraził chęci dalszej rozmowy, bosman wyszedł z kajuty, a w jego ślady poszli inni. Itamaki podniosła się z kanapy ostatnia, lecz wyczuła, że tym razem Itachi nie miał zamiaru nic jej tłumaczyć, więc poszła sama na górny pokład. Tam zasiadła w ulubionym miejscu i zaczęła rozmyślać nad tajemniczą Lalką Rogera, o której już kiedyś słyszała. Jak mógł wyglądać? Jakim był człowiekiem? Czy te wszystkie, mrożące krew w żyłach opowieści o nim były prawdziwe?

W końcu zatrzymali się przy jednym z mostów w Dzaoudzi. Takie „porty” były robione w pewnych odstępach za zasłoną drzew lub innych naturalnych barier. Wyglądały prymitywnie, jednak dawało to odosobnienie i utrudniało odnalezienie ich kryjówki. Choć były niepowołane osoby, które dowiedziały się o niej, to żadna z nich nie uszła z życiem.
Gdy już dobili do przystani i zacumowali, otworzyli przejście na most. Kilka piratów wyruszyło od razu na ląd. Potem wracali, wymieniając się z innymi, którzy wychodzili. Ten widok Itamaki obserwowała cały dzień, zastanawiając się, do czego były potrzebne rzeczy, które nosili piraci. Nie szło jej to najlepiej, jednak bez trudu rozpoznała materiały do konserwacji okrętu, które jeden człowiek przywiózł na małym, prymitywnym wozie.
Nastał wieczór, lecz na górnym pokładzie zrobiło się bardziej tłoczno niż Itamaki kiedykolwiek widziała. Cała załoga zebrała się tam wraz z czołówką, by wysłuchać, co kapitan miał im do powiedzenia. W końcu White stanął na podium i uciszył podekscytowanych piratów.
- Przed wyjściem z okrętu, przypominam wam o kodeksie, który was zobowiązuje do pewnych rzeczy. Jednocześnie zaostrzam niektóre z zasad. Podzieliłem was na dwie grupy. Gdy jedni będą balować wieczorem, a następny jeden dzień trzeźwieć, druga część pracuje. Potem następuje zmiana. Jednak jeśli ktoś zaleje się tak bardzo, że nie wystarczą mu dwadzieścia cztery godziny, zostanie ukarany przez bosmana lub jego zastępcę. Nie wolno wam też wchodzić na pokład po zmroku, chyba że dowodzący postanowi inaczej. Ten kto zabije lub poważnie uszkodzi pirata z innej załogi, ten zostanie wydany w ręce jego kapitana.
Na pokładzie wciąż przebiegały pomruki oburzenia. Itachi zdawał sobie sprawę, że załodze nigdy nie podobały się te rzeczy. Jednak kapitan musiał podjąć wszelkie środki ostrożności. Nie miał zamiaru oglądać jak Fiery Raven idzie na dno z powodu nieostrożności pijaków. Starał się również unikać zbędnych wrogów, którzy tylko przeszkadzaliby mu tylko. Dlatego wiedział, że w tej sytuacji musi być stanowczy i bezwzględny. Uniósł w końcu rękę w geście uciszenia.
- O tym, co czeka was, jeśli wzajemnie się skrzywdzicie, nie muszę mówić – dodał na koniec. – To wszystko, co chciałem wam powiedzieć – podsumował, schodząc z podium.
Rozległ się okrzyk radości i piraci wręcz wylali się na ląd z wielkim hałasem i rozbiegli po wyspie. Itachi wraz z czołówką i kilkoma osobami, które postanowiły pójść później, zaczekał aż reszta opuści fregatę. Wtedy wydał rozkazy, aby sprawdzić wszystko odnośnie długotrwałego cumowania statku i planów co do jego konserwacji. Następnie życząc miłej zabawy czołówce, zszedł na dolny pokład. Zaraz po tym w mrok lasu wyruszyli Kikari z Sumisu. Jun pomagał Dave’owi, Nicole i Joelowi, więc Asuma pociągnęła Itami za nadgarstek i również, po jakimś czasie, poszły na ląd.
- Nie wiem, ile tam wytrzymasz. Ci piraci są naprawdę obrzydliwi w tym środowisku – powiedziała Asuma, gdy szły przez las. – Ale jeśli masz odpowiednie umiejętności, to dasz radę.
Itami pokiwała głową, zastanawiając się, co zobaczy. Miała przed oczami obrazy piratów z innych statków, na których przebywała. Jednak zdawało się jej, że to jedynie niewielka namiastka tego, co ujrzy tej nocy.
Po dłuższej wędrówce w górę, droga wyprostowała się i zboczyła w dół. Itami widziała w kotlinie tańczące światła.
- Proponuję, żeby wzrok ci spoważniał – rzuciła przez ramię Asuma. – Wyglądasz zbyt bezbronnie.
Itami patrzyła na nią dłuższą chwilę ze zdziwieniem, po czym zamyśliła się. Znów w jej głowie zabrzmiał tajemniczy głos mówiący „Jaskinia Maskarady”. Dumała nad tym tak długo, że nie zauważyła, kiedy zrobiło się znacznie głośniej. W końcu wpadła na Asumę, która spojrzała na nią z gniewem. Jednak wcale nie wyglądało na to, że była zła o jej nieuwagę, lecz o coś innego. Asuma jednak nic nie powiedziała i ruszyła do przodu, a Itamaki podążyła za nią, rozglądając się. Od razu zauważyła, że głównym ośrodkiem ruchu był duży budynek, skąd dochodziła głośna muzyka. Przed tą budowlą stali ludzie z dobytkami różnego rodzaju, licytując się z innymi piratami. Lecz wzrok Itamaki przykuła grupka młodziaków, którzy przysunęli beczkę wina na środek drogi i zaczęli zachęcać, by każdy przechodzący obok napił się z niej. Jeśli ktoś odmówił, brali go siłą i wkładali mu głowę do środka. Gdy szła obok nich kobieta, jeden pirat złapał ją za nadgarstki i przycisnął do beczki. Ona zaczęła krzyczeć i szarpać się, lecz na nic to się nie zdało. Drugi mężczyzna rozerwał sztyletem jej odzienie, a trzeci zaczął je wyrzucać. Natomiast pierwszy, który ją trzymał, przyssał się do jej ust, wpychając język prawie do gardła. Asuma i Itamaki przechodziły, patrząc z obrzydzeniem, jak pirat ściągnął spodnie i zaczął gwałcić tamtą kobietę, podczas gdy jego kamraci zaśmiewali się w najlepsze. W końcu ta dwójka zwróciła uwagę na nie. Kiedy tylko podeszli do nich, Asuma sięgnęła do kieszeni, więc Itamaki poszła w jej ślady i obie przyłożyły bronie do głów mężczyzn.
- Jeden krok w moją stronę, a nie będzie ci dane pobawić się tamtą dziewczyną – powiedziała Asuma.
Zarówno w jej głosie jak i całej postawie dało się wyczuć nienawiść. Przez chwilę jeszcze trzymała pistolet przy jego skroni, po czym powoli zaczęła go opuszczać.
- Raczej nie mogę odrąbać mu głowy, prawda? – zapytała Itamaki.
- Nie możesz. Kapitan zabronił. Chodźmy.
Ikeda rzuciła pogardliwe spojrzenie, po czym odciągnęła kosę od szyi pirata i poszła wraz z Asumą do budynku.
- Nie spodziewałam się, że tak szybko zobaczysz ludzkie narządy rozrodcze – mruknęła Takamichi, wchodząc do gospody.
Ja też nie – pomyślała. Do nozdrzy Itamaki natychmiast wdarł się odór tytoniu, niemytego ciała, potu i alkoholu. Skrzywiła się na ten smród, jednak ruszyła za kłębkiem brązowych włosów Asumy. Piraci wokół wznosili toasty i pili różnorakie trunki. Jedni chaotycznie opowiadali swoje historie, które jak Itamaki sądziła, były wyssane z palca, a inni obściskiwali się ze skąpo odzianymi ladacznicami. Widziała również mężczyzn, którzy tłukli się o kawałki mięsa, wyglądając przy tym jak zwierzęta. W tym czasie wszyscy w pobliżu nich obstawiali, kto wygra. Itamaki słyszała kiedyś od jednego uczestnika takiego wydarzenia, że robią tak dlatego, że to „wojowniczo wygląda” i jest zabawne. Dopiero, gdy zaczęły iść w bok, Ikeda dostrzegła grupki przy stołach, które grały w kości lub karty, siłowali się na ręce i w różne inne sposoby rywalizowali. Wszystkiemu towarzyszyła muzyka i alkohol. W końcu w tym tłumie odnalazły Kikari, która grała z jakimiś kobietami.
- Ja cię bardzo lubię, koleżanko, ale nie podoba mi się twoje zachowanie. Ciągle psujesz moje szatańskie plany – mówiła Souten.
Kikari kręciła z dezaprobatą głową, wpatrując się niezbyt przytomnym wzorkiem w karty, jakby miała nadzieję, że wzrokiem sprawi, iż się zmienią. Gdy Asuma i Itamaki podeszły, czknęła, patrząc się na nie. – No patrzcie, kogo przywiało! – zawołała, śmiejąc się. – Wy też chcecie mnie ograć? Czy nie?
- No nie! Przecież my tu to robimy. Ale może koleżanki napiją się z nami? – odezwała się jedna z grających.
- Ja stawiam! Te! – krzyknęła druga do krzepkiego mężczyzny. – Dolej nam jeszcze trochę.
- Nie możesz. Kapitan zabronił. Chodźmy.
Dwie dziewczyny z Fiery Raven dosiadły się i zaczekały, aż kufle zostały im podane i mogły poróżnić ich zawartość. Zanim rozdano im karty, Itami rozejrzała się po otoczeniu. Jej uwagę przykuła postać w rogu budynku. Siedział tam szczupły, ale dobrze zbudowany mężczyzna, którego śniadą twarz w cieniu utrzymywała biała chusta. Gdy spotkała wzrok jego ciemnych oczu, wzdrygnęła się, widząc uśmiech na jego ustach. Odwróciła się, by napić się jeszcze trochę, po czym znów odwróciła się w tamtą stronę. Ale nikogo już tam nie było.

5 komentarzy:

  1. Oczywiście, że mam rację. C:

    Ah Ci piraci... Niegrzeczni.

    No kude... znowu mnie upiją.
    Ej, ej ja jestem miszczem w kartach.
    Wmahahahaha~

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no, no!
    Po prostu nie wiem jak wyrazić swoje zachwycenie c':

    Łudź się łudź, Kikari ^L^

    OdpowiedzUsuń
  3. Hoho...

    Niestety. Moja siostra boi się ze mną grać. ;p
    Zostaw Ivana.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że wam się podoba.

    Wiadomość pozakulisowa, ponieważ wracać do tego nie będę, Kikari oszukała swoje nowe koleżanki i wygrała tę partię. ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  5. HA~
    A nie mówiłam, że to wygram. >D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy