Po dwóch godzinach od opuszczenia
Albany, kapitan zauważył wrogi statek za nimi. Z łatwością zgadł, że byli to
Anglicy, którzy mieli ich dogonić w celu pojmania i osądzenia o piractwo. Z
tego powodu Itachi napadł na małą karawelę, na której pokładzie wysłał Sumisu,
Joela i Juna z załogą, by zatopili statek wroga. Dlatego też przez większość
tygodnia było stosunkowo cicho wśród czołówki jest
Jun jest impreza.
Itami za dnia sporo czasu
spędzała z Dave’em, z którym się zaprzyjaźniła. Natomiast wieczorami głównie
przebywała w kajucie kapitana, rozmawiając z nim na wiele tematów. Bawiło ją,
że Itachi często miał do niej pretensje o spędzanie czasu z Dave’em. Gdy
opowiedziała to Kikari, ta stwierdziła, że Itachi był najzwyczajniej w świecie
zazdrosny. Choć Itami odpowiedziała Souten śmiechem, przez parę nocy, siedząc
na bukszprycie, zastanawiała się, czy może jednak Kikari nie miała racji.
Pewnego wieczora, gdy Jun, Joel
oraz Sumisu wrócili z udanej misji i grali w pokera, Itami zauważyła, że Itachi
nie uśmiechał się prawie w ogóle. W dodatku szybko przegrał, gdyż nie skupiał
się za wiele na grze w przeciwieństwie do Kikari i bosmana. Podejrzewała, że
zaangażowanie tej dwójki pochodzi z chęci przygotowania się do hazardu na
Majottcie. Jednak jej myśli zajmowało poszukiwanie prawdopodobnych przyczyn
zmartwienia Itachiego. Zastanawiając się, patrzyła na niego, więc kilka razy
przyłapał ją na tym. Wzrok jego błękitnych oczu, wybijał ją z rozmyślań. Za
każdym razem, gdy to robił, Itami uśmiechając się delikatnie, kręciła przecząco
głową. Itachi odpowiadał jej uniesieniem kącików ust, co nie uszło uwadze
Kikari.
Po skończonej grze, gdy Souten i
Sumisu chcieli wyjść, kapitan zatrzymał ich.
- Poczekajcie chwilę – powiedział, wstając.
Dwójka stanęła w drzwiach i odwróciła
się.. Pozostali skierowali na niego wzrok. Itachi opadł ciężko na fotel i
rozmasował sobie skronie.
- Ponieważ zbliżamy się do Majotty, a otrzymałem niepokojące
wieści, chciałbym was ostrzec. Wszystkich – zaznaczył, spoglądając na bosmana.
- Jakiś czas temu Lalka Rogera był widziany na Kanale Mozambickim, więc radzę
wam uważać na każdego, kogo tam spotkacie.
Na większości twarzach malował się
niepokój. Itachi spojrzał z powagą na każdego z osobna, jak zwykle marszcząc
brwi.
- Nie wiecie, jaki on jest po za polem walki. Używa różnych
ludzi, by manipulować innymi. Dlatego, proszę was o szczególną ostrożność, bo
nigdy nie wiecie, czy osoba, z którą rozmawiacie nie jest pod jego wpływem. Tacy
ludzie czasem nawet nie wiedzą, że on pociąga za ich sznurki.
- Czy to aby na pewno dobry pomysł, żeby Itamaki miała tam
wolną wolę? – odezwał się Sumisu, który jako jedyny zachował neutralny wyraz
twarzy.
- To pytanie raczej nie wynika z twojej troski o mnie –
zauważyła kąśliwie Ikeda.
- Twoje bezpieczeństwo jest dla mnie istotne tylko z tego
powodu, że jesteś kluczem.
- Nie kłóćcie się – przerwał im stanowczo Itachi, kiedy
Itamaki otworzyła buzię, by się odgryźć. – Też zastanawiałem się nad tym.
Doszedłem do wniosku, że ktoś będzie z nią przebywać i pilnować jej, by
odpowiednio uważała. Wtedy nie powinno stać się nic złego. Asuma, mogłabyś
zajmować się nią?
Takamichi pokiwała potakująco głową.
Gdy zapadła cisza i kapitan nie wyraził chęci dalszej rozmowy, bosman wyszedł z
kajuty, a w jego ślady poszli inni. Itamaki podniosła się z kanapy ostatnia,
lecz wyczuła, że tym razem Itachi nie miał zamiaru nic jej tłumaczyć, więc
poszła sama na górny pokład. Tam zasiadła w ulubionym miejscu i zaczęła
rozmyślać nad tajemniczą Lalką Rogera, o której już kiedyś słyszała. Jak mógł
wyglądać? Jakim był człowiekiem? Czy te wszystkie, mrożące krew w żyłach
opowieści o nim były prawdziwe?
W końcu
zatrzymali się przy jednym z mostów w Dzaoudzi. Takie „porty” były robione w
pewnych odstępach za zasłoną drzew lub innych naturalnych barier. Wyglądały
prymitywnie, jednak dawało to odosobnienie i utrudniało odnalezienie ich
kryjówki. Choć były niepowołane osoby, które dowiedziały się o niej, to żadna z
nich nie uszła z życiem.
Gdy już dobili
do przystani i zacumowali, otworzyli przejście na most. Kilka piratów wyruszyło
od razu na ląd. Potem wracali, wymieniając się z innymi, którzy wychodzili. Ten
widok Itamaki obserwowała cały dzień, zastanawiając się, do czego były
potrzebne rzeczy, które nosili piraci. Nie szło jej to najlepiej, jednak bez
trudu rozpoznała materiały do konserwacji okrętu, które jeden człowiek
przywiózł na małym, prymitywnym wozie.
Nastał wieczór,
lecz na górnym pokładzie zrobiło się bardziej tłoczno niż Itamaki kiedykolwiek
widziała. Cała załoga zebrała się tam wraz z czołówką, by wysłuchać, co kapitan
miał im do powiedzenia. W końcu White stanął na podium i uciszył
podekscytowanych piratów.
- Przed wyjściem z okrętu,
przypominam wam o kodeksie, który was zobowiązuje do pewnych rzeczy.
Jednocześnie zaostrzam niektóre z zasad. Podzieliłem was na dwie grupy. Gdy
jedni będą balować wieczorem, a następny jeden dzień trzeźwieć, druga część
pracuje. Potem następuje zmiana. Jednak jeśli ktoś zaleje się tak bardzo, że nie
wystarczą mu dwadzieścia cztery godziny, zostanie ukarany przez bosmana lub
jego zastępcę. Nie wolno wam też wchodzić na pokład po zmroku, chyba że
dowodzący postanowi inaczej. Ten kto zabije lub poważnie uszkodzi pirata z
innej załogi, ten zostanie wydany w ręce jego kapitana.
Na pokładzie
wciąż przebiegały pomruki oburzenia. Itachi zdawał sobie sprawę, że załodze
nigdy nie podobały się te rzeczy. Jednak kapitan musiał podjąć wszelkie środki
ostrożności. Nie miał zamiaru oglądać jak Fiery Raven idzie na dno z powodu
nieostrożności pijaków. Starał się również unikać zbędnych wrogów, którzy tylko
przeszkadzaliby mu tylko. Dlatego wiedział, że w tej sytuacji musi być
stanowczy i bezwzględny. Uniósł w końcu rękę w geście uciszenia.
- O tym, co czeka was, jeśli
wzajemnie się skrzywdzicie, nie muszę mówić – dodał na koniec. – To wszystko,
co chciałem wam powiedzieć – podsumował, schodząc z podium.
Rozległ się
okrzyk radości i piraci wręcz wylali się na ląd z wielkim hałasem i rozbiegli
po wyspie. Itachi wraz z czołówką i kilkoma osobami, które postanowiły pójść
później, zaczekał aż reszta opuści fregatę. Wtedy wydał rozkazy, aby sprawdzić
wszystko odnośnie długotrwałego cumowania statku i planów co do jego
konserwacji. Następnie życząc miłej zabawy czołówce, zszedł na dolny pokład.
Zaraz po tym w mrok lasu wyruszyli Kikari z Sumisu. Jun pomagał Dave’owi, Nicole
i Joelowi, więc Asuma pociągnęła Itami za nadgarstek i również, po jakimś
czasie, poszły na ląd.
- Nie wiem, ile tam wytrzymasz.
Ci piraci są naprawdę obrzydliwi w tym środowisku – powiedziała Asuma, gdy szły
przez las. – Ale jeśli masz odpowiednie umiejętności, to dasz radę.
Itami pokiwała
głową, zastanawiając się, co zobaczy. Miała przed oczami obrazy piratów z
innych statków, na których przebywała. Jednak zdawało się jej, że to jedynie
niewielka namiastka tego, co ujrzy tej nocy.
Po dłuższej
wędrówce w górę, droga wyprostowała się i zboczyła w dół. Itami widziała w
kotlinie tańczące światła.
- Proponuję, żeby wzrok ci
spoważniał – rzuciła przez ramię Asuma. – Wyglądasz zbyt bezbronnie.
Itami patrzyła
na nią dłuższą chwilę ze zdziwieniem, po czym zamyśliła się. Znów w jej głowie
zabrzmiał tajemniczy głos mówiący „Jaskinia Maskarady”. Dumała nad tym tak
długo, że nie zauważyła, kiedy zrobiło się znacznie głośniej. W końcu wpadła na
Asumę, która spojrzała na nią z gniewem. Jednak wcale nie wyglądało na to, że
była zła o jej nieuwagę, lecz o coś innego. Asuma jednak nic nie powiedziała i
ruszyła do przodu, a Itamaki podążyła za nią, rozglądając się. Od razu
zauważyła, że głównym ośrodkiem ruchu był duży budynek, skąd dochodziła głośna
muzyka. Przed tą budowlą stali ludzie z dobytkami różnego rodzaju, licytując
się z innymi piratami. Lecz wzrok Itamaki przykuła grupka młodziaków, którzy
przysunęli beczkę wina na środek drogi i zaczęli zachęcać, by każdy
przechodzący obok napił się z niej. Jeśli ktoś odmówił, brali go siłą i
wkładali mu głowę do środka. Gdy szła obok nich kobieta, jeden pirat złapał ją
za nadgarstki i przycisnął do beczki. Ona zaczęła krzyczeć i szarpać się, lecz
na nic to się nie zdało. Drugi mężczyzna rozerwał sztyletem jej odzienie, a
trzeci zaczął je wyrzucać. Natomiast pierwszy, który ją trzymał, przyssał się
do jej ust, wpychając język prawie do gardła. Asuma i Itamaki przechodziły,
patrząc z obrzydzeniem, jak pirat ściągnął spodnie i zaczął gwałcić tamtą
kobietę, podczas gdy jego kamraci zaśmiewali się w najlepsze. W końcu ta dwójka
zwróciła uwagę na nie. Kiedy tylko podeszli do nich, Asuma sięgnęła do
kieszeni, więc Itamaki poszła w jej ślady i obie przyłożyły bronie do głów
mężczyzn.
- Jeden krok w moją stronę, a nie
będzie ci dane pobawić się tamtą dziewczyną – powiedziała Asuma.
Zarówno w jej
głosie jak i całej postawie dało się wyczuć nienawiść. Przez chwilę jeszcze
trzymała pistolet przy jego skroni, po czym powoli zaczęła go opuszczać.
- Raczej nie mogę odrąbać mu
głowy, prawda? – zapytała Itamaki.
- Nie możesz. Kapitan zabronił.
Chodźmy.
Ikeda rzuciła
pogardliwe spojrzenie, po czym odciągnęła kosę od szyi pirata i poszła wraz z
Asumą do budynku.
- Nie spodziewałam się, że tak
szybko zobaczysz ludzkie narządy rozrodcze – mruknęła Takamichi, wchodząc do
gospody.
Ja też nie – pomyślała. Do nozdrzy
Itamaki natychmiast wdarł się odór tytoniu, niemytego ciała, potu i alkoholu.
Skrzywiła się na ten smród, jednak ruszyła za kłębkiem brązowych włosów Asumy.
Piraci wokół wznosili toasty i pili różnorakie trunki. Jedni chaotycznie
opowiadali swoje historie, które jak Itamaki sądziła, były wyssane z palca, a
inni obściskiwali się ze skąpo odzianymi ladacznicami. Widziała również
mężczyzn, którzy tłukli się o kawałki mięsa, wyglądając przy tym jak zwierzęta.
W tym czasie wszyscy w pobliżu nich obstawiali, kto wygra. Itamaki słyszała
kiedyś od jednego uczestnika takiego wydarzenia, że robią tak dlatego, że to
„wojowniczo wygląda” i jest zabawne. Dopiero, gdy zaczęły iść w bok, Ikeda
dostrzegła grupki przy stołach, które grały w kości lub karty, siłowali się na
ręce i w różne inne sposoby rywalizowali. Wszystkiemu towarzyszyła muzyka i
alkohol. W końcu w tym tłumie odnalazły Kikari, która grała z jakimiś
kobietami.
- Ja cię bardzo lubię, koleżanko,
ale nie podoba mi się twoje zachowanie. Ciągle psujesz moje szatańskie plany –
mówiła Souten.
Kikari kręciła
z dezaprobatą głową, wpatrując się niezbyt przytomnym wzorkiem w karty, jakby
miała nadzieję, że wzrokiem sprawi, iż się zmienią. Gdy Asuma i Itamaki podeszły,
czknęła, patrząc się na nie. – No patrzcie, kogo przywiało! – zawołała, śmiejąc
się. – Wy też chcecie mnie ograć? Czy nie?
- No nie! Przecież my tu to
robimy. Ale może koleżanki napiją się z nami? – odezwała się jedna z grających.
- Ja stawiam! Te! – krzyknęła
druga do krzepkiego mężczyzny. – Dolej nam jeszcze trochę.
- Nie możesz. Kapitan zabronił. Chodźmy.
Dwie dziewczyny
z Fiery Raven dosiadły się i zaczekały, aż kufle zostały im podane i mogły poróżnić
ich zawartość. Zanim rozdano im karty, Itami rozejrzała się po otoczeniu. Jej
uwagę przykuła postać w rogu budynku. Siedział tam szczupły, ale dobrze
zbudowany mężczyzna, którego śniadą twarz w cieniu utrzymywała biała chusta.
Gdy spotkała wzrok jego ciemnych oczu, wzdrygnęła się, widząc uśmiech na jego
ustach. Odwróciła się, by napić się jeszcze trochę, po czym znów odwróciła się
w tamtą stronę. Ale nikogo już tam nie było.
Oczywiście, że mam rację. C:
OdpowiedzUsuńAh Ci piraci... Niegrzeczni.
No kude... znowu mnie upiją.
Ej, ej ja jestem miszczem w kartach.
Wmahahahaha~
No, no, no!
OdpowiedzUsuńPo prostu nie wiem jak wyrazić swoje zachwycenie c':
Łudź się łudź, Kikari ^L^
Hoho...
OdpowiedzUsuńNiestety. Moja siostra boi się ze mną grać. ;p
Zostaw Ivana.
Cieszę się, że wam się podoba.
OdpowiedzUsuńWiadomość pozakulisowa, ponieważ wracać do tego nie będę, Kikari oszukała swoje nowe koleżanki i wygrała tę partię. ^ ^
HA~
OdpowiedzUsuńA nie mówiłam, że to wygram. >D